-6-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dopiero rano do Starka dotarło, że zrobił coś cholernie głupiego. Dopiero wtedy doszedł do niego fakt pocałunku i tego, że on sam proponował Peterowi więcej, to on przyciągnął go do siebie czując jak pod wpływem jego działania obaj twardnieją.

- Kurwa... - powiedział na głos myjąc twarz

Jeszcze bardziej przerażał go fakt tego, że niczego nie żałował, a chciał żałować. Właśnie to było najgorsze. Nie było mu wstyd, nie czuł zniesmaczenia. Zrobiłby to jeszcze raz i jeszcze raz, i jeszcze raz.

Musiał jednak zachować zdrowy rozsądek i nie dopuścić do drugiej takiej sytuacji.

Zakręcił kran, przeczesał dłonią swoje włosy i wyszedł z łazienki żeby przygotować się do następnego dnia w szkole. Miał trzy godziny z jednym okienkiem, więc nie było tragedii.

W tym samym czasie Peter siedział już w szkole, zestresowany tym co będzie jak minie się z Tony'm na korytarzu.

Wyobrażał sobie jak starszy mówi to nie powinno się wydarzyć, nie możemy zrobic tego drugi raz. Ta myśl bolała. Bolała, bo widział jego wzrok i widział jak bardzo mężczyzna tego chce. Stark chciał być dobry, chciał być etyczny i młodszy był pewny, że próbował zatrzymać swoje uczucia i emocje związane z całą sytuacją tylko po to żeby nie czuć, że robi coś źle.

Zadzwonił dzwonek. Cała klasa wyszła z pomieszczenia razem z Peterem, a ku jego przerażeniu zobaczył Anthony'ego idącego właśnie w jego stronę.

Kiedy nauczyciel zauważył go zatrzymał się. Patrzyli na siebie z odległości bojąc się wykonać zły ruch. Pytaniem pozostawało czy jakikolwiek byłby dobry?

Odejście w drugą stronę bolałoby obydwu, podejście do siebie skończyłoby się trudną rozmową.

Tym razem zacząć musiał Stark. Ku uldze Petera nie zawrócił. Nie chciał go unikać. To dobry znak. Znaczyło to, że nie było tak tragicznie jak myślał dziewiętnastolatek. Kiedy już chciał się przywitać Tony zamiast zatrzymać się przeszedł obok niego kierując się do pokoju nauczycielskiego.

Zabolało. Delikatnie zabolało. Nie było czasu na układanie sobie w głowie tego co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Parker doskonale o tym wiedział.

Tony starał zachowywać się normalnie wśród swoich znajomych z pracy. Odłożył torbę na swoje krzesło i zrobił sobie kubek czarnej kawy. Czuł się źle z tym, że przeszedł obok nic nie mówiąc, ale na ten moment to była jedyna opcja, którą akceptował jego rozsądek.

Dzwonek na lekcje pozwolił jemu myślom odpocząć od nieprzyjemnej gonitwy za Parkerem i skupić się na uczeniu geografii. Myślał, że będzie gorzej.

Tymczasem dziewiętnastolatek siedział na kolejnej lekcji cały zestresowany. Za dużo o wszystkim myślał. Za dużo myślał o ustach Tony'ego. W jego głowie siedziało wspomnienie przyjemnego uczucia podniecenia sytuacją, w której się znaleźli.

Shit, jeśli to miał być ich pierwszy i ostatni pocałunek to Parker nie żałował niczego. Było mu zbyt dobrze. Ciągnęło go do nauczyciela i pod względem fizycznym i mentalnym.

***

Minęła godzina. Anthony miał właśnie okienko i siedział w pustej sali od geografii. Nie mógł znieść tego, że nic nie wie i nie ma pojęcia co o tym wszystkim myśli młodszy.

Westchnął cicho i wstał z miejsca. Na korytarzu sprawdził plan lekcji chłopaka i skierował kroki do sali lekcyjnej Parkera.

Zapukał, otworzył drzwi i z szybko bijącym sercem wszedł do sali.

- Przepraszam, mogę porwać Petera? - zapytał mężczyzna patrzac z uśmiechem na nauczycielkę biologii

- Pewnie - kobieta odwzajemniła uśmiech

Dziewiętnastolatek nie miał pojecia co sie dzjeje. Nie wiedział po co, kompletnie się tego nie spodziewał, ale wstał z miejsca, zabrał swoje rzeczy i podszedł do Tony'ego.

Dopiero za drzwiami zdobył się na odwagę aby zapytać o co chodzi.

- To było niespodziewane, po co mnie pan zabiera? - jego głos był niepewny, a wzrok unikał sylwetki nauczyciela.

- Musimy porozmawiać Pete, mamy wolną salę, więc nie musimy się martwić o towarzystwo. - odparł Stark następnie otwierając drzwi pustej klasy

Obaj weszli do środka i skierowali się do biurka nauczyciela. Mężczyzna usiadł na swoim krześle, a Peter stanął oparty o blat.

Dało się usłyszeć ciche westchnienie uciekające z ust Tony'ego, po czym uniósł wzrok na twarz ucznia.

- Wiesz co się stało wczoraj wieczorem prawda? - pytanie retoryczne było jedynym pytaniem o którym mógł pomyśleć Stark

- Wiem - odpowiedź młodszego była krótka, a jego ton głosu pewny

- Wiesz też, ze nie da się tego cofnąć

- To również wiem - odparł młodszy

Kolejne westchnienie

- Mamy dwie opcje, albo zapominamy, że to się kiedykolwiek stało... - Anthony zawahał się

- Albo? - głos Petera wyrwał go z niepewności

Ich oczy były wlepione w siebie, nie chcąc przerywać tego kontaktu.

- Albo zrobimy to jeszcze raz i obaj będziemy tego żałować. - dokończył nauczyciel

- Skąd pomysł, że ja będę tego żałował? - zapytał młodszy siadając na biurku przesuwając się przed samego Starka

- Bo to jest niepoprawne pod każdym możliwym względem. Wiem, że tego chcesz, wiem, że ja tego chcę, ale to się nigdy nie powinno wydarzyć.

- Za późno, już się wydarzyło. - zauważył chłopak

- Wiem i dlatego nie mam zielonego pojęcia co robić. Jestem doroslym facetem, a przez ciebie nie wiem czy stawiac pod znakiem zapytania moją karierę nauczyciela i moralność.

Parker był egoistą. W tamtym momencie był cholernym egoistą, bo mimo tego co mógł stracić Tony, nie kwestionował faktu, że brakuje mu ust, które były w tamtym momencie na wyciągnięcie ręki.

Zszedł z biurka i podszedł do krzesła, na którym siedział starszy. Usiadł okrakiem na jego udach czując jak wzmaga to podniecenie następną sytuacją. Swoje dłonie położył na jego szyi, kciukami stabilizując szczękę nauczyciela i zbliżył ich do siebie rozpoczynając kolejny pocałunek. Delikatnie ruchy warg zamieniły się w zachłanne, chcące tylko więcej i więcej. Dłonie Starka znalazły się na biodrach, następnie na pośladkach Petera przyciskając go do swojego ciała jeszcze bardziej.

Palce Petera wplątały się w krótkie włosy nauczyciela. Ich języki spotykały się ze sobą powodując tylko większą chęć do posunięcia się o krok za daleko.

Młodszy delikatnie poruszył biodrami drażniąc tym samym, wyczuwalną pod materiałem jeansów, erekcję Starka. Z jego ust uciekło ciche mruknięcie, jednak właśnie ten ruch spowodował, ze umysl Tony'ego wrócił na swoje miejsce.

Momentalnie przerwał pocałunek, a swoje dłonie położył na jego biodra aby delikatnie go od siebie odsunąć.

- Peter... - zaczął cicho

- Tony, nie. To juz drugi raz kiedy nie odpychasz mnie od razu. Dajesz mi nadzieję a potem mowisz, ze to nie powinno sie wydarzyć. Zdecyduj się proszę, bo ja tez mam uczucia. - powiedział stanowczo dziewiętnastolatek

Stark westchnął cicho i spojrzał na młodszego.

- Masz rację, narazie wracaj na lekcje, muszę po prostu pomyśleć

Młodszy kiwnął głową i zszedł z kolan nauczyciela. Wziął do ręki plecak i skierował się do wyjścia. Zanim jednak zdążył opuścić sale usłyszał za sobą:

- Następnym razem zamknij drzwi na klucz

Chłopak zaśmiał się cicho i wrócił na zajęcia biologii.

***

Jego dzien w szkole w końcu dobiegł końca. Chłopak byl naprawdę zmęczony i jedyne o czym marzył to dobra drzemka.

W domu czekała na niego ciocia z gotowym obiadem.

- Hej Peter, jak tam w szkole? - zapytała melodyjnym, głosem

Zawsze byla uśmiechnięta nawet jak życie podkładało jej masę kłód pod nogi. Nigdy nie traciła ducha.

- Cześć! W porządku, jestem tylko totalnie padnięty. - odpowiedzial jej podopieczny rzucając plecak na podłogę obok drzwi do swojego pokoju

- Zrobiłam zupę, zjesz ze mną? - zapytała kobieta siadając przy stole

- Mhm, jasne - Peter odwzajemnił jej uśmiech.

Zależało mu na niej i na tym żeby byla spokojna. Kochał ją jak własną matkę. Może dlatego, ze wychowała go od maleńkości i nigdy nie zrobila mu nic złego. Była cudowna.

Podczas jedzenia porozmawiali chwilę na kilka luźnych tematów. Atmosfera jak zwykle była domowa i ciepła. Właśnie tego potrzebował w tamtym momencie Peter.

Po skończeniu posiłku poszedł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko, wziął do ręki telefon i zanim zdążył włączyć sobie film zauwazyl powiadomienie z dziennika elektronicznego.

Ocena: 3
Kategoria: zadanie dodatkowe
Komentarz: Nie jest źle, ale musisz się bardziej postarać

Chłopak zaśmiał się do samego siebie, bo doskonale wiedział co to oznacza. To właśnie znaczyło, że być może bedzie w stanie zdać geografię.

________
1274 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro