21. Konfrontacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Adrien? To ty?

- Zdziwiony? - chłopak patrzył na ojca z wyrzutem. - Widzisz kim jesteś? Walczyłeś ze mną. Z własnym synem. W imię nieograniczonej mocy, która twoim zdaniem dałaby ci szczęście.  Jesteś największym egoistą jakiego znam. Możesz mnie zniszczyć. Przynajmniej już więcej nie będę musiał Cię oglądać. Ale pamiętaj jedno. Ani ja, ani Biedronka, ani nasi przyjaciele nigdy nie poddamy się bez walki. - powiedział.

Mężczyzna nadal był w szoku. Nie mógł uwierzyć, że przez ten cały czas uważał za wroga swojego jedynego, ukochanego syna.

On rujnował Paryż, a Adrien i jego przyjaciele naprawiali wyrządzone przez niego szkody.

Postanowił, że wyzna synowi prawdę. Miał nadzieję, że gdy pozna on przyczynę jego postępowania, wybaczy mu.

Projektant objął swojego syna. Adrien próbował się wyrwać, ale był zbyt słaby.

- Zostaw mnie! Jesteś dla mnie nikim! Nic tego nie zmieni! W najgorszym momencie swojego życia potrzebowałem wsparcia, chciałem tylko byś był przy mnie. I co? Gdzie byłeś? W tym swoim cholernym gabinecie! Do tego niszczyłes życie Paryżan! Robiłeś wielki burdel, który potem ja musiałem sprzątać! Nienawidzę Cię!

Serce Gabriela pod wpływem obelg łamało się na miliony kawałeczków. Mimo to nie przerywał synowi. Wiedział, że wszystko co mówi, jest prawdą i właśnie to bolało go najbardziej.

- Synu... - zaczął.

- Nic nie mów! Nie chcę Cię słuchać. - do oczu chłopaka zaczęły napływać łzy.

- Pozwól mi tylko wyjaśnić. Nie musisz mi wybaczać. Zrobisz, co zechcesz. Tylko proszę, wysłuchaj mnie. - błagał.

Chłopak milczał. Zaciskał zęby, chcąc wstrzymać łzy.

Gabriel wstał i chciał pomóc zranionemu bohaterowi, ale ten odtrącił jego rękę i wstał o własnych siłach.

Mężczyzna usiadł na swoim fotelu, a Adrien usadowił się na kanapie, tak daleko od ojca, jak tylko się dało.

- Pamiętasz dzień, w którym zaginęła twoja mama? - zapytał.

- Jak mogę tego nie pamiętać... - odpowiedział ze smutkiem.

- Ona nie zaginęła. Doskonale wiem, gdzie jest. Ona nie żyje, Adrien. Zginęła przeze mnie. Na jednej z misji w Tybecie, stanęła w mojej obronie. Jej Miraculum zostało uszkodzone.

- Mama była posiadaczką Miraculum? - zapytał zdziwiony chłopak.

- Tak. W sumie to chyba u nas rodzinne... - powiedział, patrząc na pierścień chłopaka i uśmiechnął się lekko. - Była posiadaczką Miraculum Pawia.

Adrien nadal był niewzruszony opowieścią ojca. Nie chciał też wracać do swojej postaci cywilnej. Wolał być gotowy na atak.

- Zdrowie Emilie pogarszało się z minuty na minutę. Mimo to nie zaprzestała walki. Udało nam się zwyciężyć. W końcu opadła z sił. Zabrałem ją do Mistrza Fu. Było za późno. Nie był w stanie jej pomóc. Nie mogłem się z tym pogodzić. - tłumaczył.

- Skończ już. Jeśli myślisz, że ta ckliwa historyjka Cię usprawiedliwi to bardzo się mylisz. - powiedział ze złością blondyn.

- Rzecz w tym... - kontynuował Gabriel. - ... że wiem, jak sprawić by znowu była z nami.

Adrien przez chwilę się zawahał. Rozum kazał mu nie słuchać ojca, ale serce pragnęło odzyskać ukochaną mamę. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczuł, że jest nadzieja. Chciał, by wszystko było jak dawniej.

- Jak? - zapytał cicho, nadal unikając wzroku ojca.

Mężczyzna wstał, usiadł obok chłopaka i chwycił jego dłonie.

- Wasze Miracula, Adrien. Tylko moc absolutna może sprawić, że ona znowu będzie z nami. Będziemy szczęśliwą rodziną. Zupełnie jak kiedyś. Czy to nie wspaniałe? - mówił z uśmiechem, a w jego oczach tańczyły iskierki nadziei i radości.

Adrien ostatni raz widział je u ojca przez zniknięciem swojej matki. Chłopak bił się z myślami. Czy powinien mu wierzyć?

- A teraz, kiedy już znasz całą prawdę, możesz mi w tym pomóc. - powiedział jeszcze bardziej uradowany Gabriel. - Pamiętasz wspólne spacery? Albo nasze wygłupy? Do dziś pamiętam dzień, w którym podrzuciliśmy do łazienki mamy sztucznego pająka. Dała nam szlaban na tydzień. - śmiał się.

- Ojj tak... Często dostawaliśmy szlaban... Miała charakterek. - dodał chłopak. - Pamiętam jak rozbiła samochód i potem wlepiła ci szlaban za to, że go kupiłeś. - mówił z uśmiechem.

- Stwierdziła, że gdyby był dobry, to nie wjechałaby w ten pomnik. - dodał Gabriel. - Całe szczęście, że nic jej się wtedy nie stało.

- To prawdziwy cud. Na całym świecie nie ma większego pirata drogowego niż Emilie Agreste. - stwierdził blondyn.

Oboje roześmiali się. Po chwili młodszy Agreste spoważniał.

- Dlaczego mam Ci wierzyć? - zapytał.

- Bo zupełnie jak ja pragniesz, by ona znów była z nami. Jeżeli nie chcesz zrobić tego dla mnie, zrób to dla niej. - powiedział.

- Co niby miałbym zrobić? - zapytał zdziwiony.

- Musisz przynieść mi Miraculum Biedronki. - odpowiedział.

Adrien po raz kolejny się zawahał. Co jeśli to podstęp? Chciał wiedzieć czy ojciec jest z nim szczery. Po jego zachowaniu można było wywnioskować, że mówi prawdę. Mimo to nie ufał mu. Nie potrafił. Postanowił, że razem z przyjaciółmi opracuje plan działania.

Zapomniał o najważniejszej kwestii. Przecież Marinette nie odda mu kolczyków. Jest bardzo odpowiedzialna, nigdy się na to nie zgodzi. On jednak miał nadzieję, że jego ukochana zrozumie go.

Postanowił najpierw na osobności porozmawiać z Biedronką. Bał się, że dziewczyna mu odmówi. Trudno sobie wyobrazić jak bardzo Adrien był zdeterminowany, by znów zobaczyć swoją kochaną mamę.

Przyjaciele mieli spotkać się o 16:00. Miał jeszcze trochę czasu, by odwiedzić swoją dziewczynę.

- Plagg, chowaj pazury!

Po chwili na miejscu superbohatera pojawił się Adrien.

- Odwołaj sesje. - rzucił chłopak i ruszył w stronę drzwi.

- Oczywiście, jak sobie życzysz. - powiedział Gabriel.

Chłopak już stał w progu gabinetu, ale znów usłyszał głos ojca. Tym razem stłumiony i cichy.

- Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz...

Chłopak cały czas miał wątpliwości czy powinien wierzyć ojcu, ale jeśli to jedyny sposób na powrót Emilie Agreste, to zrobi co w jego mocy.

***

Marinette siedziała przy swoim biurku i rysowała projekt sukienki dla Alyi (jako prezent urodzinowy). Ciągle zerkała na zdjęcie stojące w ramce tuż obok niej, które przedstawiało ją i Adriena. Byli parą już kilka miesięcy, dokładnie od momentu poznania swoich tożsamości. To był najpiękniejszy dzień w ich życiu. Dokładnie wtedy przysięgli sobie, że nic ich nie rozłączy, że będą razem na zawsze.

Marinette usłyszała pukanie w okno. Wychyliła się, by zobaczyć kto próbuje się do niej dobić. Gdy zobaczyła Czarnego Kota od razu otworzyła okno, a ten bezszelestnie dostał się do środka i odmienił się.

Plagg natychmiast podleciał do Tikki i oboje zaczęli zajadać się ciastkami.

- Adrien, co ty tu robisz? - zapytała, patrząc na zegar. - Przecież powinieneś mieć sesję.

- Aaa, tak... Sesja. Jest odwołana. - oznajmił.

Jego głos był niepewny. Marinette od razu wyczuła, że coś jest nie tak.

- No dobrze... Więc co Cię tu sprowadza? - zapytała

- To już nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny? - rzucił i przybliżył się do fiołkowookiej.

Ta zrobiła krok w tył i skrzyżowała ramiona.

- No już. Mów, co się dzieje. - zażądała.

- Marinette, ja... Muszę Ci coś powiedzieć... - zaczął.

Bał się. Tak bardzo się bał jej reakcji. Nie mógł wydobyć z siebie słowa.

- Ja wiem kto jest Władcą Ciem. - powiedział najszybciej jak potrafił.

- Słucham? To niesamowite! Muszę zadzwonić po resztę. Wreszcie mamy szansę pokonać go raz na zawsze. Wiesz co to znaczy? Paryż wreszcie będzie bezpieczny! - krzyczała uradowana.

Chłopak szybko zabrał jej telefon, a ona spojrzała na niego pytająco.

- Najpierw muszę porozmawiać z Tobą. Tylko z Tobą. - powiedzial poważnie.

Oboje usiedli na łóżku. Dziewczyna z niecierpliwością czekała aż jej chłopak jej wszystko wyjaśni. Wreszcie się odezwał.

- To... To jest... - zaciął się.

- Hej, spokojnie... - mówiła cicho ciemnowłosa. - Jestem przy Tobie.

- To jest mój ojciec, Marinette. - wyrzucił.

Dziewczyna była w szoku. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Bardzo zdziwiło ją, że chłopak powiedział to z obojętnością. Coś jej nie pasowało.

- Przykro mi. Nawet nie wiem, jak mogłabym Ci pomóc. - powiedziała zrezygnowana.

- Wiesz... Mam do Ciebie prośbę, Mari. Chodzi o to, że...

- Zrobię dla Ciebie wszystko. Czego potrzebujesz? - zapytała troskliwie, chwytając dłoń Adriena.

Chłopak westchnął głęboko. Odwrócił wzrok od dziewczyny i cicho wyszeptał:

- Twoich kolczyków...

-----------------------------------------------------------
Wiem, wiem - znowu spóźniona. Szkoła mnie pożera. Jak wszystko ogarnę, rozdziały będą pojawiać się szybciej ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro