Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Kim mógł być ten tajemniczy nadawca listów? Anonimowym miłośnikiem?
A może psychofanem?
Jimin wiedział tylko jedno. Znajdowanie po występach i treningach miłych liścików napewno sprawiał, że uśmiechał się. Po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawno.
I teraz znowu. Ledwo co się ukłonił i odczekał brawa, zleciał na dół i wpadł do szatni.
Otworzył drzwiczki. Magnolie. Złożony ręcznik. Liścik.

Dla mojej radości.

I poprawiło mu to humor do tego stopnia, że gdy wychodząc z szatni wpadł na Taehyunga, poklepał go po ramieniu i powiedział: „dobra robota!" po chwili zostawiajac pianistę samego z jego zdziwieniem. I zakradającym się na policzki rumieńcem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro