•Rozdział 5•
Siedziała w kącie pokoju i zerkała w stronę okna, w dłoniach zaciskając kartkę i długopis. Na jej policzkach były widoczne ślady po łzach, gdyż przez te kilka dni nie robiła nic innego. Strach ciągle przybierał na mierze, a ona nie była w stanie samodzielnie go zmniejszyć. Tylko jedna osoba to potrafiła. Osoba, której teraz przy niej nie było. Zamknęła oczy i oparła głowę o ścianę, starając się nie myśleć o tym wszystkim. Gdyby ktoś kiedyś jej powiedział, że znajdzie przyjaciela, w dodatku innego człowieka, nie uwierzyłaby mu. Teraz była po prostu rozbita, chciała znów go zobaczyć. Jego spokojne oczy, które patrzyły na nią zawsze łagodnie. Jego kojący głos i ten uśmiech...Kiedy wyobraziła sobie jego twarz, serce zabiło jej nieco szybciej.
Doświadczyła czegoś dziwnego, nieznanego.
Podczas gdy ona siedziała zamknięta i odilozowana od świata w swoim pokoju, Iwaizumi siedział na łóżku szpitalnym w oczekiwaniu na wyniki. Choć z pozoru mogło to wszytsko wyglądać niegroźnie, to Iwaizumi bał się, że nawet przez tak delikatną kontuzję nie będzie już w stanie grać w siatkówkę. Patrząc w okno, przed oczami miał czarnowłosą z łagodnym uśmiechem na ustach, przez co mimowolnie sam się uśmiechnął.
Poprosił mamę, która odwiedziła go wcześniej o przyniesienie telefonu, by w jakikolwiek sposób skontaktować się z dziewczyną. Nie chciał jej zamartwiać, ani co najgorsze, wystraszyć. Choć może na jedno i na drugie, było już za późno. Spojrzał w sufit i przymknął powieki.
- Iwaizumi Hajime. - Do środka wszedł lekarz z paroma kartkami w dłoni - Mamy już wyniki badań.
- I jak? Wszystko dobrze? - Spytał, patrząc na mężczyznę wyczekująco.
- Z jednej strony tak, a z drugiej nie. - Powiedział, opuszczając dłoń - Z twoim kolanem będzie dobrze... - Chłopak odetchnął z ulgą - Ale...Potrzebna będzie rehabilitacja. Natomiast co do sprawy z policją, dalej nie wiedzą, kto jest sprawdzą zawalenia się sali gimnastycznej. - Powiedział smutno - Będziesz informowany na bieżąco w sprawie twojego kolana, jak i tego śledztwa.
- Rozumiem. Dziękuję. - Kiwnął głową i położył się na łóżku.
Noga bolała go cholernie bardzo, nie był w stanie jakkolwiek jej zgiąć, a co dopiero wstać i normalnie chodzić. Czekała go operacja, której bardzo się obawiał.
~•••~
Maki kreśliła ołówkiem linie na kartce, starając się jakkolwiek zająć czas i nie myśleć o swoim przyjacielu.
- Maki. - Do pokoju weszła mama dziewczyny - Mam dla ciebie coś, co powinno cię zainteresować. - Powiedziała z nikłym uśmiechem.
- O co chodzi? - Pytała cicho, zachrypniętym głosem.
- Sprawa dotyczy twojego przyjaciela. - Gdy rodzicielka wypowiedziała te słowa, widziała, jak przez twarz jej córki przechodzą dziesiątki emocji.
- Coś się stało?
- Prowadzę śledztwo, dotyczące właśnie jego. Staramy się znaleźć sprawcę odpowiedzialnego za zawalenia się hali sportowej, w wyniku której ucierpiał Iwaizumi. Mam tu kopie dokumentów i sądzę, że dałabyś radę to rozwiązać... - Zerknęła w bok na tablice, która w różne sposoby była pokreślona - W znacznie krótszym czasie, niż my.
Dziewczyna wyciągnęła dłoń i zabrała od matki papiery, zaczynając je przeglądać.
- Nasz szef wie o takich umiejętnościach i będziesz mogła pracować nad tym, ale tylko w komisariacie pod nadzorem innego policjanta.
Maki zamrugała kilkukrotnie, nie mając pojęcia co ma powiedzieć. Kobieta chciała po prostu spełnić marzenia swojej córki, a to była jedna z lepszych okazji. Wiedziała jak wiele Maki zawdzięcza Iwaizumi'emu, poszła na terapię, ludzi obawia się już nieco mniej, a sam fakt, że był to jej przyjaciel sprawiał, że było wręcz pewnym, iż dziewczyna bardziej przyłoży się do owej sprawy.
- Możesz zacząć już nawet dzisiaj, co ty na to?
Czarnowłosa podniosła niepewnie wzrok na swoją matkę i wstała, łapiąc w dłoń telefon, notes i mały plecak.
- Pozwól, że się spakuje.
Zaczęła pakować do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy, telefon, ołówki, markery, kartki, zeszyt, notes i tym podobne.
- Będę czekać w radiowozie.
Kobieta wyszła z pomieszczenia, a Maki stanęła jeszcze na chwilę przy oknie. Weatchnęła przeciągle i zarzuciła plecak na plecy, by następnie wyjść z pokoju i skierować się w stronę wyjścia na zewnątrz. Wsiadła do samochodu matki i razem pojechały na komisariat, w środku było spokojnie. Nikt nie patrzył na dziewczynę, ani nie próbował nawiązać z nią rozmowy, cieszyła się z tego powodu. W końcu miała za sobą tylko kilkumiesięczne leczenie, które tylko w małym stopniu jej pomogło. Owszem, była w stanie rozmawiać z kimś, czy pozostać w miejscu, gdy ktoś do niej podszedł, ale dalej czuła się niepewnie i nieswojo. To się nie zmieniło, niektórzy ludzie w ciągu dalszym ją przerażali.
Jej mama porozmawiała z szefem i po półgodzinnej rozmowie, Maki wreszcie mogła wejść na sale, gdzie w rogu siedział jeden z policjantów. Był stosunkowo młody, na oko może ze dwadzieścia dwa lata. Miał czarne, nieco dłuższe włosy i niebieskie, wyraziste oczy.
- Dzień dobry. - Rzekła cicho, zajmując miejsce przy stole.
- Dzień dobry. - Odpowiedział jej, o dziwo łagodnym i przyjemnym głosem - Możesz się rozejrzeć, a ja przyniosę potrzebne papiery.
I choć młody policjant nie był przekonany co do jej umiejętności, to czarnowłosa go zaintrygowała. Przyniósł dokumenty, które od niego przyjęła i zaczęła w ciszy je przeglądać. Najważniejsze i najbardziej kluczowe informacje zapisywała na osobnych kartkach, by nie zrobić sobie mętliku w głowie.
- Chciałabym mieć spis osób, które kręciły się wokół hali na dwa dni przed zajściem...I kopie z kamer video. - Powiedziała cicho, spoglądając w dokumenty.
- Przekaże. - Zostawił ją na chwilę samą i przekazał informacje innemu policjantowi.
Zielonooka ślęczała nad papierami przez kolejne kilka godzin, rozpisując wszytsko wokół. Ilekroć znajdowała odpowiedź, to następne pytanie wykluczało poprzednie. Młody policjant był zdumiony i pełen podziwu, z jak wielką powagą i zaangażowaniem dziewczyna podeszła do tej sprawy. Z początku mogło się to wydawać niczym, zawaliło sie to się zawaliło i nic na to nie poradzimy, jednak przez ten wypadek zginęło dwóch uczniów Liceum Aoba Johsai, a trzech, w tym dwóch siatkarzy, zostało rannych.
Dziewczyna wiedziała, że same papiery wszystkiego nie rozwiążą. Musiała jechać na miejsce zdarzenia i sama, na własną rękę, czegoś poszukać.
- Z tego co tutaj widzę... - Mruknęła dosyć poważnym tonem głosu - Sprawcą mógł być uczeń, bądź... - Zmrużyła oczy - Nauczyciel. Nie ma mowy, by była to osoba z zewnątrz.
- Skąd te podejrzenia? - Spytał zaciekawiony, dosiadając się do Maki w odpowiedniej odległości.
- Teren Liceum Aoba Johsai zaraz po pierwszym dzwonku zostaje zamknięty, mury są spore, więc bez drabiny nie da rady przez nie przeskoczyć, a nawet i z nią byłby spory problem. Do tego na każdym rogu szkoły są kamery, nie idzie nic przegapić. Ochroniarze też robią swoje, jak na prestiżową szkołę przystało. - Powiedziała wszystko powoli, by mężczyzna zrozumiał.
- I co dalej? - Dopytywał ciekawy.
Podrapała sie długopisem po głowie.
- Potrzebuje nagrań, jak już mówiłam, z dwóch dni wstecz, a najlepiej to i miesiąca, taki plan wymagał przygotowań i naprawdę niezłego umysłu. Sprawca musi mieć łeb do planów. - Pokiwała głową.
- Załatwię nagrania, potrzebujesz czegoś jeszcze?
- Muszę osobiście się przejechać na teren szkoły i...Muszę odwiedzić przyjaciela.
- Oh, rozumiem. Ile dali ci czasu na śledztwo?
- Pół roku. - Mruknęła, patrząc w papiery.
- To...Mało czasu.
- Wystarczająco by to rozwiązać.
Przez zatracenie się w pracy, dziewczyna całkowicie zapomniała o strachu. Jedyne co się dla niej teraz liczyło, to to, by rozwiązać to śledztwo i zamknąć w pierdlu osobę, która wyrządziła tyle zła.
******************************************
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro