Rozdział 54

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

Weszliśmy do środka.
-Można prosić o szczegóły misji?- spytała Wendy.
-A tak, tak. Jakiś rok temu lub więcej uratowałem psa z rąk myśliwych. Zamieszkał ze mną i zaprzyjaźnił się z córką. Tydzień temu on uciekł. Proszę znajdzicie go bo moja córka nie wyjdzie w końcu z pokoju a siedzi tam tydzień.- Powiedział
-Dostane chociaż imię i zdjęcie?- zapytałam.
-Tak. Nazywa się Akamaru i nie rozstaje się z kawałkiem materiału. A to jego zdjęcie.- Pokazał nam je.

Szczęka mi opadła.
-Słuchaj jeżeli zrobisz krzywdę temu psu to cie zabije.- Warknęłam z jadem. On przełknął ślinę.
-Ruszamy na tych miast. - powiedziałam i zaczęłam się kierować w strone wyjścia. Wyskoczyłam na drzewo i zaczęłam medytować. Po 10 minutach zaczęłam mieć o wiele lepszy słuch. Do tego używałam magi.  Nadal nic.
Zeszłam z drzewa.
-Idźcie w kierunku którym chcecie ale jak znajdziecie to wyślijcie w górę światło swojej magii.- powiedziałam i poszłam na północ. Kiedy tak sobie szłam usłyszałam  bardzo cichutkie wycie ze wschodu wiec tam pobiegłam. Kiedy dotarłam na miejscę z kąd pochodzi wycie zobaczyłam krater. Wycie było teraz tak głośne że aż w głowie zaczęło mi się kręcić i spadłam w dół.
-Toki!!!-
Byłam oszołomiona ale słyszałam Gray'a. Poczułam jak spadam na coś miękkiego i białego. Było to futerko. Po chwili wstałam i zobaczyłam że to Akamaru. Zaczął mnie lizać po twarzy.
-Cześć piesio dawno się nie widzieliśmy.- powiedziałam a on zamerdał ogonem.
-Dlaczego uciekłeś? Właściciele cię kochają i się o ciebie martwią.- wtedy zobaczyłam na gałęzi nad nami kawałek mojej bluzy. Był trochę brudny.
-A rozumiem. Ale posłuchaj mnie, pomogłam ci ale nie musisz aż tak tego pamiętać. Żyj życiem wraz z swoimi właścicielami.- powiedziałam a on kiwnął głową na tak.
-To teraz pora z tąd wyjść.- powiedziałam a wtedy na górze zobaczyłam Erze i resztę.
-Poczekaj sekundę zaraz wracam.- powiedziałam i wyczarowałam sobie skrzydła. Poleciałam do reszty.
-Jakiś plan jak go wydostać?- zapytałam.
-Otwórz Się Bramo Panny: Virgo!- krzyknęła Lucy a przed nami pojawiła się pokojówka.
-Czas na karę księżniczko?- Zapytała
-Nie ale mogła byś zrobić wyjście dla tego psa co tam utknął?- spytała blądwłosa.
-Oczywiście księżniczko.- powiedziała i to zrobiła a ja wyskoczyłam w dół. Ściągnęłam materiał i usiadłam na głowie psa. Wtedy zaczęłam prowadzić go przez korytarz Virgo. Kiedy byliśmy na zewnątrz dałam zwierzęciu materiał a następnie naprawiłam tunel. Poszliśmy do zleceniodawcy. Zostawiliśmy tam Akamaru, wzięliśmy nagrodę po 250.000 klejnotów na osobę i wróciliśmy do gildi.
Kiedy byliśmy na miejscu okazało się że Macarov  pojechał na zebranie mistrzów Legalnych gildi i nie będzie go przez jakiś czas. Rozmawiałam z Mirajane, Caną, Erzą, Lucy i Wendy ponieważ starałam się zmienić. Podczas tej rozmowy  czułam jak ktoś mnie obserwuje. Byłam coraz bardziej wkurzona bo trwało to już dwie godziny.
-Dziewczyny przepraszam ale ja już pójdę.- powiedziałam wmiarę spokojnie ale we mnie aż się buzowało. Kiedy wyszłam to poszłam nad jezioro. Co prawda ostatnio była tam ''Ta'' sytuacja ale musiałam gdzieś się wyładować a to było jedyne takie miejsce w którym mogę ochłonąć. Kiedy doszłam zaczęłam walić z całej siły pięściami w ogromny, gruby i wytrzymały głaz . Po paru minutach skończyłam i usiadłam pod nim.
>-Wiesz dlaczego cie nie boli kiedy walisz w kamień?-
-Nie zbyt.-
-Jak byłaś mała to waliłaś w metalowe słupy.-
-Po co mi to mówisz?-
-Nudzi mi się. Chce abyś rozwaliła okolice! To zarąbisty pomysł!!!-
-Nie! Wybij to sobie z głowy!-<
Kiedy wstałam postanowiłam iść do gildi. Miałam złe przeczucia.
-Toki mam dla ciebie misję!- krzyknęła Mirajane podbiegając do mnie.
-No powiedz.-
-Klient pisze że ma problem z lodowymi smokami. Nagroda wynosi 6.000.000 kryształów.- powiedziała Mira.
-Mira oddal to zgłoszenie. Jest fałszywe.- powiedziałam
-Nie możliwe, facet był przerażony!-
-Słuchaj. Tak naprawdę lodowe smoki wygineły. To musi być jakaś technika albo dobry z niego aktorzyna. No nic pójdę zobaczę o co chodzi skoro mówisz że był przerażony.- powiedziałam od niechcenia.
-Dobra.- powiedziała i poszła zapisać. Podeszłam do Erzy
-Erza chcesz iść ze mną na misję?- zapytałam
-Dobra tylko poczekaj powiadomie resztę drużyny.- Chciałam odmówić ale ona już gadała z całą drużyną. >No pięknie.<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro