Rozdział 75

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

-A teraz 5 minut przerwy.- powiedziała dynia a ja poleciałam z Rogue do szpitala. Kiedy wróciłam to usiadłam na trybunach.

{Erza}

Podczas walki Toki Gray strasznie dziwnie się zachowywał. Obijał opuszkami palców mur trybunów. Kiedy Toki wzięła Rogue na ręcę i poleciała z nim do szpitala to on zacisnął pięści.
-C..y ja j...em za...osny?- szepnął bardzo nie wyraźnie .
>Czy on Zapytał się ''czy ja jestem zazdrosny?''. To pewnie znowu moja wyobraźnia.< Kiedy Toki po chwili wróciła to on się uspokoił.
-Piękna walka Toki! Byłaś niesamowita!- powiedział.
>-Chwila. Czy on ma lekko zaróżowione policzki? Czyżby szykowała się gorąca scena?-<
-Dzięki.- powiedziała Toki odwracając głowę.
>Tak samo jak u Gray'a! To przeznaczenie!<
-Druga walka odbędzie się po miedzy Milianą z Mermaid Heel oraz Midori Hayaidesu (Jasnoniebiesko włosa) z Same No Koe.- powiedział komentator. Kiedy one zeszły na dół to ta dziewczyna z Same No Koe zaczęła unikać ataków Miliany a za razem atakowała wodnymi tworzeniem. Została związana na ręcę przez Milianę i kiedy chciała użyć wodnej techniki to się jej nie udało. Ona za to się uśmiechnęła.
-Bawimy się w berka mam rozumieć? I teraz ja jestem? Dobra to szykuj się Miliana- nagle zdjęła z nóg ciężarki. Kiedy to zrobiła to była trochę szybsza. Robiła salta unikając ataków Miliany. Sama atakowała dość mocno. Miliana nie była gorsza i oddawała ataki. Jednak nie zauważyła że Midori pozbyła się sznurka z ręki i wyczarowała w niej sztylet który wbiła ''kotce'' w noge a ona się przewróciła. Dopiero wtedy zauważyła brak swojej magii.
-Przykro mi ale gra niestety skończona.- powiedziała smutna Midori.
-Nie prawda! Jeszcze mogę wstać!- powiedziała członkini Mermaid Heel i wstała.
-Przepraszam cię. Zostaniemy przyjaciółmi? Jak się obudzisz odpowiesz mi na to pytanie. Dobrze?- powiedziała niebieskowłosa a Miliana przewróciła się i zamknęła oczy. Przez 5 minut nie otwierała.
-Wygrywa Midori Hayaidesu!-
-Miliana!- krzyknełam i zbiegłam na dół a za mną Toki.
-Coś jej zrobiła?- zapytałam się groźnie.
-Erza spokojnie nic Milianie nie będzie. Musi tylko zostać podłączona do kroplówi z wodą.- powiedziała Toki.
-Skąd wiesz?-
-Woda z jej techniki dostała się do ciała Miliany. Ciało człowieka jest zbudowane w 60-70% z wody. Midori przejęła kontrolę nad wodą Miliany całkiem ją odwodniając. Naprawdę trzeba dużo pracy żeby to wyćwiczyć.- powiedziała z podziwem Toki.
-Zgadza się. Przepraszam że was martwiłam wyciągając z niej wodę. Przyżekam że ją to nie bolało. Zprowadzę ją do szpitala- powiedziała Midori i poszła.

{Toki}

-Nastepna walka będzie między Lyon'em Vastia z Lamia Scale a Buntą Sekijun (czarnowłosy) z Kamakiri!- powiedziała dynia. Wtedy podeszłam do Juvii.
-Juvia możemy pogadać?- zapytałam
-Juvia myśli że tak.-
-Słuchaj Juvia odkryłam już dawno coś pięknego. Wiesz co?-
-Juvia nie wie.-
-Moc emocji. Juvia mam wrażenie że Lyon cię kocha. Po tym co mi mówiłaś to on cię naprawdę kocha.-
-Ale Juvia myśli że jest strasznie natarczywy.-
-Posłuchaj mnie uważnie bo powiem tylko raz. On cię kocha. Ty z nim nawet nie rozmawiałaś na spokojnie tylko uciekałaś. Spróbuj z nim porozmawiać na spokojnie to wtedy go poznasz. Jest on fajnym chłopakiem. Spotkaj się z nim i porozmawiaj.-
-Ale Juvia nie pójdzie z nim na randkę.-
-Juvia nie randke a przyjacielskie spotkanie. On pewnie myśli że jak będzie się zachowywał w stosunku do ciebie tak jak ty do Gray'a to wtedy go chociaż zauważysz.-
-Naprawdę? Juvia myśli że to jest słodkie.-
-Pogadaj z nim i spróbuj zrozumieć a teraz choć mu pokibicujemy.- powiedziałam i tak zrobiliśmy.
Lyon ciągle posyłał ukradkiem spojrzenia w stronę Juvi co źle wpływało na jego walkę. Dostał raz z pięści w brzuch oraz z łokcia w nos. Jego przeciwnik był gorzej poobijany. Wtedy Bunta wyczarował stalagmity którymi rzucał w Lyon'a. Kiedy Lyon unikał pocisków to położył się na ziemi. Kiedy miał wstać 1 skała przyszpililł mu dłoń prawą. 2 rękę lewą. 3 nogę prawą. Lyon się szarpał i kiedy chciał zamrozić te skały to okazało się że Bunta strzelił Lyon'owi w noge lewą igły blokujące magię. Wtedy do niego podszedł, wyczarował sobie kolejny ostry kamień i wyjął z kieszeni strzykawke z jakimś płynem która mu wstrzyknął. Zaczął mu nacinać skórę w każdym miejscu. Po jego policzkach spłyneła łza. Wtedy do mnie dotarł dziwnie znajomy zapach.

-Dzisiaj sobie zaszalejemy i jej to wstrzykniemy. Powiększa to odczucie bólu o 50%-
-Z kąd to masz?-
-Kupiłem od Bunty ze stalagmitu.-

Wtedy Bunta zaczął go dusić. Kiedy to zaczął robić to po chwili Lyon stracił przytomność ale Bunta nie przerywał. W końcu Ja, Gray i co dziwne Juvia wkroczyliśmy do akcji. >Chyba wzięła sobie do serca moje słowa.< Wtedy przyłożyłam mu ręcę pod pachami, zacisnęłam moje dłonie u niego na karku i odciagnęłam go od Lyon'a.
-Kurwa a było tak zabawnie! Szkoda ze nie wstrzyknąłem mu drugiej dawki. Ciekawe jak by się wtedy darł.- powiedział.
-AAAAAAAAAAA!!! PUSZCZAJ SUKO TO PARZY!!!- wydarł się. Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę. Dopiero wtedy zobaczyłam że ubranie zaczyna mu się topić. W sumie tak jak skóra. Puściłam go.
>-HAHAHAHA!! Będzie miał blizny do końca życia! Uwolniłaś w sobie rzecz dołączoną do twojej magi po ojcu jest to...<

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro