46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Jessica wstawaj.-z mojego pięknego snu o mnie i o Jacobie obudził mój brat.
-Co? Jak to, ale ja nie śpię.-otworzyłam oczy i spojrzałam na mojego brata.
-Jest godzina 19, a ty leżysz całą zapłakana. Co się stało?-usiadł obok mnie i objął ramieniem.
-Jeszcze się nie domyśliłeś?
-To przez Jacoba, tak? Poczekaj zadzwonię do niego i z nim porozmawiasz.-chciał wstać, ale złapałam go za nadgarstek.
-Był i chciał rozmawiać.
-Ale?
-Ja nie chciałam.-powiedziałam i schowałam twarz we włosach.
-Ty naprawdę jesteś głupia, weź się ogarnij i masz do niego iść i to wszystko wytłumaczyć.-powiedział stanowczo.
-Ale... -Nie zdążyłam dokończyć, bo mój brat mi przerwał.
-Nie ma żadnego, ale.-powiedział.
Powolnym krokiem poszłam do mojego pokoju. Rzęsy pomalowałam tylko tuszem, nie przebierałam się, wyglądałam dość znośnie.
Założyłam moje buty i z dziwnym uczuciem w brzuchu wyszłam z domu.
Na podjeździe nie było auta, więc jego rodzice musieli pojechać.
Na szczęście.
Kiedy stałam pod jego drzwiami zaczęłam się trząść. Delikatnie zapukałam do drzwi. Otworzyły się szybciej niż myślałam, ale nie otworzył ich Jacob tylko Caroline.
-Jest Jacob.-powiedziałam przestraszona.
-W swoim pokoju.-powiedziała i wpuściłem mnie do środka.-Powiedziałem mu, że wychodzę.-dodała i wyszła.
Cała przestraszona szłam w kierunku jego pokoju. Przez chwilę chciałam nawet wrócić do domu, ale nie zrobiłam tego, bo tu chodzi o moje i jego szczęście.
Kiedy stałam już pod jego drzwiami po moim ciele przeleciały ciarki.
Nie wiem czym mogły być spowodowane.
Zapukałam i nie czekając na pozwolenie weszłam do środka.
Siedział na łóżku i przeglądał coś w telefonie.
Nawet na mnie nie spojrzał.
Stałam tak przez chwilę i się na niego patrzyłam, mogłabym to robić cały czas, ale nie po to tu przyszłam.
-Jacob, możemy porozmawiać?-zapytałam.
-Przecież nie mamy o czym.-mówił i nawet na mnie nie popatrzył.
To nie tak, że oczekiwałem, że od razu się pogodzić i będziemy idealną parą.
-Jacob.-wyszeptałam.
-Co?-powiedział oschle.
-Proszę.
-Teraz chcesz rozmawiać? A kiedy ja chciałem to nie.-powiedział i na mnie spojrzał.
-Wtedy nie byłam gotowa.-powiedziałam.
-A teraz jesteś? Weź się ogarnij.-powiedział, a mi zrobiło się przykro. Nie potrafiłam powstrzymać już łez. Zaczęłam płakać. Brunet popatrzył na mnie z żalem, a potem wstał i mnie przytulił. Nie spodziewałam się tego.
-Jezu, przepraszam nie chciałem żebyś płakała.-powiedział i zaczął głaskać mnie po głowie.
(*)(*)(*)(*)(*)(*)
Można powiedzieć, że zbliżamy się do końca😭😭😭
Dziękuję wam za 20k wyświetleń, bardzo, bardzo wam dziękuję.
Przepraszam za błędy.
Komentarze i Gwiazdki są mile widziane.💖
JUST BREATHE 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro