Rozdział 26 Kamienie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po rozmowie z Jiminem wszyscy stwierdzili jednogłośnie- trzeba wracać jak najszybciej do wioski.  Dziwny Alfa, który śledził Omegę, a także podejrzane postaci chodzące za Tae czy Hoseokiem nie mogły być zbiegiem okoliczności. Nie czuli się już bezpieczni w mieście.

Postanowili wyruszyć z samego rana. Jeszcze przed powrotem do gospody udali się razem na pobliskie stragany, by zrobić ostatnie sprawunki. Taehyung uparł się, że muszą kupić amulety, bo nie wiadomo kiedy znów będą mogli wyjechać z wioski. Wybrał wiele fioletowych i niebieskich kamieni, o różnych kształtach i rozmiarach. Polecił też by Jimin zakupił kilka dla Yoongiego. Omega nie był jednak pewny czy Alfa ucieszy się z prezentu. Wolał kupić mu coś bardziej praktycznego, ale Taehyung był uparty jak osioł. 

Jego uwagę przykuły dwa o podobnej kolorystyce- różowy przypominający odcieniem kolor jego włosów i drugi, drobny i fioletowy kamień, któremu rzemieślnik nadał kształt księżyca. Spodobały mu się. Były piękne w swojej prostocie.

Taehyung  wyszczerzył zęby, kiedy Jimin zapłacił, a dobry humor nie opuszczał go przez resztę dnia. Jimin dopytywał o co mu chodzi, ale Tae milczał, rozbawiony.

- Oj Yoongi, Yoongi- mówił tylko- Ty to masz szczęście.

Jungkook też wrócił z kamieniami... Albo raczej z głazami. Nie można było zrobić z nich ozdób. Jimin był pewien, że szyja oderwałaby się, gdyby ktoś spróbował nosić je na szyi. Jedyne co je odróżniało od kamieni przy drodze to starannie namalowane czarne symbole.

- To kamienne kręgi- powiedział Jungkook, gdy Jimin przyglądał się nowemu zakupowi- Kiedyś z Namjoonem często z tego korzystaliśmy. Tworzy swoistą barierę przed nieprzyjazną magią i złymi intencjami- wyjaśnił.

Gdy wrócili do gospody Hoseok i Jungkook przenieśli wszystkie materace do jednego pokoju, tak że cztery posłania były ustawione obok siebie w zwartym szyku. Jungkook porozstawiał głazy w rogach pokoju i przy oknach. Jimin nie poczuł żadnej różnicy, ale Taehyung wyraźnie się rozluźnił, kiedy krąg został dokończony.

Tej nocy spali wszyscy razem obok siebie. Jimin i Tae ściśnięci byli w środku, odgrodzeni od zewnątrz Hoseokiem i Jungkookiem. Na początku Jimin panikował gdy dowiedział się, że będzie leżał obok Hoseoka. Wiedział, że mocne zapachy denerwują Alfę, a jego woń w nocy przybierała na sile. W dodatku cały stres sprawił, że wydzielał go jeszcze więcej niż zwykle.

Hoseok był jednak spokojny. Po znalezieniu Jimina jego stres powoli opadał. Po ciężkim dniu był naprawdę zmęczony i marzył jedynie o powrocie do domu. Cieszył się, że nie leży sam obok Jimina. Obecność Jungkooka i Taehyunga znacznie ułatwiała mu panowanie na sobą. W dodatku czuł, jak jego wewnętrzny Alfa uspokoił się. Teraz jego celem było chronić Jimina. Widząc jak Omega leży bezpiecznie w ramionach Tae poczuł ulgę. Nawet zapach panujący w pokoju wydawał się znośny. Pachniało... Jak prawdziwe stado.

Odwrócił się w stronę okna i wyczuł schowany pod poduszką nóż. Wiedział, że Jungkook także schował jeden przy swoim boku na wypadek, gdyby ktoś zechciał odwiedzić ich w nocy. Wiedział, że przesadza, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Wątpił, by starszyzna chciała ich pozabijać. Martwi byli kompletnie bezużyteczni. W dodatku zniknięcie któregokolwiek członka stada wiązało się z gniewem Namjoona, a to już stanowiło poważny argument.

Odwrócił się znów w stronę Jimina, a Omega zadrżał z zimna. Chociaż dni były ciepłe i zbliżało się upragnione lato, noce nadal bywały zimne. Hoseok przykrył go swoją narzutą delikatnie, by nie zahaczyć o wrażliwą skórę.

Jimin zamruczał cicho i przesunął się bliżej w stronę Alfy. Hoseok wpatrywał się w jego śpiącą twarz, jak Omega spokojnie oddycha, a jego pierś podnosi się rytmicznie. Był tak blisko, a mimo to jego Alfa zachował spokój. Zamknął oczy i zasnął otoczony przez słodki, ciepły zapach.

***

Yoongi wszystko starannie zaplanował. Miał około dziesięć dni, by uporać się z domem. Pracował całymi dniami, żeby ukończyć do jak najszybciej. 

Namjoon powtarzał, że dom jest w opłakanym stanie, ale Yoongiemu wcale tak się nie wydawało. Wystarczyło tylko popoprawiać parę rzeczy, odmalować ściany, załatać nieco przeciekający dach i odbudować podgniłe od wilgoci schody. W gorszym stanie był zdecydowanie pobliski ogródek, zarośnięty chwastami i z wijącym się ku górze bluszczem zarastającym ściany i okna.

Nowy dom był zdecydowanie większy od starej chaty Yoongiego. Miał nawet osobną kuchnie, miejsce na palenisko i sporą spiżarkę. Cztery puste izby o czystych, białych ścianach wydawały się takie obce, a mimo to Yoongi cieszył się. Nie mógł się doczekać aż zagospodaruje je razem z Jiminem.

Powoli poustawiał już część rzeczy w sypialni. Załatwił nowe łóżko, większe od poprzedniego, z miękki materacem. W rogu pokoju poustawiał poduszki różnych rozmiarów, koce i futra. Część z nich była zupełnie nowa, inne należały już wcześniej do Jimina. Nie chciał ich teraz rozkładać na łóżku. Pragnął, by Omega sam zagospodarował pustą przestrzeń i uwił gniazdko w jego domu.

W ich domu.

Chciał leżeć wraz z nim w legowisku. Czuć jego oddech na skórze, ciepło bijące od rozgrzanego ciała. Pragnął, by ściany, koce i łoże przesiąkły jego słodkim, brzoskwiniowym zapachem, aby zmieszały się z jego własnym cynamonowym aromatem.

Chciał budzić się z nim i zasypiać u jego boku, a kiedy będą już gotowi, by leżało między nimi ich szczenię a może nawet kilka? Rumienił się na tę myśl za każdym razem. Wizja posiadania pełnego stada napajała go niewyobrażalnym szczęściem, a teraz gdy wiedział, że i Jimin tego pragnie chciał tak bardzo zapewnić mu dom i  prawdziwą rodzinę.

Pierwszy raz od tak dawna czuł się naprawdę szczęśliwy. Było tak jak powtarzał Seokjin- Yoongi kompletnie oszalał na punkcie Jimina. Wszystko co robił zawsze było dla niego. Omega był dla niego najważniejszy.

Gdy Namjoon przy pierwszym spotkaniu zasugerował, że Jimin opuści wioskę wraz z nadejściem wiosny Yoongi wiedział, że nie może do tego dopuścić. Pragnął, by został z nim. Na początku nawet oddychanie przy Omedze sprawiało mu kłopot. Było coś w jego zapachu urzekającego, zapierającego dech w piersi. Bał się, że gdy w pełni go skosztuje nie będzie mógł się oderwać. I słusznie.

Myślami sięgał często do Jimina, próbując zrozumieć łącząca ich więź. Wyczuwał smutek, szczęście, złość i strach. To ostatnie było najgorsze. Okropny ból rozrywający od środka klatkę piersiową przy jednoczesnym ucisku, jakby niewidzialna siła próbowała pozbawić go oddechu. Czuł jak jego krew przyspiesza to znów zwalnia, a serce podchodzi do gardła. Yoongi wiedział, że coś złego musiało się stać. Uspokoił się dopiero na wieczór, gdy po fali paniki nadszedł spokój, więź uspokoiła się, a ciało zwolniło.

Przez następne kilka dni Yoongi wyczuwał głównie lęk. Powiedział o tym po cichu Namjoonowi, a Alfa bardzo to przeżył i każdego ranka wyglądał przez bramę, oczekując gońca z wiadomością. Nie poinformowali o swoich obawach Seokjina, gdyż Omega od samego początku bardzo przeżywał wyjazd Jungkooka. Yoongi nie winił go. Sam martwił się o Jimina. Na zewnątrz Yoongi wydawał się skałą, ale gdy tylko wóz zniknął za ścianą lasu, smutek złapał go za gardło. Teraz czując ciągły lęk Jimina przeżywał rozłąkę jeszcze bardziej.

Gdy Yoongi jadł razem z Namjoonem śniadanie do sali wpadł Seokjin. Potrząsnął szybko za ramię swojego partnera i wydyszał.

- Jadą! Wracają.

Namjoon wstał szybko od stołu i wybiegł ze stołówki. Yoongi pobiegł za nim ile sił w nogach.

Byli za wcześnie. Powinni wrócić dopiero za dwa dni, tak jak się umawiali. Yoongi przełknął nerwowo ślinę, przygotowując się na najgorsze. Wóz wjechał powoli do środka. Zmęczone konie dyszały z trudem. Widać było, że droga powrotna bardzo je wymęczyła. Nie miały podczas trasy wystarczającego odpoczynku.

Jungkook wyskoczył z wozu, a Seokjin rzucił się na niego, oglądając go ze wszystkich stron. Widząc, że z chłopcem wszystko w porządku pocałował go wielokrotnie w głowę i oba policzki. To samo zrobił też zresztą z Tae, Jiminem, a nawet Hoseokiem. Ten ostatni cofnął się, próbując uniknąć nagłego przepływu czułości, ale Jin i tak go dopadł  w swoje sidła.

- Bałem się, tak bardzo się bałem- powtarzał Seokjin, a stojący obok Namjoon milczał, wpatrując się spokojnie w Jungkooka, który smutny zwiesił głowę w dół.

- Jesteście wcześnie- odezwał się Główny Alfa- Coś się stało?

- Starszyzna- powiedział głośno Hoseok, a Yoongi czuł jak jego włosy stanęły na karku- Musieli nas śledzić od samego początku. Ich szpiegusy chodziły za nami krok w krok. Musieliśmy wrócić.

- Najważniejsze, że nic wam nie jest- odetchnął z ulgą Seokjin, wycierając mokre od potu czoło.

Namjoon był wściekły. Nie po to zgodził się przyjąć jednego z wysłanników do wioski, by nadal być kontrolowanym przez starszyznę. Nie podobało mu się to. Wiedział, że ze względu na swój niepokorny charakter rada nie darzyła go sympatią  i szukała sposobu, by się go pozbyć, ale to przechodziło wszelkie granice. Starszyzna kontrolowała dosyć duży teren, ale nie spodziewał się, żeby objęli swoim wpływem także miasta. To było niemożliwe. Co prawda na rynkach często szwendały się podejrzane typy, ale nigdy nie stanowiły dużego zagrożenia. Teraz powoli zaczął się bać o swoje stado.

Yoongi stał spokojnie z boku wpatrując się w Jimina. Omega posłał mu nieśmiały uśmiech. Był cały i zdrowy. Cały niepokój Yoongiego zniknął, a z serca spadł mu ogromny ciężar. Podszedł do Omegi i zatopił nos w miękkich włosach, delektując się jego zapachem.

- Wróciłem - wyszeptał Jimin, przytulając się do Alfy. Musnął ustami skrawek gołej szyi, a Yoongi zamruczał na ten nagły gest.

- Jesteś... Nareszcie jesteś - powiedział Alfa, biorąc twarz Jimina w dłonie i zaglądając w jego złote oczy.

Ta krótka wymiana zdań była tak intymna, że Hoseok aż zakaszlał nerwowo. Dopiero wtedy Yoongi oderwał się od Omegi, posyłając jednocześnie złowrogie spojrzenie lekarzowi, który tylko zmarszczył nerwowo nos i uciekł od unoszącego się wokół nich zapachu.

Namjoon zaczął powoli wypakowywać wóz z Jungkookiem. Yoongi korzystając z okazji pociągnął ze sobą Jimina na górkę. Pieli się wysoko, mijając starą chatę Yoongiego, co zdziwiło Omegę. Kiedy Alfa zatrzymał się przy większym domu i otworzył drzwi do środka, chłopak zrozumiał, co się stało. Spojrzał na stojącego w przedpokoju Yoongiego, który uśmiechał się dumny od ucha do ucha. Jego uśmiech był taki piękny.

- Co sądzisz o naszym nowym domu?- zapytał Alfa, a serce Jimina zabiło szybciej na te słowa.

- Dom... - wymamrotał prawie szeptem, przechodząc się między pustymi pokojami.

Dźwięki jego kroków roznosiły się głośno po izbie. Biegał z jednego pokoju do drugiego, a Yoongi obserwował rosnącą powoli radość Omegi.

- Jest wspaniały- powiedział szczerze Jimin- Jak ty to...

- Namjoon pomógł. To dom jego rodziny. Ja go tylko odnowiłem.

- Niesamowite- powtarzał Jimin- Naprawdę niesamowite.

- Wszystko dla mojej Omegi- Yoongi objął go od tyłu delikatnie, by nie zranić jego pleców, po czym szepnął do ucha- Dla nas i naszych przyszłych dzieci.

Yoongi sam zarumienił się na te słowa. Nie byli przecież jeszcze blisko tego poważnego kroku, ale tak bardzo chciał powiedzieć na głos to, co już od dawna krążyło w jego głowie. Przestraszył się, gdy Jimin zadrżał na te słowa i odsunął się od niego.

Jimin był taki szczęśliwy. Alfa dbał o niego i zrobił mu taki wspaniały prezent. Chciał mu się odwdzięczyć, ale jedyne co miał to zakupione na bazarze kamienie. Nieśmiało wyciągnął zaciśnięta w pięść dłoń. Yoongi zdziwił się na początku, ale wyciągnął rękę w jego stronę. Poczuł pod palcami coś zimnego i gładkiego. Gdy otworzył dłoń i zobaczył różowe i fioletowe kamienie, jego oczy rozszerzyły się i nie wiedział co powiedzieć. Jimin wstydził się podnieść wzrok i dopiero gdy Alfa nagle przytulił go do siebie, ciało do ciała, bez żadnych barier Jimin zszokowany spojrzał mu prosto w oczy.

- Jimin... Dziękuję- powiedział wzruszony. Alfa

Omega odwzajemnił uścisk. Zacisnął dłoń na jego koszuli. Czuł pieczenie w miejscach, gdzie dotknął go Yoongi, ale  nie chciał przerywać tej chwili.

Czuł tak wiele w tym momencie.

- To... To nic wielkiego- policzki Jimina zrobili się czerwone z emocji.

Yoongi klęknął przy nim i sięgnął po jego drobne dłonie.

- Dla mnie to bardzo ważne- zdradził widząc, że Jimin nie rozumie, co się stało- To Alfa zawsze daje dary na umizgi, a kiedy Omega sam z siebie da coś Alfie... - ściszył głos- to znaczy, że jest gotowy do więzi- obrócił różowe kamienie w dłoni- To błogosławieństwo miłości i płodności.

Jimin zawstydził się. Intuicja najwyraźniej dobrze poradziła mu w wyborze. Szkoda tylko, że Taehyung wcześniej mu nie powiedział, co one oznaczają. Jego serce wrywało się z piersi, słysząc słowa Yoongiego.

- Będę je nosił zawsze przy sobie- Yoongi ucałował jego poranioną dłoń, przynosząc mu ulgę.

Wstał i pocałował jego szyję, znacząc każdy odsłonięty kawałek, do którego miał dostęp. Jimin przymknął oczy i oddał się przyjemnemu uczuciu, które wypełniło całe jego ciało.

Był na najszczęśliwszym wilkiem pod słońcem.

______

Dzisiejszy rozdział trochę później, bo dużo emocji po filmie/koncercie :)
Pozdrawiam wszystkich miłych ludzi z kina na moim zadupiu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro