Rozdział 77

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

{Toki}

Następnego dnia równo o 10:00 byliśmy na stadionie.
-Czyli kto dzisiaj idzie do 1 konkurencji?- Zapytał Gajeel.
Kiedy to zrobił to zobaczyłam że na trybunach gildi Kamakiri nie ma tego z peleryną.
-Ja idę!- powiedziałam wyskakując z trybu.
-Mam złe przeczucia.-

{Natsu}

-Ej przygotujcie się.- powiedziałe
-Zapałka ma rację. Toki ma złe przeczucia i w sumie to ja też.- powiedział Gajeel.

{Toki}

-W tej konkurencji biorą udział

Z BLUE PEGASUS
HIBIKI LATES

Z LAMIA SCALE
TOBY HORHOTA

Z MERMAID HEEL
KAGURA MIKAZUICHI

Z SABERTOOTH
MINERVA ORLANDO

Z QUATRO CERBERUS
BACCHUS GROH

Z SAME NO KOE
TOSHIO TENGOKU (Granatowewłosy)

Z FAIRY TAIL
TOKI

Z KAMAKIRI
ANIMOWANY (peleryna.)

Pierwsza konkurencja jest następująca. Uczestnicy wchodzą do labiryntu i mają z niego wyjść w ciągu 30 minut. Są rozstawione też potwory. Jeśli ktoś takowego spotka musi z nim walczyć. Start!!- powiedziała dynia a my zostaliśmy teleportowani pod ziemię. Zaczęłam pomału dreptać po labiryncie.

{Gray}

-Czemu wy nie jesteście w labiryncie?!?- Zapytał wszystkie drużyny dynia. Teleportowani zostali tylko Toki i ten gość w pelerynie.
Ekran śledził poczynania Toki.
-Dlaczego ona nie została tutaj teleportowana z powrotem?!?- pytała się maskotka igrzysk.
Wtedy podbiegł Iniya.
-Problem machina nas nie słucha. Ktoś się musiał włamać!!- powiedział białowłosy.

{Toki}

Nagle poczułam że coś się zbliża. Rozwaliło ścianę obok mnie. Był to facet z peleryną. Włożył mi rękę w brzuch. Poczułam piekielny ból. Zaczął wyciągać ze mnie magię. Nagle  naszyjnik z sercem matki odgrodził go ode mnie. Po chwili przyszła duża ilość potworów i mnie unieruchomiła.

{Gray}

-KURWA NO ZRÓBCIE COŚ Z TYM!!!- wydarłam się słysząc krzyk Toki. Następnie została otoczona przez potwory. Dostała z pięści w twarz tak że wraz z potworami poleciała kawałek dalej.

{Toki}

-To za tamto.- powiedział i mnie walnął w twarz a ja poleciałam kawałek.
-Nie możliwe. Jesteś A...-
Nie dokończyłam bo zaczął mnie dusić. Kiedy atakowałam go magią to nic to nie dało.
-Głupia po co wykorzystywałaś okazję i wyszłaś z wrót?-
-Zamknij się tyle bólu mojej matce zadałeś-
-Nawet jej nie znalem.-
-Nie znałeś Icea'y? Nic nie wiedziałeś o klątwię? Twoja siostra która była w ciąży nie umarła przez smoka?-
-Nie kłam suko!!- Zostałam złapana za nogę i przejechałam się twarzą po kamyczkowej podłodze. Zostałam znowu złapana przez potwory i znowu włożył mi rękę w źródło magiczne. Zaczęła krew spływać mi z oka, nosa i ust. Zaczęły spływać mi też łzy. Krzyczałam

>-Wyciągają mnie z ciebie. Po co walczysz? Beze mnie będzie ci łatwiej.-
-Nie-
-Nie kłam! Nikt nie będzie chciał cię przejąć! Będziesz miała beztroskie życie!-
-Ale umrze cześć mnie! Nie będę już Toki! Bez ciebie będzie mi smutno! Komu podokuczam! Kto mi coś doradzi!?! Nie ty! Mimo wszystko przywiązałam się do ciebie!-
-Ja też- powiedziała i się przytuliliśmy.< Wtedy zaczęłam świecić. Wygladałam tak samo tylko że miałam lodowe skrzydła anioła które niektóre kawałki imitujące pióra były ciemnogranatowe oraz byłam kryształowa. Na czole pojawiła mi się korona.
-Zabójcą smoków Lodu: Cześć I Moc zabójcy Ognia pełne uwolnienie!- krzyknełam a wtedy Aconologia wyciągnął ze mnie rękę.
-Co? Jak? Niemożliwe.- powiedział kiedy patrzył na mnie ze zdziwieniem. Za mną pojawił się duch Icea'y który uśmiechnął się i zniknął. Wtedy Aconologia zdębiał a potwory się na mnie rzuciły. Od razu stałam się normalna i zaczełam walczyć. Po dziesięciu minutach byłam strasznie ranna. Wtedy też zostałam teleportowana spowrotem na arenę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro