दस दिन

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Yoongi... - cichy szept Jina doszedł do uszu chłopaka na łóżku.
Yoongi skulił się i dał nura pod kołdrę.

Jin. Czemu akurat Jin.
Czemu musiałeś tu przyjść? Czemu nie dasz mi cierpieć w spokoju?
W samotności?

- Yoongi nie chowaj się. - powiedział Jin i Yoongi wyszedł spod pościeli. Teraz musiał zobaczyć jego twarz. Był piękny. Zbyt piękny dla tego świata.
Może właśnie dlatego Yoongi go... kochał.
Kiedyś.

Teraz uśmiechał się delikatnie powoli krocząc w stronę łóżka Yoongiego, a ten chciał aby jakieś siły niebieskie ukryły go przed tym spojrzeniem.

Spojrzeniem pełnym miłości i... zawodu.

Bo Yoongi go zawiódł. Miał być silny ale mu się nie udało.
To musi go boleć.

- Czemu.. czemu przyszedłeś?

- Głupie pytanie Yoongi. I ty o tym wiesz. - młodszy jedynie spojrzał w dół i przytulił do klatki piersiowej swoje chude kolana. - Pamiętasz jak do mnie przychodziłeś Yoonie?
Czy pamiętał? Oczywiście. Czy chciał pamiętać? Już niekoniecznie.

Yoongi pokiwał głową.

- Gotowałeś mi wtedy codziennie ramen, pamiętam. - Jin zaśmiał się cicho. Yoongi też chciał się uśmiechnąć ale nie potrafił. - Dlatego teraz ja, ci coś ugotowałem.

Wyjął z brązowej torby termos z zupą i łyżkę. Położył je na szafce nocnej. Tuż obok wazonu z liliami. Jin spojrzał na kwiaty i uśmiechnął się z lekką melancholią.
- NamJoon przysyłał mi płatki zwiędłej róży.. -szepnął ale młodszy go nie usłyszał.
Patrzył jedynie na lilie i Jina obok.

I stwierdził, że lilie są sto razy piękniejsze od Jina.
🌺🌺🌺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro