Rozdział Siódmy [VII]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego czytania ;)


Nathan

- Co to za kobieta na zdjęciach?

- Nie twoja sprawa - odpowiedziała opryskliwie. - Nie powinno cię to obchodzić.

- Ale obchodzi. Ja odpowiedziałem na pytanie, teraz twoja kolei.

- Nie zachowuj się jak dziecko - powiedziała zmęczona.

- To ty zachowujesz się jak dziecko! - odpowiedziałem szybko, nawet o tym nie myśląc.- Nathan to, Nathan tamto! Raz się skup na naszym życiu, a nie na tym co dzieje się z Suze! Ma dziecko i niech nauczy odpowiedzialności! - przerwałem na chwilę, czekając na jej odpowiedź, ale ona tylko stała zszokowana moim wybuchem. - Pomyśl co ja przez ten cały czas czuję! Staram się naprawić ten związek, sprawić, żebyś mnie pokochała, żebyśmy razem byli szczęśliwi. Ale najwidoczniej tylko ja się staram, a ty próbujesz to doprowadzić do rozwodu!

- Przynajmniej nie zdradzam cie na prawo i lewo, gdy jest jakiś problem w związku - wtrąciła.

- W naszym związku wiecznie są problemy! Zapytaj się mojej matki...

- Twojej matki? - przerwała mi. - No, leć pochwal się swojej matce! Jaki z ciebie ogier w związku!

- Wiesz, że nie o to mi chodziło... - próbowałem załagodzić tą kłótnię, którą zapoczątkowałem. Zrobiłem krok w jej stronę. Greta odsunęła się krok w tył, czym wywołała u mnie chwilowe załamanie po raz kolejny. - Wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy... - zbliżyłem się do niej jeszcze bardziej i przytrzymałem za ramię.

Na moje szczęście, nie cofnęła się.

- Co chcesz wyjaśniać? - zapytała spokojnie. - To, że przespałeś się z jaką zdzirą? - zapytała. Już chciałem jej wyjaśniać, ale ona podniosła rękę dając znać, że jeszcze nie skończyła. - Nawet mi nie mów, że to nieprawda, widziałam te zdjęcia i to na pewno nie photoshop i inne dziadostwo. Przyznaj się do zdrady albo wyjdź.

Nie zamierzałem wychodzić, ani przyznawać się do tej cholernej zdrady. Jak mogłem się przyznać do czegoś, czego nie zrobiłem? To nie była zdrada i koniec!

Trwaliśmy w milczeniu dobre kilka minut, kiedy Greta przerwała tą ciszę.



Greta


- Przyznawaj się albo wyłaź - krzyknęłam wskazując ręką drzwi. - Bądź raz mężczyzną i po prostu nie ściemniaj! -Spojrzała na mnie rozzłoszczonym wzrokiem. Kolejne kilka minut ciszy. Nie mogłam już wytrzymać.- No odezwij się! Powiedz, zrób coś, do cholery! - Kolejny raz krzyknęłam, nie ze złości, ale z rozpaczy. Zaskoczona , odkryłam, że zależy mi na nim bardziej niż dotychczas na kimkolwiek innym. Jednak kiedy przypominałam sobie obraz jego z inną kobietą, złość do mnie wracała.

Zależało mi na nim. Szkoda, że odkryłam to kiedy prawie go straciłam. Kazałam mu wyjść, ale dopiero teraz sobie uświadomiłam, że jak on odpuści, ja nie będę miała odwagi do niego wrócić. Mogłam go stracić, z mojej winy. Jestem gotowa wybaczyć mu zdradę, gdyby tylko się do niej przyznał, gdyby powiedział mi co mam zmienić. Zaprzeczanie nic nam nie da.

Minuty ciszy były nie do zniesienia, ale tym razem nie miałam odwagi jej przerwać, za bardzo się bałam, że wyjdzie i mnie zostawi samą.

- Myślisz, ze cię zdradziłem? - Podszedł krok bliżej w moją stronę. - Naprawdę myślisz, że mógłbym to zrobić? - Jeszcze jeden krok bliżej. Nie odpowiedziałam mu. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa. - Więc po co bym jechał za tobą do Vegas? Po co miałbym brać wtedy z tobą ślub? Po to, abym potem ciebie zdradził i wziął rozwód? Pomyśl tylko! Nie wydaje ci się to bez sensu? - Chwycił dłońmi za moje ramiona i lekko potrząsnął. Byłam całkowicie zdezorientowana. To co mówił miało sens.

Już miałam mu odpowiedzieć, kiedy dobiegł mnie głośny hałas z korytarza i urwane przekleństwa. Nie mogłam zobaczyć kogo niesie do mnie podczas tak ważnej rozmowy, bo Nathan dalej trzymał mnie mocno dłońmi. Wszystko się wyjaśniło, kiedy usłyszałam jak po cichu wymieniają się swoimi spostrzeżeniami do zastałej sytuacji ze mną i Nathanem w salonie.

- Weź ją zostaw! - jako pierwszy odezwał się Luke. Nie musiałam ich widzieć, żeby wiedzieć, ze oprócz Luke'a, w salonie jest również Amber i Aiden. - Super Nathan, ze pomogłeś nam jej szukać, ale teraz możesz zostawić ją w spokoju. Myślę, że Greta nie za bardzo chce z tobą rozmawiać... - Chciałam im wykrzyczeć prosto w twarz, że chcę rozmawiać tylko z Nathanem, ale doskonale wiedziałam jakby na to zareagowali. Stwierdziliby, ze jestem najbardziej naiwną osobą na świecie.

- To jest raczej sprawa miedzy mną i Gretą. Nie obraź się Luke, ale gówno ci do niej, więc jakbyście mogli wyjść i nas zostawić na chwilę samych to by było super - powiedział, a po cichu dodał, tak abym tylko ja mogła usłyszeć - jakbyście nas zostawili na miesiąc samych to też by było ekstra.

Luke spojrzał się na mnie z powątpiewaniem, a ja starałam się mu przekazać wzrokiem, aby poszedł w pizdu. Chyba zrozumiał, bo westchnął zrezygnowany.

- 10 minut i już cię nie ma! - powiedział głośno do Nathana. - Będziemy w twojej sypialni - poinformował mnie. - Jeżeli coś jej zrobisz, to tak cie urządzę, że do matki będziesz szedł listem dwa lata w kawałkach!


______________________________________


Misiaki, wiecie co zauważyłam? chyba zbliżamy się do końca, a tu jeszcze tyle niewyjaśnionych sprawy, np. co z Aidenem, Mattem, Alison ( znajoma Grety z pracy) i oczywiście co z Suze! Jeszcze chwilę się ze mną pomęczycie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro