🌹FIVE🌹

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Jin pokochał ciemność. Siedział w niej całymi nocami, nie mogąc spać. Tęsknił. Czuł się tak jakby NamJoon umarł. Bo dla niego NamJoon umarł, ale jego miłość do Niego nie. I Jin cierpiał. Yoongi stwierdził, że przyniesie mu swoje antydepresanty, ale Jin odmówił. Nic nie chciał. Jimin chciał przyjść, pogadać, Jin skłamał, że nie ma go w domu. Nie chciał widzieć żadnego z nich. Chciał tylko NamJoona.

Ludzie się o niego martwią. Jego szef stwierdził, że da mu wolne, ale Jin na kolanach błagał by tego nie robił. Nie zniósłby kolejnych godzin samotności. Ostatnio jakaś starsza pani zapytała go, czy chce usiąść na jej miejsce w tramwaju bo słabo wygląda. Bo Jin wyglądał jak smierć. Podkrążone, zapłakane oczy. Rozczochrane włosy i wystające żebra. Brunet nie pamiętał kiedy ostatni raz jadł.

Ale każdego dnia był ten jeden moment. Gdy dało się słyszeć pukanie do drzwi.
Dzisiaj było pięć płatków róży.

...Ale ty nim NIGDY nie byłeś.

Jin zaczął płakać. Nigdy nie był błędem. Więc czemu go zostawił?

🌹🌹🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro