Rozdział 29 Przesilenie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Choć panowała noc, nie otaczała ich ciemności. Było widno jak za dnia. Rozpalone na środku leśnej polany ognisko przeganiało mrok. 

Stos było ogromny. Masywna konstrukcja utworzona z  desek i drewna, ustawiona w centrum  i odgrodzona kamieniami. Kłęby czarnego dymu unosił się do góry, zakrywając gwieździste niebo. Strzelające iskry łączyły się z głośną muzyką bębnów. Co pewien czas dorzucano kolejne porcje drewna, podtrzymując ogień.

Jimin szedł z Taehyungiem mocno podtrzymując się jego ramienia. Głośne dźwięki bębnów, świsty i trzaski docierały do niego ze wszystkich stron. Czuł jak miękną mu nogi, jak wibracje rozchodzą się po całym ciele, a jego serce łomotało w piersi. 

Z trudem widział na oczy. Dopiero po pewnym czasie znikło intensywne pieczenie i zdołał rozejrzeć się po polanie. Próbował znaleźć w tłumie Yoongiego, ale jedyne co widział to cienie i zarysy postaci. Omegi ubrane w długie, białe szaty i Alfy w czarnych futrach. Jimin zastanawiał się, czy nie jest im przypadkiem za ciepło. Buchający z ogniska żar sprawiał, że na jego czole zebrały się kropelki potu, a ciężki materiał ograniczał swobodny przepływ powietrza. 

Nikomu jednak to nie przeszkadzało. Atmosfera była radosna. Śmiechy, tańce i rozmowy trwały w najlepsze. Cała polana była pełna ludzi. Siedzieli na rozstawionych ławkach i kocach. Pili i śpiewali, budząc uśpiony las i odstraszając dzikie zwierzęta.

Siedzące przy ogniu pary przytulały się do siebie. Byli we własnym świecie, kompletnie nie zwracając uwagi na resztę stada. Jimin odwrócił wzrok, gdy zobaczył jak niektóre Omegi odpięły swoje szaty i odsłoniły kawałek ciała.

- Spokojnie, to normalne- powiedział Tae, nachylając się do ucha Jimina - Dzisiaj wszystko wypada. Nie powstrzymuj instynktu. Yoongi będzie próbował się opanować, ale pęknie. Zawsze pękają.

Omega mrugnął do Jimina i odszedł śmiejąc się. Szybko znalazł się przy Jungkooku, witając się z nim czule. 

Jimin nie musiał długo czekać na Yoongiego. Alfa sam go znalazł. Podszedł do Omegi od tyłu i przyciągnął do siebie, nachylając się do jego szyi. Jimin prawie odskoczył czując na skórze nagły  oddech Yoongiego. Dopiero gdy usłyszał jego gardłowy śmiech, odetchnął z ulgą.

Odwrócił się w stronę Alfy. Ubrany od stóp do głów w czerń jego białe włosy jeszcze bardziej wyróżniały się od reszty stada. Przyglądał się Omedze od stóp do głów, a źrenice jego oczu rozszerzyły się bardziej, zlewając się z ciemną tęczówką. Czarne futro miał zawieszone na jednym ramieniu i zwisało niezgrabnie, prawie ciągnąc się po ziemi.

Jimin z dumą zauważył połyskujący na szyi Alfy różowy kamień. Omega sięgnął po niego i zacisnął w dłoni, a potem palcem pogładził szyję Yoongiego. Alfa mruknął cicho, przymykając oczy i oddając się pieszczocie.

- Wyglądasz pięknie- uśmiechnął się Yoongi, poprawiając mu wianek - Zupełnie jak księżyc.

Jimin zawstydził się. Odwrócił głowę, a Yoongi zaśmiał się głośniej. Jego uśmiech był taki piękny, że koniec końców Omega nie mógł długo się gniewać.

Usiedli razem na ławce niedaleko ogniska. Dopiero po chwili Jimin zorientował się, że zgubił swoich towarzyszy. Kątem oka dostrzegł stojących w oddali Jina i Namjoona szepczących między sobą. Taehyung natomiast siedział bliżej, w ramionach Jungkooka w dosyć dwuznacznej pozie. Czując na sobie wzrok Jimina, Tae mrugnął do niego i pocałował Alfę głęboko, mocniej obejmując szyję partnera. 

Jimin odwrócił wzrok, a sam wtulił się w ciało Yoongiego. Nie był pewien czy otaczające go ze wszystkich stron ciepło pochodziło od Alfy czy może żaru ogniska. Mimo że było mu gorąco, czuł przyjemne, zimne dreszcze w każdym miejscu gdzie dotykał go Yoongi.

Alfa był dziś odważniejszy niż zwykle. Jego ruchy nie straciły jednak na delikatności. Jimin czuł się bezpiecznie przy Yoongim, a każdy złożony na ciele pocałunek sprawiał, że się rozpływał.

Wyczuł zmianę jego zapachu. Cynamonowa woń zdecydowanie przybrała na sile. Słodycz ustąpiła miejsca pikantności. Korzenny zapach był teraz ostry i drażniący w nozdrza. Jimin wyczuł delikatny, wręcz śladowy smak wina w jego pocałunkach, ale był pewien, że to nie alkohol był przyczyną zmiany zachowania Alfy. Wszystkich wokół pochłonęło pożądanie. Dźwięki, zapachy i gra świateł, wszystko to wprowadzało wyjątkowy klimat, jedyny w swoim rodzaju. Magia ożyła i unosiła się wokół nich jak czarny dym, wznoszący się ku górze.

- Jesteś piękny- powiedział jeszcze raz Yoongi, odrywając się od Omegi i patrząc na niego swoimi wielkimi oczami- Jesteś idealny...

- Przestań... - mruknął tylko Jimin, chowając znów głowę- Zawstydzasz mnie.

- Nie mogę przestać. Po prostu czuję, że muszę ci to powiedzieć. Powinienem mówić to codziennie, powtarzać każdego ranka, aż do znudzenia. Będziesz się denerwował, a ja nadal będę to powtarzał.

- Gadasz jak pijany- zaśmiał się Jimin, całując go w nos.

- Być może- przyznał Yoongi nachylając się do niego. Jimin jęknął głośno, kiedy Alfa drażnił delikatny płatek jego ucha- Upiłem się tobą.

Omega zaśmiał się na ten komentarz, a Yoongi wydawał się urażony. Zaraz jednak porwał w objęcia Jimina, przyciskając bliżej do piersi i zagłębiając się w szyi Omegi. Oczarowany jego zapachem, dojrzałym i słodkim, naprawdę zdawał się pijany.

***

Yoongi powtarzał Jiminowi, że nie musi brać udziału w biegu. Nawet nalegał, aby dał sobie z tym spokój.

To nie tak, że nie chciał. Chciał i to bardzo, ale paraliżujący strach ogarniał go na myśl o zostawionym w lesie Jiminie. Co noc miał ten sam koszmar, widok z zimy. Leżący w śniegu Jimin, a obok niego wilk, ogromna czarna bestia z rozwalonym pyskiem nachylająca się nad jego ciałem.

Wszystkie jego obawy zniknęły, kiedy zobaczył Omegę. Ubrany w biały strój i przystrojony w zielony wianek przypominał małego bożka. Był zbyt idealny, perfekcyjny do granic możliwości. Dopiero gdy go dotknął był pewien, że należy do jego świata.

Trzymając Jimina w mocnym uścisku Alfa czuł się szczęśliwy. Płynąca w jego żyłach magia i dziki głód utrudniały mu panowanie nad sobą. Wiedział, że ta noc jest wyjątkowa, inna od pozostałych. Uparcie starał się panować nad sobą, ale nie był pewien czy to w ogóle możliwe. Nie teraz, nie przy Jiminie.

- Naprawdę chcesz pobiec? - zapytał jeszcze raz Yoongi, a Jimin kiwnął głową.

- Taehyung biegnie, to i ja pobiegnę. Chyba, że tchórzysz. W końcu jestem jednym z lepszych biegaczy -Omega uśmiechnął się i wypchnął pierś do przodu.

Yoongi podchwycił przynętę.

- Tak sądzisz? - podniósł brew do góry - Wątpię, żebyś zdołał mi uciec.

- Nie doceniasz mnie Alfo. Jestem szybszy niż ci się wydaje.

Muzyka ucichła, gdy Namjoon podniósł głos i zwołał wszystkich do siebie. Seokjin wraz z wysłannikiem odprawili modły nad świętym ogniem. Kiedy ostatnia ofiara została złożona, Główny Omega zebrał wszystkich przed ścianą lasu. 

- Znacie zasady- krzyknął Seokjin do tłumu- Trzymać się swoich Omeg. Nie gryźć bez pozwolenia. Nie wybiegać za rzekę. Nie gździć się w krzakach jak jakaś zwierzyna - te ostatnie słowa skierował w stronę Taehyunga, który pokazał mu kulturalnie język.

- Powodzenia - wyszeptał Jimin. Puścił dłoń Yoongiego i dołączył do reszty. 

Zgodnie z tradycją bieg zaczynały Omegi, które miały schować się w zaroślach, kryjąc się przed Alfami. Popatrzył jeszcze ostatni raz w oczy Yoongiego, a potem na dźwięk bębna wbiegł między drzewa.

Większość Omeg nie próbowała specjalnie uciekać. Część już na początku zrezygnowała z biegu i schowała się między drzewami, natomiast Jimin uparcie szedł do przodu.

Strój krępował mu ruchy. Wiedział, że w ten sposób nie uda mu się wystarczająco rozpędzić. Gdyby było to prawdziwe polowanie, pewnie od razu zostałby złapany. Pociągnął za tkaninę i rozerwał ją. Przyłożył ją do szyi, zostawiając swój brzoskwiniowy zapach, by jeszcze bardziej podjudzić Yoongiego. Zawiesił materiał na pobliskiej gałęzi, zostawiając mu wskazówkę. Niech wie, że teraz naprawdę będzie musiał się postarać!  Kiedy jego nogi były już wolne, ruszył przed siebie.

Biegł między zaroślami w absolutnej ciemności. Słyszał swój głośny oddech i świst wiatru. Jego nogi uderzały o liście paproci, raniąc skórę. Jimin jednak biegł dalej, zostawiając resztę daleko w tyle. Świetnie orientował się w terenie, w końcu od wielu tygodni chodził z Hoseokiem do lasu. Na tym polu miał zdecydowaną przewagę.

Rozległo się kolejne bębnicie. Alfy ruszyły, krzycząc głośno. Jimin słyszał głośne śmiechy w oddali i warknięcia. Nie zatrzymywał się jednak. Nie da się tak łatwo złapać.

Był zachwycony. Jego tętno przyspieszyło, serce biło jak oszalałe. Biegł z uśmiechem na ustach, nie zwalniając choćby na chwilę i zapuszczając się głębiej w las.

Dzika satysfakcja z pokonania Yoongiego była silniejsza od rozsądku. Jednak po chwili zorientowała się, że Alfa wytropił go i biegł tuż za nim. Ścigali się przez las, omijając kolejne przeszkody, a Jimin śmiał się głośno, gdy Alfa nadal nie mógł go dogonić. Zatrzymał go dopiero przy rzece, zrzucając Omegę na ziemię i przygniatając własnym ciałem.

Jimin śmiał się cały czas głośno, dysząc ciężko. Endorfiny w jego krwi sprawiły, że nie czuł bólu. Z ran na nogach sączyła się krew, ale nie zwracał na to uwagi. Yoongi także z trudem łapał oddech. Na jego twarzy widać było satysfakcję z wygranej.

Ich ciała splotły się w ciasnym uścisku. W pustym lesie słyszeli teraz tylko bicie własnych serc i przyspieszone oddechy.  W oddali widzieli unoszące się do góry kłęby dymu. Byli daleko od polany. Sam na sam w ciemnym, pustym lesie.

Zawieszony na niebie księżyc oświetlał ich ciała. Skóra pokryta potem błyszczała w jego świetle. Oczy Yoongiego zmieniły kolor na złoty, a Jimin nie mógł się od nich oderwać.

Czuli się wzajemnie. Wszystkie swoje uczucia. Miłość, pożądanie, niepewność i lęk.

Wiedział, że nadszedł ten moment. Teraz albo nigdy.

Ale Yoongi się wahał, a z każdą mijającą minutą rosła jego niepewność. Alfa powoli odsunął się od Omegi. Jimin poczuł ucisk w sercu. Szybko chwycił chłopaka za rękę i wydał smutny jęk. 

- Jimin...

- Yoongi, proszę. Tak długo czekałem- wyszeptał, ściskając z całej siły czarne futro i przyciągając do siebie- Naznacz mnie. Mam już dosyć czekania.

- Jesteś pewien? - zapytał ostatni raz, a Jimin odchylił szyję, zapraszając go do siebie.

- Naznacz mnie- powtórzył jeszcze raz- Zdejmij ze mnie klątwę... sam mówiłeś, że to zrobisz. Obiecałeś mi.

- Jimin... co jeśli...

- Naznacz mnie. Ufam ci. Wiem, że zrobisz to dobrze.

Yoongi zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Gdy się uspokoił, zbliżył usta do jego szyi. Polizał kawałek nagiej skóry, a Jimin zadrżał podekscytowany. Alfa wdychał jego słodką woń.

Jimin spodziewał się brutalnego, nagłego ugryzienia, ale Yoongi zachował spokój. Błądził po jego szyi długo, aż znalazł najlepsze miejsce. Ominął tętnice i gruczoł zapachowy, a potem ugryzł go, przerywając ciągłość skóry.

To był piękny moment, jakby czas się zatrzymał w miejscu. Yoongi czuł przepływająca między nimi magię, która napełniała go ze wszystkich stron. Czuł całą miłość Jimina, jego zapach i słodki smak, wszystko to co najlepsze. Chyba nie mógł być szczęśliwszy...

Tak przynajmniej sądził na początku.

Jimin krzyknął głośno. Był to rozrywając serce, zdesperowany ryk.

Wszystko stało się tak nagle. Omega odepchnął Alfę od siebie, krzycząc i wijąc się po ziemi. Yoongi odskoczył jak oparzony. Nie wiedział co się dzieje.

Przez chwilę nie mógł się ruszyć. Sparaliżowany wpatrywał się w drobne ciało Jimina, a z każdą chwilą czuł jak magia uchodzi z Omegi, jak znika bezpowrotnie.

- Jimin! Jimin! JIMIN!!! - Alfa rzucił się do niego, próbując zatrzymać drgawki. Polizał ugryzienie, próbując zahamować krwawienie, jednak bezskutecznie.

- Yoo... Ngi... Pomóż... Pomocy... Alfo...

Jimin znów krzyknął z całej siły. Ogromny ból pulsował od ugryzienia i pełzł po całym jego ciele. Czuł jak dochodzi do serca, do końca palców, do środka czaszki...

Yoongi zawył głośno, ale jego ryk został stłumiony przez głośne bębnienie.

Koniec polowań. To koniec.

"A nie mówiłam? Jeśli Przeznaczenie cię znajdzie - umrzesz" Jimin usłyszał znajomy głos, a łzy naleciały mu do oczu.

"To nie tak miało być. Przecież wszystko miało się skończyć... klątwa miała się skończyć..."

I kończy się- pomyślał w duchu.

Znalazł źródło tak gorące, że wypalało jego skórę.

Znalazł źródło tak silne, że miażdżyło go od środka.

Yoongi był jego przeznaczeniem, a ten wreszcie go odnalazł. Przecież dobrze wiedział jak to się skończy. Przecież Baba ostrzegała go przed tym.

Gdyby z nią został, może nigdy by do tego nie doszło... Ale wtedy nie spotkałby Yoongiego. Nigdy nie doznałby miłości, przyjaźni. Nigdy nie byłby częścią stada. 

Powoli zaczął trącić przytomność. Zrobiło mu się lekko. Nie wiedział czy to jego dusza ulatuje czy może to wina płynącej z rany krwi. Widział klęczącego nad nim Yoongiego. Mówił coś, ale jego słowa nie dochodziły do Jimina. Może wolał jego imię? Może przepraszał?

Omega powoli tracił przytomność. Pożerający go żar zanikł, oczy zamknęły się.  A potem była już tylko ciemność i ostry zapach cynamonu.

K o n i e c

Dziękuję wszystkim bardzo za czytanie. Jesteście super! Bardzo dziękuję za wspieranie Fatuma, tylko dzięki wam ten fanficzek tak wyrósł :D Mam nadzieję, że zobaczymy się jeszcze kiedyś! 

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

pięknie się złożyło, że ten rozdział jest w prima aprilis, ale w oryginale też tak było

.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Muzyka rozbrzmiała na nowo, a Yoongi wiedział, że teraz nikt nie usłyszy jego wołania. Podniósł nieprzytomnego Jimina i wziął go na ręce, otulając go futrem. Jego ciało było takie zimne... tak samo lodowate jak tamtego dnia w lesie. Drgawki na moment się uspokoiły, ale palce prawej ręki dalej wykonywały niewielkie, mimowolne ruchy. 

Biegł przez las ile sił w nogach, przeklinając w duchu, że gonił Jimina aż do samego końca. Mógł go dogonić wcześniej, mógł przewidzieć, że oddalanie się na taką odległość jest niebezpieczne.

Czuł jak od wysiłku bolą go wszystkie mięśnie. Nie zwalniał. Biegł dalej, lekceważąc ból. Musiał biec jak najszybciej, musiał się wydostać z lasu.

Bębny biły głośno, a każdy huk potęgował jego strach. Z trudem oddychał, tłumiąc łzy. Nie mógł się rozpłakać, inaczej nigdy nie dobiegnie. Czuł bicie serca Jimina, słabą więź, która trzymała go jeszcze cudem przy życiu.

Gdy wreszcie udało mu się wbiec na polanę był zlany potem. W pierwszej chwili nikt nie zauważył jego przybycia. Mieszkańcy dalej bawili się i pili, a głośne śmiechy skutecznie tłumiły płacz Yoongiego.

Pierwszy dostrzegł go Namjoon. Chyba przeczuwał, że coś się stało. Podbiegł do Alfy i szybko przechwycił Jimina. Zaraz dołączył do nich Seokjin. Omega drżącymi dłońmi dotknął rozpalonego policzka chłopca. 

- Trzeba go zabrać do Hoseoka! - powiedział Przywódca, widząc w jakim stanie jest Omega- Natychmiast! Jin, biegnij pierwszy. Obudź go.

Szybko uciekli z polany i skierowali się z powrotem do wioski. Nie spodziewali się, że za nimi podążał jeszcze ktoś. Wysłannik, przyglądający się wszystkiemu z boku, wypełzł z cienia. Zmrużył swoje czarne oczy, a te zaświeciły się na krwisty kolor.

Wiedział, że nie wykonał jeszcze swojego zadania. Musiał iść za nimi. Nawet jeśli jedyne co go czeka to rychła śmierć.

Kiedy skończy się noc, zniknie i już nigdy nie wróci. Musiał zrobić co w swojej mocy, by zadowolić swego Stwórcę, zanim wróci do domu Ojca.

_____________________

Tak, rozdział wyglądał też tak w oryginale, to nie żart. 

Nie, ja moim dzieciom takich smutnych zakończeń nie funduje, don't worry. Będzie dobre zakończenie. Jeszcze 12 rozdziałów nam zostało, jak nie więcej :) 

Buziaki  Stefcia 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro