24. Moje serce krwawi...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adrian

Kiedy zobaczyłem Igora w kuchni, nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Czerwona szminka na jego policzku była aż nadto widoczna.

— Kto był z tobą w Piastowie? — spytałem rozbawiony całą tą sytuacją.

— Co? — spojrzał na mnie zdezorientowany. Wyraz jego twarzy rozbawił mnie jeszcze bardziej. Chłopaki zawtórowali mi, śmiejąc się głośno.

— Masz szminkę na policzku — wyjaśniłem.

Bugajczyk spojrzał na swoje odbicie w mikrofali, po czym pospiesznie wytarł czerwoną plamę.

— Więc? Kto to taki? — ponowiłem pytanie, kiedy usiadł na krześle koło mnie. — Kolejna panienka? Megi? Pegi? Czy podobna?

— Wiktoria — wyznał zmieszany, nerwowo drapiąc się po karku.

Że kto?

— Że ty i ona? — spojrzałem na niego zdezorientowany. Chłopaki wyglądali na równie zaskoczonych. — Myślałem, że wasze relacje nie są najlepsze.

— Tez tak sądziłem — wzruszył ramionami, a następnie zabrał mój kubek i upił trochę kawy.

No kurwa no.

— Oddawaj — zaśmiałem się, próbując wyrwać mu kubek. Uśmiechnął się szeroko, po czym opróżnił całą jego zawartość.

— Masz — podał mi pusty kubek, z triumfalnym wyrazem twarzy.

— Pierdol się Bugajczyk — klepnąłem go w ramię.

— Wiem, że marzysz o seksie ze mną, jednak zdecydowanie wolę laski.

Wybuchnęliśmy śmiechem. Igor cały poczerwieniał na twarzy. Przez moment wyglądał tak, jakby miał się zaraz popłakać.

— Co z twoim ojcem? — spytał Kacper, kiedy w końcu udało nam się nieco uspokoić.

Kątem oka dostrzegłem, że wyraz twarzy Igora diametralnie się zmienił. Cały dobry humor z niego uleciał.

— Matka chce wrócić do ojca — odparł niepewnie.

— Jak to? — uniosłem brew. Zaskoczył mnie. Jak cholera. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego.

— Normalnie. Twierdzi, że to miłość jej życia i, że rodzina powinna trzymać się razem. A i, że mam zachowywać się jak mężczyzna i normalny syn — mruknął. Wyglądał na przybitego tym wszystkim. Nie ma co mu się dziwić, na jego miejscu też nie byłbym zadowolony z takiego obrotu spraw.

— Nie pomyślałeś, żeby jej powiedzieć o tym wszystkim? — wtrącił się blondyn. — Powinna wiedzieć co się działo.

— To nic nie zmieni — westchnął zrezygnowany. — Poza tym, to przeszłość. Było minęło.

— Igor... — odezwałem się. — Ten człowiek zniszczył ci pół życia. Twoja matka powinna o tym wiedzieć, zanim do niego wróci.

— Możemy skończyć ten temat? — spojrzał na mnie błagalnie.

Nie powiedział nam wszystkiego....

— Jasne — uśmiechnąłem się do niego lekko.

— My będziemy się zbierać — mruknął Kacper, wstając od stołu. — Już późno. A ty powinieneś się przespać.

Przybiliśmy sobie piątki, a po chwili zostałem w mieszkaniu sam z Igorem.

— Co się dzieje, stary? — spytałem, siadając koło niego. — Widziałem, że nie powiedziałeś wszystkiego przy chłopakach.

— Spotkałem się dzisiaj z Karolem — odparł cicho, a mnie po raz kolejny totalnie zamurowało. Myślałem, że się przesłyszałem. Chyba nie był aż tak głupi? Z drugiej strony to Igor. U niego wszystko jest możliwe.

— Że z kim, słucham?

— Z Karolem. W Piastowie. Miał dla mnie propozycje — wyjaśnił, spuszczając wzrok.

— Jaką? — Byłem kompletnie zdezorientowany. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.

— Dał mi wybór. Albo jutro przyniosę mu pieniądze, albo znów zacznę dla niego pracować.

— Czyli że znowu masz zacząć sprzedawać prochy?! Mało ci jeszcze?! — podniosłem głos, gwałtownie wstając od stołu. Byłem wściekły.

— A widzisz jakieś inne wyjście?! Nie mam tych jebanych pięćdziesięciu tysięcy! — krzyknął płaczliwym głosem.

Oparłem się o szafkę i wziąłem kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić. Niepotrzebnie od razu na niego naskoczyłem. Jemu też jest z tym ciężko, jestem tego świadomy.

— Wiem — westchnąłem. —  Ale nie możesz znów zacząć dilować Igor. Jeszcze wpakujesz się w większe kłopoty.

— Będę miał kłopoty, jeśli się nie zgodzę — odparł, chowając twarz w dłonie. — Tutaj nie ma bezproblemowego wyjścia.

Nienawidziłem patrzeć na niego, kiedy był w takim stanie. Nie przypominał Igora, który cieszył się jak dziecko z każdej chwili spędzonej w studiu, lub na dobrej imprezie. Był teraz całkowicie przybity. Zdecydowanie zbyt wiele przeszedł w tak młodym wieku. Wykańczało go to.

Igor

Po rozmowie z Adrianem od razu skierowałem się do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Wiedziałem, że tak zareaguje. Wiedziałem, że się nie zgodzi. Ale i tak będę musiał to zrobić. Nie narażę ich wszystkich na niebezpieczeństwo.

Karol miał na mnie wiele dowodów. Jednym posunięciem mógł zniszczyć mnie całkowicie. Sprzeciwianie się mu, nie byłoby dobrym pomysłem.

Ruszyłem do łazienki. Rzuciłem w kąt ubrania i odwinąłem bandaż założony przez Adriana. Westchnąłem ciężko, widzą rany na nadgarstku. Ich widok zdecydowanie nie poprawił mojego humoru.

Po skończonym prysznicu wróciłem do sypialni, mając na sobie tylko bokserki. Rzuciłem się na łóżko, lądując twarzą w poduszce.

Niewygodnie...

Usiadłem i poprawiłem poduszkę. Pod nią, natknąłem się na plastikowy woreczek. Wziąłem go do ręki i obróciłem między palcami, przyglądając się białej tabletce w środku.

Miałem ochotę? Oczywiście. Od razu poczułbym się lepiej. Jednak miałem świadomość tego, jak to wszystko się kończy. Nie mogłem aż tak ryzykować po ostatnim razie.

— Jeszcze nie teraz, kolego — mruknąłem, ponownie chowając torebkę pod poduszkę.

Położyłem się na plecach, układając ręce pod głową. Pomimo tego, jak bardzo zmęczony byłem, sen nie nadchodził.

Wziąłem do ręki telefon i zalogowałem się na Messengera. Widząc zieloną kropkę przy Wiktorii, uśmiechnąłem się szeroko.

Ja: Nie mogę spać :((

Wiktoria: To idź pobiegać ;)

Ja: Chodź ze mną 😏

Ja: Ewentualnie możesz poskakać.

Ja: W moim łóżku 😏😏

Wiktoria: Seksistowska świnia!!!

Ja: Ajj

Ja: Obraziłaś mnie...

Ja: Moje serce krwawi.

Wiktoria: Żeby mogło krwawić, trzeba je mieć.

Ja: Wydaje mi się, że je mam

Ja: Pewności nie mam.

Ja: Ktoś mógł mi je połamać

Nie wiem czemu to napisałem. Gdzieś tam głęboko, czułem, że mogę jej zaufać. Chociaż praktycznie jej nie znałem, odniosłem wrażenie, że staje się kimś ważnym w moim życiu.

Mam słabość do ładnych brunetek...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro