One Dumb Question

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Macaque, kumplu? — Wukong spojrzał na małpę, która właśnie weszła do jego chaty, leżąc sobie wygodnie na kanapie w pozycji wyglądającej na najbardziej niewygodną na świecie.

— Tak? — Sześciouchy posłał mu przelotne spojrzenie, gdy zgarnął banana z miski i oparł się o ścianę przed Królem.

— No cóż, tak sobie myślałem — zaczął, obracając się na brzuchu, wciąż zwrócony twarzą do Macaque'a. Jego ruchy były nieco nierówne i odrobinę chwiejne — dlaczego twoje uszy są takie kolorowe? Rozumiem, że są magiczne i w ogóle, ale myślałam, że zrodziłeś się z wiatru, a nie tęczy. — wybełkotał i parsknął, wydobywając jęk zażenowania z hebanowej małpy.

— Jesteś najmądrzejszą osobą, jaką znam — zażartował, po czym dodał z dramatycznym wyrazem twarzy — a mimo to potrafisz powiedzieć po prostu najgłupszą rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem. A słyszę DUŻO. —

— Jestem najmądrzejszą osobą, jaką znasz~? — Wukong patrzył na swojego towarzysza ogromnymi, błyszczącymi oczami z szerokim uśmiechem, machając ogonem niczym małe szczenię.

— Nie ciesz się tak. Nie znam zbyt wielu osób. — przewrócił oczami, ale na jego ustach zawisł półuśmiech.

— Nie. Za późno. Nie możesz tego teraz cofnąć! — Macaque westchnął teatralnie na te słowa — W każdym razie! Jeszcze mi nie odpowiedziałeś! — Wukong naciskał.

— Zaczynam podejrzewać, że jarałeś zioła przed spotkaniem. — Macaque zaśmiał się cicho, odgryzając ogromny kęs banana.

— Nie, właśnie wypiłem butelkę wina brzoskwiniowego. — zachichotał, machając na to ręką.

— No cóż, teraz to ma większy sens. — zmierzył wzrokiem kamienną małpę z góry do dołu.

— Więęęęc? Zamierzasz mi odpowiedzieć? — Wukong jęknął, poruszając się niewyraźnie.

— Skąd mam wiedzieć? — Macaque westchnął, patrząc na pijanego Króla.

— To twoje ciało, chyba powinieneś wiedzieć. — fuknął Sun, a uszy Księżyca zadrżały.

— Ach tak~? — Macaque uśmiechnął się niebezpiecznie i podszedł do Króla, rzucając gdzieś na bok skórkę od banana — Więc Wukong, jak to się stało, że zrodziłeś się z kamienia, a twój tyłek jest taki soczysty i jędrny~? — pochylił się nad leżącą małpą, która zrobiła się czerwona jak znamię drugiego.

— HUH? Co do KURWY Macaque?! — jedną ręką odepchnął twarz hebanowej małpy od swojej, za drugą chowając własną twarz — Nie jestem TAK pijany, okej?! — sapnął znowu, jego uszy były różowawe na krańcach, a ogon machał jak szalony.

— Sam to zacząłeś~. — zachichotał, kładąc dłonie po obu stronach głowy Wukonga — Czy mogę spróbować tego brzoskwiniowego wina~? Może też wypiję kieliszek, jeśli mi zasmakuje~. — zażartował, z satysfakcją obserwując reakcję Króla.

— Jest... Jest w drugim pokoju. — Wukong wskazał, rumieniąc się jeszcze bardziej, gdy Macaque odsunął ręce od jego twarzy i pochylił się jeszcze bliżej.

— Ach, naprawdę~? Bo myślę, że mogę spróbować go właśnie tutaj~. — Sześciouchy uśmiechnął się ironicznie, widząc, jak zawstydzony był Wukong. Król zamknął oczy, cały czerwone i zaaferowany, czekając na to, co miało nadejść.

Macaque nie torturował już kamiennej małpy i złożył na jego ustach krótki, słodki pocałunek. Wukong otworzył oczy i usta, nie wiedząc, kiedy zaczął wstrzymywać oddech i co ze sobą zrobić. Oczywiście Sześciouchy nie zmarnowałby takiej szansy i przysunął się bliżej do drugiego pocałunku, tym razem znacznie głębszego i bardziej namiętnego, wyciągając westchnienie ze swojego Króla.

Ogon rudego machał od lewej do prawej w podnieceniu, gdy oddawał pocałunek, przyciągając drugiego bliżej, zarzucając mu ręce na szyję w lekko chwiejnym ruchu, na co Macaque jęknął z zadowolenia w jego usta.

Gdy hebanowa małpa odebrała kolejny oddech małpie pod nim, sprawnie wyswobodził się z uścisku Wukonga z zaprawdę bezczelnym uśmiechem. — Hmm, nie. Nie podoba mi się ten smak~ Myślę, że odpuszczę sobie ten kieliszek~. — zachichotał i podszedł do drzwi, pozostawiając Króla zdezorientowanego i w rozpalonym niespełnieniu.

A przynajmniej tak myślał — O nie, nie bawimy się tak! — zanim zdążył odejść, Sun wskoczył mu na plecy i powalił go na ziemię z głośnym hukiem — Sam to zacząłeś, więc zapewniam że skończysz to jeszcze dziś wieczorem~! — jego ogon machał z podniecenia. Tym razem to Macaque się zarumienił, gdy napotkał górujące nad nim dzikie, głodne rubiny.

///

FH:

Prokrastynuję z tymi tłumaczeniami, bo nie mogę z siebie wykrzesać nic więcej ;-;\

Do następnego!

=)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro