서른넷

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Pov Suga

Czy Jimin przypadkiem się nie naćpał?
Cały dzień jest lekko... (delikatnie mówiąc) pobudzony i zbyt... radosny.
Lata jak oszalały. No, ale čôž (xd) jak chcę być z Jiminem muszę pokochać go całego. A ta szalona strona jest niebywale urocza. Więc nie mam na co narzekać.
Razem z Chim'em poszliśmy po pluskaniu na gofry. Były wyjątkowo dobre. Albo ja wyjątkowo głodny. No, ale ja zawsze jestem głodny.
Potem wziąłem Jiminka na spacer do lasu (tak wiem jestem bardzo oryginalna, bo nie poszli do parku). Było bardzo miło. Usiedliśmy razem na zwalonym drzewie. Jimin przez cały czas mówił o książce. Jednak niezbyt go słuchałem. Gdy zaczęło zachodzić słońce weszliśmy na niewielką polankę by obserwować jak słońce chowa się za drzewami oświetlając po raz ostatni tego dnia nasze twarze. Gdy niebo przybrało różowawy kolor i gdy słońce w połowie było schowane objąłem Jinima i obróciłem go przodem do siebie.
Zaczęliśmy delikatnie się do siebie przybliżać i gdy już prawie nasze usta się stykały...
Coś nam przerwało.
Czyliś krzyk. I nagle zobaczyłem znajomą twarz:

Na polankę wtoczył się mój pijany przyjaciel Namjoon krzycząc:
„Co tu się odpitala!"
Najpierw byłem zły, że mój najwspanialszy i najukochańszy przyjaciel (czy wspomniałem już, że kocham sarkazm?) bóg destrukcji psuje nie tylko przedmioty, ale też romantyczne chwilę, ale potem zacząłem się śmiać, bo wyraz twarzy Namjoona był przekomiczny.
Jimin najpierw nie wiedział co się dzieje, ale potem też zaczął się śmiać, a Namjoon stał na środku polany nie wiedząc gdzie jest z miną zastygłego szoku.
Odprowadziliśmy Namjoona do domu, bo w tym stanie nie potrafiłby dojść do domu. Ba! On nawet nie potrafiłby powiedzieć swojego imienia.
I dzień skończył się tym, że musieliśmy wnosić półprzytomnego boga destrukcji po schodach na piąte piąte piętro, bo w tym bloku nie ma windy.
Ostatnie pięć metrów uparł się, że pokona sam, ale wywalił się i stłukł wazon stojący obok drzwi jego mieszkania.
W końcu w mieszkaniu tego popaprańca popchnęliśmy go na łóżko by poszedł spać. Zasnął odrazu. Nie chciało nam się go przebierać, więc po prostu wyszliśmy i poszliśmy do swoich domów żegnając się długim przytulaskiem na koniec.
- Naprawdę miło spędziłem ten dzień - pomyślałem wchodząc do mojego mieszkania.

************
Ugh. Jest 3 jak to piszę więc przepraszam za błędy. Ale chciałabym podziękować wam wszystkim za miłe komentarze i słowa otuchy pod rozdziałami, bo miałam takie dni gdy patrzyłam na tą książkę i zastanawiałam się czy ją dalej pisać. Ale wchodziłam w komentarze i odrazu na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM BARDZO SERDECZNIE
*przytula*
************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro