Rozdział 32 Dotyk

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cześć druga

Kiedy Yoongi wrócił do chaty Hoseoka, zawinął Jimina w swoje futra i wyniósł na rękach. Nie obchodziły go sprzeciw lekarza i wołania Namjoona. W tamtym momencie nie myślał już logicznie. Kierowany instynktem zaniósł chłopca tam, gdzie czuł się najbezpieczniej- do ich domu.

Położył Omegę na miękkim łożu w ich sypialni. Jimin nie zdążył jeszcze w pełni zadomowić się w nowym miejscu. Jego legowisko nie było gotowe, a Yoongi nie chciał pospieszać Omegi. Chciał, aby Jimin sam je urządził, kiedy wreszcie poczuje się bezpieczny i kochany. Teraz jednak nie miał czasu czekać.

Alfa rozłożył szybko poduszki i koce, tworząc przyjemny kącik. Nie było to tak ładne ułożenie, jak u Seokjina, ale musiało wystarczyć. Wybrał zarówno duże, jak i małe poduszki wypełnione pierzem, przyjemne w dotyku koce i delikatną, świeżo wypraną pościel.

Choć było już lato, a dni coraz gorętsze, ciało Jimina było lodowate. Alfa wyjął swoje zimowe futra i przykrył nimi Omegę, zostawiając na wierzchu tylko głowę, a sam położył się obok, wpatrując w chłopca i nasłuchując jego spokojnego, ale płytkiego oddechu.

W łóżku spędził kolejne kilka dni opiekując się Jiminem. Codziennie przychodził do niego Hoseok, by sprawdzić stan chłopaka, ale każda wizyta kończyła się tak samo. Yoongi patrzył na niego wrogo, a Hoseok był pewien, że jeden nieostrożny ruch może kosztować go życie. Mógł się zbliżyć do Omegi tylko w towarzystwie Seokjina, który jako jedyny był w stanie poskromić dziką naturę Yoongiego.

- Ich więź jest świeża- powiedział Jin do Hoseoka, gdy wychodzili z chaty po kolejnej wizycie- Nic dziwnego, że Yoongi tak się zachowuje. Alfy zawsze są nadmiernie ostrożne po naznaczeniu. W dodatku naruszyłeś jego znak... nawet jeśli było to w dobrej mierze, w oczach Yoongiego jesteś teraz zagrożeniem.

To była prawda. Yoongi instynktownie bronił Jimina, nie opuszczając go nawet na chwilę. Opatrywał powoli gojącą się ranę. Jej widok rozdzierał serce Yoongiego na pół. Całował ugryzienie, by przyspieszyć gojenie i przynieść ulgę Omedze. Przeczesywał palcami jego włosy. Znaczył go swoim zapachem, przykrywał futrami, ocierał pot z czoła. Gdy Seokjin przynosił jedzenie, Yoongi dzielił swoją porcję na pół, zostawiając najlepszą części Jiminowi, po cichu licząc, że chłopiec wstanie i zje wraz z nim.

- Yoongi, musisz coś zjeść - napominał go Seokjin, widząc nieruszony talerz od rana.

- To dla Jimina. Będzie głodny, jak się obudzi- odparł szybko Alfa, nie poświęcając mu nawet przelotnego spojrzenia.

Seokjin tylko cicho westchnął. Yoongi zdawał się głuchy na wszystkie jego prośby. Nawet rozkazy Namjoona nie działały na Alfę. Próbowali też użyć przymusu, oczywiście bezskutecznie. Skończyło się na krzykach i kilku ugryzieniach, a Namjoon szybko się poddał, klnąc przy tym pod nosem. Przy Yoongim został więc już tylko Seokjin, który pilnował, aby przypadkiem nie padł z głodu lub zmęczenia.

Zresztą, Jin bardzo przeżywał stan Jimina. Gdy tylko mógł, był przy chłopcu i pomagał Yoongiemu w opiece nad nim. Bardzo zżył się z małą Omegą. Był dla niego jak członek rodziny.

Jin podszedł bliżej do Jimina i delikatnie odsunął włosy z mokrego czoła. Omega dalej leżał w bezruchu, a płynąca przez niego magia była ledwie wyczuwalna. W końcu Jin pocałował chłopca w czubek głowy, a kwiatowy zapach wypełnił pomieszczenie. Seokjin roztaczał wokół siebie aurę spokoju, a Yoongi przymknął pierwszy raz od dawna zmęczone oczy. Zaraz jednak je otworzył, zdenerwowany.

- Nie mogę zasnąć - upierał się - Muszę zostać...

- Yoongi, prześpij się choć trochę. Jimin nie ucieknie. Zostanę z wami, dobrze? Wszystko będzie w porządku.

Yoongi tylko kiwnął lekko głową i znów przymknął oczy. Jin wziął cienki koc i przykrył nim Alfę. Sam usiadł na brzegu łóżka i leniwie przeczesywał miękkie włosie chłopca.

- Minnie. Tęsknię- Jin wyszeptał cicho, gdy Alfa zasnął - Wróć do nas...

***

Kiedy Jimin się obudził, otaczała go ciemność. Nie taka sama jak wcześniej. Nie była to nieprzyjemna gęsta breja, która przyprawiała go o szaleństwo. Teraz było inaczej. Czuł miękki materac pod swoimi plecami i przyjemne ciepło grubych futer.

Nie chciał się budzić. Było mu tak dobrze. Tak ciepło i przyjemnie... Przeciągnął się z trudem, próbując rozprostować kości. Wtedy dopiero poczuł, jak bardzo jego ciało zesztywniało od leżenia w jednej pozycji.

Unoszący się w powietrzu słodki zapach cynamonu i przypraw sprawił, że Jimin uśmiechnął się zadowolony. Wyczuł też delikatne, już ledwie wyczuwalne kwiatowe nuty Seokjina. Musiało minąć sporo czasu od jego odwiedzin, a mimo to nos Jimina wychwycił znajomy zapach. Pachniało domem.

Omega przewrócił się na bok i po omacku zaczął szukać Yoongiego. Przesunął ręką po pościeli, próbując go odnaleźć. Złapał za materiał jego koszuli nocnej, a potem wspiął się w górę po szyi, aż dotknął jego twarzy. Czuł pod palcami gładką skórę Alfy. Ciepły oddech Yoongiego połaskotał jego dłoń.

Jimin przysunął się bliżej, wtulając się w pierś Alfy. Chłopak spał spokojnie, a Jimin nie mógł pozbyć się wrażenia, że śpiący Yoongi naprawdę przypominał mu księżyc. Odgarnął jego białe włosy i pocałował bardzo delikatnie w zamkniętą powiekę. Alfa mruknął cicho. Jego twarz drgnęła mimowolnie.

- Yoo...ngi- wyszeptał Jimin z trudem. Jego gardło było wyschnięte na wiór, a głos zachrypnięty.

Alfa zbudził się, słysząc swoje imię. Otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Jimin wyczuł jak woń Yoongiego nagle się zmieniła- przybrała na sile, a jego serce zabiło szybciej. W jednej sekundzie objął Omegę i przyciągnął do siebie, zatapiając twarz w jego szyi i wdychając słaby, brzoskwiniowy zapach.

- Jimin... Jimin...- powtarzał ciągle, a Omega pogłaskał go po głowie czule.

Yoongi wziął w dłonie drobną twarz Jimina i spojrzał mu głęboko w oczy. Teraz dopiero Omega zauważył, że Alfa miał łzy w oczach.

- Tak się bałem- powiedział cicho, gładząc jego policzek.

- Wszystko w porządku. Już wszystko w porządku- pocieszył go Jimin, próbując powstrzymać własne łzy.

- Przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam. Gdybym tylko poczekał... - zaczął, ale Jimin przerwał mu szybko.

- Yoongi, wszystko w porządku- zapewnił go jeszcze raz i chwycił mocno jego dłoń.

Pierwszy raz ich dłonie splotły się w pełni. Bez bólu, bez krwi, bez nadmiernej delikatności i strachu. Dłoń Jimina była miękka i ciepła, a Yoongi wpatrywał się w nią jak oczarowany. Palcem pogłaskał brzeg dłoni chłopca, ale na jej powierzchni nie powstała żadna nowa rana.

- Twoja klątwa...

- Zniknęła - dokończył Jimin, uśmiechając się przez łzy.

- Mogę cię dotknąć- powiedział sam do siebie Yoongi szczęśliwy, jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom- Jimin, mogę cię dotknąć.

Alfa pocałował jego dłoń, a potem podniósł Jimina i posadził na swoich nogach, przytulając. Pocałował czule chłopca, a Jimin cały czas uśmiechał się, płacząc. Zatopił drżące dłonie w białych włosach Alfy, by przytrzymać go przy sobie.

Ich słodkie oddechy i westchnienia wypełniły pokój. Nareszcie razem.

***

Kiedy nadszedł ranek, Jimin leżał wtulony w Yoongiego. Rozkopana pościel leżała w nieładzie na podłodze. Tej nocy już nie spali, jedynie w ciszy wsłuchiwali się w swoją więź, w każde szybsze bicie serca, w każdy kolejny oddech. Otaczała ich cisza i spokój.

Pewnie leżeliby tak dalej, gdyby nie głośne burczenie w brzuchu Jimina. Omega zawstydził się nieco, ale Alfa ucieszył się. To dobry znak. Wstał szybko i wyjął z szafy ubrania. Pomógł ubrać się Jiminowi, który z trudem mógł podnieść się z łoża. Omega czuł sztywność w każdej możliwej części ciała, a jego nogi były jak z waty. Wpadające przez okno promienie słońca oślepiały nieprzyzwyczajone do światła oczy.

Yoongi dotknął delikatnie szyi chłopca tam, gdzie założony był opatrunek. Jimin jednak ani drgnął. Alfa zmarszczył brwi, a Omega wyczuł jego niepewność. Chłopiec przyjrzał się swemu odbiciu w lustrze i wtedy zorientował się, że cała jego szyja jest otulona bandażem.

- Hoseok wyciął mój znak- powiedział cicho Alfa, a jego głos był pełen smutku i żalu- Moje ugryzienie... Nie było innego wyjścia.

- Odwiąż mi bandaż- wyszeptał Jimin, patrząc nadal w lustro- Chcę to zobaczyć. Proszę.

Alfa stanął za nim i w ciszy rozwiązał opatrunek. Zebrana w nocy krew przyschła do rany i z trudem odchodziła od materiału.

- Przepraszam, może zaboleć-wyszeptał Yoongi, powoli odrywając opatrunek.

Jimin zacisnął nerwowo powieki, czekając na ból, ale nic nie poczuł. Zdziwiony podniósł brew do góry i dotknął swojej szyi. Wyczuł świeżą ranę i płynąca z niej krew, ale nic bolesnego. Ugryzienie było z tyłu szyi, więc nie widział w jakim było stanie. Mógł się tylko domyślać po smutku odbijającym się w oczach Alfy.

- Znów zadaję ci ból- powiedział Yoongi, dotykając kawałka zdrowej skóry, oddalonego od rany.

Jimin jednak nie poczuł jego dotyku. Widział jak palec Yoongiego błądzi po szyi, ale nie poczuł przyjemnego mrowienia, ciarek na plecach czy wgryzającego się w skórę pikantnego zapachu. Nie czuł nic.

- Yoongi... - zadrżał - Nie czuję.

- Hm?

- Nie czuję twojego dotyku...

Yoongi cofnął się i zerknął na zaniepokojoną twarz Jimina. Przesunął ręką w górę jego szyi, a potem w dół tak jak szedł rozchodzący się od rany obrzęk, a Jimin nie reagował.

- Nie czuję... Nie czuję... - powtarzał zdesperowany Jimin, a Yoongi stał jak wyryty.

Dopiero gdy chwycił dłoń, Omega zareagował. Ścisnął odruchowo jego palce, zamykając w żelaznym uścisku. Ręka drżała mu z nerwów, a Jimin poczuł jak robi mu się słabo.

- Trzeba iść do Hoseoka- powiedział nagle Alfa, w pośpiechu zapinając koszulę- Szybko.

***

Wieść o przebudzeniu Omegi szybko się rozniosła. Całe stado wypatrywało powrotu Jimina po tym, jak Yoongi wyniósł go ledwo żywego z lasu. Jednak powrót wcale nie okazał się tak szczęśliwy, jak wszyscy się spodziewali.

Jimin siedział na zimnym stołku w gabinecie Hoseoka. Rozpięta koszula zwisała z ramion, odsłaniając gołą klatkę piersiową. Yoongi stał pod ścianą bacznie obserwując, jak lekarz naciska palcami na kolejne części ciała. Obok nich stał Seokjin, uspokajając zarówno Jimina, jak i stojącego w oddali Alfę.

- Czujesz ucisk? - spytał Hoseok, naciskając palcami okolice szyi przy tętnicy.

- Nic, kompletnie nic.

- A tu- zapytał schodząc w dół po plecach, naciskają między barkami.

Jimin potrząsnął głową. Zareagował dopiero gdy lekarz położył rękę na piersi, a Jimin drgnął pod wpływem zimna. Kiwnął, a Hoseok badał go dalej, aż dosięgnął jego spodni, a wtedy Yoongi warknął ostrzegawczo. Hobi odruchowo cofnął rękę.

- Ja może to zrobię- zaproponował Seokjin, czując narastający niepokój od Jimina- Chcesz, żeby wyszli?

Omega zerknął na stojącego w kącie Yoongiego. Alfa już wcześniej widział go nago i to wiele razy, ale teraz stojąc przy Hoseoku i Jinie, czuł dyskomfort.

- Chcę zostać sam...

Opuścił głowę i odwrócił nieśmiało wzrok. Hoseok od razu wyszedł z pokoju. Yoongi zerknął jeszcze raz na Jina, ale widząc jego surowy wzrok poszedł w ślad za Hobim.

- Obejrzę tylko twoje nogi- powiedział Jin spokojnie. Jego głos był kojący, a Jimin wstał i zdjął spodnie.

Nogi Jimina zachowały najwięcej czucia. Omega czuł łaskotki, gdy Seokjin dotknął podeszwy jego stóp. Gorzej było z górą. Dłonie były odrętwiałe, ale nadal był w stanie nimi poruszać. Najgorzej miała się jednak szyja. Kiedyś była najwrażliwszym punktem Omegi. Teraz wydawała się mu obca, oderwana całkowicie od ciała. Ciężko było mu odwracać głowę. Jego ruchy były powolne i niedokładne.

Gdy Seokjin skończył, pomógł Omedze się ubrać. Yoongi wrócił do środka i stanął przy Jiminie kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak mimowolnie złapał Alfę za rękę, łaknąc jego dotyku.

Jin i Hoseok rozmawiali chwilę ze sobą, głośno dyskutując.

- Wygląda trochę, jak naruszenie nerwów- odezwał się zdruzgotany Hoseok - Mogłem coś uszkodzić podczas wycinania. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się nad tym zastanowić. Przecież to jeden z ważniejszych szlaków...

- Pleciesz głupoty. Gdybyś coś naruszył nie mógłby się ruszyć. Twarz też wydaje się w porządku. To musi być coś innego.

- Niby co? Nie mów mi tylko, że to magia. Nie ma czegoś takiego, powtarzam po raz setny i ostatni.

-Magia istnieje, sam widzisz jej efekty- powiedział starszy, wskazując na Jimina- klątwa zniknęła i chcesz mi wmówić, że to nie jest magia? Sam mówiłeś, że nie da się tego wyleczyć. W takim razie jak to się stało?

-Nie wiem. Nie rozumiem tego zupełnie- westchnął zrezygnowany Hoseok- To jakiś cud... Reakcja szokowa... Nie wiem.

- Czyli nie przejdzie mu? - odezwał się Yoongi po raz pierwszy- Jimin nie będzie miał czucia?

Wszyscy spojrzeli na Alfę, a potem na siedzącą na stołku Omegę. Ciszę przerwał Hoseok, siadając obok chłopaka.

- Jimin, tak mi przykro. Zawiodłem - zaczął lekarz- Naprawdę, starałem się zrobić wszystko, co mogłem.

- Wiem- powiedział Jimin spokojnie i uśmiechnął się słabo, próbując podnieść go na duchu.

- Naprawdę nawet nie wiesz jak mi przykro. To moja wina, przepraszam...

- Nie przepraszaj- powiedział Yoongi do niego spokojnie- Bez ciebie nie byłoby go tutaj. Dziękuję, że uratowałeś moją Omegę. Jestem twoim dłużnikiem do końca życia.

Hoseok wytrzeszczył oczy i siedział przez chwilę oszołomiony. Oczekiwał od Yoongiego nagany, krzyków, warknięcia... cokolwiek tylko nie pochwały. Spojrzał podejrzliwie na Yoongiego, ale mężczyzna zdawał się mówić szczerze.

- Nie wiemy, czy czucie w szyi powróci - powiedział ostrożnie Seokjin, przerywając pojednanie, ale zaraz dodał na pocieszenie- Ręce wydają się osłabione, ale może dzięki ćwiczeniom uda się przywrócić wcześniejszą sprawność. To samo tyczy się nóg.

- Rana wydaje się goić dobrze- zauważył Hoseok- Sądzę, że dzięki Yoongiemu zostanie tylko blizna. Lepiej teraz zostawić ją bez bandaża, by oddychała.

Jimin kiwnął tylko głową. Ta opcja mu się nie uśmiechała. Nie chciał, żeby reszta stada zobaczyła go w takim stanie. Jego szyja wyglądała paskudnie. Wiedział o tym. Widział ból w oczach Yoongiego i czuł niepokój bijący od Jina za każdym razem, gdy zerkał na jego szyję. Wstydził się. Chciał wrócić do domu, zakopać się w swoim łóżku i już nigdy nie wyjść na zewnątrz.

Kiedy mieli iść na śniadanie, Jimin złapał ukradkiem Yoongiego za rękaw i nieśmiało odciągnął na bok.

- Może zostańmy dzisiaj w domu?

- Źle się czujesz? - Yoongi zareagował od razu, kucając przy nim i przykładając dłoń do czoła. Jimin zawstydził się jeszcze bardziej i odpowiedział szeptem, widząc zbliżającego się w ich kierunku Seokjina.

- Nie... Po prostu, nie chcę tam iść.

- Odprowadzę Jimina- zaproponował Jin, usłyszawszy ich rozmowę. Yoongi miał już wyrazić sprzeciw, ale Omega zaraz wydał mu rozkaz, tonem nieznoszącym sprzeciwu- Idź na stołówkę i weź trochę jedzenia, Jimin na pewno jest głodny.

Alfa prychnął niezadowolony i zaraz nachylił do szyi Jimina, pocierając nosem o zdrowy fragment skóry i znacząc go swoim zapachem. Jimin westchnął głośno, gdy poczuł docierająca do nosa cynamonową woń Alfy. Nawet jeśli nie czuł jego dotyku to nadal ten gest wydawał mu się zbyt intymny, szczególnie w obecności Głównego Omegi. Jin przewrócił oczami. Wziął chłopca za rękę i odciągnął od Yoongiego, kierując się w stronę chaty.

- Uparty jak osioł. Ja rozumiem jakbym był Alfą, ale przy mnie, przy Omedze? - narzekał pod nosem Jin, kręcąc głową - Jednak wszystkie Alfy są niereformowalne. Zazdrosne, terytorialne dzikusy.

Jimin jęknął oddalając się od Yoongiego. Wiedział, że zaraz wróci, a mimo to czuł tęsknotę. Jin nie skomentował tego, jedynie szedł powoli, prowadząc chłopca za rękę. Omega zrobił obrażoną minę.

- No już nie rób tej smutnej miny. Yoongi zaraz wróci - powiedział Jin, zatrzymując się przed chatą i przytulił go mocno do siebie - Tak się o Ciebie martwiłem- wyszeptał, głaszcząc go po głowie, a Jimin nie mógł się na niego gniewać- Myślałem, że serce mi pęknie. Cieszę się, że jesteś cały. Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało...

- Ja też się cieszę- Jimin odwzajemnił uścisk - Tak się bałem. Byłem sam i nie mogłem wyczuć Yoongiego. Dopiero Pan Przeznaczenie wysłał mnie z powrotem...

Seokjin spojrzał na Jimina zaskoczony. Przez chwilę nie wiedział co powiedzieć.

- Widziałeś go? Rozmawiałeś z nim?

- Tak. Pomógł mi. To dzięki niemu i Hoseokowi nadal tu jestem- widząc jak Seokjin marszczy brwi, dodał szybko- Wiesz... Tak naprawdę on nie jest taki straszny, jak go opisują. Wydaję się całkiem miły, to Starszyzna nadużywa jego imienia. Gdyby tylko istniał sposób, by się ich pozbyć...

- Nie martw się Starszyzną- odpowiedział Jin spokojnie, a jego głos zmienił się diametralnie. Był zimny, wręcz lodowaty - Już nigdy więcej nie będą ci zagrażać.

- Co masz na myśli?

- Namjoon zwołuje naradę. Chce wystąpić przeciwko Starszym. Szykujemy się na wojnę.

____

Wstawiam dlatego, że promotor nie sprawdza mojej pracy i nie mam co pisać przez to xd

proszę nie liczyć na regularne updaty

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro