Rozdział 16 Powrót

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Ruja Jimina zakończyła się piątego dnia. Jimin stopniowo zaczął odzyskiwać kontrolę nad własnym ciałem. Jeśli miał być szczery, nie chciał jeszcze wychodzić. Było mu dobrze w chacie Yoongiego, a wyjście na zewnątrz i opuszczenie przytulnej kryjówki wydawało się teraz tak abstrakcyjne.

Jednak powoli musieli wracać do swojego normalnego życia. Czekały na nich obowiązki, przyjaciele, a co najważniejsze skończyło im się jedzenie. Skromna spiżarka świeciła pustkami.

Ostatnie dni były dla nich trudne. Choć Jimin wielokrotnie powtarzał Yoongiemu, że czuje się dobrze, Alfa mu nie wierzył. Nadal obwiniał siebie, że stracił kontrolę i zranił Omegę. Jimin nie chciał, aby Yoongi się tym zamartwiał. W końcu to nie była jego wina. Zawinili oboje. 

Jimin podświadomie czuł, że Alfa oddala się od niego. Yoongi był ciągle zamyślony i spięty. Nawet gdy leżeli obok siebie, otaczała go aura niepokoju. W nocy budził się wielokrotnie, by sprawdzić czy Jimin na pewno leży obok niego. Dopiero gdy upewnił się, że Omega jest bezpieczny, wracał spać dalej, otulony słodkim zapachem brzoskwini.

Gdy Jimin był w stanie wstać o własnych siłach z łóżka, wyszli wreszcie na zewnątrz. To co zobaczyli przerosło ich najśmielsze oczekiwania. 

Było pięknie. Nareszcie, po tak długiej zimie, nadeszła upragniona wiosna.

Zniknął lód i warstwy grubego, puszystego śniegu, który pokrywał dachy domostw od kilku dobrych miesięcy.  Ciepłe słońce rozgrzało martwą ziemię, z której wyłoniła się soczysta zieleń. Na drzewach widać było już zawiązki liści, a kwiaty, dawniej zebrane w brązowe pąki, rozkwitły w pełni na okolicznych jabłonkach. Białe, delikatne płatki kołysały się na wietrze, a część z nich spadła na ziemię, tworząc kwiecisty dywan.

Omega wziął głęboki wdech. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo tęsknił za świeżym powietrzem i słońcem. Już miał wybiec i rzucić się na trawę, gdy Yoongi zatrzymał go i opatulił dokładnie płaszczem, krępując jego ruchy. 

- Nie chcę, jest tak ciepło- narzekał Jimin, ale Alfy to nie przekonało.

Nie chciał, by Jimin rozchorował się od razu po powrocie. Wiosenna pogoda potrafiła być naprawdę zdradliwa. Jimin uspokoił się szybko, gdy poczuł na skórze cynamonową woń Yoongiego. Nawet po rui nie znudził mu się ten zapach. Pokochał go jeszcze bardziej.

Zanim weszli do stołówki, Yoongi pogłaskał jeszcze raz Jimina po policzku, wpatrując się mu głęboko w oczy. W końcu spuścił wzrok i powiedział nieśmiało.

- Nie przejmuj się nimi... Zawsze tak robią. Nie musisz im nic mówić... Chyba, że chcesz.

Jimin posłał mu pytające spojrzenie nie rozumiejąc znaczenia tych słów.  Miał go zapytać o to, ale Alfa rzucił tylko szybko.

- Sam zobaczysz...

***

Gdy weszli do środka Jimin od razu zrozumiał co Alfa miał na myśli. Seokjin i Taehyung rzucili się na niego i zaczęli oglądać go ze wszystkich stron.

Seokjin uśmiechnął się i porwał Jimina z uścisku Yoongiego usadawiając Omegę po swojej prawicy, zaraz obok Namjoona. Yoongi usiadł naprzeciwko, przyglądając się bacznie reszcie stada. Główny Alfa poklepał chłopaka po plecach.

- No nareszcie, witamy z powrotem - zaśmiał się Namjoon, a Yoongi wydawał się spięty tym niespodziewanym przepływem czułości.

Jimin rozejrzał się po sali i zdał sobie sprawę, że wszyscy, absolutnie wszyscy, patrzą teraz na niego, szepcząc i posyłając złośliwe uśmieszki.

- Biedaczek nawet nie może chodzić - Seokjin pomasował nogę Jimina, a chłopak jęknął z bólu. 

Jin musnął nosem jego szyję, a Jimin zapłakał, gdy cynamonowa woń została zastąpiona kwiecistym zapachem bzu. Yoongi napiął wszystkie mięśnie, ale nie odezwał się. Wbił z całej siły paznokcie w kolana, próbując się uspokoić. Seokjin zmarszczył nos i odsunął się zdziwiony. Wyciągnął rękę i palcem przejechał po środku szyi chłopca. Uśmiechnął się zadowolony.

- Nie ma znaku- poinformował resztę, a Taehyung westchnął ze smutkiem i podał Seokjinowi sakiewkę wypełnioną monetami. Zdenerwowany Jungkook przeklął pod nosem i rzucił mu podobnej wielkości woreczek, a Namjoon złapał go w locie, zanim ten o mało co nie uderzył w czoło Jimina. 

- Trzeba umieć przegrywać- powiedział główny Omega pokazując mu język.

- Zawsze wiedziałem Yoongi, że jesteś prawdziwym romantykiem. Nigdy w to nie wątpiłem - powiedział Namjoon do Alfy, chowając sakiewkę do kieszeni. 

- O co... O co chodzi? - zapytał Jimin, rozglądając się po sali.

- Nic takiego słońce- zapewnił Seokjin, ale zaraz do ich uszu dobiegł zdenerwowany głos Yoongiego.

- Serio? Musieliście się założyć o to? - warknął i zgromił ich wszystkich- Czy naprawdę musicie robić taki cyrk przy MOJEJ Omedze? 

Jimin spojrzał na Alfę i zarumienił się jeszcze bardziej. Yoongi nazwał go swoim i to przy wszystkich. Ucieszył się. Gdyby mógł pewnie, by teraz do niego poleciał i uspokoił go. Gdyby nie ten cholerny stół... Jęknął, a Seokjin stłumił śmiech, widząc reakcje chłopaka.

- Technicznie rzecz biorąc, on jeszcze nie jest "twój" - przypomniał mu Jungkook, wyładowując swoją frustrację nad leżącym przed nim jedzeniem, dźgając widelcem w swojej porcji. 

Jimin poczuł jak robi mu się smutno. Teraz zrozumiał. Jungkook i Tae przegrali, bo byli pewni, że Yoongi go naznaczy. Tak powinno być, w końcu od tego jest ruja. Poczuł się jakby zawiódł ich wszystkich. Czując niepokój Omegi, Namjoon odezwał się do Jungkooka. 

- Yoongi jest przeznaczony Jiminowi. Zachowanie panowania w czasie rui jest bardzo trudne. Wymaga to ogromnej kontroli zarówno od Alfy, jak i Omegi- Namjoon zwrócił się do Jimina i pogłaskał go po głowie.

Omega zesztywniał. Nigdy wcześniej przywódca go nie dotykał, ba nawet ze sobą nie rozmawiali oprócz paru prostych zdań. Jego pieprzowa woń drapała go w nos, że zbierało mu się na kichanie. Jimin spojrzał kątem oka na Yoongiego. Alfa rozluźnił się wyraźnie. Na jego twarzy widać było spokój i... dumę?

- Nie smuć się Jimin. Twój Alfa wie co robi. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas i ty będziesz nosił znak. To nie jest coś co warto pospieszać.

Palce Namjoona zeszły niżej i musnął opuszką delikatną skórę na jego szyi. Jimin poczuł intensywne pieczenie w miejscu, gdzie go dotknął. Przyjemna fala ciepła przeszyła jego ciało, powodując gęsią skórkę. 

Alfa puścił go po chwili i uśmiechnął się przyjaźnie, a Jimin wpatrywał się w niego zaskoczony. Jin zaśmiał się głośno.

- Biedny nie wie co się dzieje - skomentował Taehyung.

- Jest uroczy- dodał Jin i przytulił Jimina bliżej do siebie.

Omega zaczął się stresować. Zapach Yoongiego prawie całkowicie znikł z jego skóry, a zamiast cynamonu miał teraz na sobie kwiecisto pieprzową woń, która przenikała jego skórę i drapała od środka. Wydał odgłos niezadowolenia. Sam Yoongi zdawał się być rozbawiony całą sytuacją, ale uparcie starał się zachować spokój.

- Powinien usiąść wraz z Yoongim. W końcu to JEGO Omega- wtrącił Tae, naśladując głos Alfy.

Namjoon kiwnął głową i z uśmiechem wskazał na Yoongiego. Jimin podszedł do Alfy i stał chwilę przed nim rozglądając się po sali. Jungkook nie przesunął się, by zrobić miejsce dla Omegi, cały czas dłubiąc niechętnie w swoim talerzu.

Yoongi rozchylił kolana i poklepał siedzenie między nimi. Jimin nieśmiało usiadł w jego nogach, opierając się całkowicie o Yoongiego, który od razu przejechał nosem po szyi chłopca. Jimin jęknął cicho, czując znów jego zapach na skórze. 

Seokjin posłał mu kciuki w górę, a Namjoon przyglądał się rozbawiony parce. W końcu odwrócili od nich wzrok i wszyscy zaczęli zajmować się śniadaniem, kompletnie ich ignorując.

Jimin nie mógł skupić się na niczym. Czuł ciepło Yoongiego i jego umięśnione ciało za plecami. Zapach Seokjina i Namjoona powoli wyparował z jego skóry ustępując miejsca znajomej woni cynamonu i soczystej, dojrzałej brzoskwini. Oddech Yoongiego łaskotał go w szyję, a spokojne bicie serca uspokoiło nieco Omegę.

Yoongi nałożył na talerz ogromną porcję jedzenia pełną warzyw i mięsa. Zdecydowanie było tego za dużo, ale Jimin wiedział, że nigdy nie opuści stołu jeśli nie zje wszystkiego, co przygotował Alfa. Posłusznie otworzył usta i pozwolił się nakarmić. Yoongi mruczał z zadowoleniem gdy Jimin przeżuwał kolejne kęsy.

- Alfo.. Ty też- Jimin zbliżył łyżeczkę do ust Yoongiego.

Yoongi pozwolił mu się nakarmić. Twarz Alfy rozpromieniła się, a serce Jimina przyspieszyło. Miał w sobie wtedy coś z dziecka. Jimin natychmiast dał mu kolejną porcję i z uśmiechem przyglądał się jak Alfa zjada podane mu jedzenie i oblizuje usta prosząc o więcej.

Jimin wziął w palce kawałek soczystego mięsa i włożył Yoongiemu prosto do ust. Alfa oblizał jego palce i spojrzał mu głęboko w oczy, ssąc je powoli i zatrzymując dłużej niż należało.

- Słodkie- wyszeptał muskając wargami delikatną opuszkę, a Jimin zarumienił się jeszcze bardziej.

- Awwww to takie urocze- westchnął Seokjin, a Jimin od razu odsunął się od Alfy zawstydzony.

Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że stołówka była prawie pusta. Ogień na środku sali wygasał, a wyznaczone do pracy Alfy i Omegi zbierali naczynia i wynosili je na zewnątrz. Przy ich stole został już tylko Jin, który najwyraźniej przyglądał się im od dłuższego czasu.

- Gdzie Namjoon? - zapytał Yoongi, chrząkając nerwowo.

- Już poszedł. Powiedział, że jak skończysz masz do niego wpaść. Przyszły nowe towary z zewnątrz. Ja porwę na trochę Jimina. Mamy dużo do pogadania- posłał mu piękny uśmiech, a mały Omega poczuł zimny dreszcz na plecach. Spojrzał na Yoongiego błagalnie, ale Alfa tylko pogłaskał go po głowie, posyłając mu  przepraszający uśmiech. To znaczyło tylko jedno. 

Jimin westchnął niezadowolony, kiedy Alfa wypuścił go z uścisku. Seokjin wziął Omegę pod pachę i wyniósł z sali, prowadząc wprost do zakładu Taehyunga.

***

- Teraz nam wszystko opowiesz dokładnie ze szczegółami - powiedział do niego Seokjin, usadawiając się wygodnie na stołku. 

Taehyung i Jin usiedli z obu stron i patrzyli na niego z wyczekiwaniem. Jimin skulił się tylko udając, że go nie ma.

- Nie bądź taki - Jin wydał z siebie teatralny szloch- Zdradź choć trochę.

- Ma dużego? - wypalił Taehyung, a straszy walnął go od razu w głowę- No co? Pytam się z czystej ciekawości, dla przyszłych pokoleń.

- Oczywiście, że ma. Co to za głupie pytanie- warknął Seokjin, przewracając oczami, jakby to była oczywistość. 

- Co? Nie... - zaczął Jimin, ale Tae od razu mu przerwał.

- O Boże, serio?! Czyli jednak, biedny.

- Nie liczy się rozmiar, liczy się technika - dopowiedział zaraz Jin i poklepał Omegę po plecach, a Jimin wpatrywał się tylko w nich zawstydzony.

- Ja... Nie... Ja nie wiem.

Na te słowa Seokjin i Tae natychmiast skończyli się kłócić i spojrzeli na chłopaka ze zdziwieniem.

- Jak to nie wiesz?- wydukał Główny Omega.

- Nie... My nie zrobiliśmy tego...

Jimin poczuł wstyd. Nie chciał o tym mówić. Czuł się jak jakiś idiota. To oczywiste, że tylko on był prawiczkiem. Seokjin miał już pewnie doświadczenie, w końcu od wielu lat był partnerem Namjoona, a Tae każdą wolną chwilę spędzał z Jungkookiem i nie były to tylko nieśmiałe pocałunki.

Głuchą ciszę przerwał Taehyung, który złapał się za głowę, patrząc na Jimina szeroko otwartymi oczami pełnymi strachu. 

- O losie, Min Yoongi nie ma penisa! 

- Oczywiście, że ma! Nawet tak nie żartuj! - skarcił go Jin, a potem pogłaskał delikatnie Jimina po plecach, który ze stresu i zażenowania skulił się w kłębek -Oj skarbie, w porządku. Przepraszam, że tak na ciebie napadliśmy. 

- Yoongi mnie nie chce- wychlipał Jimin, przytulając się do niego.

 - W to akurat wątpię. Po dzisiejszym przedstawieniu tylko ślepy powiedziałby, że Yoongi nie jest zainteresowany.

- Boże, musiałem aż wyjść, tak się duszno wtedy zrobiło- skomentował Tae - Cała sala wami przesiąkła.

- Podziękuj Namjoonowi i jemu świetnemu pomysłowi dania błogosławieństwa zaraz po rui. Yoongi był tak szczęśliwy, że ledwo mógł usiedzieć na miejscu.

- Błogosławieństwa? - zdziwił się Jimin.

- Na twojej szyi. To stara tradycja, przez wielu już zapomniana - wyjaśnił Jin - Rodzic znaczy swoje dziecko, dając błogosławieństwo dopóki nie dostanie swojego znaku. To taka ochrona, by żaden obcy Alfa nie zbliżył się do Omegi.

- Więc Namjoon... Ale ja nie jestem jego dzieckiem- Jimin dotknął delikatnie miejsca, gdzie przywódca dotknął jego szyi. Nadal czuł tam przyjemne, pulsujące ciepło.

- Najwidoczniej jego wewnętrzny wilk uznał inaczej. Nigdy nie miałeś stada. Może w ten sposób chciał pokazać, że jesteś dla niego ważny.

Jimin uśmiechnął się nieco. To było miłe ze strony Namjoona. Teraz rozumiał zadowolenie na twarzy Yoongiego. Jego przywódca zaakceptował go i dał im błogosławieństwo, by byli razem. Sam nie miał rodziny, która mogłaby mu takowe dać. Nawet jeśli gdzieś jeszcze żyją, Jimin i tak by ich nie rozpoznał.

Seokjin i Taehyung widząc jego wzruszenie, przytulili się do niego. Jego ciało nadal było obolałe i wiedział, że jak wróci, jego bandaż będzie cały przesiąknięty zaschnięta krwią. Mimo to przybliżył się do nich bardziej, wtulając w ich ciepłe ciała. Jimin czuł się naprawdę kochany.

- Dziękuję, że jesteście- wydukał nieśmiało, a Jin uśmiechnął się szeroko.

- Nie ma sprawy. W końcu jesteśmy stadem- Taehyung połaskotał go w szyję - A teraz powiedz szczerze, w skali od jeden do dziesięć jak dużego...

- Tae - upomniał go Jin - Nie psuj momentu.

- No dobrze już dobrze- Taehyung zrobił obrażoną minę i wywrócił oczami niezadowolony.

Jimin zaśmiał się cicho. Była to najsłodsza melodia na świecie.

_______

Piszę tego fanfika słuchając soundtracku ze Zmierzchu 

(najlepszego soundtracku, nie ma lepszego, pozdrawiam) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro