3️⃣ 7. Zamierzasz zaciągnąć mnie do lasu i tam zamordować?
Kuba
— Kolejne wagary? — rzuciła kobieta, kiedy tylko przekroczyłem próg mieszkania.
— Nie twój interes — warknąłem. Byłem na nią wściekły przez tą całą sprawę z Igorem; naprawdę nie miałem ochoty z nią gadać.
Odwiedziłem dzisiaj Bugajczyka w szpitalu. Porozmawialiśmy. Wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii. Jemu nie stało się nic poważnego i za kilka dni będzie mógł wyjść. Ja natomiast uświadomiłem sobie, że temu wszystkiemu winna była moja matka. W końcu to ona nie chciała żebym poznał prawdę.
— No właśnie chyba mój — mruknęła, łapiąc mnie za kaptur i pociągnęła do kuchni, gdzie siedzieli Kornel z Filipem. — Co z tobą jest nie tak? Popatrz jak ty się zachowujesz. Ja nie wiem, co w ciebie wstąpiło.
— Chcesz wiedzieć co ze mną nie tak?! Może to, że przez całe moje jebane życie, żyłem w przekonaniu, że moim ojcem jest ten chuj?! — Wskazałem na blondyna.
— Wyrażaj się do cholery! — uniósł się mężczyzna. — Trochę szacunku do starszych!
— Szacunku?! — oburzyłem się. — Jak mogę mieć szacunek do ludzi, którzy okłamywali mnie przez całe życie? Zamierzaliście mi kiedyś powiedzieć?
— Ale o czym? — Blondynka spojrzała na mnie niepewnie.
— O tym, że Igor jest moim ojcem? — Poczułem łzy napływające do oczu. Cała ta sytuacja była na maksa pojebana. Miałem dość. Chciałem żeby to był sen, z którego zaraz się obudzę. Naprawdę.
— Powiedział ci? — Kornel spojrzał na mnie zaskoczony.
— Dowiedziałem się całkiem przypadkiem, jednak to nic nie zmienia. Okłamaliście mnie do kurwy! Dlaczego?!
— Powiem ci dlaczego. — Mężczyzna podszedł bliżej mnie. — Bugajczyk nie był dobrym kandydatem na ojca. Jeśli mam być szczery, to twoja matka zaszła w ciążę przypadkiem, podczas pieprzenia się na zapleczu. Twój domniemany ojciec był zwykłym ćpunem i kryminalistą. To chciałeś wiedzieć?
Chciało mi się teraz płakać. Serio. To co powiedział było naprawdę okropne. Aż mi się przykro zrobiło.
— Kornel, opanuj się! — Upomniała go kobieta. — A my musimy pogadać. Chodź.
Ruszyłem za nią do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku obok niej i spojrzałem w błyszczące oczy rodzicielki. Wyglądała na naprawdę zestresowaną.
— To, co powiedział to prawda? — spytałem. — Byłem zwykłą wpadką?
— Nie skarbie. — Położyła dłoń na moim kolanie. — Fakt, może i nie planowaliśmy z Igorem dziecka, nawet nie byliśmy razem. Jednak byłeś najlepszym, co mogło mi się przytrafić, Kuba.
— Dlaczego mnie okłamywałaś? Nie łatwiej byłoby powiedzieć mi prawdę?
— Cała ta sytuacja już od początku była nieźle popieprzona. Igor nie był dobrym kandydatem na ojca. Miał problemy z narkotykami, z policją... Zadawał się z nieciekawymi ludźmi. Nie powiedziałam mu o tobie. W zasadzie to trochę się bałam. Bałam się, że mnie wyśmieje i wyprze się ciebie.
— Igor by tego nie zrobił — zauważyłem. — Nie jest taki.
— Teraz to wiem. Ale gdybyś znał go wcześniej, zrozumiałbyś moje obawy — westchnęła. — Zobaczył cię dopiero po dłuższym czasie. I to całkiem przypadkiem. Byłeś do niego cholernie podobny. Zorientował się, że jesteś jego synem. Walczył o ciebie, wiesz? Chciał się z tobą spotykać za wszelką cenę. Muszę przyznać, że mnie tym zaskoczył.
— Skoro walczył, to czemu mu nie pozwoliłaś stale się mną zajmować? Skoro mu zależało?
— Kornel był dla ciebie dobrym ojcem, Kuba. Doceń to. Nie chciałam mieszać do tego Igora. Szczególnie dlatego, że był wtedy z tą całą Wiktorią. W dodatku potem bałam się go z tobą zostawiać. To porwanie i...
— Jakie porwanie? — przerwałem jej kompletnie zdezorientowany.
— Żadne. Nieważne. Za dwadzieścia minut będzie obiad — rzuciła, wchodząc z pokoju.
— Zaczekaj. — Ruszyłem za nią. — Wytłumacz mi o co chodzi.
— Nie. Do pokoju. Zawołam cię.
— Do kurwy, wytłumacz mi o co chodzi! Cały czas masz przede mną jakieś jebane tajemnice! Mówisz, że to Igor jest tym złym, a sama jesteś zwykłą suką!
Zakląłem w myślach, czując jej dłoń na swoim policzku. Po raz pierwszy w życiu mnie uderzyła. Ale zasłużyłem sobie. Zdecydowanie.
— Przepraszam — wyszeptałem, widząc łzy w jej oczach.
— Idź do pokoju. Zawołam cię na obiad.
Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Przesadziłem. Kurwa bardzo przesadziłem. Żałuję tego co powiedziałem. Naprawdę. Ale czasu nie cofnę...
Wyjąłem z kieszeni telefon, słysząc nowe powiadomienie. Odblokowałem ekran i zalogowałem się na fejsa.
Oliwia Wiśniewska wysłała ci zaproszenie do grona znajomych.
Uśmiechnąłem się lekko i od razu zaakceptowałem zaproszenie, a następnie kliknąłem w pole napisz wiadomość.
Ja: Witam piękną panią ;)
Oliwia: Witam nadętego buca :)
Ja: Masz rację
Ja: Jestem bucem
Ja: I chujem
Ja: I chamem
Ja: Ale takim przystojnym, prawda?
Oliwia: Może trochę.
Ja: I tak wiem, że ci się podobam ;-)
Oliwia: Nigdy w życiu 😂
Ja: Nigdy nie mów nigdy skarbie 😎
Oliwia: -, -
Ja: Ubieraj się. Za 20min po ciebie będę.
Oliwia: co?
Oliwia: Po co?
Ja: Zobaczysz
Ja: Chce ci coś pokazać.
Ja: A przy okazji muszę z kimś pogadać, bo inaczej oszaleje.
* * *
— Gdzie ty mnie wywiozłeś? — mruknęła zdezorientowana dziewczyna, kiedy wysiedliśmy z autobusu na obrzeżach miasta. — Zamierzasz zaciągnąć mnie do lasu i tam zamordować?
— Kusząca propozycja, jednak jeszcze nie teraz. Chcę ci coś pokazać — rzuciłem, kierując się w głąb lasu. Igor chyba nie będzie zły, że pokazałem komuś jego miejsce. Chyba. — Muszę z kimś pogadać. Serio.
— O czym?
— O czymkolwiek. Byle nie myśleć o tym, co dzieje się w moim życiu.
— Aż tak źle jest?
— Powiedzmy. To tutaj — rzuciłem, zatrzymując się na polanie z ławką znajdującą się przy rzece.
— Jak tu pięknie — zachwyciła się. Rzeczywiście. Piękne miejsce. A szczególnie teraz, kiedy słońce chowało się za horyzont, nadając wszystkiemu pomarańczowej poświaty.
Złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem w kierunku ławki.
— Czemu nie zaprosiłeś tutaj Dominika albo Moniki? — spytała po chwili, wpatrując się w wodę.
— Monika nie nadaje się do rozmów. Nie udawaj, że nie zauważyłaś jaka ona jest — westchnąłem. — Poza tym, może po prostu chciałem przyjść tutaj z tobą?
— Serio? — Spojrzała na mnie, uśmiechając się lekko.
— Serio, serio. Wydajesz się być całkiem w porządku. Jesteś inna niż te wszytstkie wytapetowane lale.
— To dobrze?
— Tak sądzę. — Uśmiechnąłem się, opierając łokciami o oparcie ławki. — Przynajmniej da się z tobą normalnie pogadać. Nie zgrywasz suki na każdym kroku.
— Masz kilka twarzy, wiesz? — wypaliła nagle.
— Jak to?
— Z jednej strony zachowujesz się jak zwykły cham, a z drugiej jesteś całkiem w porządku. Pozostaje pytanie, która strona jest prawdziwa.
— Chyba obie w pewnym stopniu — wyznałem.
W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem przepraszająco na brunetkę. Ta tylko skinęła głową, uśmiechając się lekko.
Odszedłem kilka kroków od ławki i odebrałem połączenie od matki.
— Gdzie ty się podziewasz?
— Jestem ze znajomymi. Jak wrócę to będę.
— Nie zachowuj się tak wobec mnie. Tak obojętnie.
— Pogadamy kiedy wrócę. Cześć.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Źle się czułem zachowując się wobec niej w ten sposób, jednak nie wiedziałem co powinienem teraz zrobić. Źle się czułem z tym, że wszyscy dookoła mnie okłamywali. I o co jej chodziło z tym porwaniem? Ktoś porwał kiedyś Igora, czy jak?
— Wszystko okej? — Dziewczyna podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.
— Tak. — Spojrzałem jej w oczy. Piękne, błyszczące oczy. — Wszystko okej.
Staliśmy w ciszy, patrząc sobie w oczy. Nie wiem ile czasu minęło. Może sekundy, może minuty. Ciężko stwierdzić.
Nachyliłem się nad dziewczyną i złączyłem nasze usta. Nie wiem co mną kierowało. Naprawdę. To był impuls. Zwykły impuls...
— Nie. — Oderwała się ode mnie speszona. — Kuba, masz dziewczynę. Nie rób więcej czegoś takiego.
Kurwa. Zjebałem. Znowu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro