-3-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzwonek telefonu Starka odwrócił jego uwagę od serialu, który oglądał na netflixie po długim dniu pracy. Dzwonił dyrektor. Przed wyjściem ze szkoły przekazał mu informacje dotyczące dni i godzin, w których chciałby przeprowadzać lekcje z Peterem i czekał tylko na potwierdzenie.

- Dobry wieczór - zaczął Tony

- Hej, słuchaj nie mam dobrych wiadomości - powiedział mężczyzna z drugiej strony słuchawki

- Jak to?

- Nie mamy wolnych sal, w tych godzinach wszystko jest zajęte

Chwila ciszy. Tony zastanawiał się nad jakąkolwiek alternatywą.

- Żadna biblioteka? Czytelnia?

- Nie ma opcji, wszystko zajęte. - dodał dyrektor - przykro mi, musisz poradzić sobie inaczej, muszę wracać do papierów, tylko tyle chciałem ci powiedzieć.

Mężczyzna rozłączył się zostawiając Starka z masą myśli.

Nie wiedział co robić. Nie mógł przecież wziąć Parkera do własnego domu... Nie tylko ze względów czysto etycznych, ale również przez fakt tego, że Peter przyznał nauczycielowi jego atrakcyjność. To nie mogło skończyć się dobrze, szczególnie, że Tony też nie był na chłopaka obojętny.

Wziął głęboki wdech zastanawiając się co byłoby lepszą opcją. Kawiarnie odpadały, bo to wyglądałoby jeszcze gorzej. W każdym momencie każdy mógł przyjść, zrobić im zdjęcie i dopowiedzieć sobie jakąś historię. Żadne miejsce publiczne. Dom Petera tez, jego ciocia nie mogła się stresować wizytą nauczyciela, to było jasne.

Została jedynie faktycznie opcja mieszkania Starka. Mężczyzna przeklął pod nosem. Nie mógł teraz wszystkiego odwołać, obiecał Peterowi pomoc, więc mu ją da.

***

Następnego dnia w szkole Tony szedł korytarzem szukając wzrokiem Petera.
To była środa, więc musiał powiedzieć mu o szybkiej zmianie planu.

Zauważył go przy sali biologicznej, rozmawiającego z dwoma kolegami.

- Peter? - poszedł bliżej zwracając na siebie uwagę całej trójki

- Tak?

- Ważna sprawa, chodź pogadać. - dziewiętnastolatek poszedł za Starkiem do sali.

Kiedy drzwi za nimi zostały zamknięte Peter usiadł na pierwszej ławce i czekał aż nauczyciel zacznie mówić.

- Słuchaj, sprawa się skomplikowała. Nie ma wolnych sal.

Nie wiedzieć czemu Parker poczuł nieprzyjemne uczucie zawodu. Nie wiedział czy to znaczy, ze wszystko szlag trafił, czy Tony znalazł inne rozwiązanie.

- Um... daj mi swój numer - polecił mężczyzna obserwując zdziwiony wyraz twarzy swojego ucznia

- Po co panu mój numer? - zapytał młodszy wyciągając telefon

- Lekcje będą odbywać się u mnie. Nie widzę innej opcji. Wyślę ci mój adres i bądź dziś po swoich lekcjach okej?

To co powiedział mężczyzna nie tylko zaskoczylo Parkera. To byla naprawdę świetna wiadomość. Nie dość, ze bedzie miał prywatny numer najbardziej atrakcyjnego nauczyciela w całej szkole, to będzie miał z nim prywatne lekcje, w jego własnym domu. To było marzenie niejednego ucznia.

- Dobrze panie Stark - chłopak podyktował mu ciąg cyfr, a juz za chwilę na jego telefonie pojawił się sms z adresem nauczyciela.

Nie było tego widać po twarzy młodszego, ale wewnętrznie był cholernie podekscytowany i nie mógł doczekać się wizyty u Tony'ego. Czy miał nadzieję na coś więcej niż naukę geografii? Oczywiście, mimo tego, że doskonale wiedział, że nic z tego nie będzie. Zawsze można marzyć.

Oboje stali w chwilowej ciszy, podczas której Peter wpatrywał się w twarz Starka. Zwracał uwagę na wszystko, na zarost, linię szczęki i idealnie ułożone włosy. Do tego usta nauczyciela były zdecydowanie zbyt bardzo kuszące.

Ciągle czuł wstyd za propozycję seksu, ale gdyby tego naprawdę nie chciał to by tego nawet nie proponował. Najgorsze we wszystkim było chyba to, że dziewiętnastolatek był prawiczkiem. Nigdy tego nie robił, ale był naprawdę chętny do zbliżenia ze swoim nauczycielem.

Ciszę przerwał Anthony.

- Wierzę w ciebie młody, jesteś bystry, możesz to zdać - jego usta ukazały ciepły uśmiech, a oczy były kompletnie nieświadome tego, co Parker miał w tamtym momencie w głowie.

- Postaram się, ja... jeszcze raz przepraszam... - chłopak spuścił wzrok na swoje buty

- Przestań, było minęło, po prostu tonący chwyta się brzytwy, nie jestem zły, chociaż przyznam, że z początku byłem zaskoczony tym co zaproponowałeś - zaśmiał się starszy - spokojnie Peter, mam nadzieję, że pokażesz na co cię stać.

Niepewny uśmiech wkradł się na wargi Parkera, ktory rzucił ostatnie spojrzenie na sylwetkę mężczyzny zanim wyszedł z sali.

***

Po lekcjach wyszedł przed teren szkoły i odetchnął świeżym powietrzem. Pogoda nie była tragiczna, słońce chyliło się ku zachodowi, a niebo było przesłonięte tylko kilkoma szarymi chmurami, które przez porę dnia zabarwiły się na pomarańczowo i różowo.

Adres z sms-a wrzucił w mapy i swoje kroki skierował na widoczną w jego telefonie ulicę. Nie była jakoś bardzo daleko, dwadzieścia minut spacerkiem.

Zastanawiał się czy na pewno nie ma szansy na zrobienie ze Starkiem czegoś poza nauką. Jak będą wyglądały ich lekcje? Będą w salonie, kuchni? Nie mógł się doczekać ich spotkania sam na sam. Mimo wszystko miał nadzieję, że coś się między nimi wydarzy.

Zadzwonił domofonem jednego z bloków.

- Słucham? - rozległ się znajomy głos nauczyciela

- Um, to ja... Peter

- Hej, wejdź

Ciągły pisk poinformował chłopaka o otworzeniu drzwi. Wszedł na drugie piętro, gdzie mieszkał Anthony.

Otworzył mu nauczyciel w zwykłym T-shircie i dresach.

- Dzień dobry - przywitał się chłopak niepewnie wchodząc do mieszkania starszego

- Cześć, zdejmij buty i pójdziemy do salonu. - polecił mężczyzna prowadząc Petera w głąb mieszkania.

Młodszy zwrócił uwagę na naprawdę przyjemne i ciepłe wnętrze. Salon był połączony z kuchnią oświetloną na żółty kolor. Na parapecie stały dwie roślinki, a kanapa na której usiedli była naprawdę miękka.

- Napijesz się czegoś? - z zamyślenia wyrwał go spokojny głos Anthony'ego

- Mogę poprosić szklankę wody? - chłopak wyjął z plecaka podręcznik kiedy nauczyciel poszedł nalać mu wody.

Kubek pojawił się na niskim stoliku, a miejsce obok Petera za chwilę zostało zajęte.

- Może zaczniemy od początku. Pierwszy dział.

Dziewiętnastolatek starał się unikać wzroku mężczyzny. Bał się, że przestanie skupiać się na lekcji, a zacznie myśleć o osobie siedzącej obok niego.

- Jesteś jeszcze? Łapiesz cokolwiek? - po dwudziestu minutach tłumaczenia odezwał się Tony

- Um, na tę chwilę tak, nie wiem tylko czy uda mi się to zapamiętać... - powiedział cicho chłopak

Usłyszał westchnienie starszego, dzięki czemu odważył się w końcu na niego spojrzeć. Nauczyciel wyglądał dobrze, a w aktualnej sytuacji jeszcze lepiej mimo zwykłego, domowego stroju. Byli sami i właśnie dlatego myśli Petera mimowolnie uciekały na niebezpieczny teren.

- Spróbuj mi to wytłumaczyć. Tak samo jak ja tobie, jakbym nie wiedział nic o tym temacie. - polecił Stark patrząc w twarz młodszego

Chłopak przełknął ślinę patrząc w oczy nauczyciela. Niepewnie zaczął mówić, starając się wytłumaczyć bardziej sobie niż mężczyźnie temat, nad którym pracowali. W pewnym momencie jego zdania przestały mieć jakikolwiek sens.

- Czekaj, stop - wtrącił się Stark zwracając uwagę Petera - było dobrze, ale teraz już nie rozumiem nic co mówisz.

- Nie wiem - jęknął chłopak - ja sam już nic nie wiem, niczego nie rozumiem.

Peter schował twarz w dłoniach kuląc się na kanapie.

- Hej, spokojnie - Tony nie do końca wiedział co ma zrobic. Nie czuł się pewnie siedząc sam obok swojego ucznia.

Wyciągnął rękę i położył dłoń na barku Parkera, co od razu poskutkowało uniesieniem jego głowy i spojrzeniem na twarz trzydziestojednolatka.

Oczy nastolatka były zaszklone, był totalnie bezradny w kwestii nauki tego jednego przedmiotu.

- Ja nie dam rady panie Stark... nie jestem w stanie, przepraszam - wstał z miejsca - to nie ma sensu, nie nauczę się, nie zdam, cholera... wszystkich zawiodłem, sam siebie zawodzę cały czas

- Peter, czekaj, nikogo nie zawiodłeś, to nie jest dla ciebie łatwe, rozumiem, ale jedna lekcja nie wystarczy, pozwól mi pomóc - Tony złapał delikatnie nadgarstek chłopaka i pociągnął go aby ponownie zajął miejsce na kanapie.

- Zawodzę wszystkich cały czas panie Stark... Muszę to poprawić

- Poprawisz, daj sobie czas Peter, daj nam czas, pomogę ci - Tony zdał sobie sprawę z tego, że nadal trzyma w dłoni nadgarstek młodszego - wybacz, już puszczam

Rozluźnił i tak już delikatny uścisk, a chwile później położył dłoń na swoim własnym udzie.

Peter wcale nie chciał żeby Stark go puścił, czuł się lepiej gdy na jego ciele był jakikolwiek dotyk.

- Nie umiem się uczyć, nie geografii...

- Daj nam dwa tygodnie okej, spróbujemy w ten sposób, a jak nie to wymyślę coś innego. - zapewnił mężczyzna

Peter odetchnął cicho starając się uspokoić. Jego wzrok został wlepiony w twarz starszego jakby prosił go o wsparcie.

- Okej, dziękuję - szepnął chłopak nie przerywając kontaktu wzrokowego

Tony tylko uśmiechnął się smutno bez słowa i przekręcił stronę w podręczniku.

- Skup się i spróbuj zapamiętać to o czym mówię dobrze? Pojutrze zobaczymy co wiesz.

Parker pokiwał głową kierując swoją uwagę na temat.

______
1334 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro