Rozdział 28 Sługa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Yoongi był nieufny wobec wysłannika. Zaniepokojony Alfa praktycznie nie opuszczał Jimina na krok. Był wręcz nie do zniesienia i straszliwie irytował swoim zachowaniem resztę stada. 

To prawda, że Yoongi zawsze był trochę przewrażliwiony na punkcie Jimina, ale teraz kompletnie mu odbiło. Każdą wolną chwilę spędzał przy Omedze. Nie ważne gdzie -  w domu, na stołówce, a nawet w pracowni, Yoongi był przy Jiminie.

Jimin był bardzo szczęśliwy, że Yoongi poświęcał mu teraz jeszcze więcej czasu. Przy Alfie zawsze czuł się bezpiecznie, ale musiał przyznać, że goniące go ciągle spojrzenie wybijało go z rytmu pracy. Nawet kiedy Alfa siedział z nim w pracowni w absolutnej ciszy, Jimin czuł jego obecność. Yoongi natomiast był zafascynowany, jak zręcznie Jimin poruszał się w swoim małym laboratorium, rozdrabniając zioła w moździerzu i naważając proszki. 

W końcu Alfa zaczął też towarzyszyć mu podczas wypadów po zioła. Hoseok był niepocieszony z nowego kompana. Jego wrażliwy nos cierpiał. Nie dość, że musiał już znosić odór we własnym domu, to nawet na zewnątrz nie mógł się od niego uwolnić. 

- Yoongi, nie musisz za nami chodzić krok w krok. Idziemy tylko na chwilę zebrać zioła- powiedział podirytowany Hoseok, kiedy Alfa uparcie szedł z nimi przez las, śledząc ich jak cień. 

Yoongi puścił uwagę Hoseoka mimo uszu. Szedł dokładnie za Jiminem, tak że Omega był w stanie wyczuć ciepły oddech Alfy na karku. 

Jimina również powoli męczyła ciągła obecność Alfy. Kochał go szalenie, ale... po prostu czasem chciał pobyć sam. Chciał porozmawiać z Tae i Seokjinem, pożartować z Hoseokiem czy wyjść samemu na spacer. Czuł się bezpieczny w wiosce i nie potrzebował niańki. 

- Hobi ma rację- rzekł Jimin, zatrzymując się nagle, tak że prawie wpadł na Yoongiego- Nie musisz nas pilnować. 

Yoongi wpatrywał się w Omegę z poważną miną.

- Martwię się - wyszeptał cicho, a Hoseok przewrócił oczami, idąc dalej przez knieje, by oddalić się od parki- Boję się o ciebie...

Alfa pogładził Jimina po policzku, głęboko zamyślony. Omega od kilku dni czuł niepokój bijący od Yoongiego i nie miał serca go odrzucić. Wiedział jak bardzo się martwi, ale jego zachowanie nie było normalne.

- Rozumiem, ale... - Jimin odsunął jego dłoń i zacisnął na niej palce- nic mi nie grozi z Hoseokiem. Będę na siebie uważać. 

Yoongi kiwnął tylko głową, ale Jimin nie był pewien czy Alfa go zrozumiał. Zrobił krok do przodu, a Yoongi ruszył za nim. Omega westchnął tylko cicho zrezygnowany. Zerknął w stronę Hoseoka, który stał w oddali z zasłoniętym nosem i wyraźnie niezadowoloną miną.

To będzie ciężki miesiąc.

***

Powoli zbliżało się przesilenie. Seokjin całe dnie spędzał na pilnowaniu wysłannika i przygotowywaniu się do rytuału. Codziennie odwiedzał ze Sługą polanę, na której modlili się i kreślili w ziemi znaki, rozkładali kamienie i śpiewali chwalebne pieśni.

Namjoon wraz z resztą Alf zbierali powoli drewno na olbrzymie ognisko, które rozpalą na najdłuższą noc w roku. Hoseok i Jimin przygotowywali mieszanki ziół- skromne dary, które mieli wrzucać do świętego ognia. O dziwo Sługa nie upierał się przy krwistej ofierze. Na pytanie Namjoona, co ma przygotować, wysłannik odpowiedział tylko:

"W tym roku będzie tak, jak chcieliście. Nie będzie składania ofiary w ogniu".

Namjoon spojrzał podejrzliwie na Sługę, ale wiedział, że chłopak nie może kłamać. Kiwnął więc tylko głową zamyślony i pogrążył się dalej w pracy.

Taehyung masowo szył stroje dla Omeg, które w tym roku miały wziąć udział w nocnym biegu- tradycji przesilenia polegającej na nocnej gonitwie przez las. Ubrane odświętnie Omegi chowały się w lesie, a zadaniem Alfy było jak najszybciej odnaleźć swojego partnera. Jeśli Alfa złapie Omegę przed trzema uderzeniami w bęben, taka para ma szansę na długi związek.

Seokjin powtarzał, że to dość stary zwyczaj, a sam nie był jego zwolennikiem. Wydawał się zbyt dziki jak dla jego gusta i przypominał bardziej polowanie niż romantyczną zabawę. Kiedyś było to brutalne wydarzenie, w którym brały udział wszystkie Omegi, nawet wbrew własnej woli, a każdy Alfa miał prawo taką Omegę złapać i naznaczyć na swojego życiowego partnera. Teraz jednak bieg był zarezerwowany tylko dla par, które chciały w ten sposób dokończyć swoją więź.

Jimin spojrzał na leżące na kupce szaty. Stroje były długie, ciągnące się aż do ziemi i całe białe- w ogóle nienadające się do biegu przez zarośla i knieje. Był pewien, że prędzej się w nich zabije, niż zdoła dobiec do pobliskiego drzewa.

- Trzeba dać im jakieś szanse- powiedział Tae, widząc niezadowolenie Jimina- W końcu, przecież chodzi o to, by Alfa cię złapał.

- Skąd będę miał pewność, że to Yoongi mnie znajdzie? - zapytał zestresowany.

- Błagam, wyczuje cię na kilometr- odparł Tae, jakby była to największa oczywistość- Przecież nikt nie pomyli twojego zapachu, to niemożliwe.

Jimin zarumienił się na ten komentarz, a siedzący obok Seokjin prychnął.

- Wątpię, aby ktoś konkurował z Yoongim. Zabiłby przeciwnika na miejscu- skomentował najstarszy, a Taehyung pokiwał głową.

- To jest, aż takie ważne? Ten rytuał? - dopytał Jimin, podwijając rękawy.

- Wiesz, każdy bieg zazwyczaj kończy się naznaczeniem- powiedział Jin, poprawiając się na krześle- Mało kto panuje nad sobą podczas pełni, szczególnie w trakcie przesilenia, kiedy magia miłości jest najsilniejsza. Wszystkie rytuały, które są odprawiane mają dążyć do spotęgowania uczucia...

- Innymi słowy Yoongi będzie w szale jak na ruje i ugryzie cię- powiedział bez ogródek Taehyung, po czym zaczął marudzić cicho pod nosem- Jeśli Jungkook tym razem mnie nie naznaczy, to naprawdę nie ręczę za siebie...

- Naznaczy, naznaczy-zapewnił Jin- Czary są silne. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie pomyślnie - To ostatnie dodał już niepewnym tonem.

Jimin zamyślił się. Już od dawna czekał aż Yoongi go ugryzie. Sam Alfa wspominał o tym, ale im bliżej było przesilenie, tym bardziej Yoongi zaczął unikać tematu.

Taehyung rozejrzał się po pokoju podejrzliwie

- A ten nowy gdzie?

- Poszedł z Namjoonem ostatni raz sprawdzić runy. Wymienimy się pilnowaniem go, ale nie zawsze się udaje. Jest straszliwie ruchliwy jak na tak chude dziecko.

- Wydaje się dziwny... - powiedział Taehyung- W dodatku nie mogę pozbyć się wrażenia, że przypomina mi naszego Suge. 

- Tylko mi nie mów, że wierzysz w plotki o dziecku Yoongiego- powiedział Seokjin, podnosząc brwi - Musiałby go spłodzić w wieku dwunastu lat, a to nie jest możliwe.

Faktycznie, Sługa bardzo przypominał Alfę. Jimin zauważył to już pierwszego dnia. Jednak Yoongi powtarzał, że nigdy wcześniej nie widział Wysłannika i że nic go z nim nie łączy. Sam jednak zdawał się zdziwiony jego przybyciem, a nawet przerażony...

- Wiem, wiem- odparł Tae szybko- Po prostu... Są tak podobni, ale też tacy różni. Nie mogę pozbyć się dziwnego wrażenia, jakby cały czas przy nas był, ale jednocześnie jakby nie istniał. Wiecie o co mi chodzi?

Seokjin pokręcił przecząco głową, a Jimin siedział w ciszy, analizując słowa Taehyunga.

- To tylko zwykłe dziecko, Tae -  westchnął Jin, odkładając igłę- Niektórzy oddają swoje dzieci na nauki do Starszyzny...albo na ofiarę - dodał szybko widząc zdziwienie Jimina- Zazwyczaj szkolą do tego dzieci Przeznaczenia, te wyjątkowo silne psychicznie i fizycznie. Robią szereg testów, jeśli je zdasz masz prawo zachować życie. Jednym z nich jest wycięcie gruczołów zapachowych z szyi. Taki osobnik traci swój zapach i już nie może wrócić do społeczności. To bardzo bolesny zabieg, wykonywany bez znieczulenia. Według ich doktryny ból ma zdolność oczyszczenia ciała.

- Okropieństwo- Taehyung pokręcił głową- Naprawdę nie rozumiem tych ludzi.

- Dlatego nie chcę oceniać tego chłopca. Na pewno wiele w życiu przeszedł, ale nie może tu zostać. Kiedyś przestanie być dzieckiem i stanie się tak okrutny jak reszta, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Oni się nie zmieniają.

Jimin zasmucił się. W tym momencie naprawdę zrobiło mu się żal chłopca. Siedzący sam w obcej wiosce, po wszystkich okropnościach jakie wyrządziła mu Starszyzna, musiał czuć się okropnie.

Kiedy wyszedł z zakładu Taehyunga postanowił udać się wbrew zakazom Yoongiego do Wysłannika. Wiedział, że to co robi jest nieodpowiedzialne, ale pod wpływem słów Seokjina postanowił zaryzykować. W końcu Jimin też był dzieckiem Przeznaczenia i spędził większość swojego życia sam, bez stada.

Wierzył, że może uda mu się znaleźć wspólny język z chłopcem i choć trochę go zrozumieć. Dać mu ciepła, które sam znalazł w wiosce. Jimin miał takie dobre serce i naprawdę wierzył, że jest w stanie mu pomóc...

***

Nie mógł nigdzie znaleźć wysłannika. Dopiero gdy zajrzał do domu Namjoona, znalazł sługę w bibliotece. Samego, przy regale, przy którym Namjoon trzymał cenne dzieła zebrane z różnych wiosek Rezerwatu. 

Chłopiec nie wydawał się zdziwiony nagłym przybyciem Jimina. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Wpatrywał się w Omegę martwymi oczami i dopiero gdy zamrugał kilkukrotnie, jego tęczówka odzyskała dawną, ciemną barwę.

- Jimin- powiedział, odkładając książkę na półkę, a Omega poczuł zimny dreszcz na karku na dźwięk jego głosu. Zapomniał już, jak bardzo chłopak go przerażał. Jimin zaczął powoli żałować swojej decyzji. Faktycznie Sługa miał mało z człowieka. Zdawał się duchem, prawie upiorem.

- Skąd znasz moje imię? - zapytał, próbując opanować drżenie wyczuwalne w jego głosie. 

- Znam imiona wszystkich w wiosce- odpowiedział, jakby była to największa oczywistość, a potem dodał, uśmiechając się niewinnie - Czekałem na ciebie.

Jimin zdziwił się słysząc to. Wysłannik kontynuował.

-  Wiedziałem, że przyjdziesz. Twoja magia jest bardzo silna, czuć ją nawet tutaj. Twoją klątwę- powiedział cicho, mrużąc oczy- To musi być okropne wieść tak marne życie. Wszyscy obchodzą się z tobą jak z jajkiem, nawet chodzić bez obstawy nie możesz.

Omega zamrugał instynktownie. Chciał coś odpowiedzieć, ale czuł kluchę w gardle, jakby ktoś go dusił.

- To nieprawda- powiedział z trudem, ale Wysłannika tylko się uśmiechnął.

- Dobrze wiesz, że każde moje słowo jest prawdą. Twój umysł jest dla mnie jak otwarta księga. Wszystko co powiedziałem wyczytałem z twojej twarzy już pierwszego dnia- nagle jego ton się zmienił, nabrał wręcz ciepła- Żal mi ciebie tak bardzo. Bez znaku. Z Alfą, który boi się ciebie tknąć. Przyszedłeś żalić się nade mną podczas gdy moje życie znaczy więcej niż twoje kiedykolwiek będzie.

- Yoongi obiecał, że mnie naznaczy po nocy przesilenia- Jimin syknął nerwowo, ale wyszedł z tego cichy pisk.

- Jesteś tego pewien? Skoro jego ugryzienie jest w stanie zdjąć klątwę, to dlaczego tak długo czeka?

- On...

- Boi się. Zawsze będzie się bał- powiedział i zbliżył się do Jimin, szepcząc mu do ucha- Ten rytuał to twoja jedyna szansa. Jedyna noc w roku, kiedy Alfa może cię naznaczyć. A kiedy to się stanie... Wszystkie twoje smutki się skończą.

Chłopiec odsunął się od Jimina i spojrzał w jego złote oczy. Uśmiechnął się niewinnie. Złagodniał. Jimin nie mógł oderwać od chłopca wzroku. Teraz wydawał się mu starszy. Jego skóra przestała być chorobliwie blada, a na policzkach pojawił się zdrowy kolor. W tym momencie tak bardzo przypominał mu Yoongiego. Pewnie tak wyglądał jako dziecko... a może tak wyglądałyby ich dzieci, gdyby wreszcie jego klątwa się skończyła.

Odwrócił wzrok, dopiero gdy do biblioteki wszedł Namjoon. Jeśli był zdenerwowany, nie było tego po nim widać. 

- O, tutaj jesteś Sługo... i Jimin... - zerknął na Omegę zaskoczony - Nie wiedziałem, że się znacie. Coś się stało? 

- Jimin chciał tylko sprawdzić, jak się czuję wiosce- odezwał się Wysłannik, kłaniając się nisko.

- To prawda? - zapytał podejrzliwie Alfa, czekając na odpowiedź Jimina.

- Tak... Tak, tak było- wydukał.

Twarz Namjoona złagodniała. Wziął Omegę za rękę i wyprowadził na zewnątrz, pod pretekstem rozmowy z Seokjinem. Kiedy znaleźli się dostatecznie daleko, Namjoon nachylił się do Jimina. 

-  Nie powinieneś z nim rozmawiać- wyszeptał, unikając kontaktu wzrokowego - Wiem, że chciałeś dobrze, ale... bądź ostrożny. Powiedział ci coś?

- Nie, nic nie powiedział- skłamał Jimin i dodał - Przepraszam, Namjoon. Nie będę już.

- On czyta w myślach- powiedział Namjoon z powagą, a Jimin przełknął nerwowo ślinę. Sam przekonał się o tym na własnej skórze- Tacy jak on żywią się lękiem i bólem. Znajdują najbardziej bolesne myśli i kopią w nich, aż się przebiją. Nie wierz w ani jedno jego słowo. Nawet jeśli są prawdziwe, bazują tylko na nas samych. Nie można im ufać.

Jimin kiwnął tylko głową i pożegnał się z Namjoonem. Nie odwrócił się już do wysłannika. Nadal go przerażał. Nie wiedział, czy powinien ufać jego słowom. Jednak chłopiec mimo to zasiał ziarno niepewności w sercu Jimina.

Sługa grzecznie wyszedł z biblioteki, a Namjoon rozejrzał się po pokoju. Wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Zerknął na kalendarz. Pełnia zbliżała się wielkimi krokami, a wraz z nią rytuał.

Odwrócił się i spojrzał na półkę z książkami. Wziął pierwszą lepszą księgę i przewertował ją niedbale, ale nie zauważył nic podejrzanego. Dopiero gdy chwycił za dziennik Bety, strony rozpadły się pod wpływem jego dotyku. Został z nich tylko piach.

- Parszywy szczur- mruknął pod nosem.

Wychodząc postawił pod drzwiami duży kamień i zamknął gabinet na klucz. Spojrzał z wyrzutem na siedzącego na krześle chłopca.

Jednak Sługa nie uraczył go spojrzeniem. Ślepym wzrokiem wiercił dziurę w ścianie, próbując przeniknąć do biblioteki. Bezskutecznie.

***

W dzień rytuału wszystkie smutki zniknęły, a zamiast tego pojawiła się szczera ekscytacja. Tej nocy miały dziać się magiczne rzeczy. Jimin był szczęśliwy, ale jednoczenie czuł ucisk w piersi. Nie przyznał się nikomu, że rozmawiał z wysłannikiem. Bał się, że gdy tylko wspomni jego imię, ten pojawi się zaraz obok niego.

Przyznał jednak, że chłopiec może mieć rację. Jeśli tej nocy Yoongi go nie ugryzie, dzień ten nigdy nie nadejdzie.

Ubrany w białą szatę siedział nieruchomo na stołku, kiedy Seokjin malował jego twarz. Skóra Jimina była blada od ryżowego pudru, a Jin czerwonym barwnikiem malował wzór na jego skroniach, przypominający pnący bluszcz. Taehyung miał podobny malunek na twarzy, ciągnący się od czoła do końca brody.

- Wyglądasz pięknie - powiedział Jin z zachwytem, kończąc swoje dzieło.

Jimin otworzył oczy, ale nie rozumiał zachwytu chłopaka. Jego twarz była biała i okrągła jak sam księżyc. Ubrany w białą, długą szatę wyglądał wręcz komicznie. Na głowie miał masywny, kolorowany wianek z zebranych ziół i kwiatów, który sprawiał, że jego głowa była jeszcze większa.

- Yoongi padnie jak cię zobaczy- zaszczebiotał Taehyung zachwycony.

- Chyba trupem- odparł Jimin, mrużąc oczy, a Seokjin zaśmiał się.

- Jeszcze tylko jeden szczegół - Jin odchylił głowę Jimina do tyłu i wyjął małą buteleczkę z zakraplaczem - Może zapiec.

Jimin prawie odskoczył, gdy poczuł jak Jin wkrapla mu coś do oka. Chciał potrzeć oko, ale Taehyung go powstrzymał.

- Spokojnie to atropina-powiedział młodszy i podał mu lusterko- Patrz teraz na swoje oczy, od razu zrobiły się większe.

Jimin faktycznie zauważył, że jego źrenice się powiększyły, ale oczy nadal piekły go niemiłosiernie. Nie mówiąc o tym, że teraz praktycznie nic nie widział.

- Chyba faktycznie ten bieg jest ustawiony na porażkę Omeg- powiedział- Biegać w ubraniu się nie da, ukryć się w ciemności nie da, a w dodatku jeszcze ofiara jest oślepiona...

- Czasem trzeba trochę pocierpieć, by na końcu być szczęśliwym- podsumował Taehyung, ignorując jego komentarz i poprawiając jego szatę.

Kiedy rozległ się głośny huk, Jin podniósł się ze stołka i wyjrzał przez okno. Ludzie zaczęli gromadzić się na zewnątrz i zbierali się przy bramie.

- Już czas.

Słońce zaczęło powoli zachodzić, ustępując miejsca księżycowi. Za chwilę zacznie się najdłuższa noc w całym roku, a wraz z nią początek lata.

Tej nocy nikt nie będzie spał.

______________________________________

Dzisiaj wcześnie, bo jutro mam wielki dzień, załatwianie stażu i pisanie mojej magisterki. 

A już niedługoooo rytuał! Fajerwerki, ognisko, wianki, biegi przez las, muzyczka, wino i inne atrakcje. Wszystko na koszt starszyzny of course.

Zapraszam więc na uroczysta imprezę za tydzień, w ramach przesilenia letniego, godzina 00:00.  Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego weekendu! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro