7. o

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; 4/4

przepraszam za to nietrzymanie się terminów...

***

Był spokojny, wiosenny dzień; słońce świeciło i ogrzewało jego twarz swoimi promieniami, a delikatny wiatr przemykał między osobami idącymi jedną z ulic miasta. Szedł wolno, nie spieszył się nigdzie. Dzięki temu mógł przyglądać się ludziom, którzy go mijali. Posyłał im to znudzone spojrzenie, które przyprawiało dziewczęta o zawał serca i kilka z nich naprawdę się odwróciło za nim, wydając cichy pisk.

Prychnął pod nosem. Jakież były głupie, że myślały, iż skoro on, Lee Minho, spojrzał na nie, są wyjątkowe. Nie były. Były przecież kolejnymi przedstawicielkami płci pięknej, na które zerknął przelotnie, nie przejmując się zupełnie zapamiętywaniem ich twarzy. Były mu obojętne, chwilę później mógłby przejść obok nich i w ogóle nie zwrócić na nie uwagi.

Ale chwilę później jego uwagę przyciągnęła znajoma sylwetka. Przystanął i zmrużył lekko oczy, żeby upewnić się, że to na pewno ona. Tak. Te same delikatne rysy i figura. Śledził ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za rogiem.

Zamrugał. Stał na środku chodnika i dalej patrzył w miejsce, w którym widział ją po raz ostatni. Pokręcił głową i ruszył w stronę domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro