L I E S

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Bardzo chciałaś się spotkać z Lilianą i Melody. Problem jednak był taki, że nie mogłaś. Elita miała się trzymać tylko z elitą. Nie rozumiałaś tych zasad. Nie umiałaś się z nimi pogodzić.
Brakowało ci porannej kawy z Lily oraz wieczornych ploteczek z Melody. To była taka typowa rutyna, której ci brakowało. Chciało ci się płakać przez to, że straciłaś swoje przyjaciółki. Owszem, mogłaś się z nimi skontaktować, ale to nie byłoby to samo, co spotkanie ich w prawdziwym życiu. Napisałaś do Lily, że dołączenie do elity wiąże się z pewnymi zasadami, ale...nie odpisała ci. Tak samo Melody. Zastanawiałaś się, czy to przez to, że były na ciebie złe, czy może same dostały wytyczne, aby się z tobą nie kontaktować. Byłaś zdziwiona tym faktem. Myślałaś, że pomimo takiej przeszkody nadal będziecie przyjaciółkami.

–Wszystko dobrze, final?.- zapytała Aurelia, malując się.

Obecnie siedziałaś w jej pokoju. Szykowała się na taniec, który był na zamówienie w domu jednego z bogaczy tego miasta. Była podekscytowana, bo klient postawił jej dwa razy więcej hajsu niż dał wcześniejszą stawkę.

–Tak, wszystko jest dobrze, ale moje przyjaciółki mi nie odpisują...- mruknełaś cicho.

–Teraz to my jesteśmy twoimi przyjaciółkami, final.- złapała cię za buzię i odwróciła w swoją stronę.- Zapomnij o nich.

–Ale...

–Nie ma żadnego "ale", final. Takie są zasady, musisz się do nich dostosować.- powiedziała stanowczo.- Wiem, że żyłaś z nimi bardzo długo, ale to teraz ty jesteś elitą.- uśmiechnęła się.- Jesteś teraz kimś więcej.

Nie wiedziałaś, czy to była prawda. Kimś więcej? Striptizerką? To jest to "kimś więcej"?
Ale brnęłaś w te kłamstwo.
Bo wierzyłaś, że z każdym następnym dniem będzie lepiej.

***

Ty również się musiałaś przygotować. Miałaś dzisiaj prywatny występ również u kogoś w domu. Liczyłaś, że to nie będzie żaden kawalerski, osiemnastka czy inne tego typu popaprane imprezy. Spakowałaś torbę i ruszyłaś do limuzyny, która czekała pod klubem. Razem z czterema ochroniarzami ruszyłaś w drogę. Nie stresowałaś się, ale za to byłaś bardzo ciekawa do kogo pojedziesz. Miałaś nadzieję, że nie do tego popaprańca Gojo Satoru. No chyba coś cię strzeli, jak zobaczysz tego jego białą czuprynę.

Na szczęście droga wydawała się mało znana. Z każdym kilometrem emocje zaczęły opadać, kiedy zdałaś sobie sprawę, że to nie będzie dom Satoru. Za to niedaleko była szklana willa, która znajdowała się na odludziu, wśród kilku drzew. Nie wiedziałaś, że jest tutaj taki budynek.

–To tutaj.- powiedział szofer.- Będziemy czekać.

–Oczywiście.- uśmiechnęłaś się i razem z dwoma ochroniarzami zapukałaś do wielkiego domu. Otworzyła pokojówka, którą skądś kojarzyłaś.

–Witajcie. Zapraszam.- uśmiechnęła się uroczo i wpuściła cię do środka.

Zostałaś zaprowadzona do jednego z pokojów, w którym miałaś się przebrać i przygotować. Dziwna ta cała sytuacja.
Czy ktoś po prostu chciał zobaczyć twój taniec? Tak...po prostu?
Myślałaś, że to jakaś okazja.

Kiedy w końcu byłaś ubrana w zieloną koronkę i wysokie szpilki do środka ktoś wszedł.

–Myślałam, że mam jeszcze czas na przygotowanie.- powiedziałaś trochę opryskliwie.

–Oj [T.I], ależ ja się niecierpliwie.

Sparaliżowało cię. Usłyszałaś kroki, aż nagle ten ktoś usiadł na kanapie przed tobą.

–A teraz tańcz dla mnie, Mi Princesa.- powiedział białowłosy popijając szkarłatną ciecz.

Wyglądał, jak diabeł, pijący krew wszystkich grzesznika. Jakbyś to była ty.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!❤️
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro