Pomożesz mi?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Prosiłabym o przeczytanie notki pod rozdziałem❤❤
******************************

Nie mogę zasnąć. Przespałam pół dnia, a dodatkowo cały czas myślę o kilku rzeczach. Ja i Alucard prawie się pocałowaliśmy. W jego oczach dostrzegłam ulgę, kiedy się dowiedział, że ja i Lucas jesteśmy tylko przyjaciółmi. A kolejny fakt jest taki, że powiedziałam mu o mojej matce. I jeszcze dochodzi do tego sprawa mordercy. Westchnąłem cicho, a drzwi do mojego pokoju się otworzyły. 

— Wiem, że to ty, Alucard... — Cicho się zaśmiał, po czym podszedł do mojego łóżka. 

— Nie możesz spać? — Zapytał, kiedy się podniosłam do siadu i zapaliłam lampkę. 

Podszedł do mnie i usiadł na krawędzi łóżka, zaraz obok mnie, opierając się przy tym o drewniany zagłówek. Nie wypuściłam go z mieszkania z dwóch powodów. Jeden, muszę go poprosić o pomoc w moim małym śledztwie. Drugi natomiast jest taki, że gdy go zapytałam gdzie nocuje, powiedział że w tamtym magazynie. Wkurzyłam się na niego i powiedziałam, że zostaje, bo nie pozwolę mu siedzieć w dosłownie rozlatującym się budynku. 

— Myślę nad sprawą... — Oparłam się o swoje prawe kolano. — Nie daję mi spokoju to, że kiedy ja grzeję sobie za przeproszeniem tyłek pod pościelą, po ulicach chodzi sobie jak gdyby nigdy nic seryjny morderca, który zapewne już planuje kolejne morderstwo... — Pociągnęłam się za włosy, a dłoń miałam tak mocno ściśniętą, że aż pokazały się ścięgna i zaczęła się trząść. 

— ... Można podejrzewać, że jest to kobieta... — Spojrzałam na niego zaskoczona, kiedy nagle się odezwał. 

— Co? — Zapytałam, a on opuścił lekko wzrok. 

— No wiesz... Damskie perfumy... — Dodał, a ja opuściłam wzrok zastanawiając się nad jego słowami. 

— Można tak podejrzewać, ale z drugiej strony, może być to najzwyklejsza zmyłka, aby szukać nie w tej płci, co trzeba. Kilka razy już miałam tego typu sprawę, że ktoś się podawał za całkiem inną osobę, niż był w rzeczywistości. Dzięki temu czuł się bezpieczniej i myślał, że ma przewagę nad policją. Wielu przestępców myśli w ten sposób, chociaż tak czy tak, zostają oni w końcu postawieni przed sądem i skazani. Nie możemy brać pod uwagę tylko takiej opcji, bo to by oznaczało, że bawili byśmy się z mordercą w kotka i myszkę. Dodatkowo biorąc pod uwagę statystyki, kobiety dużo rzadziej zostają morderczyniami, niż mężczyźni. — Mrugnął kilkukrotnie na moje słowa. 

— ... To była kobieta, Abigail... — Zaskoczył mnie swoim o wiele bardziej władczym tonem, niż wcześniej. 

Przez to w jaki sposób się teraz odezwał, poczułam dreszcz przechodzący po całej długości mojego kręgosłupa. Dodatkowo moje serce niemal boleśnie zaczęło obijać się o lewą stronę żeber. Gdyby to był strach, doszła by do tych objawów jeszcze gęsia skórka i skórcze mięśni, powodujące ciarki na całym ciele. Ale to jest co innego. Tylko nie wiem co. Dlaczego mam wrażenie, że taki ton jego głosu, nieco bardziej mi się podoba? 

Abigail, stop! Przełknęłam ślinę, aby się nieco uspokoić. Trochę pomogło, ale nadal te objawy nie zniknęły. 

— .. S... Skąd wiesz? Nie da się mieć stuprocentowej pewności... — Przerwał mi. 

— Wyczułem to... Na miejscu zbrodni poza zapachem żony ofiary, jej przyjaciółki, twoim i innych policjantów oraz gapiów... Był jeszcze jeden, który był tam już wcześniej... — Spojrzał mi w oczy. 

— Ale jak to? — Zapytałam, bo nie rozumiałam o czym mówi. 

— ... — Uśmiechnął się i westchnął. — Wampiry mają dużo bardziej czuły węch, niż nawet wilkołaki... — Szerzej otworzyłam oczy na tę informację. 

— One też istnieją? — Skrzywiłam się lekko. 

— Tak, ale o wiele bardziej wolą określenie likantropi... Istnieją i żyją wśród ludzi, tak samo jak wiedźmy czy wróżki... Wszystko ok? — Pomachał mi ręką przed oczami. 

— ... — Otworzyłam usta, zamierzając coś powiedzieć, ale nim to zrobiłam, uchyliłam je jeszcze kilkukrotnie, nie wiedząc jak zacząć. — Ok... Ilu rzeczy jeszcze nie wiem? — Zmarszczyłam brwi, a on sie lekko zaśmiał. 

— Oj, wielu... — Uśmiechnął się, a ja się nieco zgarbiłam. 

— Wracając... — Okręciłam kilkukrotnie nadgarstkiem, a on kiwnął głową i odrazu spoważniał. 

— A więc... Kobieta różni się od mężczyzny wieloma czynnikami. Budową, układami, a także tym, jakie czynniki występują w ich ciałach. Jest to głównie na podłożu hormonalnym, ponieważ u kobiet i u mężczyzn, występują inne. Mój ojciec scharakteryzował to w ten sposób, że u kobiet zapach jest nieco bardziej nakierowany na woń kwiatów... — Znowu lekko zmarszczyłam brwi. 

— Kwiatów? — Zapytałam, a on kiwnął głową. 

— W twoim przypadku jest to zapach Plumerii... Jednego z najpiękniej pachnących kwiatów... — Przełknęłam ślinę. 

— A... A ten który się odznaczał? — Ponownie zadałam pytanie. 

— To była konwalia... Dało się w tam wyczuć tą truciznę... — Uniosłam brwi zaskoczona, a on odrazu wyjaśnił. — Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że konwalia jest rośliną trującą. Owoce, które pokazują się po jej przekwitnięciu... To trucizna... — Ponownie przełknęłam ślinę na jego słowa. 

Opuściłam głowę, myśląc przy tym nad jego słowami. Gdyby nie jego nadludzkie zdolności, myślenie nad tą sprawą, aby zdobyć takie informacje, zajeło by kolejny miesiąc. Bez niego chyba nie dam rady, a już tym bardziej, kiedy jestem na urlopie. 

— Alucard... — Spojrzał mi w oczy. — Mam do ciebie prośbę... — Uniósł brew zaciekawiony. 

— O co chodzi? — Zapyta, zachęcając mnie tym samym do dalszego mówienia. 

— Pomożesz mi? — W końcu zadałam mi to pytanie. 

— Ale w... — Przerwałam mu. 

— W tej sprawie... Z twoimi zdolnościami, uda się rozwiązać tę sprawę jeszcze szybciej, niż w normalnym tępie... Może uda się uratować nie wiadomo ile osób... — Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. — Alucard, proszę... — Szerzej otworzył oczy, kiedy usłyszał mój płaczliwy ton. 

— Nie musisz prosić... Tobie bym nie odmówił... — Zaskoczył mnie swoją wypowiedzią. 

— Dziękuję... — Uśmiechnęłam się do niego, a on odpowiedział mi tym samym. 

— Nie ma za co... Tylko muszę coś wykombinować, żeby nie zwracać za bardzo uwagi przez mój kolor oczu... — Zauważył, a ja podejrzanie się uśmiechnęłam. 

— Już ja mam pomysł... — Powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaciekawiony. 

Zrobił w tym momencie minę, jak mały piesek, który widzi nową zabawkę. Albo jak Bonifacy, który znalazł saszetkę z jedzeniem. 

— Zobaczysz ju... Znaczy dzisiaj... — Nachylilam się nad Alucardem i spojrzałam na godzinę w telefonie, a brunet zaśmiał się cicho. 

Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co ja tak właściwie robię i w trybie natychmiastowym się wyprostowałam, po czym odwróciłam wzrok rumieniąc się przy tym. Kolor mojej twarzy, możnaby pewnie porównać teraz do czerwonej piwonii. Podrapałam się prawą ręką po karku i starałam się jak najbardziej unikać jego wzroku. Co ja do cholery wyprawiam? Już kompletnie nie myślę nad tym, co ja robię w danym momencie. 

Wszystko kiedyś robiłam automatycznie, jak jakaś maszyna. Ale od kiedy Alucard jest blisko mnie, wszystko dookoła znika. To jest strasznie dziwne. Coraz bardziej przestaję kontrolować własne ciało. Jakieś dziwne coś panuję nade mną, jakbym była marionetką. Tylko pytanie, co to takiego? Czym jest to uczucie które mi towarzyszy za każdym razem, kiedy Alucard jest zaraz obok? 

*************************************

Jeśli kogoś to interesuje, to na moim profilu znajduje się także historia pt „Krąg”.
Wydarzenia tam, może nie są zbyt połączone, ale dzieją się dokładnie w tym samym czasie, jaki mamy tutaj.
Tamta historia jest o miłości wilkołaka, do „nowo upieczonej” wiedźmy, która dowiaduje się w jakim świecie żyje.
Główna bohaterka, to dziennikarka, która chcę w czasie urlopu odwiedzić ojca.
Więcej zdradzać nie będę, bo jeśli ktoś będzie zainteresowany, to może samemu to sprawdzić.
Mówię o tej książce, ponieważ jak to mówiłam chwilę wcześniej, historia dzieję się równo z wydarzeniami tutaj.
Nie jest zbytnio powiązana, chociaż w sumie...

*💡💡💡*
*do głowy wpadł pewien ciekawy pomysł*

... Kto wie?
Może jednak są?
Ale tego się dowiecie, kiedy tylko odwieszę tamtą historię.
Tak, jest zawieszona z dwóch powodów.
Chwilowy brak pomysłów i mało czasu.
W każdym razie, gdyby ktoś był zainteresowany i nie przeszkadzały by mu błędy interpunkcyjne(kiedyś ich nie używałam, nie pytajcie czemu) , to zapraszam serdecznie!

A teraz takie pytanko na koniec...
Jak wam się podobał rodział??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro