Rozdział 40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Gray}

Kiedy Toki to mówiła uspokoiłem się.  Nagle ten gbór zmienił i ją w dziecko.
Zaczęła jej krew lecieć z ust i padła na ziemię.
Nie mogłem nic zrobić bo to coś zaczęło mnie atakować.
Spojrzałem na Toki. Miała poszarpane ubranie. Ślady łańcuchów na rękach, nogach i szyji. Na skórze u niej pojawiły się nacięcia a z oczu spływały łzy.
-Hmmmmmm. Ciekawe nigdy z czymś takim się nie spotkałem aby czyjeś wspomnienia aż tak na niego wpływały. Ta kobieta jest wyjątkowa.- zaczął się śmiać.
-N...N...ie..e t...o t...tyl...ko ws..spo...m...mnie...enie...e - usłyszałem Toki a ta powoli zaczęła wstawać .

{Toki}

>-Toki nie pozwól na to by demon zabił cie na lodzie. Lód to twój żywioł. Poza tym Gray obrywa. Jeśli będziesz dalej tak leżeć. Umżesz.-
-Icea-<
-N...N...ie..e t...o t...tyl...ko ws..spo...m...mnie...enie...e - powiedziałam. Otworzyłam oczy i cała obolała zaczęłam wstawać. Strasznie mnie wszystko bolało.
-INTERESUJĄCE!!!-wrzasnął demon.
-Po...oko...namy...y cie...e- powiedziałam.
-HAHAHAHA NIBY JAK!?! JESTEŚ NA WYCZERPANIU!!!- zaśmiał się szyderczo.
-A ta...ak- powiedziałam jedząc trawę. Po chwili wróciła mi energia.
-CO!?! FAK!!!- wrzasnął
-No...- stałam się normalna
-...CO!?!- wrzasnełam patrząc na siebie.
-Rozumiem. Ten lód jest z magi zabójcy demonów! Gray spróbuj przyswoić ten lód jeśli Ci się uda wrócisz do normalności. Kupię ci trochę czasu.- powiedziałam.
-Ale ledwo stoisz.- powiedział
-To lepiej się sprężaj. Rzeźba z łusek lodowego smoka: Małpy!- Przede mną pojawiły się trzy duże Małpy które ruszyły na tego potwora.
Pokonał je.
-Ryk lodowego smoka!- ominął.
-Jesteś za wolna.- powiedział
-BINGO! Rzeźba z łusek lodowego smoka: Gepardy!- krzyknełam a jego zaczęły atakować 3 Gepardy. Został Ranny. Ale rozwalił je. Podbiegł do mnie i złapał za szyję.
-I co nie jesteś już taka cwana?- Zapytał. Uśmiechnęłam się i przymroziłam mu rękę do mojej szyji.
-Teraz się ode mnie nie odczepisz.- powiedziałam wyciągnęłam miecz i miałam wbić mu w brzuch ale zasłonił sobie dłonią. Wtedy go sobie odmroziłam od szyji a Gray go pokonał. Następnie wylądowali obok mnie Happy i Carla a ich gonił wielki ptak który zabrał tego co Gray go pokonał. Fullbaster wziął mnie na ręcę i zaczęliśmy wiać od tego latającego cośka.
-Wiem jak ocalić wioskę.- powiedział mój towarzysz.
-To powiec.- zachęciłam go.
-Tam gdzie przyswoiłem lód to on się stopił. Jeżeli zrobimy to na wiecznym płomieniu to może wtedy łatwiej będzie nam roztopić lód z mieszkańców.- powiedział
-Masz rację. O patrz są tam nasi przyjaciele.- powiedziałam
-Zajmijcię się tym ptakiem bo my musimy oszczędzać moc magiczną!- krzyknął Gray a Natsu skoczył na latające stworzenie. Podbiegliśmy bliżej reszty.
-Gdzie ogień.- spytałam
-To jest ogień.- Lucy wskazała na górę za sobą. Podeszliśmy tam i zaczęliśmy topić lód.
Coraz bardziej mnie zaczęło boleć ciało. Ugieły mi się nogi. Upadłam na kolana ale dalej dawałam z siebie wszystko. Nagle lód się roztopił. Natsu pokonał ptaka i podsycił płomień. Był ogromny.
-Miałam rację.- powiedziałam
-Natsu ile to minęło od naszego spotkania. Aż 400 lat.- powiedział smok.
-Zgadza się wujku ale tylko u ciebie. U nas minął jakiś miesiąc. A tak właściwie to co się tutaj stało?- spytał Natsu
-Jakiś czas temu przyszedł tu zabójca demonów. Zamroził mnie myśląc że nim jestem. Niestety niechcący zamroził całą wioskę.- powiedział. Wstałam.
-Czy mógł byś nam pomóc rozmrozić ten lód.- spytałam ledwo stojąc.
-Jesteś dzieckiem Icea'y.- Zapytał.
-Tak.- powiedziałam.
-To będzie dla mnie zaszczyt. Natsu bierz się za nią puki wolna.- powiedział.
-Nie skomentuje tego drugiego. Ale niewiem dlaczego to będzie dla ciebie zaszczyt.- powiedziałam i spadła bym na ziemię gdyby nie Gray. Smok roztopił wioskę a wtedy zniknął. A ja straciłam przytomność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro