podeptane serduszko

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Filip był załamany. Marta była tak świetną dziewczyną, że już od pierwszego spotkania zakochał się w niej, a teraz... ona olała go, żeby iść z jakimś innym typem do klubu. Nie rozumiał tego. Zawsze wszystko szło po jego myśli, tak jak on chciał, a teraz było inaczej. Próbował przestać o niej myśleć, olać ją, ale było ciężko.

Filip uznał, że może Hubert ma rację z niezadawaniem się z laskami. Może jakaś kiedyś złamała mu serce w podobny sposób. Albo z góry uznał że są głupie, oszukują i są niezdecydowane. Bo przecież jak można najpierw nie chcieć iść z kimś do klubu, a potem próbować nakłonić go do wejścia. Było mu też przykro, być może ominęła go wspaniała zabawa. Kluby były głównym powodem jego przyjazdu tutaj. Zamierzał w nich spędzać każdą noc na piciu, tańcu i poznawaniu nowych lasek.

Hubert miał nadzieję, że gdy będą już w pokoju będzie mógł jakoś pomóc, pocieszyć Filipa. Wiedział że jest mu przykro, że nie wpuścili ich do klubu, a na dodatek na pewno dobiło go spotkanie czarnowłosej w towarzystwie innego mężczyzny.

Przyjaciele szli obok siebie w milczeniu. Zmierzali prosto do pokoju. Mieli już dość. Dość wszystkiego. Musieli odpocząć i ochłonąć po tym wyczerpującym dniu.

Hubertowi udało się przekonać Filipa, żeby ten się umył. Tym razem jakimś cudem posłuchał go. Kiedy kładł się do łóżka obok przyjaciela pachniał cynamonem. O takim właśnie zapachu był żel do mycia dany mu, czy raczej na siłę wciśnięty przez młodszego kolegę. Drażnił go trochę ten zapach, ale nie miał już siły ani ochoty na kłótnie.

– Ładnie pachniesz – uznał Hubert.

– Dzięki – powiedział mimo iż jego zdanie na ten temat było wiadome.

Kiedy tak leżeli w milczeniu złe myśli wróciły do Filipa ze zdwojoną siłą. Nie miał pojęcia w czym tkwił problem. Żadna go nie chciała. Myśląc, że młodszy mężczyzna już śpi pozwolił popłynąć łzom. Zaczął cicho łkać, tak żeby nie obudzić kolegi.

– Płaczesz? – zmartwił się Hubert, który oczywiście nie spał.

– N-nie – odpowiedział Filip łamiącym się głosem.

Płakał.

Hubert nie wiedząc co ma zrobić, ale pragnąc uspokoić przyjaciela niepewnie objął go w pasie od tyłu i przytulił mocno, a Filip nie protestował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro