à la prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Urok tego miejsca znał niemalże na pamięć, zupełnie jak większa część tego miasteczka i można by powiedzieć, że wprost go uwielbiał. Najwyraźniej zdołał już się do niego przyzwyczaić, aczkolwiek nie mógłby narzekać na codzienne oględziny tego lokalu za nic w świecie. Kończył się właśnie sierpień, pogoda wciąż była bardzo przyjemna. Wietrzyk idealnie umilał słoneczny dzień, będąc najlepszym połączeniem, przynajmniej dla Iwaizumiego, który siedział w klimatyzowanym budynku przez kilka godzin dziennie. Wychodził również na zewnątrz, aby zebrać zamówienia od klientów bardziej cieszących się dniem. Choć nie znajdował się teraz w nabuzowanym emocjami momencie swojego życia, w którym doceniałby bądź krytykował każdy element wystroju, to bynajmniej nie odnosił się obojętnie do wszystkiego co go otaczało. W przerwach pomiędzy zamówieniami często przystawał przy wejściu, spoglądając beztrosko na mały rynek i obserwował ludzi, którzy przez niego przechodzili. Nie wiedzieć czemu, napawało go to ogromną energią do pracy.

Iwa. — usłyszał, niemalże natychmiast rozpoznając ten ton głosu. 

     Odwrócił głowę, rzucając długie spojrzenie osobie, która najwyraźniej niezbyt panowała nad swoimi rękoma. Nie zdziwiło go to, wciąż jednak miał w sobie pokłady nadziei i liczył na to, że któregoś dnia obędzie się bez potłuczonych szklanek. Warto jest w coś wierzyć, nawet jeśli w magiczny koniec niezdarności sierotki Marysi. Podszedł w końcu do lady, rzucając okiem na tackę, trzymaną w bladych, drobnych dłoniach. 

Dwa razy spadła mi jedna i ta sama szklanka. — wyjaśniła, wyczuwając nieme pytanie. — Za pierwszym razem się nie stłukła, a za drugim upadła tylko z dziesięciu centymetrów. Co najważniejsze, dalej żyje. Pojmujesz to? — jej rozbawienie udzieliło się i jemu, ponieważ po krótkiej chwili parsknął śmiechem. 

Niebywałe. Ale rób te szejki szybciej, bo będę zmuszony użyć miotły, a przecież wiesz, że jestem człowiekiem gardzącym przemocą. — mruknął, chwytając zgrabnie swój atrybut. 

Oczywiście, przecież to miejsce to przytułek Matki Teresy.

Bardzo zabawne, Charls.

Merci, jestem genialna.

︒︑∘∗✧∘︑︒⚬∙︓⋅⠄✯∘⠄✧⠄

Ten tutaj, o — dotknął opuszkiem palca monitor, pozostawiając na nim nieładną plamę — nie wygląda na strasznego! 

     Rudzielec usłyszawszy o zamiarach szarowłosego, uprzedzonych uwagami jego ojca, bezpośrednio poprzedzającymi taki plan, jednocześnie nazbyt ekscytował się sprawą, która w gruncie rzeczy, go nie dotyczyła personalnie oraz obawiał się, że los nie będzie jego przyjacielowi sprzyjał. Zaraz po spojrzeniu godnym osoby niedowierzającej w uczciwość Internetu, wygłosił za długo ciągnące się przemówienie wypchane emocjami do tego stopnia, iż nawet Leva dopadła delikatna, nieszkodliwa kpina.  

     Okoliczności poznania się tychże dwóch były równie urokliwe, jak oni sami. Po czasie, oboje uświadomili sobie, iż uczęszczali do tej samej szkoły, ba, byli z tego samego rocznika, różniła ich jedynie klasa. Dopiero gdy przypatrzyli się sobie na tyle, aby uświadomić sobie, że już tę twarz widzieli, oczywiście. Hinata wówczas był na pierwszym roku już kilka miesięcy, chcąc zacieśnić z kimś więzy i w końcu zdobyć jakiegoś stałego przyjaciela, porwał się na (za drogą) wycieczkę opcjonalną do Norwegii. Haiba wywodzący się z zamożnej rodziny, też rzecz jasna pojechał.

No i tak spotkali się, krewetka mierząca sobie metr sześćdziesiąt z hakiem i prawdziwe bydle na sterydach, z metrem dziewięćdziesięcioma. Pierwsza noc spędzona w Bergen nie mogła odbyć się bez wymknięcia się nad port. Ach, atmosfera zewsząd otaczająca grupkę ludzi była wprost nieopisywalna, przynosiła spokój i przyjemny nastrój. I jakoś tak, dzięki tej beztrosce, rozpoczęła się konwersacja pomiędzy dwójką nieznajomych. Później, nie do końca wiadomo jakim trafem, w jednym (pojedynczym pokoju Shōyō) spędzili kilka godzin od północy do brzasku oglądając anime o siatkówce.   

Młody chyba jest, to dobrze. Szukam kogoś, kto mógłby nie tylko dawać korepetycje, ale i pożartować. — wymamrotał, podpierając polik o wewnętrzną część dłoni. 

Jak będzie jakiś uwaaah!; to zawsze możesz mi powiedzieć, dam mu do zrozumienia, jaki jest gaataaah! 

Jasne. — parsknął cichym śmiechem, układając się wygodniej na łożku i sięgnął do panelu dotykowego laptopa, aby wejść w ogłoszenie. — Dam to ojcu, sam trochę boję się zadzwonić.

Opfki — usłyszał tylko, wraz z szelestem opakowania batonika.

︒︑∘∗✧∘︑︒⚬∙︓⋅⠄✯∘⠄✧⠄

Gdybyś był Akaashim to co chciałbyś dostać na urodziny?

     Wieczny bad-hair day najwyraźniej nie tylko nie miał predyspozycji  do utrzymywaniu wyglądu kogoś, kto jakkolwiek o estetykę swej fryzury dba, ale też do zapamiętywania imion. Za to niebywały talent posiadał do błyskawicznego zapominania kimże była osoba przed chwilą wspomniana w rozmowie i tracenie w oczach. Czynił bezskuteczne wysiłki, aby skojarzyć to imię z relacją łączącą go z Hazel. Poddał się, choć dużo wcześniej zdradził swą niewiedzę zmarszczonym czołem, rozchylonymi nieznacznie wargami oraz spojrzeniem zwyczajnie niekontaktującym.

— Akaashi był twoim-

Bratem. — sprostowała, zanim w głosie Kuroo zaistniało pytanie.

Nie znam go. — brunet przylgnął plecami do oparcia niebieskiej kanapy. Do nozdrzy dotarła woń czekolady, jaką niosła za sobą jego dziewczyna po każdym wyjściu z wanny. Najczęściej wtedy w jakiś sposób się do niego przytulała, a on, czulszym niż byście założyli, gestem kładł brodę na jej włosach i rozkoszował się słodkim zapachem. Ale nie dziś, dziś prowadzili cholernie ważną debatę. Ważył słowa, od ostatniego zdania minął okres czasu tak długi, iż dopowiadanie wówczas ''jeszcze'' brzmiałoby nienaturalnie. A takie niewinne, acz niosące za sobą jakieś emocje, wyrazy nie powinny tak wisieć w powietrzu.

Myślałam, żeby pójść z nim do klubu dla gejów. — zaśmiała się, choć z początku zamierzała zagryźć policzki, aby nie wydać z siebie takiego dźwięku. Kuroo uniósł brew.

︒︑∘∗✧∘︑︒⚬∙︓⋅⠄✯∘⠄

ᴄᴀᴜɢʜᴛɪɴᴀʙᴀᴅʙʀᴏᴍᴀɴᴄᴇ
bokuto koutarou

❤    ☁   ✈️

polubienia:  shibayama--, sugaRwara i 1443 innych;

czas na chwalenie się lepszym związkiem od was, @shibayama--

pokaż więcej komentarzy

sugaRwara: najslodsza para!

caughtinabadbromance: @sugaRwara lepsze jest suga x posłodzona herbata

kittoya: dobrze że ubrany 

caughtinbadbromance: @kittoya bro chodź dm

shibayama--: owlways <3!





┍ 

kochani jak coś ten tego to postaci będzie o wiele więcej, ale nie mogłam wszystkich wcisnąć do prologu, którego swoją drogą za nic nie potrafię pisać''' napiszcie co sądzicie, bo mnie chyba zeżre ciekawość 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro