Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Miliana}

>Zaniedługo będziemy na rajskiej wieży.< Zeszłam na dół i zobaczyłam Erze z głową pochyloną w dół tak samo i Toki. Erza na mnie spojrzała a Toki nic. Nawet nie drgneła.
-Erza nic cię nie boli?-zapytałam na odpierdziel.
-Nie- Odfukneła.
Zaczęłam podchodzić do Toki.
-Miliana nie zbliżaj się do niej.-
Warknęła
-Chcę sprawdzić czy nic jej nie jest Erza-chan. Więc ucisz się i siedź-
Podniosłam jej głowę i zobaczyłam że ma rozciętą wargę i zaczynają się robić siniaki. Przyłożyłam więc tam kostki lodu które 10 minut potrzymałam a następnie z tamtąd wyszłam.
I zobaczyłam ląd.
>Czyli dotarliśmy już pod tą głupią wieżę<

{Gray}

Wiosłuje cały czas już mnie ręce bolą.
-Lucy weź teraz ty powiosłuj bo mnie ręce bolą.-
-HŁEHŁE-
-Z czego się chihrasz zapałko?-warknąłem
-Z cłiebłie młorzonko. Płonieważ jest tłu siłniczłek. A tły jak idłota wiosłujesz.-
-Po liczę się z tobą jak uratujemy dziewczyny i Happy'ego.- odwarknołem
-A tak po za tym masz wogóle ich trop?-
-Zgłubiłem już dławno-
-BAKA- krzyknęła Lucy i walneła go w głowę.

{Erza}

Odkąd wyszła Miliana minęło 10 minut. Od tego czasu patrze na nią i czekam aż się ocknie.

{Toki}

Kiedy się Ocknełam poczułam znowu ból głowy ale towarzyszyły temu nudności.
-Ała moja głowa.-
Erza spojrzała na mnie z współczuciem, Radością i poczuciem winy.
-Całe szczęście że się obudziłaś- rzekła moja towarzyszka. Nagle usłyszałam z za drzwi
-Ja biorę brązowowłosą a ty weź Erzę dobra Simon?
-Dobra Sho-
Sho kopnął drzwi które wyleciały z zawiasów (z buta wjeżdżam).
Podrzedł do mnie a Simon do Erzy.
-Zostaw ją bo jeśli spadnie jej włos z głowy to Cię Zabiję!!!
Nie pozwolę krzywdzić moich przyjaciół!!!-
Sho w tym czasie odwiązał  mnie od słupa, ręce nadal miałam związane a On wziął mnie na ręcę.
-Puść mnie Brozowomordy blądasku który wygląda jak plastik!Nie dotykaj mnie tymi łapami bo Mmmmm!!!-Zatkał mi usta ręką. A ja go ugryzłam.  Do krwi ale Ciiiiii.
-A AAA AAA! Kurna co ty pies że gryziesz!?!-
-Po pierwsze, fuuuu gdzie ty się szlajasz po drugie, nie psem a lodowym zabójcą smoków a po trzecie, jesteś idiotą jeśli myślisz że jeśli kogoś porwiesz, zwiażesz lub co innego to on nie będzie walczyć!!!!!!!-
On się uciszył i pokazał coś pustogłowemu kwadratowi, a potem strzał, krzyk a następnie ciemność.
WTF mam deja-vu.
GRAY, NATSU ,LUCY mam nadzieję że jesteście cali.
Proszę pośpieszcie się.

{Natsu}

>Ale mi nie dobrze, zaraz żygne.
-GRAY, NATSU, LUCY mam nadzieję że jesteście cali.
Proszę pospieszcie się.-
To głos Toki, tylko jak? Wiem że dochodzi z północnego-wschodu od nas.<
-Słyszeliście?-
-Ale co?- zapytali się wszyscy.
-Tędy- wskazałem drogę i powiedziałem im o tym co słyszałem i z kąd.

{Erza}

-Co wy zrobiliście!!! Czemu ją zabiliście!!!-
-To tylko środek usypiający Erza. Nic jej nie jest.-
-Simon powiesz mi prawdę?
Po co wam Ona?-
Nie odpowiedział tylko dalej szedł.
-Simon?-
-Jest tak jak mówili, poza tym nie wiadomo, czy Jelall jej nie zabije.-
Zatkało mnie.
Ponieważ jedyne co mogę zrobić to modlić się o lepsze jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro