Rozdział 55

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

Kiedy dotarliśmy pod dom zleceniodawcy coraz bardziej zaczęło mnie ogarniać złe przeczucie. Kiedy Happy zapukał drzwi się otworzyły a tam stał facet o czarnych włosach i zielonych oczach.
-Kim jesteście?- Zapytał
>Ten głos i oczy. Niemożliwe.<
-Jesteśmy magami Fairy Tail i przyszliśmy wykonać zadanie.- powiedział Gray. Ja stałam jak słup.
-Dobra wejdźcie.- powiedział teraz innym głosem.
>-Może mi się przesłyszało?-
-Zobaczysz.-
-Ale co?-
-...-< Kiedy weszliśmy do środka podał nam herbatę. Pachniała dziwnie. Kiedy spojrzałam na zielonookiego w oko rzucił mi się bandaż który się lekko zsunął mu z ręki i ukazywał bliznę. Zbiłam filiżankę.
-Przepraszam najmocniej źle chwyciłam. A tak po za tym to z czego ta herbata?- zapytałam a Erza, Gray i Lucy odłożyli je   kiedy zobaczyli że Natsu i Wendy dziwnie na nie patrzą.
-Mojej własnej roboty. Ten zapach daje wielką rozkosz podczas picia.-
-A z koro zapach to znaczy że jesteś magiem np. Zabójcą smoków? A skoro tak to po co my tobie na pokonanie smoków?- zleceniodawca się zmieszał.
-Straciłem bardzo wiele mocy podczas misji dawno temu i jedyne co mi pozostało to wyostrożne zmysły.-
-A ta blizna na twojej ręcę to po tamtej misji? Bo wygląda świeżą?-
-A zachaczyłem o drut i tak się stało.-
-NIE KŁAM ŚMIECIU!!! TO BYŁEŚ TY!!!- wykrzyczałam wstając i wywracając stół a moja drużyna spojrzała na mnie dziwnie.
-O co ci chodzi?- Zapytał poddenerwowany.
-NIE UDAWAJ!!! WTEDY NAD JEZIOREM PARĘ DNI TEMU ZROBIŁAM CI TE BLIZNĘ!!!- wykrzyczałam.
-No to czas na plan B.- powiedział i zaciągnął perułke a ja zobaczyłam że to naprawde Aniya.
-Ty nie żyjesz!!!- wykrzyczałam zszokowana.
-Kochasz mnie?- Zapytał.
>-Chcę powiedzieć tak ale coś mi nie pozwala.-
-Czujesz się przy nim tak jak kiedyś?-
-Nie-
-Bo go nie kochasz. Musisz zobaczyć moje wspomnienie bo będę tego żałować.-

-Aniya czemu ta herbata pachnie tak dziwnie przesłodko?-
-A wiesz myślałem że lubisz taką. Spróbuj może ci posmakuje.-
-No dobra.-

-Nie możliwe!-
-A jednak.-<
-Jak mogłeś? Dodałeś mi coś wtedy do herbaty!- zapytałam z łzami w oczach.
-A twój ojciec mówił że to będzie działało wiecznie i sobie nie przypomnisz. A dlaczego to zrobiłem? BO CIĘ KOCHAM A TY TRAKTOWAŁAŚ MNIE TYLKO JAK PRZYJACIELA!!!- wykrzyczał.
>-Zostałaś potraktowana jak śmieć-
-To był twój cel prawda? Mieć rację i widzieć jak cierpię?-
-Owszem.-<
Zaczęły płynąć mi łzy pomieszane z krwią. Zamknął mnie w wodnej bańce.
-Zapomniałaś że ja i mój bliźniak jesteśmy zaójcami smoków wody?- Zapytał. A z całą moją drużyną zaczęli walczyć jacyś ludzie.
-Idioto zamrożę tą bańkę.-
>Chwila dlaczego jestem śpiąca? Herbaty nie wypiłam.<
-W tej wodzie jest zawarty środek nasenny. Kochanie za niedługo wyjdziesz za mnie!-
-Chyba śnisz.- powiedziałam i zachłysnełam się wodą a nastepnie zamknęłam oczy.

{Erza}

Walczyłam z dziwnym typem który ciągle dostawał ode mnie ciężkie rany ale nie pozwolił mi przejść. Kiedy Aniya wraz z Toki zniknęli oni padli na podłogę.
-Czyżby Phantom Lord wróciło?- spytał Natsu pokazując na znak gildi na ramieniu jednego z członków.
-Wy wszyscy jedzcie do gildi powiadomić ich o tym zdarzeniu a ja pojadę powiadomić króla o tym że Aniya żyje.- powiedziałam i tak zrobiliśmy. Kiedy dotarłam na miejscę powiadomiłam króla i Iniye o tej sprawie a wodny zabójca smoków pojechał ze mną. W gildii wszyscy stali na nogach. Bardzo angażowali się w odnalezienie Toki.

{Toki}

Kiedy się obudziłam byłam w dużej, niebieskiej komnacie. Leżałam na tego samego koloru dużym, dwuosobowym łóżkiu z baldachimem. Kiedy chciałam wstać to nie dałam rady ponieważ byłam związana. Usłyszałam kroki. Po chwili drzwi się otworzyły a w nich stali...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro