CHAPTER 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hongjoong wyszedł z auta i pomógł w tym Eunhie. Przyjechali do szpitala, gdy dziewczynka trochę odpoczęła. Zamknął pojazd i wziął Baek za dłoń. Skierowali się do budynku.

"Twoja Eomma na pewno się ucieszy na twój widok." odezwał się.

"Tak! Mam nadzieję, że ten rysunek poprawi jej humor." powiedziała. Kim się uśmiechnął na jej słowa Dziewczynka gdy się dowiedziała, że odwiedzi swoją mamę, postanowiła zrobić dla niej rysunek.

"Zazdroszczę twojej mamie i tacie, że mają taką cudowną córkę jak ty, wiesz?" poczochrał ją po głowie.

"Ty też możesz mieć córkę, Oppa!" odpowiedziała mu.

"Może któregoś dnia?"

"Myślę, że Noona by się zgodziła. Jest ona cudowną ciocią, a ty jesteś cudownym wujkiem, Oppa!" oznajmiła.

"Ah." posłał jej uśmiech. "Oh, to tutaj." poinformował. Złapał za klamkę i otworzył drzwi. Younoh podniosła głowę i na jej twarz od razu wpłynął wielki uśmiech.

"Eomma!" zawołała i pobiegła do swojej matki.

"Eunha!" wyciągnęła do niej ramiona. Dziewczynka stanęła na palcach, a kobieta się nachyliła. Obie się przytuliły. "Eunha."

Hongjoong patrzył z uśmiechem na tę scenę. Nagle jego telefon zaczął dzwonić. Szybko wyciągnął go z kieszeni. Dziewczyny na niego spojrzały.

"Zaraz wrócę, muszę tylko odebrać."

"Dobrze! Będziemy czekać." odpowiedziała mu Baek. "Eomma, pokażę Ci mój rysunek..." Kim wyszedł na korytarz i odebrał telefon.

"Halo?"

"Hongjoong? Gdzie ty jesteś?" zadał mu pytanie Woojin.

"W szpitalu. Potrzebujecie mnie?"

"Potrzebujemy? Oczywiście, że tak!" usłyszał głos Panseong'a. "Ciągle znikasz, a mamy pracę do wykonania!" zauważył.

"Przepraszam, ale mam małe problemy i..."

"Ukrywasz Songyoun'a?" zadał pytanie Jung.

"Co? Nie." zaprzeczył.

"To o co chodzi? Jeśli nam nie powiesz, sami się tego dowiemy." ostrzegł Woojin.

"Siostra Younah była tu dzisiaj. Mówiłeś, że Younah pojechała z nią i swoją siostrzenicą do rodziców. Co ona tu robiła, Seonbae?" zauważył Hojoon.

"Unnie nie odbiera od nas telefonów. Co się dzieje?" odezwała się Seojin.

Hongjoong zacisnął palce na urządzeniu. Wiedział, że miał teraz przechlapane i trudno będzie mu się wykręcić przed powiedzeniem im prawdy.

"Jesteś tam?"

"Tak, tak..." przytaknął. "Przepraszam was, ale... Jestem zmęczony. Nie spałem może od jakiś dwóch dni..." powiedział.

"Co się dzieje?" zapytał Woojin. "Dlaczego jesteś w szpitalu?" dodał po chwili.

"Siostra Younah jest w szpitalu... Przyjechałem tu z jej córką, którą mam teraz pod swoją opieką." oznajmił.

"A gdzie Younah?"

"Przepraszam. Muszę kończyć."

"Co? Hongjoong! Co-" rozłączył się i włożył telefon do kieszeni. Wziął głęboki wdech i usiadł na jednym z krzeseł, które było na korytarzu.

"Kiedy to się wszystko skończy?" zapytał sam siebie, przecierając dłońmi twarz.

***

Była już 22. Hongjoong wrócił z pokoju Eunhy do salonu. Dziewczynka już spała. Usiadł na kanapie i otworzył laptopa. Wszedł w e-mail od Choi Taewoo. Wysłał go do niego godzinę temu.

~To jest lokalizacja miejsca, z którego dzwonili do Ciebie za pierwszym razem. Chcesz się tam wybrać razem czy sam?

Za wiele się nie zastanawiał i zaczął pisać wiadomość. Lecz podczas zatrzymał się i pomyślał o Eunhie, która spała na piętrze i o Younoh w szpitalu.

Miał się nimi zająć. Jeśli coś mu się stanie, nie będzie mógł się nimi zaopiekować. Ale z drugiej strony mógłby w końcu uratować Younah. Wróciłaby.

"A co jeśli oni się już dowiedzieli i jej tam nie ma?" pomyślał. Usunął napisaną wiadomość i zaczął od nowa.

Wy jedźcie. Ja nie mogę. Liczę na was.~

Odpisał i zamknął laptopa. Bardzo chciał się tam udać sam, ale wiedział, że ma coś ważnego na swoich barkach. Dobrze mogliby do niego przyjść i zaatakować. Gdyby jego matka przyszła przypilnować Eunhę, jego by tu nie było i mogłoby się za to im coś stać. Nagle jego telefon zaczął dzwonić. Sięgnął po niego i odebrał.

"Nie chcesz tam jechać?" zadał mu pytanie Taewoo.

"Chcę, ale nie mogę. Co jeśli oni przyjdą tutaj i zrobią coś Eunhie i mojej matce?"

"W sumie masz rację."

"Jedźcie sprawdzić to miejsce. Mam nadzieję, że tam będzie."

"Dobrze. Pojedziemy tam."

"Bądź ostrożny."

"Wiem. Do usłyszenia."

***

Younah leżała z zamkniętymi oczami. Była zmęczona i nie czuła się za dobrze. Nagle usłyszała dźwięk otwierania kłódki. Otworzyła powieki. Trójka mężczyzn weszła do środka, a za nimi czwarta osoba, która przychodziła do niej najczęściej. Podszedł do niej i przed nią kucnął.

"Zabieramy cię stąd, złotko." złapał ją za podbródek. "W końcu nadszedł czas na werdykt." dodał.

"Co?" patrzyła na niego.

"W końcu spotkasz się z bossem."

"Z jakim bossem?" usiadła.

"Znaleźli nas. Musimy się śpieszyć." powiedział i po chwili wstał. "Brać ją." rozkazał. Dwójka mężczyzn do niej podeszła i złapała ją ra ramiona. Trzeci zaczął uwalniać jej nadgarstki.

"Co?" była trochę zdezorientowana, ale to mogła być jej jedyna szansa na ucieczkę.

Gdy jej nadgarstki były wolne, wyrwała się dwójce mężczyzn. Nie trzymali jej za mocno, więc nie było to trudne. Szybko wstała. Mężczyzna to zauważył i skierował się w jej stronę.

Kopnęła całą trójkę po głowach. Zrobiła kilka kroków do przodu i gdy chciał ją złapać, nachyliła się i weszła pomiędzy jego nogi. Złapała go za uda i szybko wstała, wywracając go.

Na ziemię upadł klucz. Szybko go wzięła i wybiegła do wyjścia. Zamknęła za sobą kraty i zakluczyła kłódkę. Wzięł klucz ze sobą i skierowała się po schodach na dół. Czuła adrenalinę.

"Wy nieudacznicy!" krzyknął na trojkę, mężczyzn. Podszedł do krat i próbował otworzyć drzwi. "Cholera! Łapać ją!" Usłyszała za sobą.

Nie obejrzała się za siebie. Otworzyła jakieś drzwi i weszła do środka. Były tam kręcone schody, które prowadziły na górę. Długo się nie zastanawiając, zaczęła po nich wbiegać. Gdy była już na szczycie, otworzyła drzwi przed sobą.

Trójka mężczyzn w maskach odwróciła się w jej stronę. Rzuciła się od razu do przodu, a mężczyźni wymierzyli w nią broń.

"Nie strzelać!" ktoś krzyknął i mężczyźni posłuchali "Ma być żywa!" dodał po chwili.

Przebiegła obok jednego z nich i wyrwała mu broń. Stanęła za nimi i wymierzyła w nich bronią. Załadowała ją. Zaczęła się rozglądać dookoła, czy nie ma kogoś, kto mógłby ją zaatakować.

"Pozwólcie mi odejść albo strzelę." zagroziła. Trójka mężczyzn się zatrzymała. W tym czasie inny mężczyzna wybiegł z budynku. Younah go znała. "Stój!"

"Co wy... Skąd ona ma broń?!" zapytał.

"Wyrwała mi ją, szefie." odpowiedział mu właściciel broni, którą Kang miała w rękach i mierzyła nią w ich kierunku.

"Ty bezużyteczny...!"

"Dajcie mi odejść!" rzuciła i zaczęła się powoli cofać.

"Słuchaj. Daj się złapać, to może przeżyjesz." powiedział.

"Nie jesteś przekonujący." odpowiedziała mu.

"Chodź tu. Opiekowałem się tak dobrze Tobą przez cały ten czas. Chodź tu." zaczął powoli iść w jej kierunku

"I jestem Ci za to wdzięczna, ale jeśli zrobisz jeszcze jeden krok, to strzelę! Nie oszczędzę Cię, jak ich wszystkich."

"Chcesz mieć więcej brudu w swoich kartach?" zapytał.

"To nie są moje brudy!"

"Ja to wiem, ale inni nie. Jak myślisz? Co zrobią inni, gdy się o tym dowiedzą?" zapytał, a ona mu nie odpowiedziała. "Nic. Kto będzie chciał się gryźć z tą sprawą? Dużo zabójstw, więc od razu Cię wsadzą za kratki. W końcu tam wylądujesz."

"Już wolę więzienie niż być tu z wami!"

"Chcesz być tam z przestępcami, którzy mogą zabić Cię, gdy będziesz sobie smacznie spała?" cisza. "Słuchaj, będziesz miała wybór..."

"Zamknij się i stój! Zaraz strzelę!" nagle ktoś złapał ją od tyłu i przyłożył białą szmatkę do jej ust. Upuściła broń i zaczęła się szarpać.

Zaczęła tracić siły, a przed jej oczami robiło się ciemno. Po chwili jej powieki się zamknęły, a jej mięśnie rozluźniły.

"Dobra robota, Jongho." odezwał się.

"Co dalej, Panie Park?" zapytał.

"Musimy ją teraz zaprowadzić do Lee Hanseong'a. On zdecyduje co z nią dalej." oznajmił. "Zbierajcie się! Policja niedługo tu będzie!" rozkazał.

***

Gdy zajechali na miejsce, Taewoo wysiadł z auta. Wyciągnął broń i spojrzał na pozostałych, których zabrał ze sobą.

"Będę szedł z przodu, a wy za mną! Gdyby ktoś miał zamiar do was strzelać, nie wachajcie się chwycić za spust!" poinformował ich i machnął ręką, aby szli za nim.

Każdy obserwował wszystko dookoła. Choi spojrzał na ziemię. Wyglądało na to, że ślady opon były świeże. W dodatku są również ślady, jakby ktoś coś ciągnął za sobą.

"Niech grupa C zostanie tutaj, a grupa B niech pójdzie tam." wskazał kiwnięciem głowy. "Grupa A, za mną." podzielił ich wszystkich.

Podszedł do drzwi, które były otwarte. Wszedł do środka. Było ciemno. Jeden z zespołu włączył latarkę. Zaczął powoli schodzić po krętych schodach, a reszta za nim.

Zeszli do podziemnej piwnicy, która wyglądała trochę jak więzienie. Jak miejsce tortur, przez różne rzeczy, które się tu znajdowały.

"Jest czysto. Rozejrzeć się!" rozkazał.

On wraz z piątką mężczyzn zaczął przeszukiwać pomieszczenie. Wszedł po schodach na górę, gdzie znajdowały się inne więzienia. Jedne drzwi były wyważone z zawiasów. Wszedł do środka.

Ta cela wyglądała, jakby była niedawno używana. Stary materac i koc, krew dookoła. Podszedł do łańcucha, który był przymocowany do ściany.

"Wygląda on na nowy." spojrzał ponownie na materac. Były tam kajdanki, które były przyczepione do łańcucha. Podszedł do nich i kucnął. Przyjrzał się im "Tak. Wyglądają. Na nowe. Ona mogła tu być." pomyślał. "Ale gdzie teraz jest?"

"Seonbae!" zawołał ktoś. "Znalazłem coś."

"Heecheon?" odwrócił się do niego. Młodszy do niego podszedł. Podał mu rzecz w foliowej torebce.

"Jak myślisz, Seonbae? Co to jest?" zapytał.

"Nie wiem." wziął pendrive do ręki. "Pendrive, ale nie wiem co na nim może być." przyjrzał się mu. "Przyjrzę się temu, gdy wrócimy."

***

Choi Taewoo wszedł do biura i skierował się do swojego stanowiska. Usiadł przed komputerem i go włączył, a następnie podłączył pendrive. Na ekranie wyskoczyło mu okienko. Było tam pięć folderów. Wszedł w pierwszy z nich.

Pojawiły się zdjęcia. Kliknął w jedno z pośród wszystkich, aby móc lepiej się im przyjrzeć. Był na nim Hongjoong, który siedział z kimś przy stole w jakimś barze. Był on również na kolejnych zdjęciach, ale nie sam. Pojawiała się tam jakaś kobieta i mężczyzna. Kliknął na kolejne zdjęcie i się mu przyjrzał.

"Ten mężczyzna... To nie jest ten, którego poszukują za zabicie gosposi dyrektora Baeka?" pomyślał. "Kiedy to było zrobione?" spojrzał na datę. "Tego samego dnia, co Younah zaginęła. Wtedy on był już poszukiwany. On ma z nim kontakt?"

Na następnych zajęciach pojawiała się Younah ze swoją siostrzenicą. Powrócił do pierwszego zdjęcia w folderze. Wyszedł z niego i wszedł w drugi. Tam były tym razem zdjęcia z Hongjoongiem i Younah. Gdy byli razem. Może oglądając je, narażał ich prywatność, ale musiał się im przyjrzeć.

"Ktoś ich śledził... Ci ludzie ich śledzili." zauważył i wszedł w trzeci już folder.

Był to filmik. Włączył go i zaczął go oglądać. Ktoś wszedł do sypialni. Kobieta wprowadziła jakiegoś mężczyznę do środka i podeszła z nim do łóżka. Rzuciła go na materac. Przyjrzał się mężczyźnie. Kobieta zaczęła go rozbierać.

"To... To Hongjoong! Ale on..." oglądał dalej. "Mu przecież bardzo zależy na Younah, on nigdy by tego nie zrobił..." zauważył. "Czy on jest pod wpływem czegoś?"

Wyłączył filmik i wszedł w kolejny folder. Tam były skany dokumentów. Kliknął w pierwszą stronę i wyskoczyła mu karta Younah. Zaczął przeglądać kolejne strony i się zatrzymał przy jednej z nich.

Zabiła człowieka podczas operacji. Powód: nie stosował się do poleceń.

Dwójka ludzi ucierpiała podczas przesłuchania. Trafili do szpitala, ale nie przeżyli. Powód: brak współpracy z policjantem.

Czytał dalej i nie mógł uwierzyć w słowa, które czyta. Nigdy nie sądził, że Younah byłaby zdolna do tak okrutnego traktowania winnych, jak i świadków.

Zostaje zawieszona w wykonywaniu zawodu policjanta i detektywa. Odznaka zostaje jej odebrana. Zakaz wykonywania zawodu: policjant i detektyw.

"Ona... Zabiła pięciu ludzi? Dostała zakaz wykonywania zawodu, gdy była w Busan... Przyjechała tutaj i go wykonuje, a nie powinna. Jak...?" myślał. "Czyżby ktoś wyczyścił jej kartę?" przyglądał się zdjęciom osób, które nie żyją z jej ręki.

"Taewoo." nagle do środka ktoś wszedł. Choi szybko wszystko wyłączył. Podniósł głowę. Zauważył Jung Woojin'a.

"Oh, Seonbae. Co tutaj robisz tak późno?" zapytał podczas, gdy starszy od niego mężczyzna podchodził do niego.

"Przepraszam, że nachodzę Cię o tej porze, ale mam pytanie." oznajmił.

"Słucham?"

"Wiesz może co się dzieje z Hongjoongiem?" zapytał. "Ciągle gdzieś znika. Jak wcześniej do niego dzwoniliśmy, to powiedział, że jest w szpitalu z siostrą Younah i opiekuje się jej córką. Kilka dni wcześniej powiedział, że Younah wyjechała z nimi do swoich rodziców. W dodatku jej siostra była tutaj dzisiaj i pytała się, gdzie Hongjoong mieszka. Była tu, a powinna być u swoich rodziców. Gdyby wróciły, Younah by nas o tym poinformowała, ale co jest dziwne, nie odbiera telefonów." powiedział.

Choi przygryzł wargę. Spojrzał na ekran komputera. Sprawa stawała się coraz poważniejsza. Zastanawiał się, czy Hongjoong wiedział o przeszłości Younah. Ale wiedział na pewno, że Hongjoong ukrywa przed Woojinem i przed wszystkimi innymi to, że Younah została porwana i, że ma kontakt z mężem jej siostry.

"Taewoo?" odezwał się. Choi podniósł na niego wzrok.

"Seonbae, musimy porozmawiać. To jest bardzo ważne." zaczął, mając poważną minę.

"Co to takiego?" zapytał, biorąc krzesło, które było obok i na nim usiadł.

***

Hongjoong spał na kanapie. Bardzo potrzebował snu. Przez ostatnie dni mało skupiał się na sobie, ale to musiało stać się jego codziennością. Nawet nie zauważył tej zmiany. Nagle ktoś zaczął szturchać jego ramię.

"Oppa." szeptała. "Oppa!" powiedziała trochę głośniej.

Kim mruknął pod nosem i się odwrócił. Otworzył oczy i spojrzał na Eunhę, która musiała przed chwilą wstać. Była nadal w piżamie.

"Co się stało, Eunha?" zapytał, przecierając oczy.

"Miałam koszmar." oznajmiła, ściskając koc w swoich dłoniach.

"Oj. Kto pozwolił na to, aby Eunha miała koszmary?" usiadł i poprawił jej grzywkę. "No, chodź." wziął ją w ramiona.

Dziewczynka przytuliła go mocno. Na twarz Hongjoong'a wpłynął mały uśmiech. Głaskał ją po włosach. Spojrzał w stronę okna. Nadal było ciemno. Westchnął i Baek się od niego odsunęła.

"Oppa, mogę z Tobą spać? Boję się, że znów będę miała koszmary." zapytała.

"Dobrze. W porządku, ale chodźmy może do twojego pokoju, co?" wstał z nią, biorąc ją na ręce. "Będzie wygodniej."

"Dobrze." przetarła oczy.

Kim skierował się z nią na piętro i wszedł do jej pokoju. Posadził ją na łóżku. Dziewczynka się położyła, tuląc swojego misia. Hongjoong przykrył ją kołdrą i po chwili położył się obok niej. Słabo świecąca lapka była jedynym światłem w pomieszczeniu.

"Teraz możesz spać spokojnie." powiedział.

"Um." przytaknęła. "Oppa?" przerwała chwilę ciszy. Zanucił w odpowiedzi. "Gdzie jest Unnie?" zapytała. "Widziałam ją ostatni raz, gdy spędziła ze mną cały dzień. Gdzie ona jest?" na to pytanie Hongjoong'a ścisnęło serce.

"Unnie jest... Twoja Unnie jest bardzo zajęta. Ma dużo pracy, wiesz?" pogłaskał ją po głowie.

"Dobrze." przytaknęła.

"Śpij dobrze. Musisz wstać rano, aby pójść do przedszkola."

"Dobranoc, Oppa." powiedziała, zamykając oczy.

"Dobranoc." przymknął powieki.

Eunha otworzyła oczy i spojrzała na Kima. Podniosła trochę swoją kołdrę i przykryła nią Hongjoong'a. Otworzył oczy trochę zaskoczony, ale po chwili się uśmiechnął. Baek zbliżyła się do niego i wtuliła. Objął ją ramieniem i po chwili oboje znów zasnęli.

***

Rano Taewoo był w biurze zespołu, który zajmuje się sprawą seryjnego morderstwa w Yeonju. Wszyscy siedzieli oprócz Choia i Jeonga.

"O co chodzi?" zapytał Panseong.

"Nie zaczekamy na Hongjoong'a?" zapytał Im.

"Nie. To co teraz powie Taewoo, musi zostać między nami. Tylko między nami." poinformował ich wszystkich. Przytaknęli mu.

"Zauważyliście, że siostra Younah przyszła tu do was wczoraj i jak później się okazało, trafiła do szpitala, a Hongjoong opiekuje się jej córką." zaczął Choi.

"Właśnie to jest dziwne. Younah miała być z nimi u rodziców. One są, ale ze strony Younah cisza." przytaknął mu Han.

"Younah nie odbiera telefonów, bo została porwana." oznajmił.

"Co?!" Panseong wstał.

"Unnie?"

"Jak to?"

"Skąd to wiesz?" zapytał Im.

"Od Hongjoong'a."

"Widzicie? Wtedy kiedy upuścił telefon, trochę się wkurzył! Może o to chodziło. Zareagował tak, bo porwali Younah." zauważyła Seojin. "Ale dlaczego?" zadała po chwili pytanie.

"Hongjoong twierdzi, że to z jego winy, ale wczoraj odkryłem coś... Że trudno mi uwierzyć, że to tylko z jego winy." wytłumaczył.

"Ale dlaczego on nam tego nie powiedział?" odezwał się Han.

"Bał się wam tego powiedzieć, ponieważ... Obawiał się tego, że coś może wycieknąć z jego przeszłości."

"Co?"

"I co zaskakujące. Hongjoong ma kontakt z Baek Songyoun'em." dodał Woojin.

"Wiedziałem, że on go kryje!" Panseong wstał.

"Ale chwila, ma może co do tego dobry powód." powiedział Hojoon. "Może on wie coś, czego my nie wiemy?" zauważył.

"On zawsze wie więcej od nas i nic nam nie mówi! Zawsze dowiadujemy się wszystkiego w taki sposób, jak nie gorszy."

"Musi wiedzieć, że Songyoun jest niewinny." oznajmił Jeong.

"W dodatku Songyoun musi pomagać mu w poszukiwaniach Younah. Bo raczej by się nie spotykali. Tak sądzę." podał swoje zdanie Taewoo.

"Chwila, chwila... Powiedz nam... Skąd to wszystko wiesz, co?" poprosił go Panseong.

"Hongjoong sam przyszedł do mnie po pomoc." oznajmił. "Chciał, abym nikomu nic o tym nie mówił, ale... Wczoraj udałem się z zespołem na miejsce, w którym powinna być Younah, ale musieli ją zabrać zanim my tam zajechaliśmy. Znaleźliśmy tam pendrive i to co jest na tym pendrivie..." wyciągnął go z kieszeni. "Zmusiło mnie do podjęcia takiej decyzji."

"Co na nim jest?"

"Możecie zobaczyć." podszedł do laptopa i podłączył pendrive. Reszta się przybliżyła. "Możecie przejrzeć wszystko, ale to, o czym będę teraz mówił, jest w czwartym folderze." poinformował ich.

"Co to? Dokumemty Younah?" zauważył Panseong.

"Tak. Te prawdziwe." przytaknął mu.

"Co masz na myśli, mówiąc prawdziwe, Seonbae?" zapytał Hojoon.

"Younah wcześniej pracowała na komendzie w Busan. Po jakimś roku przeniosła się tutaj, do Daejeon. Przyszła do nas z czystą kartą, która tak naprawdę nie była czysta."

"Younah zanim tu przyszła, przyczyniła się do śmierci pięciu osób. Nie za jednym razem, ale to zrobiła." powiedział Woojin.

"Każdy z przypadków miał miejsce podczas operacji, przesłuchania lub w geście obronnym." dodał Choi. "Została zawieszona i zakazano jej wykonywania dalej zawodu policjanta i detektywa."

"To oznacza..."

"To dlaczego ona pracuje na komendzie?" zapytała Kang.

"Ktoś musiał zająć się tą sprawą. Musiał to być ktoś z prokuratury, adwokat. Oni są w stanie ukryć takie sprawy." odpowiedział jej Jeong.

"Hongjoong o tym wiedział?" zapytał Panseong.

"Sądzę, że nie." pokręcił głową Taewoo. "Może nawet nadal nie wie."

"Seonbae, postanowiłeś nam o tym powiedzieć, ponieważ znalazłeś prawdziwą kartę Noony?" zapytał Im.

"Tak. To już jest bardzo poważne. Zabiła pięć osób, więc nie mogę tego ukrywać."

"Zabiła również Yeom Sangcheol'a." dodała Seojin.

"Musimy ją znaleźć i niestety... Aresztować." oznajmił Woojin. "Hongjoong nie może się o niczym dowiedzieć. Nie może wiedzieć, że Taewoo nam wszystko powiedział."

"Co z Baek Songyoun'em?" zapytał Panseong. Seojin i Hojoon zajmowali się przeglądaniem reszty folderów.

"Skoro Hongjoong go poinformował o tym, że zamierzamy go aresztować, musi mieć dobry powód. Poza tym, prosił go o pomoc w poszukiwaniu Younah, więc chyba nie jest groźny dla mieszkańców." odpowiedział mu Jeong. "Odłużmy go na chwilę na bok. Tylko nasza czwórka..." wskazał. "Teraz zajmiemy się poszukiwaniem Younah."

"Ktoś musiał ich śledzić. Jest tu mnóstwo zdjęć jak są razem albo osobno." zauważył Im.

"Hongjoong powiedział mi, że musiał z nią zerwać dlatego, że grozili mu, że ją zabiją. Przez jakieś pół roku miał spokój, ale znów się pojawili i porwali ją bez ostrzeżenia." poinformował ich Choi. "Mam też rzeczy, które dostarczył mi Hongjoong. Wyślę je wam na e-maila." dodał.

"Ile minęło od porwania?" zapytała.

"Z jakieś 4 dni." odpowiedział. "Musimy się wziąć solidnie do roboty, bo nie jestem pewien, czy będą ją tak długo trzymać."

***

Younah otworzyła oczy, mrugając kilka razy. Powoli usiadła i się rozejrzała. Była w innym miejscu i znów za kratami, ale tym razem nie była przykuta łańcuchem do ściany. Jedynie jej nadgarstki były skute z tyłu pleców.

"Obudziłaś się w końcu?" ktoś podszedł do krat i przed nimi kucnął. Kang podniosła na niego wzrok, a on się do niej uśmiechnął.

"Kim jesteś?!" zapytała.

"Ja? Nie pamiętasz mnie?" złapał się teatralnie za serce. "Spędziłem z Tobą tyle czasu. To pewnie dlatego, że nie mam maski."

"Ty jesteś tym, którego wywaliłam?" zapytała, a on skrzywił się na wspomnienie, ale po chwili przytaknął jej z uśmiechem.

"Dzisiaj w końcu poznasz szefa i zobaczymy co postanowi z Tobą zrobić dalej." powiedział. "Bierzcie ją." wstał. "Tym razem mocno ją trzymajcie."

Dwójka mężczyzn weszła do środka i złapała ją mocno za ramiona. Jęknęła. Wyprowadzili ją z celi i zaczęli ją prowadzić za mężczyzną, który szedł przed nimi.

"Racja. Nawet nie wiesz jak się nazywam." zauważył "Jestem San, Choi San.

"Nie interesuje mnie jak masz na imię." syknęła.

"Oj, zabolało." nagle stanął przed drzwiami i się wyprostował. "Módl się o swoje życie, złotko." powiedział poważnie i po chwili otworzył drzwi. Weszli do środka. "Witaj szefie." ukłonił się mężczyźnie, który siedział za biurkiem.

Younah rozglądała się po pomieszczeniu. Po bokach, przy samych ścianach były regały wypełnione książkami. Na środku pomieszczenia był stół i po bokach dwie kanapy. Zaś dalej, przy szklanej ścianie było biurko, za którym siedział nieznany jej mężczyzna.

"Przyprowadzłem ją." oznajmił San.

Mężczyzna się odwrócił i spojrzał na niego, a potem na Younah. Wstał. Był on wysoki i umięśniony. Miał mały zarost. Skierował się w jej stronę. Podszedł do niej i złapał ją na podbródek.

"Ładna jesteś." odezwał się. Jego głos był niski. Kang już wiedziała, że go nienawidzi. Wyrwała swój podbródek z jego palców. "Oh?"

"Nie dotykaj mnie!" warknęła.

"Jest nadal lojalna temu psowi?" zapytał, zerkając na San'a. On tylko wzruszył ramionami. Powrócił do niej wzrokiem. "Jesteś naiwną kobietą." minął ją i usiadł na kanapie. "Co z Tobą zrobić, aby mieć zysk?" zaczął się zastanawiać.

"Czy okup nie byłby czymś dobrym?" zaproponował San.

"Chcesz wypuścić ją wolno?" uniósł na niego brew.

"Nie, nie. Szef zrobi z nią później co zechce."

"Hmmm... To nie głupi pomysł. Ten pies zrobi wszystko, aby ją stąd wyciągnąć, więc znajdzie i pieniądze." spojrzał na nią. "Już nawet znalazłem dla niej zastosowanie." uśmiechnął się do niej zadziornie, a ona się tylko skrzywiła.

"Nie jestem jakąś zabawką!"

"To się nią staniesz." powiedział. Younah przełknęła ciężko ślinę. Ciarki przeszły jej po plecach. "Skontaktuj się z nim i podaj mu gdzie, kiedy i jaką sumę ma przynieść ze sobą."

"Dobrze. Zrobię to." ukłonił się przed nim.

"A wy? Przykujcie ją tutaj." wskazał kiwnięciem głowy na fotel przed nim.

Dwójka mężczyzn bez problemu popchnęła ją w jego kierunku. Posadzili ją w fotelu. Zaczęli ściągać jej kajdanki. Chciała wykorzystać ten moment, ale dwójka innych mężczyzn złapała ją za przedramiona. Próbowała się wydostać z ich uścisku, ale to nic nie dawało. Przykuli ją tym razem do metalowych raczęk od fotela innymi kajdankami. Odsunęli się od niej.

"Pożałujecie wszystkiego, gdy mnie znajdą. Zgnijecie w więzieniu!"

"Phahah!" mężczyzna zaśmiał się na jej słowa. "To może też czekać Ciebie, wiesz?" spojrzał na nią czarnymi oczami. "Trochę nie podoba mi się to, że jesteś brudna we krwi, ale... Gdy dostanę pieniądze, kupię Ci, co tylko zechcesz."

***

Hongjoong rozmawiał z Songyoun'em przez telefon, prowadząc samochód. Odwiózł Eunhę do przedszkola i teraz jechał na komendę.

"Co u Younoh?" zapytał.

"Younoh? Zapomniałem Ci wczoraj powiedzieć. Younoh trafiła do szpitala." poinformował go.

"Co? Do szpitala? Dlaczego?" był zmartwiony.

"To nic takiego. To tylko stres i zmęczenie. Wszystko z nią dobrze. Jest pod obserwacją lekarzy." uspokoił go.

"Co z Eunhą?"

"Ja się nią zajmuję." oznajmił. "Spała dobrze, zjadła całe śniadanie i właśnie zawiozłem ją do przedszkola." wyprzedził jego pytania.

"Tęsknię za nimi i jest mi też głupio, że zrzucam wszystko na twoje barki."

"To nic. Obiecuję, że niedługo wrócisz." powiedział, wyjeżdżając na parking przed komendą.

"Dziękuję Ci."

"Jeszcze niczego nie zrobiłem." zgasił auto. "Muszę kończyć. Jestem już na komendzie. Do usłyszenia."

"Do usłyszenia." rozłączył się.

Kim wyszedł z pojazdu i je zamknął za pomocą kluczyka. Skierował się do budynku, a następnie do biura, w którym pracuje z zespołem, do którego należy Younah. Wszedł do środka.

"Cześć, co..." przerwał, gdy zauważył Taewoo w pomieszczeniu. "Hyung? Co tutaj robisz?" patrzył na niego pytająco.

"Ja? Szukałem Ciebie i przyszedłem tutaj, bo myślałem, że już tu będziesz." odpowiedział mu. Im dyskretnie zamknął laptopa.

"W końcu postanowiłeś zjawić się w pracy." odezwał się Panseong, krzyżując ramiona.

"Przepraszam, ale mam ostatnio dużo rzeczy na głowie."

"Powiesz nam, co się dzieje z Younah?" zapytał Woojin, a Taewoo miał ochotę się uderzyć w czoło.

"Younah... Została w swoim rodzinnym mieście na dłużej." wymyślił na poczekaniu. "Younoh i Eunha wróciły wcześniej, a Younah została, ponieważ miała coś do załatwienia."

"Dlaczego nie odbiera telefonów?" zapytała Seojin.

"Była wraz z Younoh i Eunhą na spacerze i gdy przechodziły przez drewniany most, telefon wypadł jej z rąk i wpadł do wody. Dlatego nie odpowiada."

"Skąd to wszystko wiesz, Seonbae?" tym razem zadał pytanie Hojoon.

"Younoh mi powiedziała."

"Właśnie. Co z Younoh?" zapytał Woojin.

"Jest dobrze. Stres na nią tak wpłynął. Jest w szpitalu pod obserwacją lekarzy." odpowiedział mu. "I sądzę, że to jest istotne. Jeśli chcielibyście ją przesłuchać, to ostrożnie. Jest w ciąży." poinformował ich.

"Dobrze."

"Ja już pójdę. Nie będę przeszkadzał wam w pracy." odezwał się Taewoo i skierował do drzwi.

"Ah! Hyung, chciałeś coś ode mnie?" zatrzymał go przed drzwiami.

"A no tak!" przypomniał sobie. "Mogę go zabrać na chwilę?" zapytał Jeonga. Kiwnął mu głową. "Dzięki. Chodź."

Wyszli z pomieszczenia i udali się do biura Choia. Weszli do środka. Taewoo zajął swoje miejsce, a Kim stanął przed nim.

"O co chodzi?" zapytał.

"Jeszcze nie przejrzeliśmy wszystkich kamer ani nie mamy lokalizacji samochodu, który wcześniej goniłeś."

"Rozumiem." przytaknął. "A co z tym co miał się dowiedzieć, skąd są wysyłane wiadomości z jej numeru?"

"Też nie mamy jeszcze żadnej odpowiedzi."

Kim westchnął i oparł się o biurko. Nagle oboje usłyszeli dźwięk przychodzącej wiadomości. Spojrzeli po sobie. Hongjoong sięgnął po swój telefon do kieszeni. Na wyświetlaczu widniało imię Younah.

"To znow..." odwrócił ekran w kierunku Taewoo.

"Otwórz i przeczytaj na głos." Bez wachania go posłuchał i kliknął w wiadomość.

"Jeśli chcesz ją odzyskać, przywieź mi osobiście 60 milionów wonów do opuszczonej kancelarii HIT w Kiseong." przeczytał i pojawiła się nowa wiadomość. "Masz być sam, bo inaczej będzie po niej."

"Czyżby pojechali z nią aż do Kiseong?" zastanowił się Choi.

"Nie wiem, ale muszę skądś wziąć tę sumę i..." przerwał mu dźwięk następnej wiadomości. "Dostaniesz jej lokalizację, gdy przekarzesz pieniądze. Masz czas do jutra."

"Wiesz co? Pośpieszę tego gościa, który rozkminia, skąd wysyłają te wiadomości. Weźmiemy większą liczbę osób do tej lokalizacji i wyślemy też kogoś z Tobą."

"Dobra, ale..."

"Zostaw to mnie." załapał go za ramię. "Gdy wszystko ustalę, powiadomię Cię. Bądź w gotowości."

"Dobrze. Zostawię to w twoich rękach."

Czy wszystko wkrótce się ułoży?

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro