Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

Kiedy Gray że mną na rękach zaczął się wycofywać to te smocze małe...cośki zaczęły mu strzelać w nogi. Wyglądało to tak jak by chciały bym została. Wyczarowałam skrzydła. Wziełam Gray'a za rękę i z trudem wzlecialam w górę. Zobaczyłam jak Lyon, Juvia i Chelia sobie nie radzą wiec tam wylądowałam.
-Toki jak mogłaś mnie tak oszukać.- narzekał białowłosy
-Chciałam zobaczyć twoją minę. Ale to teraz nieważne. Trzeba się zająć tymi stworzeniami. I LYON WSPÓŁPRACUJ Z GRAY'EM I NA ODWRÓT!!!-wrzasnełam ze łzami w oczach. A Lyon spojrzał na mnie z miną zdziwienia.
Zaczęła się walka. Ja ledwo stałam przez rany i łzy.
-STOP!!!- Warknęłam a małe smoki się zatrzymały. Znowu rana mi się otworzyła. Popatrzyły na mnie a potem znowu zaczęły walczyć między sobą. Nagle Natsu rozwalił wrota a wtedy wrzystkie smoki zniknęły.
>Nie dam rady<. Zaczęłam płakać jak małe dziecko a Gray spoglądał na mnie z smutną miną a następnie mnie przytulił. Niewiem ile tak płakałam. Kiedy się uspokoiłam zobaczyłam wszystkie gildię jak stoją wkoło mnie.
-Toki a gdzie Icea?- spytała Erza dolewając oliwy do ognia.
-Nie ma.- powiedziałam i jeszcze mocniej zaczęłam płakać. A Gray przytulił mnie mocniej.
-Wiesz co Erza nie pomagasz.- Syknął. Wtedy walnął mnie w brzuch a ja zamknęłam oczy.

{Gray}

-Gray wytłumacz się! Dlaczego ona płacze i jakim prawem na mnie syczysz!-Warknęła Titania z mordem w oczach.
-Icea nie żyje.- powiedziałem i samotna łza spłyneła mi po policzku. A Erzię zaczęły spływać łzy tak jak reszcie członków Fairy Tail.
-Ja nie wiedziałam.- powiedziała załamana Erza.
-Ona napewno to wie. Teraz musimy jej dać wsparcie.- powiedziałem. Następnie zaniosłem Toki do szpitala. Siedziałem przy niej tak jak reszta.

{Toki}

Kiedy się obudziłam i wszystkich zobaczyłam byłam szczęśliwa. Ale się nie uśmiechnęłam. >Nigdy nie przestań się śmiać< ostatnie życzenie mojej mamy. Postanowiłam je spełnić. Wiec się uśmiechnęłam.
-Przepraszam nie wiedziałam.- powiedziała Erza.
-Nic się nie stało.- powiedziałam
-Dlaczego się uśmiechasz? Przecież Icea.- Spytała Lucy
-Ostatnim jej życzeniem było abym się śmiała.- powiedziałam a łza spłyneła mi po twarzy.
-A właśnie Toki dzisiaj jest bal idziesz?- spytała Titania.
-Dobra.-powiedziałam a Erzię pojawiły się gwiazdki w oczach i zaczęłam mnie ciągnąć. Wyciągnęła mnie z szpitala a następnie chodziliśmy po sklepach. Po dwóch godzinach wybrłyśmy sobie sukienki i buty. Ja miałam takie

(Erza taką jak w anime)
Następnie Erza mnie umalowała

Cancer Lucy zrobił mi fryzurę.( o wiele dłuższe włosy)

Na koniec nałożyłam naszyjnik od Icea'y

i peleryne.

A Erza taką

I poszłyśmy do pałacu. Kiedy dotarłyśmy otworzyłyśmy drzwi i weszłyśmy do środka. Wrzystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Kiedy z Erzą podzeszłyśmy do wieszaka i zdjełyśmy płaszcze. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę. Widziałam jak chłopacy pożerają mnie wzrokiem. Wtedy podeszła do nas Lucy. Erza i ona zaczęły gadać a ja się wycofałam. Wyszłam na taras i mimowolnie zaczęły lecieć mi łzy. >Co się dziwić w końcu dopiero dowiedziałam się o klątwię i o tym że moja matka to moja przyjaciółka. Wdodatku tuż przed jej śmiercią. Chyba każdy by się załamał.<
-Toki?- usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro