•Rozdział 13•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ten następny miesiąc zleciał jak z płatka, jednak nie dla niej. Siedziała w kącie pomieszczenia, a na jej nodze znajdowała się gruba kajdana, której łańcuch został przytwierdzony do ściany. Siłą została zmuszana do jedzenia i picia, a prócz patrzenia w ścianę i siąkania nosem, nie robiła zupełnie nic. Nie wiedziała co zrobić, jak się zachować. Psycholog, z którą dzieliła piwnice...Zniknęła. Nie wiedziała co się z nią stało, ale czuła, że kobieta już nie żyła. Od czasu jej "porwania", ani razu nie zobaczyła Yuri'ego na oczy. Martwiła się, że mężczyzna, który ją porwał, mógł go zabić. Była naiwna, nie wierzyła, że to on mógł za tym wszystkim stać. Nawet, jeśli klucz należał do niego, ona starała się to wszystko logicznie sobie wytłumaczyć i udowodnić sama przed sobą, że on jest niewinny. Wierzyła w jego dobro, jednak wszystko wskazywało na jego winę. Choć wiedziała to od samego początku, nim chłopak jeszcze tamtego pamiętnego dnia do niej przyszedł, to wierzyła, że jednak nie ma racji. Niestety, miała stu procentową rację. Dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej, gdy usłyszała skrzypienie schodów i zacisnęła z całej siły powieki.

Hajime jak nienormalny dobijał się do drzwi domu dziewczyny. Przez ten miesiąc, ani razu nie zauważył by zasłonka chociaż drgnęła. Przez ten miesiąc prosił, a nawet błagał jej rodziców na kolanach, by powiedzieli co się stało. Jednak oni pozostali nieugięci. Wściekły Iwaizumi odwrócił się i pobiegł na komisariat policji, jedyne miejsce, gdzie mógł się czegoś dowiedzieć. Wybiegł do budynku jak burza i pierwsze co zrobił, to zapytał o Szefa.

- W czym mogę pomóc? - Spytał mężczyzna, siadając na przeciwko chłopaka.

- Co się stało z Maki?!

Policjant podniósł nico brwi do góry i widocznie posmutniał, co zauważył Hajime. Westchnął i wziął w dłoń teczkę z dokumentami, która leżała niedaleko niego.

- Kim jesteś dla Maki?

- Ja...Jestem jej... - Przełknął cicho ślinę - Ch-Chłopakiem.

- Oh...Rozumiem. - Pokiwał głową, choć i tak mu nie uwierzył - Maki została porwana. - Rzekł krótko i na temat.

- C-Co? Porwana?

- Niestety. Nie oszukujmy się, Maki naprawdę chcę dla wszystkich jak najlepiej i nie potrafi mieć nikomu czegoś za złe. Jednak to wszystko, ta jej chęć pomocy sprawiła, że sama została ofiarą. - Rzekł cicho - Poszukiwania trwają dalej, ale...Nie mogę ci obiecać, że ją znajdziemy.

Czarnowłosy schował twarz w dłonie, starając się nie przestać panować nad emocjami. To wszystko, Maki, porwanie...Dla niego działo się to za szybko i przede wszystkim, zbyt nagle.

- Czy mogę jakoś pomóc? - Podniósł głowę, wpatrując się w policjanta.

- Nie sądzę, raczej nie wniesiesz do śledztwa nic ważnego. No chyba, że jesteś tak samo bystry, jak twoja dziewczyna. - Dał nacisk na ostatnie słowo.

- Niestety, nie jestem...Ale myślę, że nie mogła tak po prostu zniknąć. Musiała coś po sobie zostawić, zawsze była ostrożna i zapewne czuła, że coś się stanie. Musicie przeszukać jej pokój, sprawdzić wszystko.

- Tak zrobiliśmy. W jej pokoju nie było,  dosłownie nic.

- Jest pan pewien? - Spytał, podnosząc brwi - Maki ma w pokoju wiele kryjówek, o których mogliście nie wiedzieć.

- Kryjówek? - Zaciekawił się.

- Proszę zaprowadzić mnie do jej pokoju, wszystko znajdę.

I tym sposobem Iwaizumi chodził po pokoju przyjaciółki, w poszukiwaniu jednej, konkretnej książki. Choć tylko z pozoru była to książka. Odsunął komodę na bok, gdzie ledwo widoczne były delikatne paski. Wziął pilniczek, który leżał na szafce i podważył kawałek podłogi. Otworzył, a jego oczom ukazała się książka, nie była zakurzona przez co był pewien, że niedawno jej używała. Czym prędzej schował ją do swojego plecaka, wszystko ułoży tak, jak to było wcześniej i zaczął przeszukiwać bardziej oczywiste miejsca, w tym momencie do pokoju wszedł młody policjant. Jego uważnie, malinowe oczy skanowały postać Hajime, który przeglądał wszystko.

- Skończyłeś? Nie mamy dużo czasu, poza tym, wszystko zostało przeszukane. Nic nie znajdziesz. - Mruknął lodowatym tonem głosu, krzyżując ramiona na torsie.

- Szef powiedział, że mogę tutaj zostać ile tylko mi się podoba, więc wybacz, ale będę szukał, póki czegoś nie znajdę.

Szatyn widocznie się zezłościł na słowa siatkarza, co było widać w jego oczach, mimice twarzy, jak i postawie. 

- To szukaj. - Prychnął - Nie jesteś tak inteligentny jak Maki, więc nie znajdziesz jej ukrytych kryjówek.

Hajime momentalnie się wyprostował i spojrzał ze zmrużonymi oczami na policjanta, a ten przeklnął w myślach.

- Skąd wiesz o kryjówkach w jej pokoju? - Stanął prosto, jego twarz była tak poważna, a wzrok na tyle przerażający, że Yuri się wzdrygnął.

- Powiedziała mi, byliśmy przyjaciółmi. - Wzruszył ramionami, próbując zmylić chłopaka.

- Gówno prawda. Maki nikomu by tego nie pokazała, nawet swoim przyjaciołom. Ja sam się dowiedziałem przez przypadek! - Zacisnął pięści i złapał mężczyznę za poły munduru, przypierając go do ściany - Przyznaj się gnoju, zrobiłeś jej coś.

Tak wściekły Iwaizumi jeszcze nigdy nie był. Ściskał policjanta coraz mocniej, a Yuri, nie oszukując się, nieco się przestraszył. Położył dłonie na nadgarstkach chłopaka, ściskając je z całej siły.

- Nic jej nie zrobiłem, jestem policjantem do cholery. - Warknął zły - Niby po kiego czorta miałbym ją porwać?

Hajime spojrzał na niego niezbyt przychylnie.

- Bo Maki to wspaniała i delikatna dziewczyna, a ty jesteś jakimś pieprzonym psycholem. Tak samo, jak tamten wcześniejszy policjant.

- Nie pozwalaj sobie gówniarzu. Nie lekceważy służb. - Odepchnął go od siebie - Poza tym... - Uśmiechnął się podle - U Maki i tak nie masz szans. - Wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju.

- Chyba raczej na odwrót. - Mruknął do siebie i dalej zaczął przeszukiwać pokój.

Maki w tym momencie opierała zmęczona głowę o ścianę, co jakiś czas siąkając nosem. Łzy pozostawiły piekące ślady na jej policzkach, oczy miała przekrwione, a pod nimi pojawiły się sińce. Spojrzała na swoje nadgarstki, na których znajdowały się odciśnięte palce. Momentalnie znów zaczęła płakać. Bolały ją niemiłosiernie, nie była odporna na ból. Nawet jakiekolwiek, nieco mniejsze ściśnięcie, sprawiało, że na jej ciele tworzył się siniak. Była niezwykle wrażliwa i delikatna, a jej psychika z każdym dniem coraz bardziej na tym wszystkim cierpiała.

Usłyszała kroki, a potem brutalnie została przerwana do góry. Nie miała nawet siły stać, jej i tak już chude nogi, były wątłe i bardzo się trzęsły. Miała na sobie jedynie długą, białą koszulkę, o kilka rozmiarów za dużą, która i tak zdążyła już się pobrudzić i gdzieniegdzie, poplamić krwią. Mężczyzna w kapturze, którego twarzy nie widziała, przejechał dłonią po jej policzku i zaśmiał się cicho.

- Twoja skóra jest niezwykle delikatna i bez skaz...Jak u porcelanowej lalki. - Złapał ją nieco mocniej - Chyba pora to zmienić.

Poczuła piękący ból, gdy szybkim ruchem i z niezwykłą precyzją, przeciął jej policzek nożem. Pisnęła, łapiąc się za twarz, a wtedy ją popchnął. To była zaledwie sekunda. Upadła do tyłu i uderzyła głową w beton, momentalnie mdlejąc.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro