2️⃣ 5. Nie jesteś jeszcze na to gotowy, Igor.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Igor

— Przecież ten chłopiec jest istną kopią ciebie! — zauważył, wyrzucając ręce w powietrze.

Spojrzałem na niego kompletnie zbity z tropu. O co mu znowu chodziło? Czyżby po raz kolejny tworzył jakieś dziwne teorie, które nie mają w sobie nic z prawdy?

— To, że ma podobne oczy, jeszcze nic nie znaczy — zauważyłem.

— Tu nawet nie chodzi o oczy — westchnął, patrząc na mnie zrezygnowany. — Każda część jego twarzy przypomina ciebie. Igor, zastanów się — polecił pewnie. — Ile czasu minęło od twojego "romansu" z Izą?

— Zaczęło się, zanim poznałem Wiktorię... Kurwa — zakląłem, patrząc na chłopca. Wszystko by się zgadzało... — Nie, Adrian, to niemożliwe. Nie pieprz głupot.

— Jesteś idiotą — prychnął. — Jak mogłeś tego nie zauważyć? Igor do chuja, ja jestem wręcz pewien, że to twoje dziecko! — krzyknął. — Ale skoro nie chcesz słuchać mnie, to spytaj Izy. Niech powie ci prawdę, zamiast tak bezczelnie cię wykorzystywać.

— A jeśli się mylisz? — uniosłem brwi, przyglądając się dziecku. Faktycznie, może był trochę podobny. To jednak jeszcze nie znaczy, że to moje dziecko. 

— Nie Igor, nie mylę się — westchnął. — Będę się zbierał. Pogadaj z Izą i daj znać jak poszło — polecił.

— Jasne — przybiłem z nim piątkę. — Siema.

Wyszedł, zostawiając mnie z natłokiem myśli, niekoniecznie pozytywnych. Próbowałem poukładać sobie to wszystko w głowie, jednak marnie mi to wychodziło. Nic nie chciało się ze sobą łączyć. Jeśli rzeczywiście to ja byłem ojcem Kuby, to czemu Iza nic mi o tym nie powiedziała? Z reguły była szczerą osobą. A zatajanie takich informacji, nie było czymś normalnym. Chyba miałem prawo znać prawdę, czyż nie?

Po jakichś kilku minutach, moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili Iza pojawiła się w środku.

— Wybacz, że tak długo, ale... Stało się coś? — spytała zmartwiona, uważnie mi się przyglądając. — Skąd ta smętna mina?

— Powiedz mi... — zacząłem, zajmując miejsce na kanapie i sadzając Kubę na swoich kolanach. — jak to naprawdę było z ojcem Kuby?

— Mówiłam ci już — odparła szybko, nieco zdenerwowana. — To trudny temat, po co go drążysz?

— Okej, powiedziałaś mi swoją piękną historyjkę — prychnąłem. — A teraz chcę poznać prawdę — oznajmiłem, patrząc w jej oczy. 

— Igor, ja...

— Powiedz to — rzuciłem stanowczo, przerywając jej. Teraz byłem już pewien. Adrian kurwa miał pieprzoną rację. Jak ja mogłem być aż tak głupi, żeby nie zauważyć czegoś takiego... 

— Skąd wiesz? — spytała, przyglądając mi się niepewnie.

— Można powiedzieć, że Adrian otworzył mi oczy — westchnąłem zrezygnowany. — Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?

— Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, chciałam ci powiedzieć — wyznała cicho, siadając obok mnie. — Jednak tego samego dnia, dostrzegłam ciebie i Wiktorię razem. Spacerowaliście po mieście, wyglądaliście na naprawdę szczęśliwych. I przede wszystkim, cholernie zakochanych. Nie chciałam niszczyć ci życia, które w tamtym czasie zaczęło ci się układać.

— Powinnaś mi powiedzieć — zauważyłem, przeczesując włosy dłonią. — Powinienem się wami zająć, to mój pieprzony obowiązek.

— Nie Igor, nie musiałeś — oznajmiła. — Daliśmy sobie sami radę. I poradzimy sobie. Nie potrzebuję twojej pomocy. Szczerze mówiąc, to wolałabym, abyś trzymał się od nas z daleka.

— Chcesz mnie od niego całkowicie odciąć?

— Niezupełnie. Nie zamierzam zabraniać ci się z nim spotykać, w końcu masz do tego jakieś prawa. Jednak nie chcę, aby wasze relacje się zmieniły. Kuba jest mały, przywykł do życia bez ojca. Nie zmieniajmy tego.

Muszę przyznać, że mnie zaskoczyła. Bo niby czemu Kuba miałby nie wiedzieć, kto jest jego ojcem? Dziecko powinno wiedzieć o takich rzeczach. Chyba lepiej, jeśli dowie się o tym, kiedy jest jeszcze na tyle mały, że będzie miał dużo czasu, aby to przyswoić, niż kiedy będzie starszy. Wtedy na pewno będzie to dla niego ogromnym szokiem.

— Dziecko powinno znać swojego ojca — zauważyłem.

— Nie zrozum mnie źle — westchnęła głośno, kątem oka zerkając na syna. — Dla mnie nie jesteś złym człowiekiem. Jednak wiadomo, jak ludzie cię postrzegają. Nie chcę, aby Kuba wiedział, że jego ojcem jest facet, który ma powszechną opinię złodzieja, ćpuna i męskiej dziwki.

Zabolało. Bardzo. Iza była chyba ostatnią osobą, od której spodziewałem się usłyszeć coś takiego.

Przeszłość się mnie trzymała i za żadne skarby nie chciała się odczepić. Nie po to się zmieniałem, żeby cały czas w oczach innych być zerem. Jednak chyba nie wystarczy zwykła zmiana zachowania. Ludzie i tak będą myśleć swoje, zatwardzeni w swoich przekonaniach.

— Taka prawda, Igor. Twoja kariera cię niszczy. Może kiedyś powiem Kubie. Na razie możesz się z nim tylko spotykać, co jakiś czas. Bez głębszych relacji.

— Czemu robisz to wszystko? Nie powiedziałaś mi o Kubie, a teraz zabraniasz mi traktowania go jak syna. Nie tłumacz się tym, że widziałaś mnie z Wiktorią. Nie jestem z nią od prawie dwóch lat. Pozwól mi zająć się własnym dzieckiem — spojrzałem na nią błagalnie.

— Przykro mi — rzuciła cicho, po czym opuściła mieszkanie, zabierając ze sobą Kubę.

I znowu zostałem sam. No prawie... Towarzyszyły mi jedynie setki myśli kłębiące się w mojej głowie.

Jeszcze kilka dni temu, byłem przekonany, że nie chciałbym mieć dziecka. Jednak kiedy tylko dowiedziałem się, że Kuba jest moim synem, coś się we mnie obudziło, poczułem niewyjaśnioną potrzebę zajmowania się nim. Nie zamierzałem z niego rezygnować, tylko ze względu na ogólną opinię o mnie.

Czemu chociaż raz coś nie może iść tak, jak tego chcę? Czemu zawsze wszystko musi obracać się przeciwko mnie? Zwariować można.

Wziąłem do ręki telefon i wybrałem numer Borowskiego. Odebrał prawie natychmiast.

I jak?  — spytał na wstępie.

— Potwierdziła, że jestem ojcem Kuby — westchnąłem, kładąc się na kanapie. — Ale chce to utrzymać przed nim w tajemnicy. Jak to ujęła, nie chce, żeby jej dziecko wiedziało, że jego ojcem jest ćpun, złodziej i męska dziwka.

Odcina cię od niego?

— Niezupełnie. Mogę się z nim spotykać. Tylko nie może wiedzieć, że to ja jestem ojcem.

To chyba lepiej dla ciebie? W końcu nie chciałeś dziecka.

— Sam już nie wiem — wzruszyłem ramionami. —Kuba to wspaniałe dziecko. I muszę ci przyznać, że naprawdę chciałbym traktować go jak syna.

Obawiam się, że nie jesteś jeszcze na to gotowy, Igor. Sam czasem zachowujesz się jak dziecko. Jesteś moim przyjacielem i chcę dla ciebie jak najlepiej, jednak uważam, że nie nadajesz się do tego — oznajmił. — Niezależnie od wszystkiego, nie byłbyś dobrym ojcem. Jeszcze nie teraz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro