Koperta trzecia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dotarwszy do domu, Daichiego ogarnęło dziwne uczucie. Być może było to związane z tematem, który poruszył na treningu, chociaż bardziej obstawiał strach przez odczytanie kolejnego listu. Czuł to niemiłe uczucie i w niewiadomy do wyjaśnienia sposób nie miał ochoty go od siebie odsuwać. Był w końcu częścią tego, co pozostawił Suga. Z drugiej strony brzmiało to dość makabrycznie.

Daichi był w domu sam. Nie zdarzało się to często, ale jak już, teraz chciał to w pewien sposób wykorzystać, czytając w spokoju zostawiony przez Sugawarę list. Miał to robić po jednym dziennie, co praktycznie nie miało sensu, ponieważ mógł to zrobić w niecałe 30 minut. Nie chciał jednak zawieść Sugi, który najpewniej patrzy na niego z góry.

Wyjął spod łóżka zielone pudełko, biorąc do rąk trzecią z kopert. Był już w połowie.

>Czasami bywa tak, że coś musi się zadziać, byśmy zrozumieli nasze uczucia. Pamiętam kiedy na początku trzeciej klasy mówiłeś ile to czasu uczyłeś się na test, a potem go nie zdałeś. Próbowałem Cię pocieszyć, ale wychodziło na to, że ktoś inny robił to lepiej. Tą osobą była Michimiya.

Całkiem zabawne, że o niej wspominam, prawda? Wiem, że często z nią nie rozmawiałem, Ty robiłeś to częściej. To by przecież tłumaczyło, skąd masz jej numer... Nieważne, zaczynam powoli się gorzej czuć, lepiej wrócę do sedna sprawy.

Opiszę dzień, w którym Mivhimiya postanowiła przerwać nam rozmowę na temat treningu. Rozumiałem czemu to zrobiła, sama w końcu należała do żeńskiego składu i najpewniej chciała nam pomóc albo coś doradzić. Niezbyt chciałem przyjmować od niej pomoc, wcześniej radziliśmy sobie świetnie, po co mieliśmy zmieniać zasady? Postanowiłem jej grzecznie odmówić, myślałem że Tobie to samo chodzi po głowie, ale z chwilą gdy otwierałem usta na wypowiedzenie tych słów, wyprzedziłeś mnie, mówiąc iż chętnie posłuchach jej rad.

Nie miało to najmniejszego sensu, nasze treningi pod wieloma względami się od siebie różniły, więc czemu miały służyć te wymiany informacji? Moja głowa podpowiadała mi, że w niczym.<

Sawamura westchnął. Od samego rana zdawał sobie sprawę, że czytanie listu będzie dla niego męczące i to właśnie czuł. Zmęczenie, ale głównie przypominaniem sobie tego dnia. Coś takiego faktycznie miało miejsce, dlaczego wtedy nie zainteresował się zdaniem Sugi? Czemu musiało wyjść na to, że go zignorował? Gdyby było to możliwe, kapitan Karasuno cofnąłby czas do tamtego momentu i może nawet naprawiłby tym przyszłość.

Brunet pokręcił głową kilka razy i wrócił do czytania.

>Wasza dwójka rozmawiała bardzo dużo. Zazwyczaj na przerwach albo po szkole. Często zastanawiałem się jakie tematy poruszacie w tych rozmowach. Obgadujecie kogoś? A może opowiadacie sobie żarty? Chciałem wiedzieć, chociaż nie wiem, czy powinienem...

Gdy pewnego popołudnia na przerwie obiadowej Michimiya postanowiła Cię gdzieś wyciągnąć, nie mogłem się powstrzymać i przez to poszedłem za Wami. Z góry Cię za to przeproszę, nigdy nie chciałem stalkować ludzi, ale to samo tak wyszło...

Nie rozumiałem, gdzie ona cię prowadzi. Sądziłem, że tak jak wszyscy idziecie na stołówkę albo do automatu, żeby coś zjeść. Wy jednak wyszliście na zewnątrz. Było ciepło, to zrozumiałe, jednak... nie wydawało mi się, że zamierzacie jeść. Nie mieliście jedzenia, to było w pewien sposób podejżane, wiesz?<

Daichi zaśmiał się na ostatnie zdanie, ponieważ wyobraził on sobie Sugę, który mówi to do niego tymi swoimi ustami, próbując wyjść na zabawnego. W taki sposób wolał zapamiętać szarowłosego. Jako uśmiechniętego chłopaka, którego każdy uwielbiał.

>Stanęliście sobie pod jakimś drzewem. Ja schowałem się w krzaku niedaleko Was. Zupełnie niepotrzebnie, ludzie przechodzili obok Was, jakby Was tam nie było, czemu miałbym nie zrobić tego samego? Być może się bałem. Tego, że mnie zobaczycie.

Wydawało mi się, że coś złego się zaraz wydarzy. Nic na to nie wskazywało, jednak moja podświadomość tak właśnie czuła. Było to dziwne uczucie. Miałem się tak czuć? A może nie? Nie wiedziałem, praktycznie od dłuższego czasu czułem się... inaczej. Jakbym był kimś innym.<

Uczucia Sugi w tym liście wydawały się chaotyczne, chyba niezupełnie wiedział, jak powinien je wyrazić. Daichi mógł jedynie to sobie wyobrazić i użalać się nad sobą, że nie umiał tego zobaczyć. Jego przyjaciel musiał cierpieć, był w pewnym sensie sam...

Taka samotność musiała boleć o wiele bardziej, niż to, przez co cierpiał wewnętrznie.

>Nie wiedziałem dokładnie, czemu cały czas staliście, w ogóle nic nie mówiąc. Zastanawiałem się, czy robiliście to z jakiegoś powodu, czy było to zschowanie niezamierzone. Nie siedziałem w waszych głowach, nie znałem Waszych myśli. To coś oznaczało?

Jedno z Was w końcu się odezwało. Była to Michimiya, mówiąc, że pragnie Ci coś wyznać. Z daleka widziałem, iż nie wiesz nawet, co ma do powiedzenia  byłeś wręcz nieświadomy tego, że stoicie na zewnątrz.

To było zabawne.

Jednak spokój, który czułem od początku uleciał, wraz z otwarciem jej ust. Wiedziałem, co chce powiedzieć, byłem tego bardziej świadomy, niż Ty.

Moje ciało samo sięgnęło po leżący nieopodal kamień. Rzuciłem w nią nie z całej siły, jednak wciąż na tyle mocno, by Michimiya poszła z Tobą do pielęgniarki.

Brzydziłem się sobą. Skrzywdziłem fizycznie drugiego człowieka, w dodatku dziewczynę. Czym się stałem? Potworem? Chciałem wiedzieć, co mają znaczyć te wszystkie moje zachowania, przecież nie były normalne.

Przepraszam. Nie wiem, dlaczego ktoś taki, jak ja chociaż przez chwilę miał okazję cieszyć się wspólnym graniem z każdymi w drużynie.<

Nie mogąc już dusić tego w sobie, Daichi odłożył otwarty list na półkę i zaczął cicho szlochać. Te słowa uderzyły w niego o wiele mocniej, niż się spodziewał.

Ale to chyba dobrze, że się rozpłakał. Łzy powodowały, że wszystkie emocje z niego ulatywały i nie mógł zarzucić sobie słabości. Daichi nie był słaby.

__________

Witajcie, Yogurciki!

Przepraszam, że przez dłuższy czas nie było rozdziału, starałam się pogodzić pisanie ze szkołą, która jak wiecie w tym roku jest zdecydowanie bardziej męcząca.

Raczej nie zobaczymy się aż do następnego roku, chociaż kto wie, może uda mi się napisać jeszcze jakiś rozdział.

Skoro to ostatni rozdział w tym roku, chcę Wam wszystkim życzyć Wesołych Świąt ❤❤❤❤

Obyście miło spędzili je ze swoimi bliskimi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro