10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przed rozdziałem chce coś powiedzieć

NIE ZABIJCIE MNIE ZA TO CO TU NAPISAŁAM
oraz wszystko jest jedynie wersja literacką. Jeśli jesteś bardzo wrażliwy proszę omijaj wrażliwe dla Ciebie tematy dziękuję

~
-Narracja-

Wczesnym rankiem, Wilbur oraz Quackity obudzili się razem w jednym łóżku. Wszystko było by fajnie, gdyby nie wydarzenie z ostatniej nocy. Złapali kontakt wzrokowy, a następnie spojrzeli uważnie na sami siebie. Byli bez ubrań. Will poczuł się winny, praktycznie tak samo Alex chwilę później. Niższy zaczął beztrosko płakać.

-Ej, ej Alex nie płacz tylko- szeptnął Will
-Jak mam nie płakać? Widzisz co My odjebaliśmy?!- powiedział trochę głośnej Quack. Wstał i zakrył rękoma intymne części ciała. Wilbur oczywiście odwrócił wzrok. Nie miał zamiaru patrzeć Chłopakowi co on tam ma, co z tego że go przeleciał? Nie pamiętał tego. Gdy ciemno-włosy znikł w za drzwiami, wstał i sam się ubrał. Już ubrany, siedział na łóżku, załamany, smutny i wściekły na siebie. A ból głowy w niczym mu nie pomagał.

-Wilbur?- usłyszał głos w drzwiach, zobaczył tam tego samego chłopaka z rana
-Hm?- mruknął i spojrzał w podłogę
-Czy.. może to zostać między nami? Nie chce aby ktoś i tym wiedział- Powiedział w miarę spokojnie, lecz było słychać nie pokój oraz strach w gardle.
-Oczywiście, to będzie taka nasza, mała nie miła o—obietnica- Powiedział z wymuszonym przez siebie uśmiechem. Spojrzał na niego, a chłopak w jego oczy.
-Dziękuję Will..- Powiedział cicho

Po 2 godzinach, zaczęła się budzić reszta. Robienie śniadanie A potem jego zjedzenie. Will pił kawę, i patrzał w kanapkę, podobnie Quackity, oboje nie ruszyli śniadanie
-Alex zjedz coś- Powiedział w końcu Karl, dając swój talerz do zlewu
-Nie mam apetytu- Powiedział cicho
Will rzucił mi nie przyjemne spojrzenie, z ciutką zmartwienia, złości oraz smutku. Nie chciał żeby chłopak popadł w problemy z odżywianiem. Alex popatrzył na innych i westchnął. Wziął do ręki kromkę i zacząłjeść. Nagle Will dostał sms, wziął telefon i spojrzał w niego.

Nieznany numer

Za 3 i pół godziny w parku, bądź sam kochaniutki:3

Ty

WTF- nie

Wiadomość była dziwna i strasznie podejrzana. Odłożył telefon i uznał że oleje sms'a od.. niewiadomo kogo.
-Coś ważnego?- zapytał pijacy herbatę Dream
-Nie, pomyłka, ktoś pomylił mój numer z kwiaciarnią- Powiedział spokojnie
-Ale że pisać do kwiaciarni?- zapytał ponownie blondyn
-Kto wie, w tym mieście jest wszystko możliwe, poważnie- Powiedział ochryple Techno. Różowo-włosy poczuł wzrok na sobie, zauważył że to Will. Brunet jedynie odwrócił wzrok i ruszył do zjedzenia śniadania.

Time skip
{co u was kochani?}

Nuda tkwiła w domu Wilbur'a. Techno poszedł do siebie Phil ruszył do sklepu, a oni? Siedzieli na kanapie i nic nie robili. Minęło kilka godzin. Brązowo-oki Will nagle przypomniał sobie o wiadomości. Spojrzał na zegar. Miał jeszcze 15 minut. Idealnie dotrze do parku. Wstał i ruszył do przedpokoju.

-Gdzie idziesz Will?- zapytał pół krzykiem Tommy
-Na spotkanie! Będę za może godzinę? Albo dwie!-krzykł i otwierał drzwi- pograjcie sobie na konsoli! Tylko się zalogujcie na któregoś z was konto-
-Ok! Dzięki!-

Wyszedł i ruszył do parku. Rozjerzał się, nie było wiele ludzi. Po cholerę on właściwie szedł co tego parku? Przecież sam odpisał przecząco że nie przyjdzie. Może to przez ciekawość? I tak nie miał co robić więc, usiadł na jakieś ławce i czekał.

Nieznany numer

Widzę że przyszłeś! :D Zamiana planów, uliczka przy kawiarence

Ty

To zabawa w kotka i myszkę czy jak?

Wilbur był trochę zdenerwowany, ale i tak wstał i ruszył w wyznaczone miejsce. Skąd mógł wiedzieć co na niego czyha.

Pov: Technoblade

Robiłem zakupy w pobliskim supermarkecie. Brałem tylko to co mi jest potrzebne, bułki, jajka, cukier, chleb i tak dalej. Nic ciekawego, ruszałam w stronę kasy. Nagle do głowy wpadł mi brunet. Znów ta myśl, czy ja go kocham? Ten jego uśmiech, oczy.. jego piękny śmiech. Nie! Nie mogę się zakochać w własnym przyjacielu i to jeszcze w Will'u. To dziwne. Ale te wspomnienie naszego nie jednego pocałunku. Marzenie poczucia znowu jego delikatnych ust. Te myśli nie odstępowały ode mnie nawet na chwilę. Zapłaciłem i wyszłem z sklepu zamyślony. Szedłem ulicą i nie daleko zauważyłem wzrokiem Will'a. Co on tu robi? Zauważyłem że wszedł w uliczkę koło kwiaciarni, nie powinien on tam wchodzić, co mu przyszło do głowy?! Przeszłem przez ulicę i ruszyłem w daną uliczkę. To co zobaczyłem wywołało u mnie dreszcz. Brunet leżał poobijany, krew leciała mu z nosa, a jakieś nastolatki stały nad nim z jakimiś kijami. Widok był chory.

-Ej! Lalunie sio mi stąd bo jeszcze wezwe policję!- krzykłem A dziewczyny po chwili znikły z pola widzenia. Co one sobie myślały?!
-Will? Żyjesz?- zapytałem i kucłem przy chłopaku
-Żyje.. mój nos, co tu się odwaliło?!- krzykł lekko oszołomiony brunet
-Jakies nastolatki cie zaatakowały.. ty to masz przygody- rzekłem i pomogłem mu wstać - Do mnie czy do Ciebie?-
-Do Ciebie- odpowiedział i ruszyliśmy do mnie do domu.

Time skip

Opatrzyłem temu idiocie nos oraz zaparzyłem nam herbatę. Siedzieliśmy na kanapie w ciszy, a ja pakowałem moją mini apteczkę. Popatrzyłem na bruneta, był on lekko.. zestresowany?
-Wszystko gra Will? Jak się czujesz?- zapytałem spokojnie patrząc mu w oczy
-Uhm, tak jest okej, poprostu nie umiem przetrawić tego, co się stało kilka minut temu- Powiedział i on sam popatrzył na mnie
-Rozumiem, chcesz to zgłosić na policję?-
-Nie, nie chce robić sobie problemów-
-No okej- powiedziałem i ruszyłem do kuchni. Odłożyłem apteczkę oraz wzięłam herbaty. Wróciłem do przyjaciela i zaczęliśmy pić napój. Rozmawialiśmy przez kilka minut.

Rozmawiali i śmiali się z kilku rzeczy. Wilbur jest jedną z nie licznych osób do której Techno tak się zbliżył. Znając go to nie śmiał by się przy chłopaku A tu proszę.

Will przewrócił się na ziemię z śmiechu. Po paru minutach uspokoiliśmy się oboje. Will wstał i tym razem usiadł bliżej mnie. Nie wiem czemu ale poprawiłem mu włosy i lekko się uśmiechłem. Jakby tak samo z siebie, to się stało.

Złapali kontakt wzrokowy, serce obu zaczęło bić szybciej. Ich twarze były coraz bliżej, a oni nawet sami nie wiedzieli czemu. Poprostu dali się ponieść uczucią.

Jego oczy były takie piękne, byłem jeszcze bliżej jego. Moje serce dawało oznaki. Chwila się ciągła a ja powoli nie wytrzymałem, złapałem za podbródek chłopaka i musnełem jego usta.

Ich pocałunek był miły i spokojny. Oboje byli w tamtym momencie szczęśliwi. Nawet nie zauważyli kiedy zaczęło się powoli ściemniać. Ile minęło czasu sami nie wiedzieli. Poprostu cieszyli się chwilą. Ich pocałunek się powoli kończył. Spojrzeli sobie prosto w oczy, byli lekko zaczerwienieni.

Nagle w tylnej kieszeni spodni, telefon zaczął wibrować. Dostał wiadomość od Phila żeby wracał. Spojrzał jeszcze raz w oczy różowo-włosego i ruszył do wyjścia. Techno nie zaprzeczał, nie zatrzymał chłopaka poprostu siedział i w końcu został znów sam. Sam z pytaniami, bez odpowiedzi i z mieszanymi uczuciami.

==============

Ło! Aż 1114 słów! Udało się kochani. Rozdział jest zwariowany i dziwny wiem, więc nie pytajcie co miałam w głowie. Mam nadzieję że się chociaż trochę podoba.

Żeby ominąć wasze pytanie przewidywany maślany rozdział za tydzień. Jestem lekko przeziębiona więc nie wiem jak to dalej pójdzie

Rozdział sprawdzony, za wszelkie błędy przepraszam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro