-1-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Peter Parker siedział w ostatniej ławce na lekcji geografii, której uczył Tony Stark. Cóż, chłopak orłem z tego przedmiotu nie był, ale niezbyt się tym przejmował. Niesłusznie, bo już po pierwszym semestrze był zagrożony.

- Peter Parker - wyczytał nauczyciel jednocześnie patrząc w stronę ostatniej ławki

- Jestem - zgłosił swoja obecność chłopak na sekundę łapiąc kontakt wzrokowy z Anthony'm

- Kiedy zamierzasz napisać poprawę semestru?

Po chwili ciszy starszy usłyszał:

- Możemy o tym porozmawiać za tydzień?

Trzydziestojednolatek kiwnął głową i sprawdził resztę listy.

Parker westchnął cicho i położył głowę na ławce. Tak bardzo mu się już nie chciało. Wiedział, że jakby tylko trochę się przyłożył to miałby szansę na zaliczenie roku, ale zwyczajnie nie miał już ochoty na naukę. Ten przedmiot i tak był koszmarnie nudny.

- Parker, jak nie będziesz słuchał to nie wiem czy dasz radę zdać. - powiedział surowo Stark patrząc na młodszego, który prawie zasypiał na ławce

- Przepraszam - cicho odpowiedział Peter poprawiając swoją pozycję

Był poirytowany tym, że nauczyciel ciągle zwracał na niego uwagę. Nie mógł zwyczajnie dać mu spokoju?

Lekcja jak każda inna zleciała w większej części spokojnie. Nic się nie działo, Tony nawet nie trudził się pytaniem dziewiętnastolatka o cokolwiek, bo doskonale wiedział, że to strata czasu, a nie chciał wstawiać mu kolejnych jedynek.

Dzwonek poderwał wszystkich uczniów z ławek, a jako ostatni mozolnie zebrał się właśnie Parker.

- Peter, czekaj - powiedział Tony już milszym tonem

- Tak? - chłopak odwrócił się i spojrzał na twarz nauczyciela

- Słuchaj, musisz poprawić semestr i zacząć się uczyć, naprawdę nie chce żebyś zmarnował ten rok... - jego głos wyrażał... troskę? Przynajmniej w pewnym stopniu.

- Wiem, po prostu mam pewne problemy i zwyczajnie mi ciężko. Postaram się, naprawdę. - rzucił Parker opuszczając salę.

Nie chciał gadać o tym co się u niego dzieje z praktycznie obcym facetem. Nie był jego psychologiem ani lekarzem żeby musiał mu się z czegokolwiek tłumaczyć.
Usiadł na ławce obok następnej sali i chwycił telefon. Nie miał nic lepszego do roboty niż rozwiązywanie coraz to trudniejszych poziomów sudoku, które zabijało większość jego wolnego czasu.
Tylko wtedy był w stanie skupić się na dłużej niż pięć minut.

Dzwonek zadzwonił zwiastując kolejną, ostatnią już tego dnia lekcję, matematykę.

Z przedmiotów ścisłych Peter był prymusem. Umiał program, więcej niż program i nawet to co było ponad tym. Chemia, fizyka czy matma nie były dla niego w żadnym stopniu problematyczne. Był najlepszy w klasie, nawet w całej szkole. Jak ma swój wiek, w tych tematach można byłoby go określić mianem młodego geniusza.

Po sześciu godzinach siedzenia w trzypiętrowym budynku, dziewiętnastolatek udał się w stronę jego ulubionej budki z lodami. Akurat naszła go na nie ochota. Wolał poprawić sobie humor kolejną dawką cukru niż nikotyny.

- Hej Peter, jak się masz? - zapytał wesoło sprzedawca

- Hej Jack, znośnie, dwie gałki waniliowa i truskawkowa. - rzucił na ladę odliczone drobne i podziękował uśmiechem za swoją porcję lodów

- Jakbyś czegoś potrzebował młody to dawaj znać! - mężczyzna pomachał mu gdy ten odchodził jedząc już truskawkową gałkę.

Droga do domu minęła mu spokojnie, bez żadnych niespodzianek. Gdy tylko wszedł do mieszkania, od razu przywitał go zapach pieczonego kurczaka przygotowywanego przez jego ciocię.

- Hej, jestem! - powiadomił ją chłopak idąc prosto do swojego pokoju

- Hej Pete! Za pół godziny obiad!

Nie odpowiedział, jednak May wiedziała, że przyjął tę informację do wiadomości i najpewniej pojawi się przy stole o czasie.

Chłopak rzucił się na łóżko, a z plecaka wyjął podręcznik do geografii. Patrzył na książkę pustym wzrokiem, aż w końcu zdecydował się otworzyć ją na pierwszym temacie. Z początku był jakkolwiek skupiony, jednak z upływem minut wodził wzrokiem po tekście sam nie wiedząc co czyta.

- To głupie. - powiedział sam do siebie zamykając książkę.

Rzucił ją na biurko i wygodnie usiadł na materacu.

Jak mam się nauczyć czegoś tak bardzo nudnego? Nie ma szans żebym zdał... Może napiszę jakiś referat, dodatkową pracę? Nie wiem czy Stark się zgodzi, ale warto spróbować. Jutro z nim pogadam, a przynajmniej spróbuję...

Chłopak westchnął cicho, dłońmi pocierając swoje skronie. Nie było szans żeby zdać semestr.

Stwierdził, że w tamtym momencie najlepszym wyjściem było zejść do kuchni i zjeść obiad.

Ciężko było mu się skupić nawet na jedzeniu. May nie miała pojęcia o zagrożeniu w szkole, a gdyby się dowiedziała to nie dożyłby następnego poranka. Liczyła na niego, musiał zdać iść na studia i do jakiejś pracy żeby móc dokładać się do czynszu. May ledwo łączyła koniec z końcem. Peter po prostu musiał zdać.

- Hej, wszystko okej? - zapytała jego ciocia wyrywając go z zamyślenia

Chłopak podniósł wzrok na kobietę, na której twarzy malowała się troska i niepewność. Cholera, tak bardzo nienawidził kiedy się martwiła.

- Wszystko w porządku ciociu, jestem trochę zmęczony, to tyle. - Peter uśmiechnął się kontynuując jedzenie.

Nie chciał kłamać, ale musiał żeby nie stresować dodatkowo jedynej bliskiej osoby jaką miał.

- Dobrze, idź odpocząć po jedzeniu - kobieta posłała mu ciepły uśmiech wstając z krzesła.

Sama włożyła talerz do zlewu od razu zabierając się za jego umycie, a Peter ponownie zajął się jedzeniem w zadziwiająco mozolnym tempie.

***

Zaraz po weekendzie, dziewiętnastolatek postanowił spędzić dzień trochę bardziej produktywnie. Musiał pogadać ze Starkiem, jedyne pytanie w jego głowie brzmiało: "o czym?"

- Hej Parker! Jak sytuacja z geografią? -  spytał go jeden ze znajomych

- Nawet mi nie mów. Nie ma szans żebym się tego nauczył, a muszę to zdać. Po prostu muszę... - w jego głosie słychać było zawód. I był on skierowany bezpośrednio w stronę samego siebie.

- Zawsze możesz próbować poprawić oceny w inny sposób - kolega szturchnął go w bok - Stark jest dosyć wyględny, sam przyznaj.

Peter zaśmiał się z żartu chłopaka, jednak wtedy zdał sobie sprawę z tego, że byłby w stanie to zrobić. Musiał przyznać, że nauczyciel brzydki nie był, wręcz przeciwnie, wyglądał jak bóg seksu.

Westchnął cicho, wiedząc, że jeśli nic nie zadziała to posunie się do kroku, w którym spróbuje poprawić swoje oceny przez łóżko. Oczywiście było to cholernie ryzykowne, nie wiedząc czy Tony w ogóle by się na taką propozycję zgodził.

Sytuacja była nie do końca zadowalająca.

***

Na długiej przerwie do sali Tony'ego rozległo się pukanie do drzwi. Mężczyzna podniósł wzrok widzac wchodzącego do klasy Parkera.

Stark zdjął okulary i przekręcił się na krześle tak aby widzieć młodszego.

- Hej Peter, co cię sprowadza?

- Um, dzień dobry, chodzi o poprawę semsetru - zaczął niepewnie chłopak siadając na pierwszej ławce przed trzydziestojednolatkiem - chciałbym się zapytać czy mógłbym zrobić jakiś projekt albo referat?

Stark uniósł jedną brew jakby nie był pewny czy chłopak sobie żartuje czy mówi poważnie.

- Peter... referat to puste przepisywanie regułek, nic z tego nie wyniesiesz, nie ma opcji. - powiedział tony siadając po drugiej stronie ławki.

- A-ale Panie Stark! Ja muszę zdać! - dziewiętnastolatek był zdeterminowany, chociaż bardziej pasowałoby określenie zdesperowany.

Nauczyciel westchnął.

- Peter, ty musisz umieć program. Nie przepisać słowo w słowo to co znajdziesz w internecie.

To był moment, w którym Parker nie miał innego wyboru. Delikatnie pochylił się w stronę mężczyzny dyskretnie oblizując swoje usta.

- Wie pan... jestem w stanie zrobić wszystko żeby zdać semestr... wszystko.

Jego wzrok był przepełniony pewnością siebie, chociaż ani trochę nie czuł się pewny. Bał się, że Stark przyjmie propozycję, chociaż z drugiej strony nie byłaby to taka zła perspektywa.

Starszy wstał i podszedł do Petera bez słowa. Nachylił się nad nim, jego usta prawie dotykały jego ucha.

- Wiesz Peter... jest jedna rzecz, którą możesz dla mnie zrobić. - dłoń mężczyzny powędrowała do jego włosów delikatnie je przeczesując.

- T-tak? - zapytał dziewiętnastolatek przymykając oczy, czując jak jego włosy przeplatane są przez palce najbardziej seksownego nauczyciela w szkole

- Tak - szepnął Tony - możesz... nauczyć się materiału i napisać sprawdzian.

Od razu wyprostował się z cynicznym uśmiechem na twarzy. Popatrzył na Parkera z dezaprobatą.

- Nie sądziłem, że posuniesz się do tak prymitywnej zagrywki Parker. - powiedział już nieco surowiej trzydziestojednolatek.

- Ja... - chłopak spuścił głowę i zacisnął pięści.

Chciało mu się płakać, zrobił z siebie kompletnego idiotę, ta propozycja była jego największym błędem.

- Przepraszam. - chłopak wstał i szybkim krokiem wyszedł z sali zostawiając Starka samego.

Tony czuł ulgę, ale jedynie dlatego, że Parker nie zauważył pozostawionego przez siebie wybrzuszenia w spodniach Anthony'ego.

Mężczyzna jęknął zaciskając usta w cienką linię.

Musiał przyznać, że Peter był tym uczniem, którego naprawdę chciałby przelecieć. Był naprawdę przystojny, pociągający, ale odpychał go jego charakter, który pokazywał na lekcjach geografii. Czy był taki prywatnie? Pojęcia nie miał, ale jak narazie był strasznie irytujący.

Z resztą, nawet jeśli Tony mógł mieć na niego ochotę, to źle czułby się robiąc to pod jakimś warunkiem, nie chciał z seksu robić transakcji. Nie mógłby... po prostu nie byłby w stanie tego zrobić ze świadomością obowiązku wstawienia mu lepszej oceny. Chciał to zrobić, ale bez takiego warunku.

Po drugie... Peter to jego uczeń. Może i zdesperowany, chętny do zbliżenia, ale nadal jego uczeń. Plus prawdopodobnie nie robiłby tego z przyjemnością skoro propozycja padła dopiero gdy wszystkie inne mu się skończyły.

Tony czułby się z tym tragicznie, wiedząc, że Parkerowi nie sprawia to żadnej przyjemności i robi to tylko i wyłącznie dla ocen.

Nie było z tej sytuacji dobrego wyjścia, a przynajmniej bardzo ciężko było takie znaleźć.

Tymczasem Peter czerwony jak burak poszedł pod salę, w której miał mieć następną lekcję. Usiadł na ławce chowając twarz w dłoniach. Był cholernie zażenowany i zawiedziony. Już wolałby żeby Stark się zgodził, zaoszczędziłoby mu to nerwów.

- Co jest? Wyglądasz jak burak. - zauważył kolega Petera

- Nawet nie pytaj, to najgorszy dzień mojego życia...

_____
1523 słowa

Inspiracją do tej książki był shot od oli_ciesielska możecie wpasc, poczytac, bardzo gorąco polecam ;)

Zapraszam do lektury, mam nadzieję, ze się spodoba <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro