C H A P T E R T H R E E

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Całą noc przegadałaś z Cara o twoim nowym obiekcie westchnień. Nie mogłaś skupić się na niczym innym niż na twoim korepetytorze, który w noc i w dzień nawiedzał cię swoich uśmiechem. Niebiańskim uśmiechem.

‐ Japierdole, [T.I]. Ja rozumiem, że się zakochałaś i wogóle, ale czy możemy porozmawiać na przykład o czymś innym? Nie wiem, na przykład o nadchodzących egzaminach?

Cara miała trochę racji. Całą noc przegadałaś na jego temat, a teraz jeszcze poranek. Prawda, co za dużo to niezdrowo.

- W takim razie jak idzie ci nauka do egzaminów?.- zmieniłaś temat.

‐ Nienajgorzej. No dobra, może mam problem z angielskim, ale tylko trochę. A tobie?

‐ Staram się robić kilka zadań dziennie, aby chodź trochę coś zrozumieć.
- Mam nadzieję, że jakoś zdamy. Bo coś słabo to widzę. Tak bardzo się boję, że nie dostanę się na te wymarzone studia.

- Na pewno się dostaniesz na prawo.- pocieszałaś ją.- Jestem tego pewna.

- Dziękuję, że we mnie wierzysz.- uśmiechnęła się blado.- A ty? Planujesz coś? Co chcesz robić w przyszłości?

- Dobre pytanie.- odparłaś, kończąc na tym swoją odpowiedź.

Nie zastanawiałaś się nad tym, co chcesz robić w przyszłości. Cieszyłaś się z tego, co masz teraz i raczej nie myślałaś o tym, co chcesz robić w dorosłym życiu. Jak to się mówi...zobaczysz, co los ci przyniesie.

- Zobaczymy co mi los przyniesie.- odpowiedziałaś.- Idziemy na lekcje?

- A jaką mamy teraz?

- Jebniesz, matmę.- powiedziałaś, jakbyś miała zaraz się popłakać.

- Co?!.- krzyknęła.- A miałam dzisiaj taki cudowny dzień.

- Spokojnie. Tylko jedną godzinę.- starałaś się ją pocieszyć.

- W takim razie chodźmy.- wzięłaś ją za rękę i weszłyście do klasy.

Usiadłyście na końcu sali, czyli na miejscu, na którym siedziałyście na każdej lekcji. Wyjęłaś podręcznik do matematyki oraz zeszyt.

- Czy twój korepetytor miał białe włosy jak śnieg oraz cholernie cudowny uśmiech?.- zapytała Cara, łapiąc cię za ramię.

- Tak, a czemu pytasz?

- Bo chyba właśnie wszedł do klasy.

Tak szybko jak mogłaś spojrzałaś na wejście do klasy. Właśnie wtedy spotkałaś się z jego spojrzeniem. Uśmiechnął się delikatnie w twoją stronę i poszedł do biurka.

- Witajcie klaso.- powiedział donośnie.- Będę waszym nowym nauczycielem od matematyki. Niestety Pani Suzuki długo do was nie wróci przez wypadek, jaki miała jakiś czas temu.

Ten wypadek to czysty idiotyzm.
Twoi znajomi z klasy stwierdzili, że chcą dać nauczkę naszej nauczycielce przez te wszystkie laty znęcania się nad wami.

Postanowili ją zrzucić ze schodów.
"Przypadkiem".
(To brzmi coś, co mogłabym zrobić.
Znaczy co).

Liczyli, że nie będzie matematyki przez dłuższy czas, bo jak to oni zakładali "Niemożliwe jest to, aby znaleźli kogoś tak szybko na zastępstwo."

Matematyki nie mieliście tydzień.
A gwarantowali wam jakieś dwa miesiące.

- Mam nadzieję, że jakoś się dogadamy.

Spojrzałaś na dziewczyny z klasy, które wręcz się śliniły na widok Gojo.
Czułaś się zazdrosna.
To nie powinno tak wyglądać.

***

Lekcja minęła bez żadnych większych dram. Klasa szybko polubiła białowłosego.
Pytanie kto by go nie polubił?

- [T.I], zostaniesz teraz na chwilę?

Cała klasa na ciebie spojrzała, a ty poczułaś, jak twoje serce na moment zamiera, a potem przyśpiesza z niewyobrażalną prędkością.

Schowałaś rzeczy do torby i podeszłaś do jego biurka. Kiedy klasa wyszła, powiedziałaś:

- Coś się stało?

- Nie wiedziałem, że będę cię uczyć.- zaczął.- Ale przyznam, jestem mile zaskoczony.

- Już kolejny raz na siebie wpadamy przez kolejny przypadek.

- Chciałem właśnie z tobą o tym porozmawiać. Na korkach będziesz mogła mówić mi na TY i ogólnie, ale tutaj chciałbym, abyś była dla mnie tylko uczennicą.

- Oczywiście, rozumiem.- odpowiedziałaś gładko.- Czy...to wszystko?

- Gdybyś mogła to zetrzyj proszę tablicę.

Wzięłaś do ręki ścierkę i zaczęłaś zmywać tablicę. Myślałaś nad tą całą sytuacją. Jest to przecież niemożliwe, że trzeci raz na siebie wpadacie...

Kiedy chciałaś się odwrócić przodem do niego, on sam zaczął mówić:

- Wiesz, w przyszłym tygodniu moglibyśmy...

Zderzyłaś się z nim, odbijając się na tablicę. Jego twarz była teraz blisko ciebie, co bardzo zaczęło cię peszyć.
Patrzyliście sobie w oczy, żadne z was się nie odzywało.

- Napiszesz do mojej cioci, kiedy ci pasuje. Dostosuje się. Do zobaczenia.- posłałaś mu szybki uśmiech, wzięłaś swoje rzeczy i wybiegłaś z klasy, dotykając swoich policzków.
Całe ciepłe.
Masakra, miałaś nadzieję, że to ostatnia taka sytuacja.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro