⑧ Tajemnica Białego Kruka cz.2 [Carmen Sandiego]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Biały Kruk kolejny raz westchnęła poirytowana na swojego, że tak to trzeba ująć, partnera. Współpraca między tą dwójką nie układała się najlepiej.

Dziewczyna szła teraz z zaciśniętymi pięściami, ociekając nie wiadomo czym o nie wiadomo skąd wziętym, wykrzywiającym twarz zapachu. Już na sam dźwięk żywej gestykulacji Mima, płonął w niej wewnętrzny ogień.

- Jak to, 'dlaczego jestem zła'? - zapytała podniesionym głosem, który dzieliła dość cienka granica od krzyku. - Przecież właśnie uratowałam cię przed jakąś śmierdzącą mazią, a ty nie raczyłeś wykrztusić z siebie nawet zwykłego "dziękuję".

Mim wydał się obrażony tą uwagą i nie zważając na niemą groźbę wyduszenia z niego "magicznego słowa" siłą, wytknął Białego Kruka palcem, po czym wykonał kilka zamaszystych ruchów, przy których musiał aż zwolnić tempo.

Czarnowłosa wytrzeszczyła oczy.

- Jak to ja zawaliłam pierwsze zadanie? - oburzyła się.

Chociaż buzowała w niej złość, z tyłu głowy kręciły jej się obrazy sprzed jakichś dwudziestu minut, które niestety potwierdzały tę wersję wydarzeń.
Gdy Kruk i Bombowy przechodzili przez pierwszą salę, dziewczyna nie mogła powstrzymać się od małej kradzieży pewnego brylantu. Nie znalazła nigdzie wskazówki od nauczycieli, by tak właśnie postąpić, ale w końcu to szkoła dla złodziei, prawda?
Jak się okazało, miano placówki wcale o niczym nie przesądzało, a brak opanowania Kruka spowodował karę, doprowadzając duet aż do wątpliwej przyjemności spływu kajakiem po cuchnącym wodospadzie.

W tym wypadku dziewczyna miała tylko nadzieję, że Owieczka albo Graham lepiej sobie radzą ze swoimi partnerami...

✪ ✪ ✪

- Pan Oliwny! - wykrzyknął chłopak.

Czarna Owca zaśmiała się na dźwięk kolejnego pomysłu swojego partnera.
Nie do końca wiedziała, jak to się stało, ale zamiast w duecie ze starszą siostrą, wylądowała z wyższym od siebie brunetem, który aż do tej pory nie wymyślił dla siebie porządnej ksywy. Do tej pory zasypał ją już co najmniej dwudziestoma propozycjami, które ciemnooka za każdym razem komentowała ironicznym żartem lub zwyczajnym śmiechem.

Może i ten duet nie był jej wymarzonym, ale przynajmniej nie mogła narzekać na nudę.

- Chłopiec-Olej? Król Kałamarz? Śliski Typ!

- Tiaa... - Owieczka pokiwała głową, nie będąc pewna, czy w tym tempie chłopak wymyśli sobie nickname zanim skończy tę szkołę. - A mógłbyś mi pomóc opracować plan ucieczki, zanim ta lawa nas dosięgnie?

Brunetka spojrzała w dół, gdzie właśnke pękła kolejka, pokaźna bańka złocistoczerwonej, śmiercionośnej cieczy.

- Aaa to dlatego jest tutaj tak gorąco - wykrzyknął chłopak.

Czarna Owca spojrzała na niego z nadzieją, że jednak nie wylądowała z aż takim idiotą.

- Taki żarcik. - Uśmiechnął się chłopak.

✪ ✪ ✪

- To było całkiem proste - oznajmił z uśmiechem Antonio, podając przyjacielowi klucz, który przed chwilą wygrzebał z ziemi.

Już po chwili kolejne drzwi na ich drodze stanęły otworem. El Topo i Le Chevre przybili piątkę, po czym ruszyli przed siebie. Ich droga nie trwała zbyt długo. Po niespełna dwóch minutach Francuz musiał ratować swojego kolegę przed zgłębieniem tajemnic przepaści bez widocznego dna.

- Nie żebym nie lubił podróźy w głąb ziemi, ale takie rzeczy to nie moja działka - rzucił z lekkim uśmiechem.

Le Chevre kiwnął głową na znak żywej aprobaty.

- Teraz zdecydowanie moja kolej - przyznał, cofając się o kilka kroków do tyłu.

Antonio nie bez podziwu oglądał, jak jego towarzysz bierze rozbieg i zręcznie przedostaje się na drugą stronę ziejącej pustki, najpierw odbijając od ściany, by następnie złapać się wystających z sufitu stalaktytów, na koniec lądując płynne na skalnym podłożu.

- Zaraz przerzucę ci linę! - oznajmił, chwytając za wspomniany przedmiot.

Antonio uniósł kciuk w górę, mimo że jego przyjaciel stal odwrócony do niego plecami.

- Dobrze mieć takiego kompana, jak ty.

✪ ✪ ✪

- Jesteś pewna, że idziemy w dobrą stronę? - zapytał Gray, spinając się na dźwięk kolejnej chmary nietoperzy.

Na swojej drodze Trzeszcz i Tygrysica zetknęli się już z wielką, mechaniczną żabą, fałszywymi, rażącymi prądem pająkami oraz - prawdziwą już - pięciometrową kobrą. Nie potrzebowali dodatkowych dowodów na to, że któryś z nauczycieli specjalnie nasyła na nich tego rodzaju przeszkody.

Graham wzdrygnął się, gdy poczuł, że ktoś ściska jego ramię.

- Słyszysz, co do ciebie mówię? - zapytała nieco obruszona, prędko zasłaniając oczy, kiedy jej partner nakierował na nią światło latarki.
Szybko jednak oprzytomniał i skierował sprzęt z powrotem na właściwe tory.

- Wybacz - rzucił, próbując udawać, że wcale nie mówi tego od niechcenia. - Trochę się zamyśliłem.

Druga część tej wypowiedzi również nie okazała się w pełni prawdziwa. No chyba że wracanie myślami ciągle do tej samej osoby, imaginowanie jej zadań, wyczynów, spojrzeń, a nawet słów, można nazwać tylko lekkim rozkojarzeniem.

- Łał, czyżby ktoś tu się zakochał? - rzuciła z jednoczesną ironią i pogardą, odkopując kamień, który śmiał stanąć na jej drodze.

Szary chciał odrchowo pokręcć głową i zaprzeczyć tym domysłom. Wpadł jednak na dużo lepszą wersję odpowiedzi.

- W zasadzie - westchnął - to myślałem o takiej jednej - wyznał, na co Sheena przewróciła oczami.

- Serio?

- Tak - odpowiedział zupełnie nieskrępowany. - Nazywa się wygrana. - Uśmiechnął się na widok zbitej z tropu partnerki.

Tak, ten widok był bezcenny.

Jak myślisz, gdzie wyśle mnie V.I.L.E. kiedy już pokonam całą resztę?

- Raczej nas, głupku - poprawiła go jasnowłosa. - Nie słuchałeś trenerki? Mówiła, że albo zdamy to wspólnie, albo to oblejemy. Ale ty masz szczęście, bo ja akurat zamierzam wygrać, więc może coś ci się z tego skapnie. - Tym razem to ona posłała mu uśmiech, który był równe ostry, co spojrzenie jej wąskich, błękitnych oczu.

Nim Gray zdążył odparować jakąś ciętą riposta, blade światło latarki ukazało przed nimi parę niewinnie wyglądających drzwi.

"Oby te były ostatnie" - pomyślał z nadzieją Trzeszcz i nie zastanawiając się długo, chwycił za srebrną klamkę.

✪ ✪ ✪

Spóźniłam się o kilka sekund. Wybaczycie? ;)

Ps.: Została już tylko część trzecia i kończymy z tą przygodą!

(06.11.2022, 891 słów).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro