Problemy miłosne

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Toy Bonniego

Niesamowite. Kiedy dostałem tę podkowe od Toy Chicki cały prch mnie opuścił. Jestem taki szczęśliwy.
Musze znaleźć moją wybawicielke i jej podziękować.
Kiedy ją znalazłem podbiegłem do niej i ją przytuliłem.
- Dziękuje ci Toy Chicka. Naprawde ci dziękuje.
- Och. Widze że podkowa jednak dział... Och nie. Bonny czekaj!!!!!
Nie wiedziałem o co chodzi ale kiedy sie odwróciłem zobaczyłem Bonnyego wybiegającego z głównej sali.
Cholera. Jak mogłem być taki głupi i zapomnieć że Bonny kocha sie w Toy Chickce.
Toy Bonny ty idioto. Jak mogłeś. No nic. Zobaczy sie jak to sie skończy.

Oczami Freddyego

- Och Toy Freddy. Nie wiem co robić. Tyle problemów a jeszcze problemy miłosne. Każdy ma jakiś problem ze sobą. Nawet ja. Czemu ty taki nie jesteś?-
Rozmawiam z Toy Freddym od godziny. Wychodzi na to że on nie kocha sie w nikim.
-Po prostu nikt nie przypadł mi do gustu. Czyli że najlepiej sie układa Foxyemu i Mangle?-
- Niestety nie. Mangle wkurza sie na Foxyego o jego dziecinność.
Najlepiej sie wiedzie Toy Chickce i Bonnyemu...
- JUŻ NIE!!!!!- nagle pokojem wstrząsnoł wrzask Bonnyego.
-Bonny co sie stało?- spytał Toy Freddy
- Ta cholerna podróba gitarzysty przed chwilą obściskiwała sie z Toy Chicką. Niech sie od niej odczepi!!!!-
-Bonny spokojnie. Jaka podrób...-
Chwila. Podróbka? Gitarzysta?
Najwyraźniej Toy Freddy pomyślał o tym samym co ja.
- Dlaczego Toy Bonny miałby obściskiwać sie z Toy Chicką?
Przecierz są dla siebie jak rodzeństwo.
- Przecierz my jesteśmy rodzeństwem, Freddy. Ta sama fabryka. Te same części. Ten sam czas wydania.-
- No właśnie. No to jak do jasnej ciasnej...-
-A ZKĄD JA MAM TO WIEDZIEĆ!!?-
- Bonny uspokuj sie!! To na pewno nie porozumienie.
- Nie wiem co mam o tym myśleć. Musze pobyć troche czasu sam. Cześć chłopaki.-
Kiedy wyszedł do pomieszczenia wbiegła Toy Chicka.
- Hej chłopaki. Widzieliście Bonnyego?-
- Tak. Przed chwilą wyszedł. Toy Chicko, co sie stało? Ani ja ani Freddy nie wiedzieliśmy go w takim stanie... Nigdy.
- Zobaczył mnie przytulaną prze Toy Bonnyego. Dziękował mi za odegnanie pecha.-
- Czyli jednak to było nie porozumienie.- stwierdził Toy Freddy.
- No pewnie że tak. Dobra. Ide go szukać. Narka chłopaki.-
I po Toy Chickce nie było śladu.
Po chwili nie mogłem powstrzymać sie od uśmiechu.
- Czyli nie tylko ja mam problemy miłosne. Hahaha.
Ciekawe jak to sie skończy.

Oczami Chicki

Mam szanse u Bonnyego. Nareszcie. Po tylu tygodniach. W końcu moge sie do niego zbliżyć.
Ale nie chce stracić przyjaźni Toy Chicki. Co mam teraz zrobić. To straszne. Musze wybrać. Ukochany lub przyjaciółka. Nie wiem.

Oczami Freddyego

Ech. Jaka ona jest piękna. Nareszcie. Bede miał tyle odwagi aby jej to powiedziweć. Potrzevuje kogoś kto mi pomoże. Kogoś kto mnie wesprze.
- Hej Chicka.
- O hej Freddy.
- Masz chwile.
- Oczywiście. Zawsze.
- Wiec wiesz hmmm..
- ...
-...
-Chciałeś mi coś powiedzieć Freddy?
Tak. To jest ten moment. Nareszczie mam szanse.
- Tak. A więc... no...
No dalej. Mów to. Dawaj.
-Chicka. Chciałen ci to powiedzieć już od dawna.
Jesteś, cudowną, wspaniałą i inteligentną kobietą.
Czy chciała byś może... no wiesz być... no... Yyy ten... Ze mną?
- Och. Freedy. Ja nie wiem co powiedzieć. Na prawde zaskoczyłeś mnie. Ehhh. Freddy. Daj mi czas. Musze to przemyśleć.
- W porządku.
Ciekawe. Hmm. Smutno mi troche.
Kiedy Chicka odchodziła miałem nadzieje że sie obejży w moją strone. Nie zrobiła tego.
Wracałem do kuchnii.
Kiedy tam doszedłem był tak tylko Toy Freddy układający domek z kart.
- I co? Ty i Chicka?
- Jeszcze nie wiem.
- Spokojnie. Daj jej czas. ś ją tym wyznaniem.
- To prawda. Ech. Dobra. Prześpie sie.
- Ok.
Kiedy sie położyłem nie mogłem spać. Coś nie dawało mi spokoju.
Miałem bardzo złe przeczucie.

Oczami Bonnyego

Ech. Nie wiem co robić. Toy Chicka przytulała sie z Toy Bonnym. Czemu? Co to miało znaczyć? Myślałem że Toy Chicka mnie kocha. Może tak tylko mi sie zdawało. Hmmm...
- Bonny!!!!! Gdzie jesteś!!!!!?
O. To ona. Ciekawe o co chodzi. Może chce ze mną zerwać do końca.
- Bon... Bonny. Nareszcie. Szukam cie od pół godziny.
- Po co? Żeby ze mną zerwać?
- Co? Nie Bonny. Tam do niczego nie doszł...
- Nie kłam. Widziałem przecierz. Jestes żałosna. Nie chce cie więciej widzieć.
- Bonny...- i uciekła.
Co ja zrobiłem. Cholera. Jak mogłem jej powiedzieć coś takiego. Przecież to było podłe z mojej strony. Ale ze mnie idiota.
Nie. Koniec. Musze to zakończyć. Ide do Toy Bonnyego.

Oczami Toy Bonnyego

- Toy Bonny!!!!!!
Kiedy sie odwróciłem, zobaczyłem wściekłego Bonnyego. Miał czarne oczy. Cholera. Już po mnie.
- Toy Bonny!!! Ty nędzna podróbo!!! Przestań mi odbierać dziewczyne!!!
- Bonny poczekaj. Między mną a Toy Chicka nic nie doszł...-
Zanim skończyłem, poczułem ostry cios z pięści.
Byłem wściekły.
- Dobra jak tak sie chcesz bawić to dawaj.-
Już mieliśmy zaczą sie tłuc, lecz nagle przybiegła Toy Chicka.
- Ej. Przestańcie. Bonny!!! Toy Bonny!!! Ogarnijcie sie-
-Niech on przestanie mi ciebie odbijać!!!
- On mnie nie odbija. Przytulił mnie...
- Bo pomogła mi odpędzić pecha.
Odczepcie sie. Nie nawidze was wszystkich.
Kiedy wyszedłem miałem dość wszystkiego.

Oczami Toy Chicki

- Bonny. Co sie z tobą dzieje. Nie poznaje cie.
- Przepraszam. Po prostu boje sie że ktoś może mi ciebie odebrać.
- Bonny wiesz ze jesteś moim jedynym. Kocham cie i nic tego nie zmieni.
Podeszłam do niego, zdjełam dziób i go pocałowałam.
- Teraz mi wierzysz.
- Wierze całą duszą.
- Dobrze. Chodź. Idziemy sie przejść.
Przeszłiśmy kilka korytaży. Potem obeszliśmy wszystkie okna. Padał śnieg.
Bonny po chwili zasnoł mi w ramionach.
Ehhh. Jak ja go kocham.
- Jaka piękna scena.-
Usłyszałam jakiś dziwny głos. Odwróciłam sie i zobaczyłam przerażającą postać.
Wyglądł jak Bonny ale był starszy, i bardziej zniszczony. Dodatkowo złoty.
- Szkoda ale musze wam przewać.
Po chwili nie czułam już nic. Straciłam czucie. Moja dusza odleciała.

Oczami Chicki

- Bonny kocham cie i nic tego nie zmieni.-
Kiedy usłyszałam te słowa poszłam w strone kuchni. Cieszyłam sie ze Bonny i Toy Chicka znowu są razem. Myśle że dobrze sie stało. Moge to wyznać bez zadnych uczuc. Nie kocham Bonnyego. Kocham Freddyego.
Tak. Teraz jestem tego pewna.
Musze mu powiedziec ze chce. Chce z nim być.
- Nie zdążysz moja księrzniczko. Czas by spać.
Usłyszałam ochrypły głos, lecz zanim zdąrzyłam sie obrócić nic nie czułam. Niec nie widziałam. Moja dusza odchodziła.

Oczami Freddyego

Ze snu wypędził mnie krzyk Marionetki
- Freddy!!!! Wstawaj. Nasi przyjaciele znikają. Nie wiem gdzie oni są.
- Co? Jak to znikają?
- Nie wiem. Szłem śladem ich dusz. Ale nic nie wyczułem. Wyczówam tylko dusze twoją, Toy Freddyego, Toy Bonnyego, BB, Jj i Golden Freddyego.
Pozostałe dusze... Znikneły.
- Co? Jakim cudem. Przecież my jesteśmy związani z tym miejscem. Nie możemy odejść do póki ta pizzeria nie spłonie.
- Wiem. Możliwie że one nie znikneły. Tylko że zostały przemienione. Ale Freddy. Najgorsze jest to że czuje jeszcze jedną, obcą dusze.
- W jakim sensie obcą?
- Nie zostła ożywiona przezemnie.
- Springtrap.
- Tak. Co teraz Freddy. Oni wszyscy... Co z nimi?
- Musimy odnaleźć Goldena. Tylko on nam moze pomóc.
- W porządku. Poszukam go po śladach jego duszy.
Kiedy Marionetka wyszedł usłyszałem jego krzyk.
Nie... Szybko wyszedłem i zobaczyłem... O mój boże.
Ciało marionetki zostało rozszarpane a jego rdzeń w którym została ukryta dusza, został wyrwany.
- Springtrap dopadne cie.

Oczmai Shadow Freddyego

Ech. Te animatrony to idioci. Wszystkie dały sie podejsc przez taką pokrake. W sumie gdybym nie doładował Springtrapa to by nie zaczoł ihc atakować.
Dobra. Trzeba uwolnić Goldena. Inaczej wszystko szlag trafi.
Mój plan prawie sie powiódł. Trzeba tylko kilku dusz. Hahahaha.
Poszedłem w strone piwnicy. Golden Freddy tam siedziała. Związany. Wyglądał żałośnie.
Ech. Dobra. Trzeba go uwolnić.
Wycelowałem w niego ręką. Sznury po prostu pękły.
Golden był zdziwiony.
- Co? Ech. Chrzanić to. Trzeba załatwić Springtrapa. Ostatnia bitwa dzis sie rozstrzygnie.-
Kidy wybiegał z piwnicy zaniosłem sie śmiechem.
-Hehehe. Biedny Golden Freedy. Ostatnia bitwa rozstrzygnie sie kiedy ja bede wolny. Czyli jeszcze poczekasz moj drogi.

CDN

Mam nadzieje że ten rodzdział nie jest za długi. Troche nad nim siedziałem. Ale powiedzcie mi jeśli przesadze z moją fantazją. W następnym rozdziale opisze pojedynek Springtrapa i Golden Freddyego. Wiec wyobraźnie w pełne obroty.
I mam nadzieje ze nie przeszkadzają wam błedy w tekcie. Bardzo sie staram lepiej pisać, ale niestety dysleksja i dysortografia robi swoje.
Dziekuje za uwage.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro