CHAPTER 30.1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Promienie słoneczne wpadały do pomieszczenia. Hongjoong powoli otworzył swoje oczy. Położył się na plecach i przetarł oczy. Wziął ręce na bok i przez chwilę wpatrywał się w sufit.

"Eomma." wychrapał. Wziął głęboki wdech i wstał z łóżka. Skierował się do drzwi.

Wyszedł na korytarz i podążył nim do kuchni, połączonej z salonem. Przeczesał włosy do tyłu palcami. zatrzymał się i spojrzał na Younah, która zalewała kawę. Mały uśmiech wpłynął na jego usta.

"Oh! Już wstałeś." zauważyła go i wzięła dwa kubki z kawą do rąk. Podeszła do niego i dała mu szybkiego całusa w usta. Odeszła i położyła kubki na stole, na którym był naszykowany posiłek.

"Zrobiłaś śniadanie?" udał się za nią i zajął miejsce przy stole. Ona zrobiła to samo.

"Tak. Przynajmniej zjesz coś porządnego przed pracą. Naszykowałam Ci również jedzenie do pracy." kiwnęła głową na pudełko, które było na blacie.

"Dziękuję Ci."

"To nic takiego. Będę się nudzić przez jakiś czas. Dużo przeszłam, ale chciałabym, jak najszybszej wrócić do pracy." wzięła łyżkę.

"Właśnie. Kiedy wrócisz?" zapytał. "To nie tak, że każę Ci wracać. Nawet chciałbym, abyś nie przychodziła przez kilka dni."

"Wiem, wiem." pokiwała głową. "Powiedzieli mi, że mam przez jakiś tydzień nie przychodzić, ale... Ja nie wytrzymam tyle w czterech ścianach, więc pewnie będę zaglądać na komendę."

"Doskonale Cię rozumiem. Po wizytach w szpitalu od razu chciałem wrócić do pracy." włożył łyżkę ryżu do buzi.

"Wygląda to trochę tak, jak kiedyś." zauważyła.

"Co takiego?" uniósł brew.

"Wspólne poranki, śniadania." nakierowała go.

"Tak. Masz rację." przytaknął. "Może podjedziesz do Younoh? Spędzisz z nią trochę czasu?" zaproponował.

"Mogę. Nie jest to zły pomysł. Ale nie wiem czy ona będzie w domu."

"Niedawno też wróciła ze szpitala, więc raczej powinna być. Nie wróciła chyba jeszcze do pracy. Nie wspominała nic wczoraj na kolacji?"

"Nie. Nic nie mówiła, ale wpadnę do nich. Jak nie Younoh to Songyoun na pewno będzie." Nagle posmutniała.

"Co się stało?" zapytał zmartwiony.

"Wiesz... Gdyby Yunho nie był teraz zamknięty w więzieniu... Na pewno z nim spędziłabym ten czas." powiedziała.

"Younah."

"Wiem, wiem. Skrzywdził mnie i wykorzystał. Powinnam go znienawidzieć za to, co mi zrobił." spuściła wzrok.

"Younah. Ja ani nikt inny nie każe Ci go znienawidzić, ale musisz przyjąć to wszystko. To, że wasza relacja już nigdy nie będzie taka sama."

"Wiem, po prostu... Byliśmy ze sobą blisko przez tak długi czas."

"Younah." wyciągnął dłoń w jej stronę i złapał ją za podbródek, i podniósł go, by na niego spojrzała. "Teraz będzie już tylko lepiej."

"Zgadza się. Skoro znów jesteśmy razem po tym wszystkim, to czeka na nas gdzieś to szczęście."

"Dokładnie." przytaknął jej.

***

Hongjoong wziął szybki prysznic i naszykował się do pracy. Zanim pojechał na komendę, zawiózł Younah do jej mieszkania, aby mogła się ogarnąć i spotkać z rodziną.

Kim wysiadł z samochodu i wszedł do budynku. Skorzystał z windy i już po kilku chwilach trafił do odpowiedniego biura.

"Witajcie wszyscy." przywitał się.

"Dzień dobry, Seonbae." dwójka najmłodszych odpowiedziała. Najstarsi kiwnęli głowami.

"Co teraz robimy?" zapytał, zajmując swoje stanowisko.

"Nadal obserwujemy dom dyrektora Baeka. Czekamy na odpowiedni moment." zaczął Woojin.

"Udało nam się również skontaktować z kobietą, która miała tą kamerkę samochodową. Mamy nagrania." oznajmił Panseong.

"Widać na nim w późniejszym czasie Ciebie, a jeszcze wcześniej, w okolicach trzeciej..." Jeong odwrócił laptopa w kierunku Kima. Spojrzał na ekran. "Jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto korzystał z tej budki telefonicznej, w której zostawił wiadomość, o której wspominałeś."

"Nadal trudno jest nam zidentyfikować twarz, ale postura i sposób ubierania się, jest podobny do tego mężczyzny, który kręci się po posiadłości dyrektora Baeka." powiedziała Seojin.

"Sądzę, że powinniśmy ich przeszukać." zaproponował Hongjoong.

"W jakim sensie?" dopytał Woojin.

"Ich dom. Bez żadnego uprzedzenia wejść i przeszukać całą posiadłość." wyjaśnił.

"To nie byłoby takie głupie." zamyślił się Panseong.

"Musiałbym zdobyć pozwolenie." oznajmił Jeong. "Postaram się o nie."

"W porządku." przytaknął. "I jest jeszcze jedna rzecz.... Może trudno wam odnaleźć twarz tego mężczyzny, co mi pokazywaliście."

"To prawda. System nie potrafił go wyszukać." przypomniał sobie Hojoon.

"To dlatego, że ktoś inny żyje pod jego tożsamością." wyjawił.

"Boże! Co ty jeszcze wiesz, czego my nie wiemy?" zapytał Panseong, siadają na krześle.

"Jeśli wam to powiem, może wam bardziej rozjaśnić to sprawę z rodzicami Songyoun'a. Mogę się z wami również podzielić moimi przemyśleniami." zrobił pałzę. "Chciałem, by sam wam to powiedział, ale..."

"Mów wszystko." rozkazał Woojin.

"A więc... Baek Songyoun, którego znacie, to tak naprawdę Do Hyunsu." na te słowa spojrzeli po sobie.

"Do Hyunsu?! My go szukamy!" zauważył Panseong.

"Ale Do Hyunsu nie jest wspólnikiem Do Minseok'a. On nie zabił gosposi Park Soonyoung. Macie również alibi, które potwierdziliście."

"Może zamiast się kłócić o to, dlaczego Seonbae nie powiedział nam wcześniej, że Baek Songyoun to Do Hyunsu, to może zapytajmy, jak to się stało, że nie jest Do Hyunsu?" odezwała się.

"Seojin ma rację. Kontynuuj Hongjoong." Jeong kiwnął głową.

"Do Hyunsu, gdy był młody, męczono go w szkole i pewnego dnia o później porze mało co jeden z jego klasy go nie zabił. Uciekł mu. Gdy Do znalazł drogę, został potrącony przez auto. Nie jest to udokumentowane, gdyż sprawca zabrał go ze sobą. Wnioskuję, że zabrał go do domu dyrektora Baeka. Potem musiało się coś stać, że Do Hyunsu przyjął tożsamość ich syna."

"Ich syna, czyli...?" dopytał Han.

"Skoro przyjął tożsamość ich syna, to osobą, która potrąciła Do Hyunsu, był ich syn, Baek Songyoun. W tamtym czasie był już pełnoletni i mógł prowadzić samochód." kontynuował.

"Czyli mówisz, że osobą, która potrąciła Do Hyunsu, był Baek Songyoun. Ale co się stało, że Do przejął jego nazwisko?"

"To moje podejrzenia. Prawdziwym Baek Songyoun'em jest mężczyzna, który był utrzymywany przez dyrektora Baeka przy życiu w ich domu. Potwierdziłem wam również, że ta sama osoba kręci się po ich posiadłości." tłumaczył Kim.

"Czyli prawdziwy Baek Songyoun żyje!" wywnioskował Hojoon.

"Dokładnie." zgodził się z nim Hongjoong.

"Co jeśli rodzice Baeka chcieli wrobić Do Hyunsu w zabójstwo gosposi, aby ich prawdziwy syn mógł odzyskać tożsamość? Wtedy by powiedzieli to samo, co Seonbae przed chwilą, ale trochę zmyśloną wersję. Dowiedzielibyśmy się, że znany nam Baek Songyoun to Do Hyunsu i aresztowalibyśmy osobę, którą szukamy, ale ona nie jest odpowiedzialna za zabójstwo." przestawił swoje myśli Im.

"Czyli panią Park musiał zabić ktoś z domowników!" zauważyła Kang. "Pamiętacie ten notatnik, dzięki któremu pani Park się kontaktowała z nimi?" zapytała. Przytaknęli jej głowami. "To oni musieli coś jest zrobić. Pewnie poznała ich sekret i musieli się jej pozbyć."

"Seojin. Twoja głowa w końcu zaczęła myśleć." odezwał się Panseong.

"Nie wiem czy za to dziękować, czy być na Ciebie obrażona, Seonbae." zmarszczyła brwi.

"Przyjmij to jako komplement."

"Podczas przesłuchania Choi Miji miała opatrzone czoło. Musiało do czegoś dojść." sięgnął pamięcią Panseong.

"Tak, ale dowiemy się, kto zabił panią Park, ale nadal nie będziemy mieć wspólnika Do Minseok'a. Nadal naszym podejrzanym jest jego syn." powiedział Woojin, spoglądając na Hongjoong'a.

"Pamiętacie tego mężczyznę, który mnie porwał?" zadał pytanie. Przytaknęli mu. "Szukał swojej żony. Lee Yuyun. Wiemy, że jej ciała nie znaleziono, a została porwana przez wspólnika Do Minseok'a, podczas gdy Do Minseok był ze swoim synem."

"Skoro był ze swoim ojcem, a pojazd miał ktoś inny, to Do Hyunsu nie może być wspólnikiem." zauważył Panseong.

"Skoro nie znaleziono ciała Lee Yuyun... Ona musi gdzieś żyć. W ukryciu przed wspólnikiem." powiedział Kim.

"Musi żyć w jakimś ośrodku pod innym nazwiskiem." zauważyła Seojin. "Lub jako osoba, która nie pamięta swojego imienia."

"No tak, ale nie wiemy czy wspólnik ją zabił, czy nie." odezwał się Woojin.

"Właśnie, Seonbae. Nie wiemy tego, czyli może nawet żyć." rozjaśnił mu Hongjoong.

"Jeśli ona żyje, to oznacza, że ona wie, jak wygląda wspólnik." domyślił się Hojoon.

"Haesu mówiła mi, że też widziała wspólnika. Podczas pogrzebu ojca jej i Hyunsu, ale nie pamięta jego twarzy. Jedynie zieloną silikonową bransoletkę, którą miał na sobie. Znalazła, że w tamtym czasie należała ona do wolontariuszy ze szpitala Ilshin, w którym dyrektorem jest Baek Manwoo." przypomniał sobie Kim.

"Czego ty jeszcze nie wiesz?" Panseong uniósł brew, stukając palcami o blat biurka.

"To znów nas sprowadza do dyrektora Baeka." zauważyła Seojin. "Co jeśli ten prawdziwy Baek Songyoun jest wspólnikiem?" na te słowa nastała długa cisza.

"To może być to!" Han klasnął w dłonie.

"To teraz wiemy, za co musimy się wziąć. Przeszukanie posiadłości dyrektora Baeka i znaleznie Lee Yuyun." wywnioskował Woojin.

"Zgadzasz się ze wszystkim, Seonbae?" dopytał Kim.

"Rozjaśniliście mi tę sprawę, więc tak. Idę od razu do generalnego, a wy zastanówcie, jak się za to zabrać." wydał zadanie i wyszedł z pomieszczenia.

***

Younah zaparkowała przed domem jej siostry. Wysiadła z pojazdu i go zamknęła. Skierowała się do uliczki. Otworzyła ją i poszła dalej do drzwi wejściowych. Nacisnęła na dzwonek i po chwili przed nią pojawiła się jej siostra.

"Younah? Co ty tutaj robisz?" przytuliła ją na powitanie. "Proszę wejdź." zaprosiła ją do środka.

"Mam wolne i nie mam co robić. Pomyślałam, że wpadnę, jeśli będziesz w domu." odpowiedziała, ściągając buty.

"Eomma też ma dzisiaj przyjechać." poinformowała.

"Naprawdę? Po co?" weszły do salonu.

"Chciała z Tobą porozmawiać." oznajmiła.

"Ze mną? Dlaczego?" usiadła na kanapie. Younoh wzruszyła ramionami.

"Nie wiem. Chcesz coś do picia?"

"Woda wystarczy." Younoh weszła do kuchni i po chwili wróciła do salonu z dwoma szklankami i dzbankiem z wodą. Usiadła obok niej.

"Co z mamą Hongjoong'a?" zapytała.

"Nie mogę powiedzieć, że jest dobrze, bo nie jest. Miała zawał, ale nie na aż tak wysokim poziomie. Narazie odpoczywa." odpowiedziała.

"A jak czuje się Hongjoong?"

"Wczoraj był... Naprawdę zmartwiony. Jeśli chodzi o jego rodzinę... Została mu tylko matka, która jest dla niego bardzo cenna. Jeśli stanie się... Nie. Nawet nie wolno mi tak myśleć." pokręciła głową.

"Musisz być dobrej myśli. Musicie." objęła ją ramieniem.

"Wiem. Mówiłam mu to. Rano wyglądał lepiej i gdy jechał na komendę też."

"Zostałaś z nim?" dopytała.

"Nie mogłam go zostawić samego. W przeszłości jego rodzina... Miał ciężko. Bardzo ciężko. Odkąd jego ojciec umarł... Mieli trochę lepiej w życiu. Teraz, gdy wydawało się, że jest wszystko dobrze... Musiało się coś stać." splotła palce swoich dłoni.

"Będzie dobrze. Zobaczysz." pomasowała jej ramię.

"Odwiedzę ją może dzisiaj." pomyślała.

"Możesz to zrobić." przytaknęła jej. Obie nagle usłyszały dzwonek do drzwi. "Oh? To pewnie Eomma. Zaraz wrócę." wstała i udała się otworzyć drzwi.

Younah bawiła się swoimi palcami. Słyszała głos swojej matki. Zaczęła się zastanawiać, o czym chciała z nią porozmawiać. Mogła to zrobić wczoraj, gdy u nich była. Younoh i matka weszły do salonu. Kobieta się zatrzymała i spojrzała na najmłodszą córkę.

"Younah... Skarbie." wyciągnęła ramiona w jej stronę i podeszła. Younah wstała i pozwoliła się przytulić swojej matce. "Przepraszam, że nie byłam przy Tobie... Bardzo Cię przepraszam."

"Eomma...? O czym ty mówisz? O co chodzi?" była zdezorientowana.

"Dlaczego mi nie powiedziałaś, że byłaś w ciąży?" odsunęła się od niej, łapiąc ją za ramiona.

"Ja..." gula utknęła jej w gardle. To nie tak że o tym zapomniała, ale nie wracała do tego tematu.

"Bardzo mi przykro. Powinnam była być przy Tobie, ale nie byłam. Przepraszam, że nie było mnie przy Tobie, gdy mnie potrzebowałaś." jej oczy się zaszkliły jak i Younah.

"Eomma..." wydusiła z siebie. "Jestem taka okropna." łzy spłynęły jej po policzkach.

"Nie, skarbie. Nie jesteś. To nie jest twoja wina." objęła dłońmi jej policzka.

"Eomma..."

Kobieta zamknęła swoją córkę w objęciach. Younoh stała z boku i położyła dłoń na swoim brzuchu smutna.

***

Zespół przeglądał dokumenty o Lee Yuyun i informacje na jej temat. Większość już znali, ale musieli sobie przypomnieć kilka rzeczy i się nim przyjrzeć.

"Sądzę, że musielibyśmy przeszukać ośrodki w Yeonju i okolicach." odezwał się Hongjoong. "I jeśli będzie trzeba, to jeszcze dalej."

"Jeśli ona nie pamięta swojego imienia... Jak zamierzasz ją znaleźć? Za pomocą czego?" Panseong zapytał.

"Jej historii. Raczej będzie pamiętała, że uciekała przed mordercą. Powinna poinformować o tym ośrodek." wyjaśnił.

"Można i tak."

"Szpital psychiatryczny. Można sprawdzić również szpitale psychiatryczne." zauważyła Kang.

"To też dobry pomysł." przytaknęli.

"Będzie dużo pracy z przeszukiwaniem." westchnął Panseong.

"Jeśli uda nam się ją znaleźć, uda nam się potwierdzić czy ta osoba jest wspólnikiem, ale... Songyoun nadal jest w niebezpieczeństwie wraz z jego rodziną. To znaczy Do Hyunsu." odezwał się Hongjoong. "Chwila... Wspólnik zadbał o to, aby nigdzie w okolicy nie było kamer, ale zapomniał o kamerach pokładowych? Nie uważacie, że to spory błąd z jego strony?" zastanowił się.

"Jest to dziwne." zgodził się z tym Hojoon.

"Dobrze by było, gdyby Younah wróciła. Przydałaby się tu." Jeong usiadł na swoim miejscu, przeglądając papiery. "Ona by to szybko załatwiła."

"Younah powiedziała mi, że może będzie wpadać na komendę, że nie wytrzymie tyle czasu w domu." odezwał się Kim.

"Może zadzwoniłbyś do niej z pytaniem czy by nam nie pomogła?" zaproponował Panseong.

"Seonbae!" Seojin uderzyła go w tył głowy. "Unnie dopiero co wyszła z więzienia. Jak myślisz? Jak inny będą na nią patrzeć?"

"Rozumiem, ale to jej decyzja."

"Myślę tak jak Seojin, ale sądzę, że możemy ją zapytać." powiedział Hongjoong, biorąc telefon do ręki. Wybrał numer. Przyłożył go do ucha i chwilę odczekał.

"Tak?" odebrała.

"Hej, skarbie. Przepraszam, że Ci przeszkadzam, ale mam pytanie." zaczął.

"Dobrze, o co chodzi?"

"Musimy przejrzeć dokumenty o Lee Yuyun. O żonie tego, który mnie porwał. Pamiętasz?"

"Tak. Pamiętam."

"Doszliśmy do wniosku, że ona może nadal żyć i chcemy przeszukać kilka miejsc, w których mogłaby być, ale musimy się najpierw przyjrzeć. Chciałabyś może nam w tym pomóc?"

"Ja?"

"Wiesz najwięcej o Lee Yuyun. Czytałaś o niej dokumenty. Przydałaby się nam twoja pomoc."

"Tak. Wiem coś."

"To jak?" zapytał. "Oczywiście decyzja należy do Ciebie. Nie chcę Cię do tego zmuszać."

"Mogę się tym zająć." zgodziła się.

"Naprawdę?" wyprostował się.

"I tak nie mam nic ciekawego do roboty."

"Czyli możesz teraz przyjechać na komendę?" zapytał.

"Tak. Będę za jakieś 20 minut."

"Świetnie. Będziemy czekać."

"Pa~" rozłączyła się. Kim spojrzał na ekran telefonu, a następnie na zespół.

"Pojawi się na komisariacie za 20 minut."

"Świetnie. Będziesz miała pomoc Seojin." Han spojrzał na dziewczynę.

"Każecie jej pracować, gdy ma wolne." pokręciła głową, biorąc papiery i zajęła miejsce przy stole.

***

Po 20 minutach Younah była już pod komendą. Wysiadła z samochodu i spojrzała na budynek. Wzięła głęboki wdech i skierowała się do środka. Na korytarzu mijała wielu pracowników, którzy podążali za nią wzrokiem. Kiwała do niektórych głową na powitanie. Będąc w windzie mogła na chwilę odpocząć. Wybrała drugie piętro i poczekała. Drzwi się otworzyły i wyszła. Udała się prosto i weszła przez drugie drzwi po prawej stronie do pomieszczenia.

"Cześć wszystkim." przywitała się, zamykając drzwi za sobą.

"Witaj Younah." przywitał ją Woojin.

"Witaj Noona."

"Wybacz, że wołamy Cię, gdy jesteś na zwolnieniu." Panseong podszedł do niej.

"Nic nieszkodzi. Nie mam i tak co robić, oprócz siedzenia w swoim mieszkaniu. Mogę wam pomóc."

"To Younah, którą znamy." poczochrał ją po głowie i mały uśmiech wpłynął jej na usta.

***

"Mamy pozwolenie na przeszukanie posiadłości dyrektora Baeka." oznajmił Woojin, wchodząc do biura. Wszyscy na nich spojrzeli.

"W takim razie musimy tam iść." Panseong wstał.

"Chwila. Trzeba obmyśleć jakiś plan. Nie możemy po prostu tak tam wejść. Nawet jeśli go znajdziemy, nie mamy dowodów, że to on jest wspólnikiem." zauważył Hongjoong.

"Ma rację. Musimy najpierw znaleźć Lee Yuyun i może objąć obserwacją Baek Songyoun'a... Do Hyunsu'a i jego rodzinę." zaproponowała Younah.

"Dobrze. W takim raziem zajmiemy się poszukiwaniem Lee Yuyun, wyślemy ochronę. Gdy znajdziemy tą kobietę i potwierdzi nam, że to on, aresztujemy go." oznajmił Jeong.

"A co jeśli wspólnik też jej szuka? Jeśli ona żyje, to będzie chciał się jej pozbyć, skoro ona zna jego twarz." zauważyła Seojin.

"Masz rację. Musimy objąć obserwacją dom dyrektora Baeka. Wejdziemy tam dopiero, gdy będziemy mieć potwierdzenie, że to jest on." powiedziała Younah.

"Wtedy uda nam się go złapać!" Han uderzył dłonią w stół.

"Znalazłyście już miejsca, które możemy odwiedzić?" zapytał szef zespołu.

"Tak. Łącznie mamy 10 miejsc." najmłodsza wzięła kartkę do dłoni.

"W takim razie podzielimy się na trzy zespoły. Hojoon, ty będziesz z Younah, a Hongjoong z Seojin. Wy rozdzielicie sobie miejsca i się do nich udacie, a ja z Panseongiem będziemy obserwować dom dyrektora Baeka." przydzielił każdemu zadania.

"Przepraszam, ale dlaczego taki podział?" zapytała Seojin.

"W końcu ktoś musi wziąć was w obroty." odpowiedział jej. "Wszyscy zrozumieli o co chodzi?"

"Tak, szefie." przytaknęli.

"To ruszajcie do pracy." Wyszedł jako pierwszy z pomieszczenia wraz z Hanem.

"Unnie. Wy sprawdźcie te pierwsze pięć miejsc, a my sprawdzimy resztę." wskazała na kartkę.

"W porządku." zrobiła zdjęcie listy telefonem i odwróciła się do Ima. "Idziemy." złapała go za ramię i wyszli. Seojin spojrzała na Kima.

"To będzie nasz pierwszy raz współpracowania w parze." zauważył. "Chodźmy. Nie możemy być gorsi od nich."

"Tak Seonbae."

***

Younah wysiadła z auta, a Hojoon tuż za nią. Skierowali się do pierwszego ośrodka na liście. Podeszli do recepcji.

"Dzień dobry. Jesteśmy z komisariatu w Daejeon." pokazali odznaki. "Szukamy kobiety o imieniu Lee Yuyun." wyciągnęła zdjęcie.

"Dzień dobry." kobieta wzięła od niej fotografię.

"Została porwana kilkanaście lat temu. Prawdopodobnie może nie pamiętać, jak się nazywa, ale może znać osobę, którą szukamy."

"Zdarzają nam się takie osoby, które nie pamiętają, jak się nazywają, ale nie mamy tutaj takiej kobiety. Żaden z naszych podopiecznych tak nie wygląda i nie ma takiej przeszłości." oddała zdjęcie. "Przykro mi."

"A moglibyśmy się spotkać ze wszystkimi kobietami, które trafiły tu do ośrodka od maja 2005 roku?" zapytał Hojoon.

"Musiałabym sprawdzić."

"To niech pani to zrobi. Poczekamy." Kang oparła się o blat.

"Dobrze. Dajcie mi chwilę."

***

Hongjoong wszedł do ośrodka, a Seojin tuż za nim. Skierowali się do recepcji. Starsza kobieta zwróciła na nich swoją uwagę.

"Dzień dobry." przywitała ich.

"Dzień dobry. Jestem Kim Hongjoong z komendy w Daejeon, a to Kang Seojin." wskazał na dziewczynę. "Mamy kilka pytań."

"Zna może pani tą kobietę?" Seojin pokazała zdjęcie. "Poszukujemy tej kobiety. Zaginęła w 2005 roku."

"Szukamy jej. Prawdopodobnie nadal żyje, gdyż nie znaleziono jej ciała i widziała ona podejrzanego, którego szukamy." dodał.

"Może ona nie pamiętać, jak się nazywa." dopowiedziała Kang. "Mogła się tu zjawić w okresie maj-czerwiec." podała."

"Nie kojarzę twarzy, ale musiałabym sprawdzić w systemie. Dajcie mi chwilę." usiadła i zaczęła przeglądać na komputerze. "Tak jak mówiłam. Po zdjęciach nie widać, abyśmy mieli tą kobietę i nasi podopieczni wyglądają na starszych niż ona." przeskrolowała jeszcze zdjęcia. "W tamtym czasie przybyły do nas tylko dwie kobiety, a reszta to mężczyźni." dodała.

"Dobrze. Dziękujemy." odepchnął się od blatu. "Idziemy." kiwnął głową. "Do widzenia." pożegnał się, a Kang kiwnęła głową. Skierowali się do wyjścia.

***

Younoh usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na matkę i wstała. Podeszła do nich i je otworzyła.

"Dzień dobry. Jestem Yoo Kihyun, a to Im Changkyun z komendy w Daejeon." przedstawił siebie i mężczyznę za nim.

"Dzień dobry. O co chodzi?" zapytała.

"Zespół, który pracuje nad sprawą Seryjnego Morderstwa w Yeonju wysłał nas, by pilnować pańską rodzinę, gdyby podejrzany chciałby wam coś zrobić." oznajmił Changkyun.

"Zrobić?"

"Proszę się nie denerwować." uspokoił ją Kihyun. "Proszę nam powiedzieć... Jest pani mąż w domu? I córka?" zapytał.

"Córka jest w salonie, a mąż na dole w pracowni." poinformowała.

"Dobrze. Chcieliśmy wiedzieć, że wszyscy jesteście." przytaknął Yoo.

"Moja mama jest jeszcze u nas w odwiedzinach." dodała.

"Dobrze. Dziękujemy za informację."

"Prosimy zachowywać się naturalnie, jakby nas tutaj nie było." polecił.

"Dobrze." przytaknęła. "Poinformuję o tym męża."

"Będziemy wdzięczni."

***

Hojoon i Younah wyszli z ośrodka psychiatrycznego. Było już to trzecie miejsce na ich liście i nadal nie znaleźli kobiety, której szukają.

"Ciekawe jak radzi sobie Seonbae i Seojin." zastanowił się Im.

"Skoro Hongjoong jeszcze do nas nie zadzwonił, to też jej nie znaleźli." pomyślała.

"Noona? A ty i Seonbae wróciliście do siebie?" zapytał, gdy podchodzili do samochodu.

"Że ja i Hongjoong?" upewniła się, a on jej kiwnął głową. "Chyba tak... Ale nie było jeszcze takiego oficjalnego czy chcesz znów ze mną być." odpowiedziała.

"Noona." zawołał, a ona spojrzała na niego. Uśmiechnął się do niej ciepło. "Bardzo się o Ciebie martwiłem. Brakowało nam Ciebie." wyjawił.

"Hojoon." uśmiechnęła się i wyciągnęła ramiona w jego stronę. Podszedł do niej i ją przytulił. Kang zamknęła go w uścisku. "Mi też Ciebie brakowało."

"Przepraszam, że nic nie podejrzewałem. Że nie brałem pod uwagę tego, że ktoś Cię porwał."

"Nic się nie stało. Hongjoong czasami dobrze potrafi ukryć informacje."

"Tak. Dzisiaj zdał sobie sprawę z tego, że to co wie, może nam się przydać." Na te słowa się zaśmiała. Odsunęli się od siebie.

"To jest cały Hongjoong." popatrzyła na Ima. "Chodź. Mamy jeszcze dwa miejsca do odwiedzenia."

***

Czwartym miejscem na ich liście był Szpital Psychiatryczny w Churok. Hongjoong podszedł do recepcji i przedstawił siebie oraz Seojin. Dziewczynie zakręciło się w głowie. Oparła się o blat. Kim zauważył to kątem oka.

"Seojin, masz zdjęcie?" zapytał.

"Tak, tak." wyciągnęła fotografię.

"Poszukujemy tej kobiety." powiedział.

"Jestem tutaj nowa i niebardzo pamiętam wszystkie twarze. Zawołam kogoś, kto tu dłużej pracuje, dobrze?" wstała z miejsca.

"Dobrze. Poczekamy." kiwnął głową i młoda kobieta odeszła. Hongjoong powrócił wzrokiem do Kang. "Seojin, wszystko w porządku?" zapytał.

"Tak, tak." przytaknęła.

"Na pewno? Jesteś trochę blada." zauważył.

"To nic takiego. To może przez ten charakterystyczny zapach w szpitalu." pomyślała.

"Już jestem." młoda kobieta zaznaczyła swoją obecność.

"Dzień dobry." kobieta starsza od matki Kima się z nimi przywitała.

"Dzień dobry. Jesteśmy z komendy w Daejeon. Poszukujemy kobiety, Lee Yuyun. Prawdopodobnie nie pamięta jak się nazywa. Została porwana i mogła widzieć osobę, którą podejrzewamy o zabójstwo." podał jej zdjęcie. "Mogła trafić do was w maj-czerwiec 2005 roku." dodał.

"Hmm... Mamy tutaj kobietę, która nie pamięta swojego imienia ani miejsca zamieszkania. Trafiła do nas w ciężkim stanie psychicznym." zaczęła. Kim i Kang spojrzeli po sobie.

"Proszę kontynuować."

"Mówiła coś o piwnicy i kratach, ciemnym pomieszczeniu, że związano jej ręce. Z tego wywnioskowaliśmy, że była gdzieś przetrzymywana. Wspominała coś, że on zabił swojego przyjaciela." powiedziała. "I gdy tak patrzę na zdjęcie. Przypomina ją."

"Możemy się z nią spotkać?" zapytał.

"Ktoś zabronił się z nią kontaktować, ale możemy dla was zrobić wyjątek."

"A wie pani może, kto to był?" dopytał.

"Nazywał się... Yoem... Yeom Sangcheol?"

"Yeom Sangcheol?" Hongjoong popatrzył na Seojin. "Yeom Sangcheol nie żyje już od jakiegoś czasu." oznajmił.

"Naprawdę?"

"Chwila. Jeśli to jest ten Yeom Sangcheol, to oznacza, że ta kobieta musi być Lee Yuyun." zauważyła Kang.

"Masz rację." przytaknął.

"Zaprowadzę was." powiedziała kobieta. "Chodźcie za mną."

***

Woojin i Panseong siedzieli w aucie i obserwowali rezydencję dyrektora Baeka. Jeong spojrzał na Hana, który miał otwarty laptop na kolanach i przeglądał papiery.

"Możesz mi powiedzieć, co robisz?"

"Ta sprawa z gosposią nie daje mi spokoju. Czuję, że coś przeoczyliśmy." powiedział. "Park Soonyoung przyszła do pracy w rezydencji doktora Baeka o 10, dwunastego dnia miesiąca. Tego samego dnia o 19:30, wyszła z rezydencji i wzięła taksówkę." mówiąc to, patrzył na nagrania na laptopie. "To ostatni moment, kiedy widziano ją żywą." westchnął. "Jej poniższą lokalizację można ustalić dzięki transakcjom na karcie kredytowej. O 19:50 zapłaciła za taksówkę. O 20 zamówiła jedzenie przez telefon z dostawą na miejsce. Jej zamówienie to gulasz z kimchi i ryż. Dostawca zeznał, że osobiście odebrała jedzenie o 20:30. To dowodzi, że żyła przynajmniej do 20:30."

"Co uważasz za dziwne?" zapytał.

"Jej szacunkowy czas zgonu."

"Szacunkowy czas zgonu?"

"Zgodnie z autopsją zjadła ostatni posiłek na 4 do 6 godzin przed śmiercią. Jej posiłek dotarł o 20:30. To oznacza, że musiała zginąć najwcześniej o 00:30." wziął jedną z kartek. "Wedle autopsji stawy w jej palcach były sztywne. To oznacza, że musiała nie żyć przynajmniej 10 godzin przed wykonaniem autopsji." spojrzał na Woojin'a. "W takim przypadku zgon powinien nastąpić przynajmniej o 21. Jedni mówią, że zmarła około 21, a inni, że około 00:30. Czas śmierci się nie zgadza ani nie jest do siebie zbliżony."

"Stężenie pośmiertne i rozkład są zależne również z otoczenia. Dlatego kryminalni nie mogli wskazać czasu śmierci, bazując jedynie na autopsji. Niezbitym faktem jest to, że tamtej nocy Park Soonyoung żyła przynajmniej do 20:30. Musimy utalić tylko, czy była gdzieś później." zauważył Jeong.

"Tak. Rozumiem, ale..." podrapał się za uchem. "Muszę porozmawiać z dostawcą. Mógł widzieć kogoś podejrzanego w okolicy, czy coś, ale nie przesłuchano go należycie."

"Zamierzasz teraz pójść?"

"Mam wrażenie, że ma to związek ze wspólnikiem. Muszę się upewnić."

"Eh. W takim razie pójdź do jednego z naszych i zamień się z jednym, i każ mu przyjść do mnie. Pojedź porozmawiać z tym dostawcą." zgodził się.

"Dzięki." odłożył papiery oraz laptop na tylne siedzenie i wyszedł z samochodu.

***

Hongjoong wraz z Seojin siedzieli w pomieszczeniu i czekali aż przyprowadzą kobietę, która może być Lee Yuyun. Po chwili usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Mężczyzna wprowadził kobietę. Spojrzała ona niepewnie na nich.

"Lee Yuyun." z ust Seojin wymsknęło się imię kobiety, która była bardzo podobna do tej ze zdjęcia. Kang wskazała na zdjęcie i Kim się mu przyjrzał. Przytaknął.

"Niech pani zajmie miejsce." Hongjoong wskazał na krzesło przed nimi. Kobieta niepewnie na nim usiadła. Włączył dyktafon.

"Proszę się nie bać. Jesteśmy tutaj, aby zadać pani kilka pytań." posłała jej uspokajający uśmiech.

"Nazwałaś mnie Lee Yuyun. Czy to moje imię?" zapytała. Seojin niepewnie spojrzała na Kima i następnie przysunęła zdjęcie do niej.

"Czy to pani?" zadała pytanie.

"Tak. To ja." oznajmiła.

"To tak. Pani nazywa się Lee Yuyun." potwierdziła.

"Może mi pani powiedzieć... Pani została porwana, prawda?" zadał pierwsze pytanie. Przytaknęła mu. "Może mi pani powiedzieć, co się stało od tamtego momentu?"

"Ja... Wciągnięto mnie do auta i związano... Próbowałam się wydostać, ale mi się to nie udało..." splotła swoje palce. "Zamknięto mnie w klatce... W piwnicy i przetrzymywano. Widziałam, jak znęcali się nad innymi i zabijają ich..." jej ręce zaczęły się trząść. "Któregoś dnia... Wyciągnęli mnie stamtąd i zabrali wgłąb lasu. Przywiązali mnie do drzewa." powiedziała.

"Spokojnie. Co się stało potem?"

"On... Gdy jego przyjaciel się odwrócił... Siegnął po duży kamień i uderzył nim w jego głowę. Zabił on swojego przyjaciela!"

"Czy był to któryś z tych mężczyzn?" Seojin wystawiła dwa zdjęcia przed kobietę. Na jednym był Do Minseok, a na drugim mężczyzna, który kręci się poposiadłości dyrektora Baeka.

"To on!" wskazała na zdjęcie. "To on zabił jego!" tym razem wskazała na drugie zdjęcie.

"Mówisz, że Baek Songyoun zabił Do Minseok'a, z którym współpracował?" upewniał się Hongjoong, wskazując na odpowiednie zdjęcia, wypowiadając imiona osób.

"Tak. On pomagał Do Minseokowi we wszystkim. On mnie porwał i chciał zabić!"

"A jak udało się pani uciec?" zapytała Kang.

"Ja... Gdy on zajmował się swoim przyjacielem, ja... Udało mi się wydostać i uciekłam."

"A jak pani tutaj trafiła?" zadał kolejne pytanie.

"Pewien mężczyzna mnie znalazł i przyprowadził tutaj." odpowiedziała.

"Czy to był on?" Seojin pokazała jej ekran telefonu, na którym było zdjęcie Yeom Sangcheol'a.

"Tak! To był on!"

Na te słowa Hongjoong i Seojin spojrzeli po sobie. Kim powrócił wzrokiem do Lee Yuyun i wziął głęboki wdech.

"Chcemy, aby pani o czymś wiedziała. Seryjne morderstwo w Yeonju. Jest pani jedyną ocalałą i jedynym świadkiem w tej sprawie. Wspólnik." wskazał na zdjęcie palcem. "Prawdopodobnie pani szuka." oznajmił.

"Co?!" w jej oczach pojawił się strach.

"Spokojnie. Policja będzie panią chroniła. Obiecuję, że nic się pani nie stanie." upewnił ją.

"Nic mi nie zrobi?"

"Obiecuję."

***

"Nie zauważył pan nic dziwnego, dając jej jedzenie?" zadał pytanie dostawcy.

"Po prostu dałem jej jedzenie." odpowiedział.

"Ofiara była głucha. Nie miała dziwnej miny albo nie wykonała jakiegoś szczególnego gestu?" dopytywał. Mężczyzna zaczął się zastanawiać.

"Nie." powiedział krótko.

"Proszę spojrzeć na zdjęcia. Widział pan w pobliżu tego człowieka?" pokazał zdjęcia mężczyzny, który kręci się po posiadłości dyrektora Baeka.

"Nie mam pojęcia. Nikogo nie zauważyłem."

"Dobrze." przytaknął Panseong. "Jeśli sobie pan coś przypomni..." przerwano mu.

"Ale ta pani nie była głucha."

"Co?"

"Obok drzwi był dzwonek." zaczął.

"Aah. To włącznik światła. Wciskając go, światło w środku zacznie migać." wytłumaczył Han.

"Nie o to chodzi. Kiedy dojechałem na miejsce, nie zadzwoniłem. Zapukałem do drzwi. W tej okolicy żyje wiele rodzin z dziećmi, dlatego z przyzwyczajenia zapukałem."

"Przepraszam na chwilę." wyciągnął telefon i wybrał numer do Woojin'a. "Sprawdź, jaką treść żołądka wykazała u pani Park sekcja."

"Już. Daj chwilę." siegnął po papiery. "Wieprzowina, kimchi i trochę tofu."

"Nie dodajemy tofu do naszego gulaszu." oznajmił kucharz. Panseong przytaknął.

"Park Soonyoung nie zginęła po obiedzie. W żołądku miała lunch. Zapis monitoringu pokazuje, że opuściła dom dyrektora Baeka o 19:30. Jednak w tamtym czasie już dawno nie żyła."

"Więc kto to mógł być?"

"Ktoś, kto zrobiłby wszystko, by chronić prawdziwego zabójcę... Matka mordercy."

"Teraz wiem, czemu morderca zlekceważył kamery pokładowe. Ponieważ przed laty nie były tak często używane w samochodach. To oznacza, że to co mówił Hongjoong..."

"Ten mężczyzna, co się obudził, to Beak Songyoun... Jest mordercą."

"Czekaj. Hongjoong do mnie dzwoni. Zaraz oddzwonię albo do Ciebie napiszę." poinformował go.

"W porządku."

***

Hongjoong wybrał numer do Woojin'a, a Seojin dzwoniła po posiłki, aby pilnowali Lee Yuyun.

"Tak?"

"Znaleźliśmy Lee Yuyun. Jest w szpitalu psychiatrycznym w Churok i już ją przesłuchaliśmy. Współnikiem Do Minseok'a jest Beak Songyoun. Syn dyrektora Baeka i pani Choi." oznajmił.

"Panseong również się czegoś dowiedział. Pani Park zmarła wcześniej. W jej żołądku znaleziono resztki lunchu, a nie kolacji." doinformował go.

"Czyli oni...?"

"Współpracują razem. Zaraz wejdziemy do rezydencji, ale zanim to muszę mieć nakaz na aresztowanie."

"Jedziemy tam!"

"Nie! Zostańcie z Lee Yuyun dopóki nie przyjedzie do niej ochrona. Jeśli będzie, to wtedy opuścicie szpital."

"Dobrze. Powiadomię jeszcze Younah i Hojoon'a. Mają jechać do Ciebie?" zapytał.

"Wyjślij ich do nas." odpowiedział.

"Dobrze. Do zobaczenia." rozłączył się i po chwili wybrał numer do Younah.

***

Younah i Honjoon siedzieli w aucie. Byli w drodze do piątego miejsca na liście. Nagle jej telefon zaczął dzwonić. Zauważyła na wyświetlaczu jego imię. Od razu odebrała.

"Jedźcie do Woojin'a pod rezydencję dyrektora Baeka. Wiemy kto jest wspólnikiem."

"Kto jest wspólnikiem?" na to pytanie, Im zainteresował się rozmową.

"Baek Songyoun. Syn dyrektora Baeka i pani Choi. Woojin kazał wam wracać." oznajmił.

"Hojoon. Wracamy do Daejeon i jedziemy do rezydencji dyrektora Baeka." rozkazała mu.

"Już." Wjechał w polną ścieżkę i zawrócił. Wyjechał z powrotem na jezdnię i ruszył w kierunku Daejeon.

"Panseong również coś odkrył. Wspólnik nie był sam. Więcej Ci nie powiem, gdyż sam niewiele wiem."

"Dzięki za informacje. Już tam jedziemy."

***

"Uważajcie na siebie." powiedział i spojrzał na młodą Kang. Dziewczyna oparła się o ścianę i nagle osunęła się na ziemię. "Seojin!" zawołał ją i do niej podbiegł. "Seojin, halo!" poklepał ją po policzku.

"Co tam się dzieje?" zapytała Younah. Przyłożył telefon do ucha.

"Seojin zemdlała. Rozłączam się." powiedział szybko i przeciągnął słuchawkę. Włożył telefon do tylniej kieszeni spodni. "Seojin, słyszysz mnie? Ej?"

"Co się stało?" kobieta podbiegła do nich i kucnęła obok niego.

"Nagle zemdlała. Nie poinformowała mnie, że się źle czuje tuż przed."

"Dobrze. Połużmy ją."

***

Woojin wyszedł z pojazdu wraz z innymi i grupą skierowali się do posiadłości. Kliknęli na dzwonek i poczekali. Odebrała kobieta.

"Tak?"

"Jesteśmy z komendy w Daejeon. Mamy pozwolenie na przeszukanie państwa rezydencji." pokazał dokument do kamery. "Proszę nas wpuścić."

"Nie możecie..." zrobiła pauzę. "To na pewno jest sfałszowane!"

"Proszę pani, niech nas pani wpuści, inaczej wtargniemy siłą." zagroził. Po chwili usłyszeli kliknięcie. Uliczka się otworzyła i weszli na teren.

Skierowali się do drzwi i zostały im otwarte. Weszli do środka. Baek Manwoo patrzył na nich.

"Przeszukajcie każdy zakamarek. Znajdźcie Baek Songyoun'a!" rozkazał Woojin.

"Chwila, o co chodzi?" zapytał Baek.

"Mamy pozwolenie na przeszukanie państwa rezydencji i państwa syn jest podejrzany o zabicie Park Soonyoung." oznajmił Jeong.

"Ale to niemożliwe. On jest nieprzytomny." zauważył.

"Widziano go ostatnio, gdy poruszał się po waszej rezydencji." poinformował go.

"Manwoo! Manwoo!" wołała kobieta. Podbiegła do niego. "Oni szukają Songyoun'a!" złapała go za ramię.

"Czyli osoba, która była nieprzytomna, jest przytomna. Gdzie jest Baek Songyoun?" Odpowiedziała mu cisza. "Gdzie jest Baek Songyoun?" powtórzył pytanie.

"Może usiądźmy." zaproponował Manwoo. Do pomieszczenia wbiegł Panseong.

"Mam nakaz." poinformował.

"Chodź. Porozmawiamy z nimi." spojrzał na małżeństwo. "Prowadźcie do salonu."

Baek i Choi ruszyli się pierwsi, a oni za nimi. Zajęli miejsce na dwóch kanapach. Han i Jeong wpatrywali się w ich dwójkę.

"Zadam to pytanie kolejny raz... Gdzie jest Baek Songyoun?" powtórzył Woojin.

"Jesteście wspólnikami i musicie wiedzieć, gdzie jest wasz syn." zauważył Panseong. "Czy komuś teraz coś grozi?"

"On... Wspominał coś o Do Hyunsu." powiedziała kobieta.

"Do Hyunsu?" spojrzeli po sobie. Han sięgnął po telefon i wybrał numer. "Wzmocnijcie czujność! Prawdopodobnie Baek Songyoun jest w pobliżu."

"Dobrze." rozłączył się.

"Zadzwoń do Younah. Niech jadą do jej siostry." odezwał się Woojin.

"Już to robię." wybrał odpowiedni numer i przyłożył telefon do ucha.

"Tak, Seonbae?"

"Gdzie jesteście?" zapytał.

"Za jakieś pół godziny będziemy w rezydencji." oznajmiła.

"Jedźcie do twojej siostry. Baek Songyoun prawdopodobnie kieruje się do Do Hyunsu'a."

"Już tam jedziemy."

***

Hojoon zatrzymał się przed domem siostry Younah. Wysiedli z auta i podeszli do policjantów, którzy pilnowali terenu.

"Widzieliście kogoś podejrzanego?" zapytała.

"Nie. Jak narazie nic, ale jest tu ciemno i łatwo jest coś przegapić. Wejdźcie może do środka." polecił.

"Dzięki, Kihyun."

Yoo kiwnął głową i Kang przeszła przez uliczkę wraz z Hojoon'em. Podeszli do drzwi wejściowych, ale nagle usłyszeli jakiś hałas z tyłu budynku. Dziewczyna spojrzała na Ima.

"Też to słyszałeś?"

"Hałas? Tak. To chyba z tyłu." odpowiedział.

"Chodźmy." powiedziała i zeszła po schodach.

Udała się na tyły. Wyciągnęła pistolet i go naładowała. Im zrobił to samo. Powoli szli i się rozglądali. Tutaj docierała niewielka ilość światła.

"Hojoon. Zobacz tutaj, a ja tam." szepnęła, a on jej przytaknął. Rozdzielili się.

Younah zaczęła powoli zbliżać się do szopki na narzędzia. Podejrzewała, że tam może ukrywać się prawdziwy Baek Songyoun. Złapała za klamkę i szybko otworzyła drzwi. Oświeciła w niej światło i się rozejrzała. Nikogo tam nie było. Zgasiła lampkę i wyszła, zamknęła drzwi i nagle ktoś uderzył ją w tył głowy.

"Ak!"

"Noona!" Hojoon usłyszał ją i się rozejrzał. Zauważył Songyoun'a, który trzymał Younah przy sobie i przykładał jej nóż do gardła. "Noona!" zawołał i skierował się w ich stronę.

"Stój! Inaczej poderżnę jej gardło." zagroził. Im zatrzymał się i wymierzył bronią w jego stronę.

"Hojoon! Spokojnie!"

"Nikt mi nie przeszkodzi w schwytaniu Do Hyunsu. Nikt!" syknął. Hojoon wpatrywał się w Kang. Dziewczyna kiwnęła mu głową. "To przez niego wszyscy mnie szukają! Skoro zniszczył moje życie, to ja zniszczę jego!"

"Twoi rodzice zostaną aresztowani. Policja już u nich jest." oznajmiła.

"Głupcy. Pomagali mi... Zrobią wszystko, aby mnie ochronić!" krzyknął. Kang się skrzywiła.

"Wszyscy już wszystko wiedzą. Nic Cię nie ominie." Younah złapała go za przedramię i spojrzała na Hojoon'a.

Nagle rozbrzmiał strzał z broni palnej. Younah powoli otworzyła oczy i poczuła, jak ciało Baeka ześlizgnęło się z jej i upadło. Zaczął wić się z bólu. Kang natychmiast od niego się odsunęła. Na mniejscu zjawił się Changkyun.

"Co się dzieje?" zapytał.

"To Baek Songyoun. Wezwijcie karetkę." powiedziała.

"Dobrze. Kihyun!" zawołał.

Younah spojrzała na Hojoon'a, który nadal mierzył bronią. Ostrożnie do niego podeszła i będąc obok, złapała za jego dłonie. Wzięła mu broń z ręki i położyła ją na ziemi. Odsunęła się wraz z nim.

"Hojoon." zawołała go. Spojrzał na nią. "Dobrze zrobiłeś." złapała go za ramiona i wciągnęła do uścisku. "Zrobiłeś dobrze." głaskała go po głowie.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro