Rozdział 59

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Erza}

Kiedy zbiegłam po schodach miałam w oczach gwiazdki.
Wtedy wrzyscy się zerwali i pobiegli na górę, a ja za nimi. Kiedy dotarliśmy na górę weszliśmy do pokoju a Toki patrzyła tępo za okno.
-Toki!- krzyknęła Wendy i z płaczem zaczęła ją przytulać.

{Toki}

>-Jak zwykle jestem problemem.-
-Nie da się zaprzeczyć.-
-Zamknij ryj!-<
-Toki!- usłyszałam Wendy a ta zaczęła mnie przytulać.
-Nie płacz Wendy.- powiedziałam a ona wtuliła się bardziej. Wtedy wszyscy z gildii zaczęli mnie tulić.
-Przepraszam za wszystko.- powiedziałam.
-Kłamałaś. Tylko dlaczego?- Zapytał mistrz.
-Ja nie chciałam ale oni tak. Kiedy tam byłam wbili mi jakieś cholerstwo w szyję i mieli na de mną władze. Wiedzieli że nie mogę kłamać dlatego pozwolili sobie na takie posunięcie. Nie wiedzieli że bardzo łatwo jest poznać u mnie kłamstwo kiedy jest ich za wiele na raz i to takich.- powiedziałam ze smutkiem.
-Najważniejsze że jesteś teraz z nami.- powiedziała Mirajane.
-Jak się uwolniłaś?- Zapytał Natsu.
-A tak przypomniałam sobie pewną rzecz i ją wykonałam.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam na te myśl.
-Więc to pękanie plastiku to było to na twojej szyji.- stwierdził Gray.
-No.- powiedziałam.
-Dobra szykujemy imprezę!- krzyknął Laxus i wszyscy poszli na dół po za mną i Wendy. Wendy sprawdziła mój stan i powiedziała że przez 2 dni nie mogę pić alkoholu.
>Czyli zawody z Caną i Mistrzem narazie odpadają. A tyle ćwiczyłam!<
Kiedy chciałam wyjść wszedł Gray a Marvell się ulotniła.
-Możemy pogadać?- Zapytał
>Wsumie tamta misja z Aniyą  to nie była jego wina. Wrobili go. Może niech się wytłumaczy ze swoich słów a może się z nim podroczę? Co wybrać?-
-Zabij go to nie będziesz miała takiego problemu!-
-Może masz rację?-
-Ja zawsze mam rację!-
-Tak pewnie zrobię!-<
-Masz minutę.- powiedziałam
>-Już Cię Lubie!!!-
-Przecież go nie zabiłam?!?-
-Ale masz własne zdanie i... NIE WAŻNE!!!-<
-Wiesz kiedy walczyłem z Silver'em okazało się że jest moim ojcem. Został ożywiony przez nekromantę. Próbował mnie zabić tylko po to abym mógł motywację zmienić w siłę. Próbował zabić członków gildi ale byłem za słaby by go wykończyć zgodnie z jego prośbą. Po prostu nie dałem rady. Kiedy Juvia pokonała nekromantę on zniknął. Byłem na siebie wściekły że nie dałem rady go dobić i na ciebie  bo myślałem że ty pokonałaś nekromantę. Kiedy zobaczyłem cię z Iceą coś we mnie pękło. Kiedy Zapytałaś się mnie co się stało to warknąłem na ciebie że nie twój zasrany interes. Zapytałaś się co mi takiego zrobiłaś. Powiedziałem że się urodziłaś. Nie panowałem nad sobą i mi sie wymsknęło. Kiedy byłem przy grobie ojca i matki zdałem sobie sprawę z tego że to nawet lepiej że tak się stało. Wtedy się dowiedziałem że Juvia go pokonała.- powiedział.
-Rozumiem. W sumie na moim przykładzie wiem że emocje wpływają na to co robimy wybaczam ci.- powiedziałam
-To zchodzimy?-
-Jak chcesz to idź. Ja muszę coś załatwić.-
-Okej.- powiedział i wyszedł. Wyskoczyłam przez okno i chciałam wyczarować skrzydła ale coś mi to uniemożliwiło. Walnełam się w czoło >Przecież ten chip blokuje magię!< i spadłam na nogi. >Całe szczęście że jestem magiem bo bym pewnie teraz leżała cała połamana.< skierowałam się w stronę jeziora. Od kiedy zostałam kapitanem oddziału wojskowego jest tu posadzone ogromne drzewo wiśni które potraktowałam już dawno temu Arką Czasu. Wyskoczyłam na nie i wylądowałam w najbardziej zasłonionym miejscu. Było tam pięknie zwłaszcza w porze kiedy drzewo zakwita.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro