The Bite of 87: dzień szósty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Planowaliśmy jak pokonac PurpleGuy'a (od dzis tak nazywam Vincent) ale nie wiedziliśmy co robić. Skoro jego rodzina tworzy animatrony od samego początku to na pewno zna sie na naszych mechanizmach i ciałach.
- Ale jest jedna rzecz o której nie wie- napomknoł Golden.
- Niby co?- zdziwil sie Foxy
- Nie wie ze nie tylko Marionetka ma moce. Zaponniał o naszych umiejętnościach.
- Które macie tylko ty, Marionetka i Foxy.- poskarżył sie Bonny
- Nie prawda. Wy teżmacie zdolnosci ale nie umiecie ich urzywać. Myśle że wasze zdolnosci pokarzą sie w potrzebie. Tak jak bylo ze mną.- wyjaśniłem.
- Tak tylko ze ty miales swoja zdolnosc od początku.- Stwierdzila Chicka.
- Ale ja nie mówie o telepatii, tylko o kątroli duszy.
- Wiec ty masz dwie moce?- spytał Freddy
- Tak. Tylko ze telepatie mam dzieki temu ze to ja wasz stworzyłem. Dlatego jestem jak by dusza kontrolną.
- Więc może dałbyś rade jakos odblokować nasze umiejętnosci.- zapytał z nadzieją Bonny
- Nie sądze. Moge sie z wami porozumiewac i wpływac na wasze ciała ale waszych dusz nie moge kątrolować. A moce pochodzą od duszy.- odpowiedziałem troche zirytowany. Oni powinni też sami żyć. Nie mogą spodziewać sie ze całe życie bede ich prowadził
- Więc co...- Nie dokończył Foxy, ponieważ ktos zaczoł pukać w nasze drzwi. Niestety jako animatrony musielismy być wyłączeni po godzinach. Więc szybko usiedliśmy na nasze miejsca. Ktoś wszedł to był PurpleGuy
- No. Ciesze sie ze jestescie takie jak powinnyscie. Bezduszne maszyny. - patrzył na nas z uśmiechem psychopaty.
- Przyszedłem zabrać jednego z was na rutynową... "Kątrole".- powiedzieł i zaczoł ogłądać zęby moich przyjaciół.
- Nikt niema dobrych zębów... Oprócz...- spojrzał na Foxyego az mnie ciarki przeszły
- Tak Lisisasty. Tu będziesz idealny. Musze przyznac ze zawsze byles moim ulubieńcem, jako dziecko i jako maszyna. Hehehe.- zasmiał sie jak wariat.
Jak ja nienawidze tego faceta.
Przyptowadził taczke, wsadził do niej lisa i wywiózł z piwnicy.
Kiedy drzwi sie zamkneły piwtwszy odezwal sie Freddy:
- Nie wierze. Nie podobał mi sie jego ton kiedy mówił o kontroli.
- Ale z nas głupki. Przecierz on wykorzysta Foxyego aby zaatakować dziecko.- powiedział
Bonny.
- Ale nic nie moglismy zrobic. Przy nim nie morzemy sie ruszac za dnia.- pskarżyła sie Chicka.
- Spokojnie. Musimy go powstrzać. Jutro przyjęcie. Musimy aktywować wasze zdolnosci i powstrzymac PurpleGuya... za wszelką cene.-
Wszyscy wiedzieli co oznaczają te słowa. Trzeba powstrzymać tego szaleńca nawet jesli bedzie trzeba zniszczyć jednego z nas.
A najpewniej to bedzie trzeba zniszcyć Foxyego.

CDN

Dziękuje za uwage. Pierwsza część tej powiesci dobiega końca.
Między tą a następną historią będze niewielka przerwa. Ale mysle ze nawet jej nie zauwarzycie. Dobranoc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro