⑩ Powiedz nam, Shin-chan! [KnB]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No co z tobą, Shin-chan? - dopytywał Takao, raz po raz rzucając ciekawskie spojrzenia w stronę zielonowłosego chłopaka, który niósł w dłoni mikrofon. - Na pewno niczego przez to nie zaśpiewasz?

"Zamknij się" - tyle cisnęło się na usta Midorimy, jednak odkąd Takao stał się bardziej przyjacielem niż namolnym znajomym (choć namolny był tak czy siak), starał się ograniczać podobne komentarze.

W ramach ostentacyjnego dobicia po prostu poprawił okulary.

- To byłoby coś! Moglibyśmy stworzyć duet i... - Takao zapewne kontynuowałby ten temat w nieskończoność (trwającą do dzwonka), gdyby na horyzoncie nie pojawił się zastępca ich kapitana. Był wyjątkowo szczęśliwy, jak na siebie.

- Chłopaki! - zawołał pomimo bliskiej odległości.

Pierwszoklasiści spojrzeli na niego jak na wariata. Dopiero Takao odważył się wskazać na dziwne urządzenie w dłoniach ich senpaia i zapytać, czym ono jest.

- To? - Miyaji uniósł dziwną maszynę przed ich twarze. - Wykrywacz kłamstw. Wygraliśmy go z bratem na ostatnim projekcie - wyjaśnił. - Tym o pracy policji. Zabezpieczenia w więzieniu, sposoby przesłuchań i takie tam.

"Dlaczego mnie nie dziwi, że tam był?" - pomyślał Takao, utrzymując kamienny wyraz twarzy.
Jedno spojrzenie wystarczyło, by wiedział, że Midorima myśli to samo.

- Nie wiem tylko, do czego jest ten kabel, więc nie mogliśmy go do tej pory przetestować... - mruknął rozżalony wicekapitan.

Kazunari wziął od niego metalowe pudełko i przyjrzał się przez chwilę.

- Chyba wiem, co na to poradzić.

✤✤✤

- Przyznaj, że ci się podoba, senpai! - ekscytował się Kise, nie odstępując swojego kapitana na krok.

Wszyscy wiedzieli, że gdyby nie szli środkiem holu, blondyn by oberwał.

- Jak chcesz, to ci go pożyczę. Podobno przynosi szczęście! - wykrzyknął.
Tym razem dostał jednak piątkę w twarz.

- Nikogo nie obchodzi twój szalik, kretynie! - warknął Kasamatsu, próbując uciec na bezpieczną odległość.

W tej chwili życzyłby sobie, żeby Moriyama go poparł. Zmarszczył brwi i rzucił mu ostre spojrzenie.

- Ciekawe, czy w tym szaliku zwracałbym większą uwagę... - zastanawiał się, przybierając pozę myśliciela.

Kasamatsu westchnął tylko, upominając sam siebie, że trzeba było się tego spodziewać. Czy to wariatkowo kiedyś się skończy?

✤✤✤

- Następne pytanie leci do Shin-chana! - oznajmił radośnie Takao głosem rasowego prezentera, podstawiając okularnikowi mikrofon pod nos.

Ten jednak odtrącił go i skręcił w boczną ulicę. Odkąd Takao wykombinował, jak podłączyć jego szczęśliwy przedmiot do wykrywacza, on i Miyaji nie dawali mu spokoju - nawet po wyjściu ze szkoły!

- Ze wszystkich członków drużyny mnie lubisz najmniej. Tak czy nie? - Kiyoshi wyrósł przed nim jak spod chodnika.

Na szczęście Shintaro z zasady nie odpowiadał na żadne pytanie już od trzech godzin, więc i tym razem uszedł cało.

- Powiedziałeś coś kiedyś o mnie przez sen? - zapytał z chytrym uśmieszkiem Takao.

- Zasnąłeś chociaż raz na lekcji?

- Ślinisz się na poduszkę?

I tak bez końca...
Midorima zaczął naprawdę mocno główkować nad tym, czy postrach młodzików Shutoku nie został podmieniony przez kosmitów. Przecież powinien zdzielić Takao za takie dziecinne zachowanie, zamiast w nim uczestniczyć!

"No cóż... w takim razie czas na ostateczne wyjście" - Midorima westchnął w duchu, poprawiając okulary.

Przełknął ślinę, zatrzymał się i spojrzał poważnie na dwójkę przyjaciół, którzy widocznie zdziwieni wlepiali w niego spojrzenia oznajmiające, że ich lista pytań sięgnęła zaledwie prologu.

Ale Shintaro nie miał zamiaru odpowiadać na żadne z nich.

- Co mam zrobić, żebyście odpuścili, nanodayo?

✤✤✤

- Jak to trening odwołany?! - wrzasnął Kise, którego rozpacz rozniosła się na cały korytarz i pewnie jeszcze dalej.

Wszyscy przyglądali się, jak blondyn łapie się za głowę. Moriyama był pewny, że zaraz osunie się teatralnie na podłogę.

- Próbuję powiedzieć ci o tym od rana - stwierdził Kasamatsu, krzyżując ramiona. - Niektórzy muszą się uczuć do egzaminów, żeby nie skończyć jak ty.

To podsumowanie dobiło blondyna jeszcze bardziej. Oparł głowę na ramieniu Moriyamy, udając, że płacze. Jakimś cudem nie wzbudziło to litości w jego kapitanie, który odwrócił się na pięcie i poszedł.

- Rany, czy on kiedyś przestanie być taki dziecinny?

✤✤✤

- Nadal nie wierzę, że tak łatwo przekonać cię do wspólnego wyjścia - zaśmiał się Takao, opierając się ramieniem o Midorimę, który konsekwentnie udawał, że znacznie bardziej interesuje go książka położona na stoliku obok.

Miyaji wymienił z Kazunarim zwycięski uśmiech. Co prawda zgodzili się zaprzestać kolejnych pytań pod warunkiem, że ich drużynowy sztywniak postawi im po lemoniadzie, ale przecież jutro z samego rana mogą kontynuować, prawda?
Kiyoshi miał zamiar wynająć swojego brata do trzymania Midorimy, żeby tym razem nie mógł im się nigdzie wywinąć!

- Następnym razem dwa razy się zastanowisz, zanim weźmiesz ze sobą mikrofon. - Miyaji uśmiechnął się, wieszając czarny płaszcz na wieszaku za swoimi plecami.

Midorima musiał przyznać, że bez stroju jak na pogrzeb oraz wściekłego grymasu, ich wicekapitan wydaje się całkiem przyjazną osobą. Tylko co z tego, skoro nadal go męczył?

- Domo! - Od wejścia rozległ się radosny, znajomy głos.

Cała trójka odwróciła się w tamtą stronę, wymieniając spojrzenie z nieobcym dla nich trio drużyny Kaijo. Najbardziej w oczy rzucało się ich niecodzienne ustawienie: Najniższy trzymał modela za fraki tak, jakby chciał nim rzucić przez całą długość lokalu.

- A teraz siedź tu grzecznie i nie wychodź za nami, bo cię zabiję. - Od Kasamatsu biła tak mroczna, godna mistrza Sithów aura, że Kise postanowił tym razem posłuchać.

Prośba okazała się tym łatwiejsza do spełnienia, że z rogu knajpki dobiegło głośne wołanie Takao, który wstał i zamachał do blondyna. Midorima przesunął się, żeby zrobić mu miejsce. Obaj członkowie Pokolenia Cudów wymienili spojrzenia.

Kise uśmiechnął się, zarzucając swoim żółtym szalikiem.

- Patrzysz tak, jakbyś myślał, że nie będę go nosił, Midorimacchi. - Bez skrępowania usiadł obok dawnego kolegi z drużyny.

Takao i Miyaji wlepili w nich zdezorientowane spojrzenia.

- Dostałeś ten szalik od Shin-chana?! - Takao aż podniósł się z wrażenia, a Kiyoshi zamarł w połowie łyku lemoniady.

Midorima poprawił okulary, nie podzielając tego poruszenia.

- Tobie lepiej pasował, nanodayo - rzucił, spoglądając na Kise.

Blondyn odchylił się na siedzeniu.

- I to dlatego dałeś mi go niedługo po meczu, w którym nie mogłem zagrać?

- Szkoda, że dla nas nie jest taki miły - wtrącił Takao. Gdy Kise posłał mu pytające spojrzenie, kontynuował. - Od rana nie chce odpowiedzieć na żadne nasze pytanie.

- Bo odpowiedzi na nie są oczywiste, nanodayo. - Midorima poprawił okulary, podczas gdy coś pod jego nosem zapiszczało złowrogo.

Był to wykrywacz kłamstw. Jedna z jego diod paliła się na czerwono. Shintaro rzucił poirytowane spojrzenie Takao, który wykorzystał chwilę nieuwagi i podsunął mu mikrofon pod nos.

- Przynajmniej wiemy, że działa. - Zaśmiał się, wiedząc na sto procent, że jutro Shin będzie miał przerąbane.

✤✤✤

Oto krotka notka do wszystkich, których tu nie ma, bo ostatni shot wstawiłam ponad rok temu!

Wiem, że to nie jest coś, czego byście oczekiwali, bo niewielu zna uniwersum Kuroko no Basket, ale cóż... Ostatnimi czasy piszę głownie dla siebie, dla siostry i dla szuflady. Po prostu na to miałam ochotę, no i takie wyzwanie od heroesMN

Jeśli macie jakieś zamówienia, to podsyłajcie - mogę spróbować.

A tym czasem wyczekujmy drugiej fazy śniegu 🥶❄ i do następnego! Kiedyś ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro