8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Minęły trzy tygodnie, a ja nadal piszę z Yoongim. Nic się nie zmieniło... no może oprócz tego, że zacząłem mieć okropne wyrzuty sumienia, kiedy odmawiałem rozmowy przez telefon z nim.

Wiem, że mnie potrzebował. Chodzi głównie o to, że poznałby mnie po głosie. Źle mi z tym że go w połowie okłamuję, bo przecież w połowie to robię, prawda? Poznał moje prawdziwe imię i nazwisko oraz wiek, lecz nie to, że jestem sławny.

Napisałem, że kłamstwo jest złe, a sam się w nie wgłębiam. Czuję się z tym cholernie źle. Nie wiem, czy zaryzykować, czy nadal trwać w tej głupiej rutynie. Moi menedżerowie nic nie wiedzą o tej znajomości. Też byliby źli. Bardzo, ale to bardzo źli.

Czuję się z tym wszystkim jak dziecko, nawet się jak ono zachowuję. Uciekam od problemów i płaczę, kiedy coś mnie przerasta. Muszę się zebrać i przestać lamentować, bo nic dobrego to nie przyniesie.

Siedziałem sobie w pokoju, w którym zwykle siedzimy z całą ekipą, ale oni gdzieś wybyli, kiedy usłyszałem powiadomienie. Prawdopodobnie od Yoongiego.

Nie myliłem się i pierwsza wiadomość, jaką zobaczyłem miała treść następującą.

19:03
UroczaRodzynka: Jimin? Proszę porozmawiaj ze mną, potrzebuję cię.

Przełknąłem ślinę i w tym momencie wiedziałem, że nie dam rady mu kolejny raz odmówić.

19:04
UroczaRodzynka: Błagam, Jimin. Widzę, że odczytałeś

19:05
Minnie: Dobrze, podaj mi swój numer

Po kilku minutach od momentu, kiedy dostałem jego numer miałem dylemat czy aby na pewno dobrze postąpiłem. Ostatecznie kliknąłem zieloną słuchawkę. Chłopak od razu odebrał, a ja mogłem usłyszeć jego pochlipywanie.

- Yoongi? - Zacząłem niepewnie. - Czemu płaczesz? Co się dzieje?

Nie wiem ile trwało to, żeby chłopak się uspokoił, ale nie rozłączyłem się. Jestem dobrym przyjacielem?

- J-ja... - wziął głęboki oddech, który mogłem usłyszeć - Jimin?

- Tak? - Naprawdę się o niego martwiłem.

- P-przepraszam, że zawracam ci głowę, a-ale ja naprawdę stałem się s-samotny.

- Słucham? Jak to? - Byłem zdziwiony, przecież miał Tae.

No i chyba w tym momencie dostałem oświecenia. Tae.

- Mój p-przyjaciel powiedział, że musi zakończyć z-ze mną przyjaźń, bo musiał wybrać pomiędzy mną, a J-Jungkookiem.

- Dobry Boże, przecież to niedorzeczne z jego strony. Yoongi? On do ciebie wróci, na pewno. Nie zrób sobie nic przez niego, błagam.

- J-ja Nie wiem co zrobię. Za często płaczę, powinienem przestać, p-prawda Jimin? Najwyraźniej j-jestem chory umysłowo, prawda? Na pewno tak, J-Jimin. - Usłyszałem jego wybuch płaczem, a po chwili prawdopodobnie zakrył twarz poduszką. Przekazałem się, cholernie się przeraziłem.

- Yoongi, słyszysz mnie? On wróci, na pewno wroci, rozumiesz? Jak spróbujesz sobie coś zrobić, to obiecuję, że osobiście do ciebie przyjadę i skopię ci tyłek. Potem cię wytulę tak, że będziesz miał mnie dość.

Jego cichy chichot będzie obijał do końca życia w mojej głowie - Na pewno wróci? Oraz tak, masz do mnie przyjechać, koniecznie.

- Zatęskni to wróci. Kiedyś przyjadę, jak będę miał wolny grafik -  zaśmiałem się spokojnie.

- Czemu zawsze m-mowisz 'kiedyś'? Dlaczego nie może być to 'teraz'? Irytuje mnie to ciągłe gadanie.

- Ponieważ mam sekret, po którym jak się dowiesz nie będziesz chciał mnie znać. - Nie miałem pojęcia czemu to powiedziałem, ale właśnie w tym momencie zapędziłem się w kozi róg.

- Jaki sekret? - Chłopak był zdziwiony. Cholernie zdziwiony.

- Yoongi... Zostawmy to na później, okej?

- Nie, ja chcę wiedzieć teraz. -  Zbulwersował się. -  Nawet jeśli okażesz się głupim mordercą czy pedofilem to nie chcę cię zostawiać. Zostałbym całkowicie sam jak palec.

- Nie jestem mordercą ani pedofilem?

- No więc o co chodzi, Jimin? - Nie wiedziałem ile trwałem w milczeniu, zanim mu wszystko wyznałem. Pięć minut? Dziesięć, trzydzieści? Chyba to się dla nikogo nie liczyło, ponieważ Yoongi nadal czekał. Czekał aż mu wszystko wyjaśnię.

- Jestem sławny, Park Jimin to ja. Dlatego nie ma mnie, kiedy są gale czy jakiś live. Po prostu zajmuję się wszystkim. Moi menedżerowie prawdopodobnie zabiliby mnie, gdyby dowiedzieli się, że piszę z kimś, kto nie jest sławny. Bo przecież stracę swoją reputację. Ale ja mogę robić co mi się podoba.

Teraz cisza nastąpiła po stronie Yoongiego. Czekałem, aż zwyzywa mnie przez kłamstwa. Ewentualnie przez to, że tak to ciagnąłem. Jednak jego reakcja kompletnie zbiła mnie z tropu. Zaczął się głupio chichotać do telefonu. - Jimin, jesteś głupi skoro myślałeś, że przez to cię znienawidzę. No racja, mogłeś mi powiedzieć wcześniej.

- Ja...

- Nie mów nic, po prostu nie chcę się kłócić ani kończyć znajomości. Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela. Przyjedziesz do mnie, prawda? Powiedz, że tak.

- Tak, przyjadę, jak nie będę miał żadnych występów. - Zaśmiałem się.

- Dziękuję. - ziewnął cicho w słuchawkę. - Jestem zmęczony.

- Zaśpiewam ci kołysankę!

- Jimin, nie jestem dzieckiem, potrafię sam zasnąć. - Znowu ziewnął.

Nie posłuchałem go i zacząłem śpiewać mimo wszystko. Ten jeszcze przez dobre pięć minut protestował, aż w końcu ustąpił. Później usłyszałem tylko jego ciche pochrapywanie, więc się uśmiechnąłem pod nosem i powiedziałem "dobranoc" zanim się rozłączyłem.

Rozmowa trwała 01:56:34

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro