Rozdział Piąty [V]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania :*

Nathan

Całe zajście z tym zdjęciem nie powinno tak przebiec. Chciałem się pogodzić i wyjaśnić całą sprawę, ale przy Grecie to jest niemożliwe. Nie daje mi dojść do słowa, więc jak ja mam jej to wszystko wytłumaczyć.

W ogóle skąd ta laska ma mojej zdjęcie? Przyznaję się, ten tydzień kiedy nie było jej w domu spędziłem dość chaotycznie. Robiłem kilka imprezek ze znajomymi, ale zawsze kontrolowałem wszystko.

Dzwoniłem niedawno do Luke'a. W końcu przyjaźnili się ze sobą kilka lat. Myślałem, że będzie wiedział coś więcej, w końcu też był na większości z tych imprez, może coś zauważył, ale on nie chciał mi nic powiedzieć. Powiedział tylko, że lepiej będzie jak nie będę się pokazywał Grecie na oczy. I nie zamierzałem. Może jak sobie to wszystko przemyśli to jej przejdzie i w końcu przejrzy na oczy, że jej nie zdradziłem.

Nie mogłem porzucić też pracy, tym bardziej, że ostatnio wysypało nam się parę poważnych zleceń, a przez to, że załatwiałem wszystkie sprawy z Gretą, trochę się opuściłem w pracy. Projekty idą w spowolnionym tempie odkąd nie mam asystentki. Nie chcę przekreślać wszystkiego z Gretą, a zatrudnienie kolejnej osoby, która przebywałabym najdłużej ze mną, rozzłościłoby ją. A wolałem to uniknąć.

Nie wyrabiałem się z pracą i miałem zrobić sobie małą przerwę na kawę, w końcu była późna godzina nocna, gdy zadzwonił telefon. Luke.

- Co jest, stary? - zapytałem, a w między czasie zalewałem kawę wrzątkiem.

- Nie chcę Cię denerwować, ani nic, ale widziałeś może niedawno Gretę?

- Nie, nie odzywa się do mnie od dobrych paru dni - odpowiedziałem nie wiedząc o co chodzi.

- Dobra. Zadzwonię kiedy indziej, wtedy pogadamy - odpowiedział Luke.

- Poczekaj - Krzyknąłem. Zganiłem się za to w myślałach, a w następnej chwili przypomniałem sobie, że przecież w biurze o tej godzinie nikogo nie ma. - O co chodzi? Myślałem, że Aiden do niej przyjechał - powiedziałem z goryczą. - Spróbuj do niego zadzwonić, on powinien wiedzieć gdzie jest.

- To wcale nie takie proste. Jakby ci to powiedzieć... - zastanawiał się. Przez dłuższy czas nic nie mówił, miałem obawy, że się rozłączy. - Byliśmy na imprezie i Greta zniknęła. Dzwoniliśmy do niej, ale nie odbiera. Poszukamy jej kolejny raz w klubie. Może wróciła - powiedział. Musiał z kimś rozmawiać, bo było słychać głosy. Odpowiedział na jakieś pytanie i szybko się pożegnał.

Widocznie sprawa nie była blacha skoro wszędzie jej szukają. Popatrzyłem się na projekt, który nawet nie był w fazie początkowej.

-Będziesz mi z tym pomagał - powiedziałem do siebie, a mój głos rozniósł się echem po pomieszczeniu. 

Greta

Z Mattem rozmawiało mi się wspaniale. Zaoferował się, że odprowadzi mnie do mieszkania, ale wewnętrzny głos w mojej głowie wyrażał sprzeciw. Odmówiłam grzecznie, ale zgodziłam się na zapisanie na kartce jego numeru, obiecując mu, że gdy tylko dotrę do domu do niego oddzwonię. Nie dał się jednak przekonać, że nic mi się nie stanie, gdy przejdę się do domu, więc musiałam przestać na to, że zadzwonił po taksówkę i odprowadził mnie do niej.

Nim się obrzejrzałam byłam już pod moim mieszkaniem. Przeszukałam wszystkie kieszenie, ale w żadnej nie znalazłam klucza do domu. Nic nie znalazłam, a mogłabym się założyć, że gdy wsiadałam do taksówki miałam portfel, w którym były klucze. Co ja z nimi zrobiłam...

Wsiadłam do taksówki, wyjęłam portfel i sprawdziłam czy mam pieniądze, aby za nią zapłacić i...
Wyjęłam klucze od mieszkania i położyłam je obok siebie, żebym nie musiała ich późnej szukać. No tak! Szkoda, że je zostawiłam w taksówkę.

Ze złości szarpnęłam klamką. Zdziwiłam się gdy drzwi się otworzyły, a światła w salonie, który był na przeciwko wejścia się świeciły. Wzięłam żelazny świecznik z komody i ze strachem powoli ruszyłam do salonu.

_________________________________

Misiaki, wreszcie napisałam coś nie tylko z perspektywy Grety, ale także coś z perspektywy naszego kochanego Nathana :)

Do napisania.

PsWidzieliście, że to opowiadanie ma już 1K wyświetleń?




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro