20
- Co robimy? - zapytałam siadając obok niego.
- Zabiorę cię gdzieś. - pocałował mnie w policzek.
- A gdzie?
- Dowiesz się jak dojdziemy. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Nie zamknęłam ich, bo Charlie i Caroline siedzieli w kuchni i rozmawiali. Jacob splótł nasze palce razem i zaczął prowadzić w przeciwną stronę do swojego domu.
-nJacob?
- Tak?
- Gdzie idziemy? - pytam ponownie.
- Mowiłem już, dowiesz się jak dojdziemy. - posłał mi swój piękny uśmiech.
Szliśmy około 20 minut, chłopak zasłonił mi oczy, ale dalej szliśmy. Po 5 minutach chłopak zdjął swoje ręce z moich oczu. Jacob zabrał mnie na łąkę obok, której płynęła rzeka. Było słychać tylko śpiew ptaków. Jednym słowem było idealnie.
- Jak ty to znalazłeś?
- Tak jakoś wyszło, nikogo tu jeszcze nie przyprowadzałem.
- Naprawdę? Słodki jesteś.
- Liczyłem na nagrodę.
- Jaką? - podeszłam do niego.
- No wiesz. - uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- Co wiem? - specjalnie się z nim droczyłam
- Ty wiesz o co mi chodzi. - przybliżył się do mnie i mnie pocałował.
---------------------------------------------------
KOMENTARZE+GWIAZDKI=MOTYWACJA
JUST BRAETHE*-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro