Rozdział 32

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

(Zacznij czytać kiedy muzyka się zacznie czytaj normalnie)
-Toki uważaj!!- usłyszałam krzyk. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam jak Icea stoi za mną. Została postrzelona w płuca. Woda niczym krew z jej klatki piersiowej spływała i padła na ziemię. Kucnełam przy niej.
-Icea dlaczego? Dlaczego do cholery!?!- pytałam z łzami w oczach.
-Ponieważ jest tyle rzeczy które masz do zobaczenia. Ponieważ przeznaczenie musi się wypełnić. Od początku wiedziałam że tak się stanie. Wielka miłość rozkwitnie. Następnie zostanie rozdzielona przez nienawiść ,400 lat później narodzi się ich dziecko.
Smocze dziecko królewskiej rodziny. Ojciec o tym się nie dowie i będzie próbował ją zabić, matka poświęci swoje życie przy ataku na jej skarb. Dziecko będzie miało trudne dzieciństwo, a później straci pamięć. Matka będzie nad nim czuwać a ono bedzie walczyło samo ze sobą. Następnie straci swojego ukochanego nawet jej krew nie sprawi że weźmie na siebie obrażenia. Ale mimo wszystko nie może przestać kochać. Jest możliwość że zmieni Ojca. Ale jeśli sama będzie próbowała to zrobić ot tak to zginie. Kocham cie moja córko Aconologiso, wybranko przeznaczenia. Nie możesz odpowiedzieć tym nikomu powiedzieć.- powiedziała Icea
-To niemożliwe. To nieprawda. Nie zostawiaj mnie!!!-
-Gray opiekuj sie nią proszę.- dodała moja matka
-Dobrze. Postaram się- powiedział
-Ale ja nie powiedziałam ci tylu rzeczy. Icea nie możesz mnie zostawić! Proszę zostań!!!- Krzyknełam z łzami a ta dała mi naszyjnik z kryształem.

-Nikt ci tego nie zabierze bo to moje ser...rce. Idźcie jest tu niebezpiecznie. Proszę. To nie czas na użalanie się nade mną. - powiedziała i zamknęła oczy.
-ICEA!!!!!!!!!!!!- Gray wziął mnie na ręcę i zaczął biec w inną stronę.
-Puść mnie! PUŚĆ! MOJA MATKA! GRAY!!!- krzyczałam a ten nadal mnie trzymał.
-Nie moge!-
-NO I CO MNIE TO!!! TO MOJA MATKA MOŻE JESZCZE DA SIĘ COŚ ZROBIĆ!!! BŁAGAM!!!-
Jemu też zaczęły lecieć łzy.
Zobaczyłam za nami wybuch.
-ICEA!!!! NIEEEEEEE!!!-Zaczeła mi krew spływać z oczu. Gray
walnął mnie w brzuch. Jeszcze usłyszałam to.
>-Nie poddawaj się. Idź przed siebie a zobaczysz swoją prawdziwą twarz. Prawdziwą moc yin-yang którą posiadasz.
-Icea-
-Zawsze będę z tobą. Kochanie. Nigdy nie przestań się śmiać.-<
Wyrwałam się Gray'owi.
Wtedy on został postrzelony w serce. A następnie w głowę i resztę ciała. Poczułam pustkę. Cholerną pustkę oraz piekielny ból w sercu.
-GRAY TY IDIOTO!!! CZEMU MI TO ZROBIŁEŚ!! NIE ZOSTAWIAJ NAS TY IDIOTO!!! TO POWINNAM BYĆ JA!!! CZEMU NIGDY NIE MOGE POWIEDZIEĆ PRZEPRASZAM!!!CZEMU TRACE WSZYSTKICH KTÓRYCH KOCHAM!!! JESTEM PRZEKLEŃSTWEM CZEMU MNIE NIE ZABILIŚCIE!!! ICEA'O!!! ACONOLOGIO!!! FAIRY TAIL!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!-
*płacz pomieszany z krzykiem i rykiem smoka*

Całkiem się zmieniłam. Wygladałam tak

Zaczęłam niszczyć wszystko co stało mi na drodze. Nagle byłam normalna i znalazłam się na rękach Gray'a. Zaraz miał nastąpić ten moment.
-Gray stój zaraz ty zostaniesz...-
-Postrzelony? Wiem.- zrobił unik a mnie zatkało. Łzy leciały mi po twarzy. Nagle rana na brzuchu się otworzyła i krew zaczęła z niej lecieć.  Smoki popatrzyły ma mnie, potem na siebie i zaczęły ze sobą walczyć. Ja szybko zamroziłam ranę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro