3️⃣ 41. Tęskniłem za tobą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dwa dni później

Igor

Od dwóch dni, nie ma z nimi żadnego kontaktu. Martwię się coraz bardziej. Przecież mieli się odezwać... Co ma oznaczać ta cisza z ich strony?

— O czym myślisz? — spytała siedzącą na kanapie brunetka. Ostatnio spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Wiktoria bardzo mi pomagała. Potrzebowałem kogoś, z kim mógłbym porozmawiać, kto pomógłby mi uspokoić nerwy. A dziewczyna była do tego idealna.

— Martwi mnie to, że się nie odzywają — wyjaśniłem. — Oskar coś znalazł?

Blondyn miał zebrać kilku swoich ludzi i jechać we wskazane przez Wiktora miejsca. Miałem ogromną nadzieję, że znajdą tam Dawida. Wręcz się o to modliłem. Muszą go znaleźć...

— Jeszcze nie. — Spojrzała na mnie smutno. — Jakieś dwadzieścia minut temu, napisał mi, że magazyny są opustoszałe. Mieli jechać jeszcze do tego Pruszkowa.

— Powinienem jechać z nimi.

— Ze złamaną nogą? Igor, dopiero wyszedłeś ze szpitala, powinieneś odpoczywać. Wziąłeś leki?

— Jeszcze nie. O osiemnastej — mruknąłem. — Okropne one są. Czuję się po nich cholernie zmęczony.

— Niedługo się ich pozbędziesz, nie martw się. — Uśmiechnęła się lekko.

Skinąłem głową, odwzajemniając jej uśmiech. Nasz ostatni wybryk, poszedł w niepamięć. Żadne z nas nie wracało do tego. To nawet lepiej. W końcu to tylko nic nie znaczący seks.

— A jak tam sytuacja z Kubą? — spytała po chwili.

— Nijak — mruknąłem. — Po tym, jak stracił pamięć, Iza znowu wmawia mu, że to Kornel jest jego ojcem. I z tego, co mi powiedziała, zamierzają się wyprowadzić z Warszawy. Nie wiem, czy to zrobi. Mam nadzieję, że nie. Nie chcę go stracić. A dopóki wiem, gdzie mieszka, mam jeszcze szansę na skontaktowanie się z nim.

— Współczuje temu dziecku — westchnęła. — Iza chyba nawet nie wzięła pod uwagę tego, co Kuba będzie czuł, jesli sobie przypomni.

— Najwyraźniej. I znając życie, znowu będzie miał żal do mnie.

— Co masz na myśli?

— Już jakiś czas temu wypomniał mi to, że przez cały ten czas miałem na niego wyjebane. Nie zdziwiłbym się, gdyby teraz powiedział mi, że nie zależało mi na tym, aby przypomnieć mu prawdę.

— Nie. Nie będzie miał do ciebie o to pretensji — zapewniła. — To mądry dzieciak. Nie jego wina, że ma tak pojebaną i zakłamaną matkę.

— Ona jest przekonana o tym, że robi to dla jego dobra. W zasadzie jest to w pewnym sensie słuszne przekonanie.

— A uważasz tak, ponieważ...?

— Spójrz na mnie — westchnąłem zrezygnowany. — Na całe moje życie... Nie mam szczęścia w miłości, na każdym kroku ktoś próbuje mnie zabić, używki stają się moim drugim życiem, a karierę już prawie całkowicie sobie zniszczyłem. Nie chciałbym mieć takiego ojca, jakim jestem ja.

— Igor... Uwierz w siebie chociaż raz. — Położyła dłoń na moim kolanie. — Jesteś wspaniałym człowiekiem z ogromnymi możliwościami. Zacznij w końcu dostrzegać w sobie te dobre strony.

Rozmowę przerwał nam dźwięk telefonu Dawida. Wziąłem komórkę do rąk. Serce gwałtownie mi przyspieszyło, kiedy dostrzegłem na ekranie nieznany numer. Drżącym palcem przesunąłem po ekranie, akceptując połączenie.

Igor? W słuchawce rozległ się zachrypnięty, doskonale mi znany, męski głos.

— Dawid?! — Byłem w szoku. Wymieniłem spojrzenia z brunetką, która była niemniej zaskoczona.

Udało mi się zabrać im telefon wyszeptał.

— Gdzie jesteś?!

Nie wiem. Igor, nie rób tego, co będą ci kazać. Nie rób nic, co jest zbyt ryzykowne.

— O co ci chodzi? Zrobię wszystko, żeby cię stamtąd wyciągnąć. Powiedz cokolwiek, co pomogłoby nam cię odnaleźć.

Będzie ciężko westchnął. — Jakieś wilgotne pomieszczenie. Z tego co udało mi się podejrzeć na początku, to wokół rośnie jakiś las.

— Znajdę cię. Obiecuję.

Muszę kończyć rzucił, po czym rozłączył się.

Odłożyłem telefon na stolik, nadal będąc w ogromnym szoku. On żyje... Muszę go znaleźć.

— Dzwoń do Oskara — poleciła dziewczyna. — Niech ze swoimi ludźmi namierzą telefon, z którego dzwonił. To może być nasza szansa.

Miała rację. To mogło się udać. Musiało się udać.

Kuba

Usiadłem na brzegu łóżka, zabierając leżący na biurku telefon. Odblokowałem go, po czym wcisnąłem ikonę Messengera. Moją uwagę od razu przykuło mnóstwo nieodczytanych wiadomości. Wcisnąłem w pierwszy z kontaktów. Może coś sobie przypomnę.

Upośledzona małpa 🦍
Stary, przepraszam cię. Głupio wyszło.

Upośledzona małpa 🦍
Wiem, że przegiąłem

Upośledzona małpa 🦍
Zrozum, że ją kocham ://

Upośledzona małpa 🦍
Kurwa, rozumiem, że jesteś na mnie zły, ale odezwij się w końcu.

Upośledzona małpa 🦍
Cholera, Kuba odezwij się do mnie. Martwię się.

Upośledzona małpa 🦍
Byłem u ciebie, nikogo nie było w mieszkaniu. O chuj chodzi?!

Upośledzona małpa 🦍
Człowieku, błagam cię, odpisz.

Upośledzona małpa 🦍
Cokolwiek

Upośledzona małpa 🦍
Daj chociaż jakiś znak, że żyjesz.

Przewinąłem resztę wiadomości, których treść nie różniła się zbytnio od tych poprzednich. Kiedy dotarłem na sam dół, postanowiłem w końcu odpisać. Dominik Czerwiński... Kompletnie nie pamiętałem człowieka. Ale najwyraźniej był dla mnie kimś ważnym, skoro aż tak się martwił.

Ja
Żyję.

Mało kreatywnie... Ale trudno. Teraz już za późno na zmianę.

Czekając aż chłopak będzie aktywny, kliknąłem w kolejne okienko. Nazwa ewidentnie wskazywała na to, że była dla mnie ważna. Monika Burzyńska... Nic mi to nie mówiło.

Skarbek 💕
Możemy się spotkać?

Skarbek 💕
Wiem, że jesteś na mnie wściekły, ale ja naprawdę za tobą tęsknię.

Skarbek 💕
Dlaczego nie ma cię w szkole? Co się stało?

Zignorowałem resztę wiadomości. Wszystkie miały podobną treść, jak te od Dominika. Ci ludzie chyba naprawdę się o mnie martwili. Tak bardzo chciałbym sobie przypomnieć cokolwiek...

Moją uwagę przykuła wiadomość od nijakiej Oliwii. Muszę przyznać, że profilowe miała niezłe...

Livcia 😚
Wiem o wypadku, przykro mi 😥

Livcia 😚
Igor powiedział mi, że nic nie pamiętasz...

Livcia 😚
Moglibyśmy się spotkać?

Livcia 😚
Może mogłabym Ci jakoś pomóc 😎

Livcia 😚
Przypomnieć sobie cokolwiek, czy coś w tym stylu 😘

Uśmiechnąłem się lekko. Te wiadomości różniły się od pozostałych. Odnoszę dziwne wrażenie, że tylko ta laska wie, co się stało.

Ja
W zasadzie to możemy się spotkać...

Ja
Podaj miejsce i godzinę.

Livcia 😚
Cieszę się, że znowu się odezwałeś 💕

Livcia 😚
Kawiarnia CaféRoses. Niecałe dwieście metrów od twojego bloku.

Ja
Jasne. O której?

Livcia 😚
15?

Zerknąłem na zegarek. Kilka minut po czternastej. Powinienem zdążyć.

Ja
Może być

Ja
CU

Uśmiechnąłem się lekko, po czym odłożyłem telefon i podszedłem do szafy. Założyłem czystą, ciemną bluzę z logiem jakiegoś zespołu, którego nigdy w życiu nie słuchałem. Ułożyłem włosy, co zajęło mi dobre piętnaście minut. Były zdecydowanie za długie. Chyba będę musiał wybrać się do fryzjera.

Schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z pokoju. W salonie dostrzegłem moją matkę, rozmawiającą z małym, jasnowłosym chłopcem.

— Kuba! — Chłopiec podbiegł do mnie i przytulił się do mojego brzucha. — Tęskniłem za tobą.

Spojrzałem zdezorientowany na kobietę, jednak po chwili podniosłem chłopca do góry i pozwoliłem się do mnie przytulić. To zapewne ten Filip. Mój brat... Źle się czułem z tym, że go nie pamiętam. Cholera. To coś okropnego.

Muszę sobie przypomnieć, bo oszaleje...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro