Rozdział 53

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

Następnego dnia poszliśmy na pociąg.
-Toki wyczarój mi Pegaza lub Smoka. Pociąg jest dla mnie udręką.- i tak Natsu skamlał mi nad uchem.
-Niech ci już będzie!- Warknęłam. Zaczął skakać jak dziecko.
-Tak! Tak! Dzięki jestem twym dłużnikiem.- krzyczał.
-Uspojuj się!- krzyknełam a on się uspokojił.
-Rzeźba z łusek lodowego smoka: Pegaz!- Wyczarowałam mu a on usiadł i poleciał wraz z Happy'm. Kiedy wsiedliśmy do pociągu pojechaliśmy do Magnoli. Kiedy dotarliśmy na miejsce wróciłam do domu wraz z Erzą ponieważ powiedziała że z nią mieszkam i nie podlega to dyskusji. Kiedy zostawiłam torby poszłam do Gildi. Wszyscy mnie przywitali i opowiadali co się u nich działo. Klasycznie była impreza a ja usiadłam z boku. Wtedy podszedł do mnie Gray.
-Toki możemy pogadać?- Zapytał.
-Chyba coś mówiłam.-
-Posłuchaj.-
- Nie chcę ciebie słuchać!- wykrzyczałam, odepchnełam go i z tamtąd wyszłam. Poszłam nad jezioro. Usiadłam pod pamiętnym drzewem gdzie kiedyś zaplątałam się w sidła. Kiedy tak siedziałam to o wrzystkim myślałam. >-Mam wrażenie jak bym nie straciła nikogo po za Iceą a straciłam przecież Anyię. Ale ten ból jest o wiele mniejszy tylko dlaczego?-
-Ponieważ za niedługo twoje życie wróci na dawny tor.-
-Kim jesteś i co zrobiłaś z tą złą Aconologisą?-
-... Zamknij się głupi człowieku!!!-
-O wrociłaś? Trochę długo ci to zajęło!-
-...-
-No i się fochnęła-< Kiedy tak sobie myślałam usłyszałam z za krzaków szelest. Kiedy tam spojrzałam to wyszła z tamtąd postać w kapturze.
-Kim jesteś?- Warknęłam będąc gotowa do ataku.
-Ja? JA? Oj kochana, kochana ale jesteś zdziczała. Twój Ojciec na ciebie czeka.-
-Zamknij się! Mój ojciec żył 400 lat temu!- wydarłam się.
-A tak poważnie to idziemy.- powiedział i zaczął do mnie podchodzić.
-Nie zbliżaj się!- krzyknełam cofając się.  Wtedy drogę ucieczki zablokowało mi drzewo stojące za mną.
Złapał mnie za ręcę bardzo mocno. Wgryzłam się w niego i wyrwałam mu to miejsce. Wrzasnął z bólu i mnie puścił wtedy kopnełam go w krocze i uciekłam. Przynajmniej tak mi się zdawało. Kiedy byłam pod gildią zatrzymałam się. Uspokoiłam oddech, wyplułam krew tego typka, kiedy byłam pewna że nie ma śladu po tamtym incydencie weszłam do środka. Wieczór minął jak wieczór. Następnego dnia podeszłam do tablicy z zadaniami. No cóż wieść o powrocie Fairy Tail szybko się rozeszła. Kiedy wziełam zadanie poszłam do Mirajane. Poinformowałam ją i już prawie poszłam na misję sama ale Lucy mnie zatrzymała.
-Słyszałam że idziesz na misję. Mogę z tobą? Wiesz tak jak za starych czasów.-  Spytała.
-No dobra jak już mnie tak prosisz.- powiedziałam chociaż się bałam. Wtedy do nas podeszła reszta drużyny. Niestety był w niej Gray.
Za godzinę mieliśmy być na stacji. Kiedy tam szłam zaczepił mnie Gray.
-Dasz mi w końcu wyjaśnić?- zapytał 
-Żadne twoje argumenty nie usprawiedliwią tego co zrobiłeś.- powiedziałam i szłam dalej a on za mną.
Pobiegłam sprintem aby go zgubić. Kiedy wbiegłam w tłum wyczarowałam skrzydła i wzlecialam w górę.  Dotarłam na stacje pierwsza. Po pięciu minutach doszła reszta. Wsiedliśmy do pociągu i pojechaliśmy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce byliśmy w lesie. Kiedy doszliśmy do zleceniodawcy okazał nam się duży i bogato zdobiony budynek. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Otworzył nam wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o brazowych oczach i brązowych włosach.
-Przyszliśmy wykonać zadanie. Jesteśmy z Fairy Tail.- powiedziałam a on spojrzał na nas z nadzieją w oczach
-Zapraszam.-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro