Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wchodząc do mojego nowego pokoju nie spodziewałam się takiego widoku, szczerze nawet nie przypuszczałam, że faceci mogą mieć tak zajebisty gust. Ten pokój był duży oraz miał ambonę, w której widziałam, że stało olbrzymie łóżko. Był on utrzymany był w ciemnych kolorach z miętowymi akcentami. W samym pokoju stało spore biurko, olbrzymia szafa, którą znając mnie szybko za pełnie, toaletka z mnóstwem szuflad i dużym lustrem z lampkami. Znajdował się spokoju również duży regał na książki a z sufitu wisiał fotel kokon. Przy ścianie stała kanapa a na przeciw niej wisiał telewizor. Weszłam po schodkach do ambony przy łóżku znajdowały się szafki nocne na obu stały lampki. Na barierce wisiały lampki żarówki. W pokoju były dwa duże okna jedno na ambonie  a drugie na dole, oba jednak miały duże parapety z wygodnymi siedzeniami. Zeszłam po spiralnych schodkach ma dół i podeszłam do Anthony'ego

- Wow ten pokój jest przepiękny.- powiedziałam zachwycona widokiem jaki zastałam.

- Nasio go zaprojektował, a my pomogliśmy mu doprowadzić ten pokój do takiego stanu.- przyznał szczerze Anthony.

Postawiłam torbę na środku pokoju i okręciłam się powoli w okół własnej osi, a w drzwiach zauważyłam resztę chłopaków. Mój brat stał trochę bardziej z przodu. Wykorzystując ten fakt podbiegłam i skoczyłam na niego mocno go przytulając.

- Tak bardzo dziękuje, kocham cię braciszku.- powiedziałam szczęśliwa.

Po chwili puściłam brata i podeszłam do po kolei do wszystkich chłopaków i ich przytuliłam dziękując.

***

Chłopcy nie siedzieli ze mną za długo, zmyli się pod pretekstem, że powinnam odpocząć a wyrazie czego łazienka jest na przeciwko mojego pokoju, a jeśli będę czegoś potrzebować oni są na dole.

Postanowiłam, że powinnam zadzwonić wreszcie do mamy. Larissa Rhea Rizos nie lubiła czekać, znając ją pewnie miała mnóstwo czarnych scenariuszy w głowie. Powodem tego miało być to, że odkąd przyleciałam minęły cztery godziny, a ja się jeszcze nie odezwałam.

Weszłam po spiralnych schodach i rzuciłam się na moje ogromne łóżko, wyciągając telefon z tylnej kieszeni moich dżinsów. Odblokowałam telefon, a następnie weszłam w kontakty i wyszukałam numer do mamy. Czekała mnie długa rozmowa podczas będę musiała się gęsto tłumaczyć.

***

Kiedy skończyłam rozmawiać z mamą było po 12. Byłam już strasznie głodna dlatego postanowiłam zejść na dół i przygotować sobie coś zjedzenia. W kuchni zastałam czterech chłopaków bez koszulek gotujących. Każdy z nich coś robił. Nawet nie rozmawiali ze sobą,a każdy z nich wiedział co ma zrobić tak, aby nie przeszkodzić innemu co było dla mnie zaskakujące.  W tle zaczęła lecieć piosenka zespołu Chase Atlantic Into it. Stanęłam w wejściu do kuchni opierając się o nie. Przyjaciele Athanasio i on sam stali tyłem do mnie przez co mogłam ich śmiało obserwować.
W momencie kiedy w piosence zaczęły lecieć pierwsze słowa oni zaczęli śpiewać po nosami. Boże ale oni mieli cudowne głosy. Widać było, że lubią tą piosenkę.

Obserwowałam ich wszystkich po koleji wyłapując jak najwięcej szczegółów z ich sylwetek.  Wraz z ostatnimi słowami piosenki dałam im znać o mojej obecności w kuchni.

-Jestem tu od kilku godzin a nie spodziewałam się takiego raju dla oczu. - wyznałam głośno powodując, że odwrócili się w moją stronę. Wykorzystałam ten fakt i przejechałam wzrokiem po sylwetce każdego z nich.

- Przyszłaś idealnie na obiad. - powiedział niczym nie zrażony Nasio, wraz z chłopakami zanieśli wszystko do jadalni gotowe do jedzenia. Widać było po nim, że coś chciał i nie robił tego bezinteresownie. Jego przyjaciele również próbowali grać niewiniątka.

- Dobra powiedzcie wprost co chcecie skoro  próbujecie przekupić mnie jedzeniem. - Powiedziałam spokojnie posyłając w ich stronę wymowne spojrzenia.

- No wiesz z racji twojego przyjazdu postanowiliśmy to uczcić. - Zaczął Nicholas

- Stwierdziliśmy więc razem, że najlepszą rzeczą może być imprezka powitalna. - dodał Theodor

- Wszystko jest praktycznie gotowe. Ludzie zaczną przychodzić o 20.00. Zaopatrzenie jest w garażu.- wtrącił Anthony

- Jest na tyle wcześnie, że możesz pójść teraz sobie spać i zdążysz się wyszykować. - tym razem dopowiedział Athanasio paplali jeden przez drugiego słowa wypadały z ich ust niczym z karabinu.

- Pyszny obiad chłopaki. - zaczęłam perfidnie zachowując powagę. Widząc ich wybite z rytmu miny postanowiłam dokończyć myśl. - Co do imprezy uważam, że mogła ona poczekać do jutra aczkolwiek nie jestem pewna czy zdążyłabym się wyszykować jeślibym poszła spać. W innym przypadku mogę nie przetrwać całej nocnej zabawy. Po za tym Athanasio Hypnosie Rizos dlaczego zachowujesz się gorzej niż jakaś dziewczyna? A może czegoś mi nie mówisz?

Podczas mojej wypowiedzi obserwowałam ich uważnie, widziałam jak przez ich twarze przebiegały różne emocje, zmieniały się wraz z kolejnymi słowami, które wypływały z moich ust. Kiedy skończyłam mówić w jadalni zapadła cisza, którą przerwał Nasio słowami.

- Ty podła wiedźmo. Prawie na zawał zeszłem dlaczego ty zawsze musisz to robić.

Po tym oszczerstwie nie wytrzymałam, moja poważna maska opadła, a ja wybuchłam śmiechem, nie przejmując się reakcjami kumpli brata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro